Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Scottie   Cicha obserwatorka
18 czerwca 2016 06:41
Tamten wpis to było na zasadzie zadziornego, na rozstawionych nogach, z założonymi rękami i głową do góry - no i kur..a co?! Ha! mam rację! wszystko się zgadza! jest tak jak twierdzę od dawna! O to mi chodziło w porannym poście.

Właśnie o to mi chodzi, co napisałyście. Że woda się gromadzi - u jednych łatwiej, a drudzy mają szczęście, że nie są takimi gąbkami. (To kurde OCZYWISTE, że to nie tłuszcz. No błagam, to chyba każdy mający dwie półkule wie i rozumie!) To, że jest też kwestia hormonów - przecież stale o tym piszę tutaj. I że są kwestie indywidualnych właściwości organizmu.


Ascaia, ale chyba nikt nie twierdzi i nikt tutaj nie próbował Cię przekonać, że jest inaczej? 😉 Oczywiście, masz rację.

Julie, ja mam snapchata!!! karolkis to mój nick (prawie jak na instagramie- tylko przez jedno "l"😉, ale ostatnio mało wrzucam snapki. Ale szalejesz ostatnio w social mediach 😉

feno, a co tam się stało z tym Achillesem?



Ja już od 6:45 w pracy siedzę. Jeszcze przed wyjściem z domu się zważyłam i pomierzyłam. W obwodach nie ma wielkich różnic- 0,5cm mniej w biodrach i 0,5cm mniej w lewym udzie. Na wadze 62,4 kg, czyli 0,5 kg mniej, niż w zeszłym tygodniu. Coś się mnie te połówki trzymają 😉 Do celu jeszcze 2,4kg, ale im cieplej się robi, tym ciężej mi się zmotywować, żeby pójść na siłkę i więcej grzeszków wpada do żołądka. Nie mogę oprzeć się lodom 😉
A po wczorajszej siłce mam takie zakwasy w dupsku, że ledwo siedzę. Plecy i klatę też delikatnie czuję 🙂

edit: Poczytałam trochę o diecie zgodnej z grupą krwi (ja mam akurat B) i w zasadzie odstawiłam większość produktów, które wg nich mi nie służą. Jednak z kurczaka, pomidorów i lodów nie jestem w stanie zrezygnować. Najbardziej rozbawiło mnie to stwierdzenie:

Wszystko czego potrzebujesz, aby stracić na wadze - to trzymanie się diety.

Serio?  🤣 Też mi odkrycie  😁 😁

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2016 07:11
safie wyglądasz mega!  😍

Dziękuję dziewczyny za linki, poczytam o tych grupach krwi  :kwiatek:

feno czemu zakończyłaś współpracę? 🙁
feno, też zapytam - co z Achillesem? :/ Ja tu kciuki trzymałam...

5 z przodu nie ma, ale jest równe 60kg. Też dobrze. 😀
Miałam przemyślany ten weekend, zaplanowany, ale przez chorowanie kucyka nie wiem czy nie weźmie w łeb. Na pewno nie będzie roboty fizycznej przy stolarce. Za to będzie jeszcze więcej spacerów niż codziennie z psem. Bo dołożę 2x 30-40 minut z kucykiem.
- na śniadanie  grahamka z pstrągiem łososiowym, pomidorki koktajlowe i kawa z mlekiem
- do stajni wezmę chyba pieczywko-tekturę z polędwicą, bo to będzie najłatwiej zjeść
- na obiad zrobię placuszki Dukanowo-cukiniowe z sosem jogurtowo-czosnkowym
- na kolację twaróg z rzodkiewką


