Depresja.

Dava   kiss kiss bang bang
22 czerwca 2016 06:39
[quote author=halo link=topic=9502.msg2560962#msg2560962 date=1466536040] olorin669,
Chodziło o nienaruszalność bytu jakim jest rodzina

Mógłbyś rozwinąć? W jakim sensie nienaruszalność? Bo wiesz, tak się głupio składa, że nie da się zmienić matki ani ojca. "Trzeba być bardzo ostrożnym w doborze rodziców" - jak mawiał klasyk. Można powalczyć o zmianę opiekunów prawnych, o objęcie rodziny dodatkową opieką, ale "Matka(,) jest tylko jedna!", jak zauważył Nestor.


Myślę, że to smutne, jeśli dziecko musi spędzić całe życie z jednym rodzicem , 6min 20s :



To Szwecja, kraj który ma wyższe statystyki przemocy domowej niż Polska, w tym zakończonej zgonem, jedne z najwyższych w Europie.

Jedne z polskich mediów-promotorów szwedzkiego stylu życia (Soros Zeitung):
http://tinyurl.com/jy98ca8
[/quote]

Co za glupoty... Skad masz te statystyki?
Szwecja to kraj w ktorym raczej rodzic sie zastanawia, czy w ogole moze podnies glos na dziecko...
Statystycznie ja i mój pies mamy po 3 nogi. W krajach skandynawskich statystyki pokazują większy odsetetk przemocy domowej, bo więcej przypadków przemocy jest zgłaszanych odpowiednim służbom. W polskim bloku jak słyszymy burde za ścianą to podgłaśniamy telewizor, bo to nie nasza sprawa jak sąsiad traktuje żone lub sąsiadka męża.
Tak tak, w Szwecji jest pięknie i różowo.
Pisałem o dowiedzionej przemocy domowej zakończonej zgonem - specjalnie tak napisałem, by lemingi wpadły w pułapkę.
O ile przemocy zwykłej można nie zglosić - to zabójstwa dokonanego w domu - raczej nie - zarówno w Szwecji, jak i Polsce.

W 75 proc. przypadków do aktów przemocy ze skutkiem śmiertelnym dochodzi pomiędzy osobami, które znały się wcześniej. Najczęściej w domu,
http://www.szwecjadzisiaj.pl/w-szwecji-coraz-bezpieczniej-duzy-spadek-liczby-zabojstw/

W Polsce:
http://www.statystyka.policja.pl/st/informacje/50630,Zabojstwa-raport-statystyczny-za-2009-rok.html

ten wskaźnik wynosi 0,3

Średnia zabójstw na 100 tys. mieszkańców:
http://chartsbin.com/view/1454

Polska 1,21, Szwecja: 0,89.

Mnożymy średnią przez współczynnik domowy - w Szwecji ginie  "w rodzinie" 0,66 osoby na 100 tys mieszkańców rocznie, w Polsce: 0,36 osoby na 100 tys. rocznie.

Czyli w Szwecji prawie dwa razy więcej osób ginie "w domu".

Nawet, gdy przyjąć, że dane są nie za te same okresy, że są błędy, że cośtam - to i tak dane dla Szwecji nie wyglądają rózowo.
Wasze, to warzyszki obserwacje w temacie nie maja zadnego znaczenia - bo to sa wasze projekcje lektur i nic więcej.
Podobnie w Skandynawii od lat tłumaczy się depresję, jakiej ulegają te nacje - że za mało słońca - żeby nie było, że "nie w temacie".

Ci Szwedzi to muszą być wyjątkowo głupi - skoro u nich jest tak fajnie, a budują takie coś:

http://tinyurl.com/njtg6ok
http://tinyurl.com/hxlhhsv

Możecie oczywiście napisać, że polskie sfanatyzowane rodziny ukrywają kilkaset trupów rocznie - proszę bardzo.
Brała któraś z Was Paroxinor?
Tak tak, w Szwecji jest pięknie i różowo.
Pisałem o dowiedzionej przemocy domowej zakończonej zgonem - specjalnie tak napisałem, by lemingi wpadły w pułapkę.


Napisałeś "w tym" - manipulancie.


To Szwecja, kraj który ma wyższe statystyki przemocy domowej niż Polska, w tym zakończonej zgonem, jedne z najwyższych w Europie.


Wystarczyło podać te statystyki, tak po ludzku, bez manipulacji, a wykazałbyś to co wykazałeś, ale Ty oczywiście musisz wszystko podlewać sosem manipulacji, żeby było wyraźniej. Oj dokopałeś lemingom🙂


...

Czyli w Szwecji prawie dwa razy więcej osób ginie "w domu".

Nawet, gdy przyjąć, że dane są nie za te same okresy, że są błędy, że cośtam - to i tak dane dla Szwecji nie wyglądają rózowo.
Wasze, to warzyszki obserwacje w temacie nie maja zadnego znaczenia - bo to sa wasze projekcje lektur i nic więcej.
Podobnie w Skandynawii od lat tłumaczy się depresję, jakiej ulegają te nacje - że za mało słońca - żeby nie było, że "nie w temacie".

