Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
Nie pociągniesz tak długo. Za mało snu, za mało kalorii. Zryty beret.
1800 to za mało kalorii? 😉
Czasem i tak trzeba. Ja ostatnio śpię po 4-5 godzin. Kładę się późno i wstaję wcześnie, żeby popracować przed pobudką małej. I niestety nie mam opcji porozkładania sobie tego w ciągu dnia, bo zazwyczaj piętrzy się jeszcze więcej spraw niż planowałam 😉
zen nie wiem kiedy to się skończy. Rozważam wyprowadzkę do Bergen, ale to najwcześniej za jakiś rok. Dlatego zasuwam, żeby mieć czym się chwalić w skandynawii 😉
Łapcie na dobry początek dnia :
Nie wiem którego kocham bardziej 😜
Mam 2 tygodnie do urlopu. Od dziś czysta micha. Definitywnie, bez ustępstw. Dzień pierwszy.
A po urlopie, który również ma tylko 2 tygodnie rzucam fajki. Ostatecznie. Więc do tego czasu muszę zejść z wagi, żebym miała zapas na przytycie pddczas rzucania palenia.
Postanowiłam. Howg.
Witajcie w nowym dniu. A to ode mnie.
Zazdroszczę wam tej umiejętności niedosypiania. Ja za studenckich i licealnych czasów zupelnie wyczerpałam limity długu snowego na następne dekady chyba, bo zwyczajnie nie jestem w stanie funkcjonować na mniej niż 7 godzinach snu. I nawet przy 7 godzinach czuję różnicę.... tak naprawdę to przez większość czasu pilnuje tych 7,5-8 godzin snu jak świętości bo fatalnie sie czuję już po jednym wyskoku i od razu się to odbija na moim zdrowiu plus spada mi inteligencja o jakieś 20 procent 😁
busch moja umiejętność niedosypiania polega na tym, że kładę się w salonie na kanapie żeby nie obudzić dziecka pierdyliardem budzików, które muszę nastawić żeby chociaż w jakimś stopniu się obudzić 😉 Oczywiście codziennie rano boli mnie głowa i czuję się jak z krzyża zdjęta, organizm baaaaardzo domaga się odpoczynku więc chyba powinnam jeszcze trochę popracować nad tą umiejętnością.. albo zacznę brać narkotyki 😁
Chyba im jestem starsza, tym krócej sypiam. Autentycznie wysypiam się po 6 godzinach i nie potrzebuję więcej. Nawet nie umiem więcej! Zaliczę tylko czasami drzemkę w ciągu dnia od 20-60 minut i jest ok
Ja muszę spać te 8 godzin bo inaczej jestem zombi...
Wczoraj miałam trening rzeźnie. .. 9 ćwiczeń w seriach łączonych czyli 18 ćwiczeń 😵 Schodziłam z treningu powłócząc nogami,jeszcze miało byc 45min cardio ale odpuściłam bo musieli by mnie pod tlen podpiąć 😁
Edit. Zen jacie, mega Ci zazdroszczę tego 7tyg urlopu! 😜
Wichurkowa, póki, powłócząc.
Poprawione, ale póki u mnie wypowiedzi nie użyłam.
Jak ja nie mam siły... Jakoś niewyspana jestem totalnie. Jutro mam zamiar relaksować się całe popołudnie, ale wcześniej rano jeden egzamin i powrót pociągami do domu. Wczoraj pochłonęłam paczkę żelek i czułam się później jak psycholka, która żarła niemiłosiernie.
A ja wczoraj miałam świętować obronę a potem jak zwykle wynikło mnóstwo problemów i w efekcie od 10 nic nie jadłam.. do 23, kiedy zjadłam hamburgera w burger kingu 😵 Waga straszna, zalanie straszne, brzuch jak balon i okropne samopoczucie, ale czego ja się spodziewałam? 😂
Od dzisiaj już koniec z jakimikolwiek cheatami i czysta miska 🏇 Praca do 18 a na 19 cardio.
smarcik, obroniłaś się??? Czy mnie się daty mieszają. Trzymam kciuki za Twoje wyróżnienie, zatem koniecznie daj znać! 🙂 :kwiatek:
Dołączam się do tych co bez 8 godzin snu są jak zombie.
Wczoraj zgrzeszyłam wieczornym whiskey i proszę, na wadze pół kilo więcej. Łe jezu, człowiek nic już z życia nie może mieć 😁
jujkasek obroniłam, dziękuję :kwiatek: Nie wiem czy wyróżnienie przydaje się do czegokolwiek ale co tam 😁 Pewnie pod koniec czerwca będzie decyzja.
Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio spałam 8 godzin 😡
1800 to za mało kalorii? 😉
A to przepraszam, wydawało mi się, że pisałaś coś o1300. 😉
Ja pierdziuuu ale mam mikrourazy mięśni brzucha. Powiedziałabym mega urazy, nie mikrourazy. 😁
Wczoraj jeden trener z zewnątrz skorygował mnie charytatywnie w czasie ćwiczeń mięśni klatki piersiowej na maszynie. Robiłam to źle. Machałam sobie, zamiast uruchomić te mięśnie. 😵
Czyli pewnie jeszcze wiele rzeczy robię źle. Części ćwiczeń nauczyłam się z kfd z youtube, ale właśnie się okazało jak ważny jest każdy szczegół.
smarcik, Gratulacje! :kwiatek:
Na wadze bez zmian czyli jest bardzo dobrze. Zaczynają mi się klarować poglądy na aktualny stan i potrzeby mojego organizmu. Cieszę się, że nie jestem aż tak nabrana wodą - te ponad 3 kg o tym ładnie świadczą. W tej chwili odczuwam delikatne napuchnięcie z okazji połówki cyklu. Ale jest to minimalna, fizjologiczna sprawa.
2 - 2,5 kg które chciałabym zrzucić to już sprawa tłuszczyku. Ale jeszcze nie będę się za to konkretnie zabierać. Jeszcze chcę upewnić się w tym jakie jest moje constans Jak jeść (bez robienia wielkiego szumu wokół menu), jak ćwiczyć, żeby trzymać wagę i nie nabierać wody.
Spałam 6 godzin. Nieźle, ale ta godzina więcej by się przydała.
Bardzo żałuję, że mój działający na zwolnionych obrotach organizm nie umie drzemać. Zdarza mi się oczywiście, ale później jestem nie do życia, nie mogę się obudzić i już resztę wieczoru działam w tempie żółwia. Nie mówiąc o tym, że czasem zwyczajnie nie jestem w stanie przerwać drzemania i robi się z tego popołudniowe spanie, które zupełnie wybija mnie z rytmu dobowego.
Dzisiaj będzie dzień z wyzwaniem, bo po południu muszę się pokazać jako oficjał na jubileuszu zaprzyjaźnionego chóru. Pora beznadziejna, bo zaczyna się o 17. Czyli będzie ciasno z czasem po wyjściu z pracy, żeby i z suką na spacer i zrobić obiad (ten z wczorajszego planu czyli makaron z kurczakiem, "fetą" i dodatkami warzywnymi). Na szczęście mam też gotową botwinkę (mniam!). Będę bardzo się starać, żeby nie zrobić sobie zbyt dużej przerwy w posiłkach i żeby nie jeść makaronu zbyt późno.
Czarne chmury nad głową nie odpuszczają. Suka znowu gorzej, wałaszek nadal źle. Weterynarze mi się wpisali w rytm codzienności. 🙁
Julie a to proszę. 😉 Czytać, nie spać. 😉
W poprzednich tygodniach owszem było 1 300 kcal dla sprawdzenia, dla ruszenia organizmu i "szoku". I jak pisałam to nie jest mój "plan na życie".
zen, nienawidzę Cię za ten urlop 😁 ja też chcę!!!!
U mnie tradycyjnie - kolejny zajebisty dzień.
pokemon, taka praca 🙂 ale to sa zdecydowanie te przyjemnie jej momenty.
Ascaia, a co na takim szoku zyskujesz? Powaznie pytam. Dla mnie to jest poglebianie Twoich problemow metabolicznych. Uzyskasz mozliwe, ze chwilowy spadek wagi, ale to bardzo krotkotrwale i w dluzszej perspektywie szkodliwe. Pozniej zeby zszokowac organizm zrobisz sobie glodowke..? A jak to juz nie pomoze..? Ile trwa Twoja redukcja? Mozna to liczyc w latach juz? Masz w ogole miesiace, kiedy jesz w dodatnim bilansie kalorycznym? Nie pytam absolutnie zlosliwie, ale mnie to naprawde niepokoi co robisz.
Hmmm... chyba nie umiem Ci odpowiedzieć na część tych pytań.
Po co "szok" to napiszę wieczorem jak będę mogła się skupić.
Natomiast nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie ile trwa redukcja, bo... jaka redukcja? jakie trwa? 😉 Nie wiem co masz na myśli.
Redukcja= ujemny deficyt kaloryczny/jedzenie ponizej zapotrzebowania kalorycznego. Jak dlugo tak jesz?
Nie jestem na redukcji.
