Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja mam awersję do liczenia kalorii. I nie znoszę ograniczeń ilości w posiłku. Choć zapewne wg niektórych mam bajzel w diecie 😉 Praca od 7 do 15, ale w domu jestem ca 17.30. Jem 3 posiłki. Tłoczę dużo kawy. Wody pije ca 2 l dziennie - z odrobiną miodu niepasteryzowanego i wit. C.

Owszem, można się zafiksowac, mi do tego daleko, ale wiem, że są rzeczy, które ewidentnie mi szkodzą - tzn.podbijaja insulinę i są niewybaczalne na wadze. Mleko w proszku tolerować muszę, bo jest w jogutrach itd. Ale nie tam, gdzie mogę je ominąć. Cukru unikam, jak ognia itd. Pszenicy też. Ogólnie zaś faktycznie można oszalec, jak się czyta i wnika.
Wpadam jeszcze do Was przed spaniem 🙂

Co do eliminacji produktow. Hmm, to wszystko zalezy od osoby. Ja ogolnie lubie patrzec na to, co jem i staram sie w miare sensownie odzywiac. Nie jem nabialu w postaci twarogu, mleka i pochodnych, nie jem pszenicy. Jest i nie jest to podyktowane moim widzimisie. Po nabiale oporowo mnie wzdyma, po pszenicy gniecie mnie w jelitach i...swedzi mnie skora i pekaja mega naczynka w oczach 😲 Wyszla mi nietolerancja na gluten, ale nawet jakby nie wyszla, to nie wrocilabym do tego zboza. Aaaa, straczkow tez unikam, ze wzgledu na tarczyce, aczkolwiek dzisiaj zjadlam hummus a jutro mam groszek 😉

Chce zaczac jesc 4 posilki dziennie, na urlopie bez problemow to wyjdzie, ale teraz moze byc ciezko. Jakby nie patrzec, wychodzi mi ich 5...

I tak na koniec, w zwiazku z tym, ze wciaz nie jestem zadowolona ze swojego ciala, uslyszalam dzisiaj od swojego chlopaka 'bede cie wspierac w twoich celach, ale nie chce zebys sie rozchorowala'. On stety niestety jako zawodowy sportowiec doskonale wie jak redukcja moze byc inwazyjna dla organizmu. Jego podejscie do redukcji idealnie pokazuje fakt, ze na ostatnie zawody mial sie zredukowac do swojej wagi, i wiecie co zrobil? Wystartowal w wadze wyzej, bo nie chcial sobie zajechac organizmu schodzeniem w dol. I wygral.

PS mam 3 kg na plusie od ostatniej redukcji
U mnie dziś na czysto, posiłki trochę rozstrzelone :/ Głownie łosoś z warzywami.
Jutro mam w planie popracować w domu więc postaram się trzymać rozkładu. W planach również jagielnik i inne atrakcje na dzień dziecka 😉
Hmmm... podrążę dalej, dokonkretyzuję.

Nie miałam na myśli McDonaldsa, tabliczek czekolady i chipsów. 
Chodzi o "normalne" domowe, tradycyjne i popularne potrawy. Może ta pizza zamotała, ale pizza restauracyjna czy domowa nie jest w mojej opinii fast foodem.
Czy jeśli decydujecie się z tego zrezygnować już tak na całe życie to będzie Wam brakować?
Polskich zup, np. krupnik, jada ktoś, lubi ktoś? Nie mówię, że mają być od razu z zasmażkami, zabielane, itd. Chyba to pokolenie naszych babć gotowało taką ciężką polską/europejską kuchnię, a nasze mamy to już jednak raczej lżejsze dania, bez tylu dodatków.
Mam na myśli np. rosół, na kurze, na wołowinie, z warzywami, z makaronem. Taki... taki po prostu. Pierogi i kluski we wszelkich odmianach. Naleśniki. Kotlety różne (nie muszą od razu ociekać tłuszczem, nawet przy używaniu smalcu), do tego ziemniaki, itd. 
Lubicie takie dania? To wasze smaki? Czy jest to Wam obojętne?
Skąd moje pytanie - bo tak patrzę, że dużo tutaj w tych podawanych jadłospisach innych dań - kuchnia bliższa azjatyckiej, orientalnej. Tu zupa tajska, tu curry. Nie naleśniki a torttile. Itd. To są wasze smaki tak w pełni czy tylko ze względu na chudnięcie, makra, alergie?
Czy to jak macie zamiar jeść w przyszłości, tak na stałe, na codziennie to będzie dla Was jakaś forma ograniczenia w... jak to wyrazić... komforcie smaków, przyjemności jaka płynie z jedzenia?