Ci Szwedzi to muszą być wyjątkowo głupi - skoro u nich jest tak fajnie, a budują takie coś:

http://tinyurl.com/njtg6ok
http://tinyurl.com/hxlhhsv

Możecie oczywiście napisać, że polskie sfanatyzowane rodziny ukrywają kilkaset trupów rocznie - proszę bardzo.

To prawda, pod względem zabójstw Szwecja raczej nie różni się od przeciętnego Państwa. Fajnie jednak było by dodać, że tam 15% społeczeństwa to imigranci i ci także te przestępstwa popełniają. Druga sprawa to wielkość kraju. Inaczej przestępczość będzie wyglądała w dużych miastach, metropoliach, a inaczej w tych małych. Struktura społeczna jest różna w takich ludzkich skupiskach. To też fajnie było by dodać, ale lepiej pisać w sposób podobny do strony przeciwnej: Raj kontra Piekło, bo teraz Szwecja rodzi się jako państwo do którego strach  pojechać.

Jedni depresji dostaną, bo samotni, bo słońce nie świeci, bo geny spaprane a inni, bo mają przejebaną rodzine. Czynniki bywają różne.

Fajny artykuł, choć z pisma od którego Nestorowi się na wymioty pewnie zbierze😉

http://www.newsweek.pl/zamieszki-w-szwecji--orient-express-do-blokowisk,104913,1,1.html

i tu przyznaje racje Nestorowi. Żadne skrajności nie są dobre. Kompromis - ale to takie straszne słowo😉
olorin669, jeszcze raz. Nie da się z tobą rozmawiać dopóki nie będziesz odrobinę logiczny.
Od kiedy to "nie wszyscy" jest "absolutyzmem"??? (o ile mogę się domyślać twoich intencji, bo absolutyzm to postawa, a nie rodzaj słowa). Bez minimum logiki nie ma mowy o komunikacji. Tobie miesza się wszystko: zbiory, podzbiory, kwantyfikatory, część wspólna, część rozłączna...
Z tobą tak można punkt po punkcie.
Np. Ja- że człowiek nieświadomy jest niewinny. Ty - że winny. Ale chory jest niewinny (tzn. chory na depresję, bo dziecko z zespołem Downa to już jest winne, tak?). A niewinna rodzina chorego - winna.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 czerwca 2016 15:52
A możecie sie wreszcie zamknąć? Infantil zadała pytanie i przez was nikt go nie zauważy.
Ja nie brałam, ale moi pacjenci biorą. Można pytać, może coś pomogę.
Averis   Czarny charakter
22 czerwca 2016 17:18
Ja brałam tylko Asertin, ale jeśli ktoś ma pytania, to służę.
olorin669, jeszcze raz. Nie da się z tobą rozmawiać dopóki nie będziesz odrobinę logiczny.
Da się da, precyzyjniej: Ty nie dasz rady ze mną rozmawiać dopóki nie będę bardziej logiczny. A logiki bywają różne😉

Ale spoko. Zacznijmy więc od początku:

"Ludzie uciekają od tak chorych (w domyśle wszystkich - dopisek mój) jak od zapowietrzonych, choć depresja nie jest zaraźliwa. Uciekają, gdy tylko mają szansę. Ciekawe czemu?"

"A "osobowość depresyjna" to osobowość na maksa toksyczna i z pożytkiem dla niej byłoby, żeby Każdy trzymał się jak najdalej (nie licząc opłacanych specjalistów). Wtedy depresyjny miałby czego chce. Zobaczyłby, jak to jest Naprawdę być samemu. A może i to, że człowiek bez innych - ginie. Co, bywa, budzi instynkt samozachowawczy. Ktokolwiek chce żyć - jest zależny od relacji z innymi. Ten co Nie Chce - niszczy wszelkie relacje. I, bywa, nie przestanie, póki (jak narkomana) ma jakikolwiek dostęp do siania zniszczenia i destrukcji."

"Że depresyjny (w domyśle "każdy"- dop. mój) uważa, że jego stan jest Czyjąś winą. A dorosły człowiek odpowiada za samego siebie w każdych okolicznościach. Każdy jest zdolny do kierowania się słuszną moralnością. Odpowiedzialnością. Każdy. Każdziutki. Niektórzy nie chcą, bo to trudne. I "przykre". Nie chodzi mi o heroizm czy świętość, ale o minimum "stosowanej" dobrej woli. Starania. "Smoka ubić trudno, acz starać się trzeba"."

"Moje zdanie jest oparte na moich doświadczeniach. Nie tylko moich. A jest takie, że osoby z depresją (w domyśle wszystkie - dop. mój) należy traktować podobnie jak narkomanów."