- - - - - - - - - -

Ascaia bo Ty ZAWSZE MASZ RACJĘ. Więc jak sobie ironicznie, w żartach, piszesz, że masz rację to nikogo to nie bawi, serio.
smarcik, kompletnie nie rozumiem komentarza i co chcesz nim osiągnąć.
Mylę się w życiu jak każdy. Czasami też zmieniam  poglądy - jak każdy (tutaj takich zmian było łoooo-ho-ho i jeszcze więcej). Nie mam problemu z przyznaniem się do jednego, czy drugiego.
Logiczne zaś, że staram się trzymać zasady mówić / pisać o tym, o czym ma się pojęcie, do czego jest się przekonanym, czego się samemu doświadczyło. W temacie "moje ciało, mój wygląd, moje zdrowie"... tak, mam zawsze rację. Dziwne, żeby tak nie było.  🙄 Ostatnie dnie tym bardziej to pokazują - 3 tygodnie i 3,8 kg mniej na liczniku (i właśnie zapomniałam się zmierzyć przed śniadaniem, kurteczka! 🙁 ). Woda czy tłuszcz - nie o to chodzi, chodzi o efekt wizualny i samopoczucie.
Czy masz podobne dowody w ręku, że się w czymś myliłam (co twierdziłam, a z czego się nie wycofałam)?

Lotnaa, pewnie, że czasami coś pójdzie nie tak i wtedy o tym piszę z grymasem. Najbardziej irytuje mnie, że mój organizm wymaga takiego upierdliwego dbania, a nie "raz załapie i już idzie". A że, tak jak pisałam - jednak temat wyglądu jest dla mnie któryś tam dopiero w kolejności życiowej, to jak wjadą na stół sprawy w pracy, sprawy rodzinne, itd i takie dbanie o siebie jak obecnie odstawiam w kąt to skutkuje to od razu negatywnymi efektami. I to mnie wkurza, i wtedy o tym tu piszę.
Przeciwko rozmowom nic nie mam. Ale rozmowom, a nie narzucaniu swojego zdania. Ktoś napisze "myślę, że mogłabyś robić tak", zapyta "a dlaczego robisz tak" - chętnie odpowiem, przedyskutuję za i przeciw. Ale nie muszę się zgodzić! A tutaj w wątku efekt jest taki, że jak się nie zgodzisz z jedyną słuszną prawdą głoszoną przez niektórych to jest od razu awantura. "Stado" to właściwie cztery osoby - zawsze te same. Odpisuję swoje (zgodnie z faktami, dowodami i moimi przekonaniami), a te zaczynają najeżdżać. Zaczyna się pisanie w tonie "bzdury, wymówki, głupia jesteś", itd. To nie jest rozmowa, to nie są argumenty, to nie jest normalne i kulturalne.
Bo na moją odpowiedź można po prostu napisać "ok, to jednak nie zgodzimy ze sobą" - i na tym zakończyć, a nie przekonywać mnie stale, do tzw usranej śmierci, do spraw i rozwiązań, o których wielokrotnie pisałam, że mnie nie przekonują. Tym bardziej, że jak już napisałam wyżej, stosując się do tego co wiem, znam i sprawdziłam mam właściwe efekty. A nikt krzykiem i obrażaniem mnie nie wpłynie na moją hierarchię wartości, na to czy ważniejsze jest dla mnie wykonać obowiązki zawodowe, mieć dobre relacje z rodziną czy zjeść o godzinie 16.35 😉 i ważyć 58 kg.
Wichurkowa   Never say never...
18 czerwca 2016 09:23
Tunrida wiem wiem,z moimi łydkami cisnę 4x w tyg bo progresują megaaaaa powoli... I tak już się poprawiły,ale długa droga przed nimi jeszcze:-D
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2016 09:46
Ascaia nic nie chcę nim osiągnąć, po prostu wykreowałaś się na forum na osobę, która uważa, że ma zawsze rację, więc nie dziw się, że jak chcesz zażartować w tym temacie to nikogo to nie bawi. Nie kwestii Twojego ciała i Twojego zdrowia, tylko w każdej.
Mi waga w miejscu stoi. Kurde, cztery kilo obiecałam zrzucić, to muszę zrzucić. Na obozach zacisnę pasa, a póki co w tym tygodniu spróbuję chociaż jeden jeszcze zrzucić.
Mi od trzech dni też waga stoi 🙁 a miałam nadzieję, a wręcz pewność, że zobaczę dzisiaj 6 z przodu. I nic.
Trudno, walczymy dalej.
Averis   Czarny charakter
18 czerwca 2016 09:57
Mnie szkodzi gluten i nabiał, ale po mięsie też czułam się bardzo źle, więc nie jem go od 2 lat. Może to przez jakość mięsa, ale już nie będę próbować jeść go z lepszych źródeł😉

Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 czerwca 2016 09:57
safie, wow, ale z Ciebie laska  🙂

Wichurkowa, świetnie wyglądasz  👍

Co do diety zgodnie z grupą krwi - sama miałam zawsze podejście sceptyczne, ale jak teraz na to spojrzałam, to okazało się, że "innymi kanałami" doszłam do podobnych wniosków  🤣 Może to zbieg okoliczności. A co do podstaw naukowych - rozumiem, że mogą być jak słoń na glinianych nogach. Ale już nieraz przekonałam się, że badania swoje, a praktyka swoje. Akurat dla mnie jakieś spore ziarno prawdy w tym jest. Swoją drogą fajnie byłoby zrobić badania, np. ludzi z grupą krwi 0 i A, i porównać, jak reagują na różne rzeczy (może były już robione, nie drążyłam).

zen, na ja wiem, że poleciałaś do Twojego Motywatora, tylko nie wiem, gdzie 🙂
Lotnaa, w Holandii jestem aktualnie 🙂

feno, a co sie wydarzylo z Achillesem? 🙁

Idziemy zaraz na miasto, aczkolwiek pogoda do niczego nie zacheca 😵
zen, no to witam w klubie 😵 miałam mieć dziś jeszcze ze 2h pracy, ale jak przyszłam i "szefowa" zobaczyła jak bardzo zmokłam przez niecałe 10minut drogi, to tylko poszłam z psami i wróciłam do domu 😵 masakra, na koniec wyjazdu akurat, mam nadzieję, że się uspokoi i jakoś dolecę do domu 🤔

U mnie waga raczej nie stoi, wczoraj totalnie zaszalałyśmy 😁 dziś już grzecznie, bo aż źle się czuję jak pomyślę o jedzeniu 🤣

feno, no właśnie, co jest?
Dziewczyny, z Achillesem no to wyszło to czego mogłam w sumie się spodziewać, że podczas treningów przygotowywał mnie ,,na ruszt" niczym tucznego prosiaka, ale pospieszył się za bardzo z zamiarami.  🙄 😁 A szkoda, bo super mi się z nim trenowało. Poza tym, trenerzy z mojej silowni zaczęli się na nas bulwić, ale szybko sprowadziłam ich do parteru. Największa głupota siłowniana według mnie, to zmuszanie ludzi do trenowania z instruktorami-rezydentami. A co, jak uważam za stratę pieniędzy ćwiczenie z tymi pimpkami po parutygodniowym kursie, natomiast wybieram tą siłownię tylko dlatego, że jest blisko od domu i PŁACĘ za użytkowanie maszyn? Pfff.  😵

Zafundowałam sobie dziś super śniadanie - jogurt grecki z pulpą z marakui i papai, borówkami, truskawkami, prażonymi migdałami i domową granolą. Później pokroiłam sobie 3 ziemniaki i upiekłam w piekarniku, jako przekąskę do nauki. Teraz lecę do pracy i jak wrócę, to muszę wrzucić jakąś kurę, bo dawno nie jadłam. A potem bieganieee  😍 😅
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2016 12:17
feno chyba nie rozumiem  😡 Jak to na ruszt?  A co do trenerów to niestety ale siłownia bierze większość pieniędzy z takiej lekcji, więc zwyczajnie nie opłaca im się wpuszczać osób z zewnątrz.
smarcik w sensie, że współpraca z jego strony była szeroko zakrojonym projektem przygotowania różnych partii mojego ciała aby je później tego...użytkować.  😁