PS. Zmęczyłam drugie 0,5 litra. Łiiiii!

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 maja 2016 22:46
Naleśniki robię z mąki orkiszowej.
Rosół piję w niedziele.
Schabowe i mielone - nie jestem fanką
Rolady? Moja słabość, ale akurat to mam w domu kilka razy do roku, więc mogę zgrzeszyć 🙂
Żuru nie lubię
Krupnik - u mnie gotuje się go na żołądkach, których nienawidzę

Na pierogi też sobie raz na jakiś czas pozwolę 🙂
zen: W moich oczach jesteś postacią z bajki.
Chuda, eteryczna, zwiewna i romantyczna. Jak elf jakiś.
W tej ołówkowej spódnicy wyglądasz zjawiskowo, jak modelka.

tunrida: Jak dla mnie wyglądasz przepięknie. Mega szczupła, zadbana i dobrze ubrana laseczka. Świetne buty btw.

yga
: Pierwszy raz w tym wątku widzę zdjęcia kobiety, którą bym najchętniej zjadła. IDEAŁ!!!  😍 😍 😍

Przejdźmy do diety.
Dla mnie smak słodki mógłby nie istnieć.
Ale ja nie jestem normalna.  😀iabeł:
Dla wszystkich borykających się z ciśnieniem na słodycze:
Zupełnie przypadkiem włączyłam wczoraj rano jakieś debilne dziędobry tvn, i zgapiłam takie cuś: Ciasto francuskie + rabarbar + cynamon + zdrowy słodzik.
Ja wiem, że ciasto francuskie jest ogólnie słabe dietetycznie, ale w takiej wersji, w połączeniu z rabarbarem i lepszą opcją cukru (stewia, ksylitol, cukier trzcinowy, miód, syrop klonowy lub inny...), zamiast kupnych słodyczy, wypada chyba dobrze.
I jak efektownie!  😍










safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 maja 2016 23:01
Aha Tunrida - chciałabym mieć takie nogi!!  😍
O tak, nogi tunridy są kultowe. 😍
Długie i zgrabne 😍
Ascaia to raczej nie dieta, tylko globalizacja. Wiecej podrozujemy, uczymy sie jezykow, mamy powszechny dostep do Internetu i egzotycznych produktow. Dla mnie np bardzo wazna czescia podrozy jest poznanie kultury danego miasta/kraju od strony gastronomicznej, bo uwazam ze jedzenie bardzo duzo mowi o mieszkancach danego obszaru. Zawsze czegos sie naucze, co pozniej wykorzystuje u siebie w kuchni, niektore smaki pozostaja w niej na stale. Na przyklad - kiedy moja brazylijska tesciowa po raz pierwszy upichcila mi farofe, to nie wiedzialam wlasciwie co z tym fantem zrobic bo nie wyobrazalam sobie za bardzo polaczenia banan-rodzynki-boczek ale jak ruszylam to nie moglam zastopowac  😁 Teraz czesto zajadam, a juz w ogole wrzucam do wszystkiego make z juki, ktora to wszystko jest obtoczone, a daje fajny kruchy posmak. Wczesniej w ogole nie wiedzialam, ze istnieje.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
31 maja 2016 23:42
Dziewczyny NAPRAWDĘ bardzo dziękuję! Dziękuję Wam i temu wątkowi, bo bardzo mnie motywuje.
Nie wiecie jak mi miło sie zrobiło po Waszych wpisach. Podtrzymujecie mnie na duchu i dajecie powera.