"W interpretacji osób depresyjnych Zawsze Inni są Winni"

Dlatego podjąłem dyskusje o depresji. I napisałem nawet doś takiego:

"Właśnie, na skutek własnych doświadczeń - to dużo mówi. Najgorsze jest to,że rozciągasz swoje doświadczenia z takimi osobami na całą rzesze chorych na depresje, a to zwyczajnie zachowanie przemocowe. Ten temat może czytać sporo takich osób, które zwyczajnie ranisz, ale co Ciebie to obchodzi? To co robisz to projekcja swoich doświadczeń na innych, to niezdrowe i to próbuje tu pokazać."

Ale przemilczałaś możliwość wytłumaczenia tego co masz na myśli, zakryłaś oczy i sprawy nie ma, jak z wieloma moimi zapytaniami do Ciebie, czy z wątpliwościami jakie miałem czytając Twoje posty. Zamiast tego czepiasz się pierdół i wyzłośliwiasz się na mnie pisząc bzdury.

To jeszcze raz spróbuje: Napisz mi jasno, co miałaś na myśli pisząc to powyżej, o depresyjnych (w domyśle wszystkich)?

Od kiedy to "nie wszyscy" jest "absolutyzmem"???...
A za to przepraszam, źle odczytałem Twoje słowa, choć jak wskazałem powyżej masz tendencje do pisania o "wszystkich, wszystkim itp."

Tobie miesza się wszystko: zbiory, podzbiory, kwantyfikatory, część wspólna, część rozłączna...
A możesz wskazać gdzie mi się miesza? Czy rzucisz oskarżeniem i uciekniesz, jak zwykłaś to robić?
Zachowuj się jak dorosła i bierz odpowiedzialność za to co mówisz, piszesz, robisz. Prosto coś pisać, gorzej zastosować, szczególnie do siebie.

Np. Ja- że człowiek nieświadomy jest niewinny. Ty - że winny. Ale chory jest niewinny (tzn. chory na depresję, bo dziecko z zespołem Downa to już jest winne, tak?). A niewinna rodzina chorego - winna.

Nie mieszaj, rozmawiamy tutaj o depresji, a Ty już zaczynasz dryfować w inne tematy.
olorin669, może byś uważał z "domysłami" i "w domyśle"? A zamiast tego czytał uważnie i po kolei?
Przykład:
od "tak chorych" nijak nie znaczy "wszystkich".

"Osobowość depresyjna" wynikła z twojego mącenia, czy depresja jest chorobą, aberracją Wobec osobowości (a ta osobowość, w takim razie, ma coś do powiedzenia), czy też pożera ze szczętem i depresyjny jest "cały bezradny". Jak to drugie - to tak, pomóc może wyłącznie specjalista, leki i przymus. Jak to pierwsze - to zależy od Osoby, osobowości chorego - co dla niego będzie Najlepsze. Nie jak mu się wydaje tu i teraz (jest chory), tylko - co będzie najlepsze na całe (oby długie) życie.

Przecież to ty twierdzisz, że "zawsze winni są inni (rodzina znaczy)". A gdy mówię, że depresyjny Zawsze tak uważa - to się czepiasz o "zawsze".
Ok, to sobie zmieńmy na "niejednokrotnie", "często". Oboje zmieńmy.

Jeśli mówię o własnych doświadczeniach, chyba jest oczywiste, że nie ma mowy o "wszystkie"??? Bogiem ci ja nie jestem.

Ogólnie: jeśli logiki bywają różne, logiki rozmowy - to faktycznie nie jestem w stanie z tobą rozmawiać. Ani z nikim, kto tak twierdzi.
Jeśli (tu dowolne prawo logiczne) nie obowiązuje, to zupełnie nie pojmuję, jak się można komunikować. Magią?
olorin669, może byś uważał z "domysłami" i "w domyśle"? A zamiast tego czytał uważnie i po kolei?
Przykład:
od "tak chorych" nijak nie znaczy "wszystkich".

Stosuj swoje rady do siebie przede wszystkim. Dałem Ci cytaty z Ciebie, gdzie piszesz w taki sposób, który wskazuje na "wszystkich", a jak nie na wszystkich to na większość. Do tego dałem Ci cytat z siebie samego gdzie miałaś okazję wyjaśnić o co Ci chodzi. Olałaś. Z tymi zwojami mózgowymi to oczywiście była złośliwość, mogłem to ująć inaczej, ale jak nazwać to co reprezentujesz w tej dyskusji?

"Osobowość depresyjna" wynikła z twojego mącenia, czy depresja jest chorobą, aberracją Wobec osobowości (a ta osobowość, w takim razie, ma coś do powiedzenia), czy też pożera ze szczętem i depresyjny jest "cały bezradny".
Wróć do konkretnych moich postów i wskaż gdzie coś podobnego można było wyczytać. Każdy Twój unik będę traktował jak kolejną manipulacje. Ja na prawde nie wiem z kim Ty dyskutujesz i o czym.