Hmmm tak rozumiem o co chodzi, ale dla mnie to jest wielka lipa z taką polityką, no bo kurcze załóżmy, że mam faceta/brata/kolegę z którym ćwiczę, który mi pomaga za free. No i co? Trzeba utrzymywać odpowiedni dystans, żeby nie było że komuś się być może bardziej opłaca? Jest jakiś limit słów które można między sobą wymienić między jedną maszyną a drugą? Ech.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2016 12:47
feno aaaa no to trochę się chłopak pospieszył. Zwłaszcza,że przecież on i tak Ci się podobał, prawda? Szkoda, że miał tylko takie 'powierzchowne' zamiary 😉

Co do trenerów to u mnie patrzyli wilkiem nawet jak spotykałam się z jednym i on mi prowadził treningi w ramach swoich godzin pracy.. Bo przecież powinnam i tak za nie płacić siłowni  😵 Głupia jest ta polityka, czasem zdarzają się siłownię w których nie ma takiego problemu, ale to znaczna mniejszość.
No właśnie, zwłaszcza, że to takie "do czego by się tu przyczepić". Siłownie czepiają się własnego trenera, ale nie mają w regulaminie sprecyzowanego, co to jest ten własny trener. Jak pokazuję koleżance która maszyna do czego służy, to jest ok, ale jak już przyjdę z nią kilka razy i pomagam pilnowania pozycji, podtrzymuję ciężary, liczę jej czas i powtórzenia to już nie jest ok? 🤣 wiadomo, najlepiej zgarnąć jak najwięcej kasy...

Ja właśnie jadę na swoje interwały pt. sprint z pociągu do metra 😂 mała szansa, że zdążę na wcześniejsze, ale się postaram biec ile sił 🤣
Melduję, że dieta spoko (co dziwne) jutro waga i pomiary. Z powodu moich zawrotów głowy, od tygodnia żadnych aktywności, nie wiem co się ze mną dzieje  😵 Buty do biegania leża i mnie wołają  🙄
Ja mam złe doświadczenia z trenerami na siłowni bo instruktorka pokazała nam co i jak ćwiczyć, za rozpisanie treningu wzieła od głowy 50zł, i na tym skończyło sie jej zainteresowanie, a jeszcze planu do ręki nigdy nie dostałysmy  🙄
feno, oj tam, trzeba skorzystać skoro to Achilles. 😉 Na Twoich warunkach oczywiście. 😉

Mocny dzień, plany rzeczywiście ulegają zmianie. Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Ruchu będę miała dziś po dziurki w nosie. Rano godzinny spacer z suką, później łącznie 2 godziny spacerowania z kucorem (a słoneczko ładnie daje 😉 ). Na razie mam zjazd energii, więc przerzucam zrobienie placuszków na wieczór. W stajni wypiłam jogurt naturalny, teraz zjadłam po prostu kanapeczki z pieczywka, polędwicy i sera żółtego. Mam nadzieję, że to się nie odbije niekorzystnie biorąc pod uwagę rodzaj dzisiejszych zajęć. Wypiłam też kolejną kawę, co nic nie zmienia w temacie, że oczy mi się zamykają. Więc na razie na lajciku czesanie psa, sprzątanie i po 18 kolejny spacer pewnie około 40 minut. Dopiero jak wrócę zajmę się pichceniem.

Waga po powrocie ze stajni pokazała 59,5 😀 Wypociłam swoje na słoneczku. 


- - - - - - - - -

Ascaia nic nie chcę nim osiągnąć, po prostu wykreowałaś się na forum na osobę, która uważa, że ma zawsze rację, więc nie dziw się, że jak chcesz zażartować w tym temacie to nikogo to nie bawi. Nie kwestii Twojego ciała i Twojego zdrowia, tylko w każdej.