Idealna nie jestem, przynajmniej do mojego ideału mi daleko. Podobają mi się umięśnione lekko lecz chudziutkie kobietki (przyznaje sie bez bicia, że ślinię sie na widok wystajacych kostek na ciele <3 ), mam juz taki swój typ.. i wiem, ze do podobnej sylwetki mogę dojść i zrobię to powolutku i zdrowo. W koncu wyglądałam w moich oczach super przed wylotem do UK, wiec wiem, że mogę 🙂

Mnie zadziwia fakt jak zmiana klimatu,miejsca zamieszkania może wpłynąć na czlowieka, bo w Anglii naprawdę jadłam zdrowo a jednak tyłam.. Teraz powoli nadrobione kg mi lecą. Dziwne to!

Fajnie wygląda dla mnie Siwa Oliwia:
[[a]]https://www.facebook.com/siwaOliwiaa/photos/pb.772221879579544.-2207520000.1464734194./806090136192718/?type=3&size=684%2C684&fbid=806090136192718[[a]]

I z Zen zamieniłabym się figurką 😀

Poza tym :
Scottie   Cicha obserwatorka
01 czerwca 2016 00:25
Ascaia, rzeczy, które wymieniłaś- lubię i jem, ale od święta. Sama takich rzeczy nie gotuję, niektórych nie potrafię, a zamiast pierogów wolę zjeść coś bardziej konkretnego (mięcho i ziemniaki). Od 2 lat nie brakuje mi takich rzeczy i chyba nie będzie brakowało 😉 A jak widząc je np. u rodziców i najdzie mnie na nie ochota, to się poczęstuję. Moje smaki to są właśnie fastfoody i ogólnie pojęte niezdrowe żarcie- tych rzeczy najbardziej mi brakuje.

yga   srają muszki, będzie wiosna.
01 czerwca 2016 00:27
A mi najbardziej brakuje góry ziemniaków, porządnego schabowego i marchewki z groszkiem w zasmażce  😁
Schabowy? Tak, ale przez panierkę wchłania za dużo tłuszczu. Więc sami robimy go tylko w mące gruboziarnistej, na mniejszej ilości tłuszczu niż teściowa. Pierogi, naleśniki- jak najbardziej. Tylko że zjadam 3, 4 pierogi, a nie 8 jak kiedyś. Dopycham się surówką. Zupy? Jak najbardziej, czemu nie? Tyle, że ja akurat nie lubię. Kiedy teściowa lub mąż zrobią normalne jedzenie, to zjem. Jeśli jest za kaloryczne, to po prostu zjem mniej i utnę późniejsze posiłki w kaloriach. Albo następnego dnia pobiegam lub machnę trening, lub zjem mniej kalorii. Tym sposobem nie zredukuję się ale i nie przytyję. Czyli PO schudnięciu, mi udaje się jeść w miarę normalne rzeczy, tyle że muszę cały czas kontrolować czy nie tyję. Jest to upierdliwe, ta stała kontrola, ale inaczej się chyba nie da, mając organizm podatny na tycie, a chcąc jeść w miarę normalne rzeczy.
Chociaż jak czytam, jak wam szkodzą różne produkty, to widzę że mam naprawdę łatwo. Mogę jeść wszystko i mam naprawdę dobry metabolizm, bo mogę jeść stosunkowo dużo.
Wczoraj zamiast obiadu zeżarłam całą paczkę odtłuszczonego mleka w proszku, 250 gram. Wyszło razem ok 900 kcal. Bo mi się chciało. Tak po prostu. A na kolację lizaki i pestki słonecznika. Razem z 600 kcal. Ale wiem, że dziś będę dłuuugo w pracy. Wiem, że wtedy trzymam super czystą michę. I planuję pobiegać godzinę, więc pospalam. Dlatego sobie wczoraj nie żałowałam i skoro się już nie redukuję, to nie widzę problemu.
A jak zacznę tyć, to zwykle starcza mi powrót do czystej michy na tydzień i wracam do siebie.
robakt   Liczy się jutro.
01 czerwca 2016 05:53
Magdzior tylko ja bez uczucia głodu (na początku) nie czuję, że dobrze jem.. Psychicznie to na mnie działa - jestem głodna=jestem na redukcji.  Dlatego na początku muszę się bardzo pilnować.
Dzisiaj w planach:
jajecznica, kromka chleba słonecznikowego
koktajl: banan, truskawki, woda
w międzyczasie wpadnie sok na uczelni
makaron, pesto, trochę kurczaka
i jak na razie nie mam pomysłu na kolację i coś w rodziaju podwieczorka, bo wieczorem wychodzimy, a obiad będzie później niż zwykle.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
01 czerwca 2016 07:13
Oj ja tez robie zdrowe zamienniki pewnych dań, tj spaghetti bez sera z własnym sosem i z pełnoziarnistym makaronem, schabowe bez paniery (ja robię tylko w jajku, nie uzywam mąki), zup nie modyfikuję, bo od zawsze robię chude itd... ALE brakuje mi prawdziwego tłustego schabowego! Może dzisiaj u teściów bedzie  😀iabeł:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 czerwca 2016 07:31
Właśnie stanęłam na wadze (po śniadaniu) i zobaczyłam równe 60kg  😲 więc przy okazji zmierzyłam udo i jest 56cm, nigdy nie miałam tak mało. Moje życie od jakiegoś czasu składa się głównie z chipsów, alkoholu, leków nasennych, płaczu, płaczu, płaczu i stresu.