Przecież to ty twierdzisz, że "zawsze winni są inni (rodzina znaczy)".

Po raz kolejny coś twierdzisz i jeszcze wstawiłaś to twierdzenie w cytat. To ze mnie? Weź mi podrzuć dane postu, w którym tak twierdziłem. Jeżeli po raz enty uciekniesz od potwierdzenia tego co piszesz o mnie, to już nie będę pisał, że manipulujesz, a nazwe Cię manipulantką jak Nestora, który robi to nagminnie.

A gdy mówię, że depresyjny Zawsze tak uważa - to się czepiasz o "zawsze".
Ok, to sobie zmieńmy na "niejednokrotnie", "często". Oboje zmieńmy.

Spoko. Tylko weź i odnoś się do moich wątpliwości, bo tak nie mam jak dowiedzieć się co ukrywa się pod danym twierdzeniem, zdaniem.

Jeśli mówię o własnych doświadczeniach, chyba jest oczywiste, że nie ma mowy o "wszystkie"??? Bogiem ci ja nie jestem.
Ale w innych postach twierdzisz co innego i tu przydało by się wyjaśnienie. Sporo osób poczuło się urażone tym co piszesz o depresyjnych, nie bez powodu.

Ogólnie: jeśli logiki bywają różne, logiki rozmowy - to faktycznie nie jestem w stanie z tobą rozmawiać. Ani z nikim, kto tak twierdzi.
Tak, logiki są różne, no cóż, tak jest, ale napisałem to z przymrużeniem oka, czymś takim "😉". Mam nadzieje, że wiesz co to oznacza😉

Jeśli (tu dowolne prawo logiczne) nie obowiązuje, to zupełnie nie pojmuję, jak się można komunikować. Magią?

Tak  gwoli wyjaśnienia: ludzie nie porozumiewają się w języku potocznym logiką (a raczej jej elementami), a dają rade się porozumieć. Magia?
olorin669, tobie w głowie (a może i w wielu głowach) "wskazuje na wszystkich". Nie odpowiadam za to, co się dzieje w twojej głowie.

Oczekujesz ode mnie, że będę dowodzić, że nie jestem wielbłądem.
Jedyne co mogę zrobić, to powtórzyć kropka w kropkę co pisałam, tu i w wątku "Religie". Po kolei. Kompletnie.
Co ja zrobię, że ktoś (wielu) nie rozumie? Piszę po polsku. Zgodnie z logiką.
Oj tak, ludzie zawsze się porozumieją, gdy nie ma różnicy zdań, po co logika. Przy różnicy zdań logika wielce się przydaje.

Może zróbmy tak, bo nie poświecę x godzin  na wyjaśnienia, które będziesz w kółko źle interpretował, niezgodnie z moją intencją. Napisz, czego konkretnie nie rozumiesz w tym co piszę. Ew. napisz, że się z czymś nie zgadzasz (gdy dobrze rozumiesz, z całą pewnością, a się nie zgadzasz), ale wtedy nie na zasadzie "co ty w ogóle  🤬", tylko podając solidny argument.

Zatem: Co jest niejasne? Najlepiej w liście pytań zamkniętych.

Pomogę ci.
Czy depresja jest chorobą? Tak.

Czy depresja jest ciężką chorobą? Tak. Śmiertelnie groźną.

Czy chory jest winny swojej chorobie? Nie.

Czy jest winny swoim uczynkom pod wpływem choroby? Tak. O ile nadal funkcjonuje mu osobowość. A jeśli nie funkcjonuje - powinien przebywać w miejscu, gdzie inni ponoszą odpowiedzialność za niego. Dopóki posiadamy odpowiedzialność - odpowiadamy.

Czy rodzina jest winna chorobie, swoim oddziaływaniem? Nie. Nikt tego nie udowodnił, ani nawet nie wykazał skutecznie. Zdania co do przyczyn występowania depresji są podzielone. Wiele czynników = nie wiemy. Niewykluczone, że rodzina jest "winna" - zestawem DNA. Owszem, w traumatyzującym środowisku jest łatwiej o depresję, możemy nawet tak założyć, choć nie napotkałam na to dowodów naukowych, a nawet zjawiska w Skandynawii wskazywałyby na coś wręcz przeciwnego, bo tam się (podobno) niezwykle dba o "czynniki środowiskowe" a przypadków depresji jest multum, i samobójstw też. "Wina" rodziny może leżeć ew. w tym, że "ja się na ten świat nie prosiłem", czyli "zrobiliście mi kuku, że żyję". Tu nad interpretuję, ale zazwyczaj z tym się spotykałam. Potem są dalsze "kuku", w mniemaniu chorego. Nie twierdzę, że "nie ma kuku" w wykonaniu rodziny. Wręcz przeciwnie - stanowczo twierdzę, że rodzina Zawsze indukuje jakieś rodzaje "kuku". I że - jednego wzmocni, innego złamie. Spotkałam się z ludźmi, którzy mieli za sobą makabryczne, na maksa toksyczne przeżycia - a skutecznie i szczęśliwie funkcjonują. Spotkałam się też z tymi, którzy nie wahali się rzucać fałszywych, najcięższych oskarżeń na bliskich. Ale i z tymi, którzy doznawali strasznych rzeczy, a to ukrywali.
Historia zna przypadek nastolatka (nie mówię tu o depresji, ale na temat wpływu rodziny), który odstrzelił dubeltówką matkę i ojca (jedno z nich przeżyło strzał w głowę, nie pamiętam które) bo zabronili grać w ulubioną grę komputerową. Zaiste - podli i traumatyzujący. Nie wykluczam, że są chorzy, którzy nie obwiniają ani siebie, ani najbliższych - ale się nie spotkałam.