To, co napisałaś nie ma sensu (nawet stylistycznie). Przede wszystkim nie mam potrzeby kreowania się. Na kogokolwiek. Na forum jestem taka sama jak w życiu codziennym, nic nie zatajam, nic nie dodaję. Piszę bardzo otwarcie o tym co myślę, co robię. Co "mania racji" - to już napisałam. Nie zawsze ją mam, ale rzeczywiście dość często w tematach poruszanych na forum słuszność jest po mojej stronie. Pokazał to już nie raz i nie mam zamiaru sama deprecjonować swoich osiągnięć mówiąc, że jest inaczej czy pomijając milczeniem. Już mi tutaj udowadniano, że nie znam się na koniach i jeździe konnej, że nie powinnam się zajmować np. młodymi końmi - życie pokazało, że konie wychodzące spod mojej ręki są po prostu dobre. Udowadniano mi, że sobie nie poradzę z psem, że koniecznie behawiorysta, szkoleniowiec, itd - szkoleniowiec ocenił moją własną pracę bardzo dobrze i stwierdził, że nie ma potrzeby bym była pod jej opieką. Tutaj co raz słyszę jaka jestem beznadziejna, jak to "bez ładu i składu" - a jednak od lat nie mam nadwagi, nie mam innych kontuzji jak te spowodowane wypadkami, i teraz pokazuję, że wiem jak działać i znam swój organizm. Były dyskusje i naśmiewanie się ze mnie i mojego 'niezastąpienia" w pracy - w tym roku miałam trzy dniowe wyjęcie poza nawias przez migrenę przed  festiwalem i wszyscy zgodnie orzekli, że beze mnie wszystko zaczyna się rozpadać. Nie wiem wszystkiego, nie zawsze mam słuszność, ale jeśli piszę o czymś z pewnością w głosie to nie bez podstaw, mam na to po prostu dowody. Jakie Ty masz dowody? Czym możesz się wykazać poza niemiłymi słowami, którymi mnie torpedujesz?
Nie wiem dlaczego niektórych tak bardzo boli to, że mogę mieć rację, wychodząc poza przyjęte na tym forum schematy.
Trudno się nie bronić, kiedy ktoś Cię obraża, ciągle Ci dogaduje, sugeruje wiele niepozytywnych spraw na Twój temat. Ale nie mam ochoty kontynuować tego tematu.

Bossssh, przecież to jest takie banalne, takie proste.
Nikt nie wie wszystkiego. Ale jeśli czegoś nie wiesz, a jest Ci to potrzebne "do szczęście" to jest najprostsze rozwiązanie... siadasz, szukasz materiałów, czytasz, czytasz, zapamiętujesz, uczysz się... i zaczynasz wiedzieć! To jest umiejętność dostępna wszystkim. Czy to tak trudno zrozumieć?
  
ovca   Per aspera donikąd
18 czerwca 2016 16:27
I jeszcze jedno - jest tu ktoś wege (albo najlepiej vegan z powodu moich problemów z nabiałem)? Szukam bratniej duszy i podpowiadacza pomysłów.


ja jestem wegan chociaż bardziej czytam niż piszę 🙂 ale jak tylko będę umiała- podpowiem.
i  jest też maddiemaddie .

a mam do zrzucenia 5-6kg  od roku i ciągle waga stoi, że chyba zacznę się rozglądać za dietetykiem  👿
Scottie   Cicha obserwatorka
18 czerwca 2016 17:17
O, właśnie- jeśli ktoś ma Snapchat'a, to polecam dodać do obserwowanych KatOsu, tą od makijażu. Jej nick tam to chyba kat-osu. Niemal codziennie wrzuca snapy z przygotowywania wegańskich obiadów. Wyglądają super! I z tego, co pamiętam, to inspiruje się pinterestem 🙂
Tez jestem wege  z chęcią pomogę. Sama mam dietę rozpisana przez wege dietetyka, ale troche kosztownie mi ona wychodzi, wiec sie juz nią raczej inspiruje niż twardo trzymam 😀
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 czerwca 2016 20:05
madmaddie, dla mnie też to jest absurd i anegdotyczne "dowody" że komuś się coś zgadza są wg mnie śmieszne, jeśli ktoś ich używa do oceny samej diety.


niestety, mamy duże problemy z wierzeniem szarlatanom. mogłabym wymieniać i wymieniać diety, które według mnie są głupie i niebezpieczne dla zdrowia. a z czego się biorą? nie wiem. może z tego, że się na nich chudnie. przemiany metaboliczne powinny być trzaskane w szkole, to może mniej osób wierzyłoby w takie kwiatki jak paleo.