Nie polecam takiego sposobu chudnięcia, ale nawet najgorsze sytuacje mają swoje dobre strony  😂
yga, Julie, bardzo dziekuje! 😍 :kwiatek: :grupa:

Mi jakos nie brakuje na co dzien takich potraw, lubie owoce (i ciesze sie, ze teraz jest na nie sezon), warzywa, lekkie zupy (krupnik i rosol na miesie jak najbardziej), kocham zupe warzywna i jej sobie nie odmawiam nigdy. Spaghetti jem regularnie. Typowo polskich, tradycyjnych dan nie jadalo sie u mnie w domu, wiec moze stad nie mam takich upodoban? 👀 Ale jak jestem u babci, to jem i golabki, i schabowe (sciagam paniere) i mielone, kluski slaskie etc. Na swieta jadlam pierogi, bo je kocham, ale serio chorowalam jelitowo po nich, ale nie zaluje, ze jadlam.

Mysle, ze trzeba bardzo dokladnie rozroznic styl zywienia osob na redukcji, a styl zywienia ludzi, ktorzy na redukcji nie sa, a utrzymuja swoja wage majac tendencje do tycia.

Zeby nie przedluzac:

* trening plecow i typowo mocno posladki + interwaly

1. jajka i bekon
2. jablko i ogorek zielony
3. groszek z tunczykiem w gestym sosie pomidorowym (przetarte pomidory)
- banan przed treningiem
- zelki przed interwalami
4. budyn jaglany z odzywka bialkowa i truskawkami

Milego dnia! :kwiatek:
Jana dziś
- 2 kromki chleba z polędwicą łososiową
- pół kostki chudego twarogu, banan, tabletki z aminokwasami
- bieganie? a po nim arbuz i mandarynka, żeby nie umrzeć
- kasza pęczak, schab smażony na minimum oleju
- kolacja w domu..nie wiem jaka
( jakby mi było mało za dnia, to mam suche chlebki, Inkę z mlekiem, surówkę z pracy mogę zjeść, jak zostanie po pacjentach)
feno, trochę się rozmijamy w intencjach, ale ciekawy wpis.
Dla mnie również poznawania innych kultur to ich smakowanie, dosłownie. 😉 I część nowych smaków czasem wprowadzamy w swój jadłospis.

Ale akurat teraz mam na myśli taką... "szarą codzienność" żywieniową w perspektywie "już do końca życia".
Po prostu taka myśl mi mignęła jak jest z polską kuchnią. Współczesną. Nie w takim pejoratywnym znaczeniu, że polska czyli tłusta, ciężka i dużo na talerzu. Ale polskie smaki - tak jak piszecie schabowy bez panierki, pierogi (chociaż nie cała miska na jeden raz), rzeczy smażone ale na patelni spryskanej olejem a nie wylanej olejem, rzeczy smażone, które przed podaniem lądują na ociekaczach i ręczniczkach papierowych by odsączyć tłuszcz, zupy bez zabielaczy i mąk, kanapki na chlebach różnych - od białych, po pełnoziarniste, itd. Taka przeciętne polskie menu domowe.
A czy znacie osoby, które właśnie jedząc taką "normalną", przeciętną polską kuchnię są szczupłe, zgrabne, zdrowe, bez problemów jelitowych?
Ja na śniadanie dwie kromy z szynką, zaraz będzie banan. Jako, że przyszłam do pracy godzinę wcześniej, żeby wziąć gotówkę (chciałam rozmienić) i podejść do sklepu i mnie zaatakowali od razu klienci, to sypnął mi się plan następnych posiłków. Będzie pewnikiem sałatka z knajpy, potem mam jeszcze owsiankę.