Czy są różne rodzaje depresji? Tak. Najlepiej różnicują to psychiatrzy.

Czy można się leczyć skutecznie? Z całkowitym skutkiem, zupełnym wyleczeniem, odzyskaniem pełnego zdrowia - chyba nie w każdym przypadku (to lepiej wiedzą psychiatrzy), ale z pewnością można znacząco zminimalizować skutki i objawy choroby. Wiele jest takich osób.

Czy chory powinien się leczyć? Z intencją solidnego poprawienia stanu zdrowia? Powinien. Powinien zwrócić się o fachową pomoc możliwie jak najwcześniej, póki choroba się nie rozwinęła. Dobrze wiem, że tu nie jest różowo. Ani ze strony chorego, ani ze strony środowiska. Ale dla ludzi obficie szerzących zło i cierpienia, a odmawiających podjęcia leczenia, przykro mi - nie mam miłosierdzia (póki nie zmienią postępowania), i tu jest podobieństwo do narkomanów czy innych uzależnień. Bo można być uzależnionym od własnej choroby. Powstało kilka "szkół" jak walczyć z uzależnieniami. Fakt, jestem zwolenniczką tej surowej. Ta surowa też zakłada wsparcie (gdy tylko ma sens), zakłada też różne środki wyprowadzania ze stanu desperacji.

Czy człowiek odpowiada za siebie i swoje akty woli? Odpowiada. Co najmniej w ujęciu prawnym: dopóki rozróżnia dobro i zło. Niezależnie jakie były korzenie zaburzeń, człowiek odpowiada za to co Robi. Nastolatek w ograniczonym zakresie, ale też.

Czy cierpienie jest dobre? Nie.

Czy śmierć jest lepsza od cierpienia? Wg. mnie - nie. Bo jest nieodwracalna i nie mamy Żadnych sposobów minimalizacji jej skutków. Wobec cierpienia nie jesteśmy tak bezradni. Nie jest z tym dobrze, mogłoby być dużo lepiej, ale nie jesteśmy bezradni, a wobec śmierci - jesteśmy.

Co jeszcze jest niejasne?
olorin669, tobie w głowie (a może i w wielu głowach) "wskazuje na wszystkich". Nie odpowiadam za to, co się dzieje w twojej głowie.
Z Twoich wpisów tak wynika co pokazałem, ale to olałaś, jak i inne rzeczy związane z manipulacjami cytatami. Nieładnie.

Oczekujesz ode mnie, że będę dowodzić, że nie jestem wielbłądem.
Niczego od Ciebie nie oczekuje poza odpowiadaniem na pytania jeśli już dyskutujemy i bycia rzetelnym, czyli nie cytowanie czegoś co twierdzisz, że jest cytatem z moich postów. Uczciwości jednym słowem.

Jedyne co mogę zrobić, to powtórzyć kropka w kropkę co pisałam, tu i w wątku "Religie". Po kolei. Kompletnie.
Co ja zrobię, że ktoś (wielu) nie rozumie? Piszę po polsku. Zgodnie z logiką.

A może nie piszesz po polsku co? Używasz literek polskich, zdań, ale tworzysz chaos?

Oj tak, ludzie zawsze się porozumieją, gdy nie ma różnicy zdań, po co logika. Przy różnicy zdań logika wielce się przydaje.
Co także zaznaczyłem, ale zawsze warto się czepnąć😉

[/quote]
Ciężko się męczyć dla osoby, która zlewa twoje zapytania.
Averis   Czarny charakter
22 czerwca 2016 22:35
Czy ten wątek może ponownie być dla osób z depresją, a nie dla tych, które pieprzą głupoty o tej chorobie? I którym wydaje się, ze robią to inteligentnie i kogokolwiek obchodzą ich grafomańskie wybryki na temat, o którym nie mają pojęcia? Już ignoruję halo, ignoruję Nestora i obawiam się, że olorina też zaraz zacznę (w ostatnim wypadku głownie chodzi o cytowanie postów wcześniej wymienionych), ale wolałabym np. pogadać z Infantil o leku, o który pyta.
Averis, to gdzie można rozmawiać o depresji bez powielania wątków?
Nikt nie broni ci rozmawiać z Infantil o leku.