Ovca, Averis,
jestem vegan, ale chyba nie pomogę, głównie dlatego, że ja jem tylko pszenicę, owies i ryż, na inne zboża kiepsko reaguję 🙁 . biorę przepisy z paru blogów (hello morning, erVegan, i ukochana jadłonomia), jem sezonowo i utrzymuję dietę high carb, low fat (czyt. ok 30% tłuszczu) 🙂 to wszystko przepuszczone przez studencką kieszeń, więc nie szaleję za bardzo 😉 ostatnio rządzą spring rollsy, tabbouleh, i inne takie, a na ciepło jem głównie śniadania (tofucznice, cieciornice, jak mnie najdzie to coś smażonego na słodko). fajne są też "potrawki" z soczewicy. z tym, że ostatnio moja diety leży i kwiczy, bo nie mam na nią czasu, siły i głowy. ewentualnie się odprężam przy rollowaniu papieru ryżowego, albo siekaniu ziół, ale to wszystko 😉
też mam z 6kg do zrzucenia, ale to jak przestanę pić piwo i zajadać złości, więc tak może gdzieś w październiku, bo przewiduję wtedy początek spokojniejszego życia.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2016 20:36
Ascaia daj sobie spokój, bo mi naprawdę nie chce się czytać Twoich bredni. Dlatego też przeczytałam pierwsze zdanie, zwątpiłam i kończę dyskusję z Twoją osobą w tym wątku.


Poczytałam o tej diecie zgodnej z grupą krwi i totalnie tego nie ogarniam, też mam grupę 0 i u mnie się nie sprawdza  😉 Natomiast zaciekawiła mnie jedna rzecz - tofu jest nabiałem?  😁
busch   Mad god's blessing.
18 czerwca 2016 20:39
madmaddie, paleo zajmuje szczególne miejsce w moim serduszku bo jego "naukowe" podstawy nie trzymają się kompletnie kupy. Po pierwsze, żaden starożytny myśliwy-zbieracz nie miał dostępu do pokarmów, które my mamy teraz (zmienialiśmy wygląd i właściwości odżywcze naszych roślin i hodowaliśmy zwierzęta, żeby nam się lepiej jadło), po drugie ludzie wcale nie byli tak wysoko w drabinie pokarmowej i na pewno nie jedli jakoś bardzo dużo mięsa (nasz układ pokarmowy świadkiem), po trzecie - nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak intensywna presja genetyczna była obecna gdy przerzuciliśmy się na tryb farmerski. Przy dużych osadach ludzkich, w klimatach z porządnym sezonem zimowym, osoby źle znoszące dietę farmerską po prostu miały znacznie mniejsze szanse na przekazanie swoich genów dalej. No i po czwarte - nie mamy żadnych twardych dowodów na to, że myśliwym-zbieraczom było dobrze z ich dietą, że nie chorowali - i na pewno nie mieli jakiejś "jednej" diety.

Trzeba jednak pamiętać o tym, dlaczego leki testuje się tak, żeby były silniejsze w działaniu niż placebo - bo efekt placebo istnieje. Poza tym jesteśmy stworzeni do tego, żeby wytrzymać różne eksperymenty żywnościowe, inaczej na pewno byśmy się nie rozpanoszyli tak łatwo na cały świat. No i wreszcie - myślę, że osoby przechodzące na jakąś bardziej wydumaną dietę z fajną nazwą, niezależnie jaka by nie była, w pierwszej kolejności pozbywają się rzeczy bezsprzecznie syfnych, co ja zdrowie musi wyjść 😉

A dieta zgodna z grupą krwi... seriously? Działa nam inaczej układ pokarmowy zależnie od tego, jakie mamy antygeny na czerwonych krwinkach? I skąd pomysł że za nasze trawienie odpowiada gen tak silnie sprzężony z genami odpowiedzialnymi za grupę krwi, że to ma jakiś wpływ? I że w ogóle to jest jakiś gen albo mała grupa genów, skoro nawet nasz wzrost jest zależy od całej masy genów?
ovca   Per aspera donikąd
18 czerwca 2016 20:44
fajne są też "potrawki" z soczewicy.


ja dziś piekłam shepherds pie z soczewicy, prosta pyszna i starczy na trzy dni, a z dnia na dzień jest smaczniejsza. Jedyny minus to że jest z nią trochę zabawy.