Nie zdążyłam rano z pudełkami...

I przez to, że teraz więcej pracuję, będzie siłka tylko dwa razy w tygodniu, a 1-2x będę musiała ćwiczyć w domu. Na szczęście mój chłop się wkręcił  😍 i sam ciśnie, żeby ćwiczyć.

smarcik, niestety jak stres minie, to równie szybko wszystko może wrócić 😉 Ja tak spadłam do 46 kg, ale nie na długo 😁
yga, łał. Rewelacja! 😀 Aż specjalnie weszłam, żeby tylko to napisać, ale serio, idealnie, i jaką pupę masz do pozazdroszczenia  😜
Ascaia, ja znam, chociazby moj chlopak, tytuly mistrzowskie na koncie. Tylko to tez skrajny przyklad. Ale poza nim znam sporo osob, z kilkoma pracuje, ktore normalnie jedza 3 posilki, na obiad maja wlasnie zupe, surowke, ziemniaki i kotlety. Nie codziennie, ale wlasnie ich obiady sa rotowane wokol tradycyjnej polskiej kuchni, nie tlustej, ale wlasnie bazujacej na naszej tradycji, z pierogami, kanapkami, kotletami i spolka. I sa szczuple. Nie wiem co pod ubraniem, ale wizualnie sa bardzo ok.
Ja mam awersję do liczenia kalorii. I nie znoszę ograniczeń ilości w posiłku. Choć zapewne wg niektórych mam bajzel w diecie 😉 Praca od 7 do 15, ale w domu jestem ca 17.30. Jem 3 posiłki. Tłoczę dużo kawy. Wody pije ca 2 l dziennie - z odrobiną miodu niepasteryzowanego i wit. C.

Owszem, można się zafiksowac, mi do tego daleko, ale wiem, że są rzeczy, które ewidentnie mi szkodzą - tzn.podbijaja insulinę i są niewybaczalne na wadze. Mleko w proszku tolerować muszę, bo jest w jogutrach itd. Ale nie tam, gdzie mogę je ominąć. Cukru unikam, jak ognia itd. Pszenicy też. Ogólnie zaś faktycznie można oszalec, jak się czyta i wnika.


Jujkasek  jogurt pitny MILKO nie ma mleka w proszku .
Mój chłop też wychowany na tradycyjnej kuchni mocno,a le on jest niereprezentatywny, bo bardzo mało je ogólnie, więc mu nie przeszkadza. Jest mega szczupły, chudy wręcz.
Ja nie tęsknię za kotletami, pierogów nigdy nie lubiłam. Mi akurat polska kuchnia w ogóle nie leży.
Ale włoska już tak! 😍
(a ta niestety też tucząca)
Mam takie marzenie - pojechać do Włoch i się nażerać przez tydzień 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 czerwca 2016 08:28
budyń a niech sobie wraca i do miliona, bo ja i tak już dłużej nie pociągnę w takim stanie, jeśli nie minie.
pokemon, i to najlepiej bezpośrednio u kogoś w domu, u takiej typowej włoskiej mamy. 😉 
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
01 czerwca 2016 08:32
Ascaia, moja przyjaciółka - 172 cm wzrostu, a waga oscyluje w okolicach 45 - 47 kg. Jadła normalnie (teraz się odchudza  :zemdlal🙂 i dużo fast foodów, a dzień potrafiła zaczynać od tabliczki czekolady.
Ascaia, a i owszem. Cała rodzina mojego męża - kuchnia, po której mój żołądek wypowiada mi pakt o nieagresji. Tłusto, cholernie słono, DUŻO, golonka, mielone, ziemniaki zawsze, białe pieczywo itd. Mój mąż NAPRAWDĘ je niebotyczne ilości! Kiedyś się z kumplem założył i zjadł... 42 pierogi (mojej roboty, nie sklepowe drobniczki)!  🤔 Wzrost - 193 cm. Waga - w porywach do 85 kg, przy czym jak patrzę na jego ciało mam wrażenie, że nie posiada tkanki tłuszczowej. W ogóle. Wystarczy, że machnie sztangą i rzeźba robi mu się błyskawicznie. Brat to samo. Siostra - to samo. Teść - to samo, do tego jeszcze jara jak smok od 16 roku życia! No los nie jest sprawiedliwy... Cieszy mnie fakt, że córka odziedziczyła po mężu przemianę materii. Wciąga naprawdę zacne ilości, przy wzroście 170 cm waży 48. Tylko że to nastolatka, pająk taki. Ale jest chuda. Syn niestety ma moje geny i robi się kartofelkiem, jak poszaleje z jedzeniem.