olorin669, z przedostatniego twojego postu:
Stosuj... Wróć... Po raz kolejny coś twierdzisz... Tylko weź i odnoś się... W innych postach twierdzisz co innego... (ale uzasadnienia na to nie masz, tak ci się wydaje olorin669)
Gdzie są te zapytania? Tryb w najlepszym razie oznajmujący (zarzuty, nieprawdziwe) lub Rozkazujący. Gdzie są zapytania?
Averis, zapomnij. Chęć robienia sobie dobrze jest zbyt silna. Grafomania to bardzo trafne słowo. Wyłączam z tego olorina, Jego akurat rozumiem, bo również mam głębokie przekonanie, że przemilczenie pewnych spraw jest przyzwoleniem, a to bywa potwornie szkodliwe społecznie, bo jest wprost proporcjonalne do oklepanego ostatnio hasła "znieczulica". Można by utworzyć taki wątek "Micha z kisielem", albo inny, bo z aborcji również zrobiła się szeroko zakrojona dyskusja "filozoficzna". Rozumiem Twój protest, choć wątpię w jego jakikolwiek skutek. To zastanawiające, MOCNO dorośli ludzie, a zerowe umiejętności komunikacyjne. Głoszenie prawd objawionych, nieważne czy ktoś tego słucha  🙄

Co do leków, to z moich obserwacji wynika, że w przypadku farmakologii stosowanej przy depresji w wyjątkowo dużym stopniu u ludzi stosujących występuje tolerancja bądź nietolerancja na lek, spectrum skutków ubocznych. Często słyszy się, że ciężko dobrać leki na depresję, myślę, że wiąże się to właśnie z powyższym. Stąd też za poroniony pomysł uważam wrzucenie lekarzom pierwszego kontaktu leczenia depresji. To znowu jest kontrowersyjny temat, bo wielu ludzi na samo słowo "psychiatra" dostaje apopleksji. I tu znowu praca u podstaw.

Averis, skoro masz zaufaną lekarkę i jeśli byś mogła, poproszę namiar. Znalezienie dobrego psychiatry to też nie jest prosta sprawa...

olorin669, z przedostatniego twojego postu:
Stosuj... Wróć... Po raz kolejny coś twierdzisz... Tylko weź i odnoś się... W innych postach twierdzisz co innego... (ale uzasadnienia na to nie masz, tak ci się wydaje olorin669)
Gdzie są te zapytania? Tryb w najlepszym razie oznajmujący (zarzuty, nieprawdziwe) lub Rozkazujący. Gdzie są zapytania?


I wydaje Ci się,że pisząc cokolwiek bez uzasadnienia prawdziwości cokolwiek wskórasz?
Cytując Nestora - "pusta retoryka."
Przecież nie będę powielał postów, które tu są. Czytać umiesz, wnioskować także (to akurat założenie)- czyli? Dasz rade.

W dyskusji z Tobą trzeba powoli, bo masz tendencje do rozmywania rzeczy istotnych, nie dla Ciebie, a dla mnie. Zarzucasz mnie twierdzeniami, że coś napisałem, coś twierdziłem, a jak zapytam gdzie tak napisałem/twierdziłem (bo znaleźć ni hu hu nie moge), to temat pomijasz. I teraz są 2 opcje: miewasz wyparcia, albo z rozmysłem na pytania nie odpowiadsz, co świadczy o manipulowaniu na rzecz dyskusji. Tak się nie robi. Bierz przykład ze mnie😉 - nie nadążałaś, nie obraziłem się, tylko wróciłem spokojnie do początku dyskusji. Co widać u Ciebie? Znowu pośpiech jakby Cię kto batem do tyrki poganiał😉

Najpierw proszę o komentarz odnośnie poniższego:


"Osobowość depresyjna" wynikła z twojego mącenia, czy depresja jest chorobą, aberracją Wobec osobowości (a ta osobowość, w takim razie, ma coś do powiedzenia), czy też pożera ze szczętem i depresyjny jest "cały bezradny".
Wróć do konkretnych moich postów i wskaż gdzie coś podobnego można było wyczytać. Każdy Twój unik będę traktował jak kolejną manipulacje. Ja na prawde nie wiem z kim Ty dyskutujesz i o czym.


Przecież to ty twierdzisz, że "zawsze winni są inni (rodzina znaczy)".

Po raz kolejny coś twierdzisz i jeszcze wstawiłaś to twierdzenie w cytat. To ze mnie? Weź mi podrzuć dane postu, w którym tak twierdziłem. Jeżeli po raz enty uciekniesz od potwierdzenia tego co piszesz o mnie, to już nie będę pisał, że manipulujesz, a nazwe Cię manipulantką jak Nestora, który robi to nagminnie.