Przepisy biorę od hello morning i ervegan, do jadłonomii coś nie mam szczęścia, prawie zawsze coś pójdzie nie tak  😁 niestety sama w kuchni nie jestem zbyt kreatywna (bo dużo jem u siostry, która dla mnie jest wegańską boginią  😁 ), więc z szybkich obiadków w tygodniu mogę podpowiedzieć spaghetti puttanesca z sosem pomidorowym, kaparami i czarnymi oliwkami, pulpety z tofu, wszelkie wariacje gulaszowe (warzywa, tofu/tempeh, kasza) albo pomidorówkę  😁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 czerwca 2016 20:55
busch, ja bym się mocniej niż grupą krwi, interesowała florą w jelitach, ale to chyba jeszcze w fazie "testowej" jest :P

a paleo mi podnosi ciśnienie jak nic innego 😀 poza tym, o ile się nie mylę w paleolicie homo sapiens dopiero się kształtował, a we wczesnych fazach to w ogóle nie istniał. nie wiem po co nam w ogóle tyle nauki i badań, jak mądre robaczki będą na diecie tłuszczowo-białkowej, bo "nasi przodkowie"
ale i tak mój ulubiony argument to Eskimosi.  😀

przeraża mnie, że wpisuję "dieta paleo" w google i że to sposób odżywiania na całe życie, droga do wymarzonej sylwetki i nic o tym, że również szybsza do grobowej deski :/

ovca
, shepherds pie wymiata, ale raczej na jesień :P chociaż ja ostatnio nawet się wysiliłam i zrobiłam wegańskie canneloni. farsz z fasoli czerwonej wyszedł trochę za suchy, więc następnym razem zrobię z granulatu sojowego 🙂
Averis   Czarny charakter
18 czerwca 2016 21:07
Wege i vegan dziewczyny -dzięki! Ja generalnie lecę na soczewicy (w obu kolorach), passacie pomidorowej z Biedry (tej w szklanej butli), kaszy jaglanej, ziemniakach i reszcie warzyw. I to robię w milionie kombinacji zapiekanowo/gulaszowo/ zupowych.

A shepherds pie jest najlepszym daniem, jakie jadłam w życiu. Tylko mam z nim taki problem, że czasami zjem porcję na trzy dni w jeden 🙁 Shame on me!

Ostatnio jadłam bardzo kiepsko, syfnie i nie ruszałam się w ogóle. Muszę wrócić na dobre tory, bo inaczej nie pociągnę za długo 😉

madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 czerwca 2016 21:22
Averis, a masz prawidłowy balans białek, tłuszczy i węgli? Mi jedynie to pomaga zjeść tyle, ile trzeba, bo jestem ogromnym żarłokiem 😉
Averis, a to shepherd's pie w wersji wege to gdzie znajdę?😉 tzn przepis...?
Na dzisiejszy dzień chyba należy spuścić zasłonę milczenia. Coś próbowałam ratować jeśli chodzi o jedzenie, ale... napsuło się organizacyjnie i tyle.
Czuję, widzę i słyszę 😉 jak puchną mi łydki i uda od dzisiejszej ilości chodzenia (z wchodzeniem na górki i utrzymywaniem dwóch sporych ciągnących psów 😉 ). Plecy po wczorajszym uderzeniu nieco bolą, ale bez tragedii. To pozytywne wieści. I z kucykiem chyba, tfu, tfu, lepiej.

Dobrej, gorącej sobotniej nocy 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się