PS. Byłam w kadrach - mam 40 dni urlopu. 😎
Jak już się tak licytujemy o ten urlop- ja nie mam ani jednego dnia 💃
Dziś ciąg dalszy prób ogarnięcia głowy.. Najchętniej rzuciłabym wszystko w cholerę, wyłączyła telefon i położyła się z lodami w łożku :/
Ja już jestem po trzecim posiłku i to mocno kalorycznym. Zostały dwa małe 🙁
Quendi, ale boli, czy jak? Bo znowu coś przeoczyłam 😁
zen, a zatoki jak?
Ascaia, to juz nie wnikam 🙂
Zjadlam wlasnie super obiad w pracy - powoli sobie zamykam co mam do zamkniecia tutaj i spadam sie urlopowac. Jutro cudowny dzien, a juz piatek to w ogole magia 😍 Jestem taka szczesliwa, ze moglabym szczesciem czestowac w ilosciach dowolnych 💃 💃
pokemon, zatoki do dupy niestety, tzn. jest lepiej, bo juz nie mam zatkanego nosa ciagle, sa momenty, kiedy oddycham nosem, ale czuje, ze co jakis czas mi splywa glut po gardle. Nie wiem juz co z tym zrobic..
Dzisiaj w planach:
1. jajka i bekon
2. makaron zytni, tunczyk, jajko, cukinia i pieczarki
3. cielecina z kurkami, pomidory, hummus, marchewka i papryka w slupkach
4. pudding bialkowy z owocami
5. nie wiem
Jestem obladowana prezentami, kwiatami - dostalam tyyyyle pochwal od rodzicow, od kolegow i kolezanek z pracy, ze duzo przez ten rok wypracowalam (i to prawda) - jest cudownie 💃
Ja zamiast czekoladek pije kawę z kostką cukru,ale jestem szalona 😁
Śniadanie kanapka z serem, drugie śniadanie wafle ryżowe i jogurt, obiad sałata z tuńczykiem, kukurydzą i fasolą czewoną, podwieczorek sadzone jajka a kolacja przede mna. Czuję sie jak nabita kulka 🙁 chyba przez TE dni.
Burza na dworze, więc zostaje mi ćwiczyć w domu.
Nie chorować lachony dbać o siebie 🤬
smarcik, gratulacje!
Ascaia, powiem Ci, że ja w ramach "szoku" dla organizmu działałam w drugą stronę-robiłam mega cheata. I po np. 2 tygodniach ścisłego pilnowania się, cheat był w moim przypadku bardzo trafiony-nie dość, że odpoczynek psychiczny jak nie pilnowałam czego nie mogę zjeść, to u mnie naprawdę działało. Pewnie, po cheacie zawsze "puchłam", ale po 3 dniach znowu ostrego pilnowania schodziło, a do tego waga leciała jak należy 🙂
Wichurkowa, mega forma!! Nie będę już komentować Twoich fot 😍
zen, kuruj się i korzystaj z tego urlopu jak tylko możesz! :kwiatek:
U mnie zauważalne spadki mimo takich zagrywek jak np. teraz, wróciłam z pracy i wciągnęłam sałatkę ziemniaczaną 😡 za tydzień będę już w domu 💃 i z pełnym przekonaniem będę się pilnować +siłka jak dostanę kasę. No, odpuszczę sobie kilka wieczorów rygoru na rzecz miłych spotkań z kilkoma osobami 😉 ale już wiem, że siłownia i bieganie da mi moc, jednak głupie tłumaczenie "nie mam czasu na ruch" to najgłupsze z możliwych, dopiero teraz widzę jakiego mam powera dzięki codziennej dawce wbiegów pod górkę i fizycznej pracy, no i jakiego miałam, kiedy co ranek biegałam po lesie 💃
zen cóż to za pudding białkowy? Kocham wszystkie puddingi. I musy. 😍
Ja dzisiaj tak:
1. omlet z pomidorami
2. arbuz, banan
3. sałatka z kurczakiem, na deser czereśnie
cdn... wieczorem bieganie i może później na basen rozpływać mięśnie, zależy o której wyjdę z egzaminu. Chce mi się owoców, a nie mogę za dużo.
Nastąpiła dziwna zmiana w moim organizmie - z nóg, które zawsze były oporne, leci mi tłuszcz, cellulit i co tam jeszcze, ale na talii opona jak się trzymała, tak się trzyma. A ćwiczę regularnie, jem rozsądnie, przy czym zawsze po 2-3 tygodniach tłuszcz brzuszny się wciągał, a teraz stoi i ani drgnie. 🙁
ja się poddaję, na jakiś czas przyjnamniej. przez życiowe zawirowania nałogowo wpierniczam batoniki i robię inne niedobre rzeczy, więc papa :P

jak wstanę i się otrzepię to wrócę 🙂
Wichurkowa, odpowiem jeszcze na tamtem post: tak, nie użyłaś "póki". Ale często używasz w innych, dlatego podkreśliłam.