Widzę, że zakłóciłam porządek w wątku.
O Paroxinor pytam, ponieważ po prawie pół roku brania Mozarinu, który przyjął się u mnie bez najmniejszych problemów przeszłam na Paroxinor właśnie. I niestety - skutki uboczne przyćmiewają wszystko inne. Na dobrą sprawę przesypiam cały dzień, senność mnie dopada bez przerwy. Na dodatek, dzięki Strzydze, zwróciłam uwagę na to że zdecydowanie bardziej się pocę. Ogólnie trudno mi funcjonować, pracować itp. na tym leku. Stąd pytanie - czy to klasyczny zestaw skutków ubocznych na Paroxinorze? Zastanawiam się czy przeczekać czy jednak kontaktować się z moją psychiatrą.
.
infantil, znajomo zabrzmiała mi nazwa leku. Znam jedną osobę, która brałą paroxinor, skutki miał (bo to był facet) takie same jak Ty, plus kilka dodatkowych - np. totalne uwstecznienie libido. Widziałam też podobne skutki, o których piszesz - z poceniem się na czele, rozszerzeniem źrenic i stanami na przemian POBUDZENIA (caps, bo to było latanie po lamperii) i PADŁ PIES. Znaczy człowiek 😉 Nie było stanów pośrednich. Ale nazwy leku za cholerę nie pamiętam.  Najlepsze dotychczas doświadczenia mamy z Setaloftem, w sensie trafienia w zniwelowanie objawów oraz braku skutków ubocznych.
Averis   Czarny charakter
23 czerwca 2016 11:10
jujkasek, pewnie 🙂

Słuchajcie, może napiszę tutaj, bo niektórzy się wstydzą na PW pytać o takie rzeczy. Najwyżej dostanę ostrzeżenie 😉)
Pierwsza wizyta 180 zł, każda kolejna 150 zł, ale ja byłam u niej w sumie trzy razy w czasie półrocznego leczenia. Mnie dobrała lek bardzo dobrze. W razie czego nie ma problemu z krótką konsultacją przez telefon (oczywiście już w czasie leczenia, jeśli np. lek nam nie służy).

https://web.facebook.com/psychomedica/?_rdr

Doktor Zofia Kowalczyk-Kozicka

Paroxinor to paroksetyna. Ja jej nie lubię dawać, właśnie z tego względu że często daje objawy niepożądane. I ponadto podczas odstawiania też pacjenci często i długo cierpią. Aby uniknąć działań niepożądanych lek włączam baaardzo powoli, stopniowo. najpierw 1/4 tabletki kilka dni, potem 1/2. I stopniowo w górę do dawki skutecznej.
Minus tego jest taki, że i na efekt leczniczy wtedy musimy długo czekać. Bo efekt leczniczy pojawi się dopiero przy odpowiednio dużej dawce. A do tej dawki dochodzimy powoli.
Plusem tego leku jest to, że dużo bardziej uspokaja i wycisza w porównaniu do escitalopramu ( czyli tego Mozarinu)
Są niektórzy pacjenci, którym decyduję się włączyć paroksetynę, ale nie jest to dla mnie lek pierwszego, czy nawet drugiego rzutu. Wole do leku dobrze tolerowanego dorzucić drugi lek który będzie miał za zadanie wyciszyć i uspokoić, niż przechodzić na paroksetynę.
Infantil- moim osobistym zdaniem...albo wróć do niższych dawek, tak, by objawy niepożądane złagodziły się i dużo bardziej stopniowo zwiększaj dawki do zalecanej przez lekarza. Albo..idź do lekarza, powiedz o obecności działań niepożądanych i poproś o zmianę leku. SSRI-ów jest całe mnóstwo. Może wcale nie musi to być preparat paroksetyny.  🙂
pozdr.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 czerwca 2016 11:36
Paroxinor jest hardcorowy, w internecie można sie o nim naczytac. Ale jak zaczęłam o nim czytać to trafiłam na dziwne fora na których sie ludzie sami rożnymi rzeczami szprycują. Hardkor.
Averis   Czarny charakter
23 czerwca 2016 11:38
tunrida, o, czyli to taki lek, jak mój Asertin. Przyznam, ze po nim czułam się bardzo dobrze. Pierwszy tydzień był cięższy, ale potem już świetnie na niego szłam. Ale z tego co wiem, to nie jest to mocny lek.
.
mogę napisać osobiste moje odczucia ( każdy lekarz ma te odczucia jednak nieco inne, bo zależą od doświadczenia z danym lekiem, od profilu pacjentów, którym dany lek włączał) Wg mnie SSRI: Wszystkie mają działanie przeciwdepresyjne, ale nieco się między sobą różnią. Porządkuję je od najsłabszych, do najsilniejszych. Aczkolwiek...siła leku zależy też od dawki, więc czasami daje się lek niby silniejszy, ale w mniejszej dawce, a czasami słabszy, ale w maksymalnej dawce.