Co zaś tyczy się zdrowotności, bez przesady. Polska kuchnia nie jest jakaś mega obciążająca, ja po diecie tatarskiej kulałam się, jak piłka 😀 Francuzi dają czadu też. Włosi? No błagam Cię... O Amerykanach w ogóle nie wspominajmy, mój syn po tygodniowym pobycie ma tramę do dziś 😉

kot, dzięki za ten jogurt! 🙂 Wykorzystam bez wątpienia.

Tak sobie czytam Wasze jadłospisy i zazdrocha. Serio! U mnie są 3 posiłki dziennie
- śniadanie: musli z płatków owsianych sparzonych (żeby nie podnosić ig), babki płesznik, jakgód goja, nasion chia + 3 suszone morele.
- II śniadanie: 2 pomidory duże, 5 plastrów żółtego sera + dwie łyżki słonecznika.
- obiadokolacja: kurczak podsmażany na cebulce i pieczarkach + zielony groszek.

Finito.

Pojechaliśmy na ostatni weekend nad morze i postanowiłam dać sobie dyspensę. Luz. Nie że orgia, po prostu jadłam to, co wszyscy - ziemniaki w knajpie na obiad itd. Lody się nawet zdarzyły. Po tych 4 dniach - 3 kg do przodu  🤔 Za CZTERY dni normalnego żarcia! 3 kg, które teraz z mozołem będę tracić przez miesiąc  😵

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 czerwca 2016 08:40
Waga wagą, pytanie co się dzieje w żyłach takiej osoby jedzącej tłusto i pozostającej chudą 😉 Bo można być chudym a cholesterol i tak mieć.
Ale też mam w swoim otoczeniu takie osoby. Jedna przyjaciółka 160 i 48kg wagi, je normalnie. Druga 170 i szczuplizna, a też lubi wciągnąć paczkę chipsów czy fast fooda. Natura nie jest sprawiedliwa 😁
Fast foody i tabliczki czekolady w tym momencie mnie "nie interesują" 😉

Cały czas moja myśli krąży przy polskich potrawach, w normalnych ilościach. I przy daniach kuchni europejskiej u nas popularnych jak makarony, niektóre desery, itd. Czyli naleciałości głównie z Włoch, Grecji, ale też gulasze węgierskie, dania ukraińskie czy białoruskie - we współczesnych odsłonach czyli bez trzech łyżek śmietany 30% 😉, tylko np. z łyżką śmietany jogurtowej. Itp, itd.
Nie chodzi mi w tych pytaniach o skrajności żywieniowe, tylko właśnie o "przeciętną".
Dzięki za odpowiedzi.
W sumie patrząc na to, co napisałyście to większość z Was po prostu nie gustuje specjalnie w takiej kuchni, czyż nie? Albo jest to w miarę obojętne, trochę na zasadzie "jedzenie to jedzenie", albo zwyczajnie lepiej Wam przypadają do smaku kierunki orientalno-azjatyckie, a z polskiej tradycji to pojedyncze potrawy. Tak czy siak nie odczuwacie "braku" przyjmując założenie, że już na całe życie miałybyście coś odstawić albo jadać baaaaaaardzo okazyjnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się