- escitalopram- najsłabszy, ale zarazem najmniej działań niepożądanych, najlepiej tolerowany, skuteczny w depresjach o niewielkim nasileniu, dość szybko daje pierwsze efekty lecznicze. ( no chyba, że depresja jest naprawdę silna, wtedy nie zadziała moim zdaniem i w ogóle go nie daję)
- citalopram- silniejszy, ale nieco gorzej tolerowany, choć nadal dobrze tolerowany lek, można przy nim pić alkohol
- sertralina- mocniejszy przeciwdepresyjny, działania niepożądane zwykle tylko podczas włączania leku, potem już tolerowany dobrze. Czasami włączany tez w zaburzeniach kompulsyjnych, w zaburzeniach lękowych, preferowany u dzieci. Aktywizuje do działania.
-fluoksetyna- najstarszy i przez to najlepiej poznany. Mocny. Tolerowany gorzej, zwłaszcza podczas włączania, czasami niektórym działania niepożądane utrzymują się także później i istnieje konieczność odstawienia leku z tego względu. Aktywizuje mocniej niż sertralina, do tego stopnia, że u niektórych osób może powodować niepokój ruchowy i psychiczny- wtedy trzeba odstawić. Zalecany do leczenia zaburzeń odżywiania. Zalecany w ciąży. Zalecany w zaburzeniach lękowych, kompulsjach, różnego rodzaju nerwicach.
- wenlafaksyna- lek przeciwdepresyjny o dużej sile uspokajającej, wyciszającej. W związku z tym niektórzy lubią go zlecać we wszelkiego rodzaju depresjach z silnym niepokojem, lękiem, albo w ogóle w zaburzeniach lękowych. Tam, gdzie trzeba pacjent wyciszyć a nie aktywizować. Moim zdaniem źle tolerowany, często pacjenci nie są w stanie go brać. Dawkę trzeba zwiększać bardzo stopniowo z tego względu. Więc i na efekt leczniczy długo się czeka.
- paroksetyna- tego to już naprawdę nie lubię, bo i podczas włączania i podczas odstawiania bardzo często jest źle tolerowany. Ale mam pacjentów i na tym leku. Silny. I również ma komponentę wyciszającą, uspokajającą i z tego względu stosowany tak jak i wenlafaksyna.

Uprzedzam jeszcze raz, że duża część to moje osobiste odczucia. Wszystkie z nich mogą, ale nie muszą obniżać popęd płciowy. To sprawa jednak indywidualna
Averis   Czarny charakter
23 czerwca 2016 12:09
Muchozol, juz tak poza wszystkim, to ogromnie mnie zastanawia, dlaczego masz wokół siebie takich toksycznych ludzi. I jak to jest, że ciągle na takich trafiasz. Czy chodzisz na terapię? Rozumiem, jedna -dwie osoby. Ale mam wrażenie, że Ty walczysz z całym światem.

Mnie moja terapeutka powiedziała, że jak sama o siebie nie zawalczę i będę ciągle chciała brać ludzi na litość i podkładać się (np właśnie mówić wszystkim o chorobie licząc, że dadzą mi taryfę ulgową), to będę musiała liczyć się z irytacją z ich strony. Niestety ludzie traktują nas tak, jak sami na to pozwalamy. Nie chodzi mi tu o obwinianie ofiary,  bo dręczenie jest naganne, ale jeśli któraś osoba z kolei robi nam krzywdę, to warto zastanowić się nad sobą (tak jak z kobietami, które stale wchodzą w patologiczne związki). Dlatego terapię zaczęłam od nauczenia się, jak mówić pełnym głosem, nie uciekać wzrokiem i chodzić wyprostowaną. Kiedyś jak negocjowałam wynagrodzenie, to kręciłam się na krześle jak przedszkolak i mówiłam piskliwym głosem. Myślicie, że ją dostawałam 😉?
Niby nic, ale zmiana, która we mnie zaszła była bardzo duża i ważka. Same leki by mi tego nie dały, bo mój mózg był chory, ale był te nauczony mnóstwa krzywdzących mnie schematów.
Jeśli jeden lek nie działa, drugi nie działa.. Po czasie mimo początkowej poprawy są nawroty. Kolejne zmiany leków, modyfikacje.. znaczy, że nie w lekach wyjście i bez porządnej terapii się nie da. Niestety jest baaardzo mało terapeutów, ciężko się dostać na fundusz. Nie dość, że i sama terapia często nie jest łatwa, to jeszcze nie ma do niej dostępu.
Na pewno wysyłam na terapię prawie każdą młodą osobę. Choćby po to, by nauczyła się tego, jak żyć, kiedy zapadnie decyzja o odstawieniu leków.
A oprócz SSRI-ów są jeszcze i inne leki przeciwdepresyjne. Też stosowane. Jest tego cała masa. I dla każdego coś się dobierze. Tylko tak jak mówię...nie zawsze w leku jest sposób na pozbycie się objawów. Czasami tak. Czasami nie. Wszystko zależy.
.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się