Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
Ascaia, wiesz co pieprzysz, serio.
Ja tak pieprzyłam. Sorki, ale mam pracę taką jaką mam i jestem w stanie coś zjeść w trakcie reanimacji zwierzaka (no dobra, nie jem wtedy, ale metafora ma być odpowiednia).
Masz zaplanowany koncert, wiesz kiedy się zacznie, wiesz kiedy skończy, nawet jak są poślizgi, czy coś tam jeszcze. Jesteś w stanie to przewidzieć.
Ja nie mogę sobie zaplanować, że mi przyjdzie o 17 pies po wypadku.
I pieprzyłam parę lat temu tak jak Ty.
Ale ogarnęłam się.
Więc się ogarnij.
Ascaia, Też myślę, że pieprzysz. :kwiatek: 😀
Codziennie prowadzisz koncert? Mówisz do mikrofonu przez 3 godziny non stop, nie schodząc ze sceny?
Równie dobrze, mogłabyś powiedzieć, że nie załatwiasz potrzeb fizjologicznych, bo nie nie masz czasu.
Popieram!
Ja mogę przyjmować pacjentów jeden za drugim i zanim kolejny wejdzie powiedzieć "proszę chwilkę zaczekać" i zjeść kanapkę w kilkanaście sekund.
Wstawiałam fotkę pekińskiej jedzonej na korytarzu w urzędzie? Wstawiałam. I kanapki w ubezpieczalni czekając na swoją kolej.
Da się. Tylko trzeba to coś mieć pod ręką przygotowane.
Ja rozumiem, że jak jest koncert i się gada do mikrofonu, to w czasie koncertu nie da rady. Ale koncerty nie są codziennie.
Podejrzewam, że nawet gdybym siedziała w sklepie na kasie, to bym miała pod stołem choćby batona zbożowego i przeżuwała po kawałeczku, tak bym mogła mówić przy tym "dzień dobry, polecamy dziś mydełko w promocyjnej cenie". Wiem, że bym to ogarnęła
Da się!
No mi się wydaje podobnie, przecież koncerty nie są codziennie. Od poślizgu w takim dniu tez się dieta nie wali.
Zen sama sobie trochę zaprzeczasz 😉 jak ktoś ma krótkie nogi to ma i nie wydłuża mu się kości od ćwiczeń. Jak ktoś nie ma cyckow to urosna dopiero na stole u chirurga. Jak ktoś urodził się z udami szerszymi niż tylek to one zawsze będą większe ( tak - tu o sobie pisze - tak wyglądały tez moja babcia i mama) każda sylwetka ma swoje ograniczenia które są niezmienne. Nie musisz mi wierzyć, jak bardzo ciężko pracowałam nad tym by zmienić proporcje, możesz uważać, że za krótko. Ja uważam że wystarczająco długo by zobaczyć jakiekolwiek efekty. A nie było ich prawie wcale. Za to moje życie prawie leglo w gruzach przez tą obsesję.
Jest mi przykro i źle ze taka jestem i ze jestem skazana na długie spodnie (minimum za kolano) do końca życia. Ale wole długie spodnie niż mzonki ze coś się zmieni. I nie jest to pieprzenie osoby która nigdy nie próbowała.
Zgadzam się. Bo nie tylko istotne jest to, jak długo o coś walczymy. To prawda, że na niektóre efekty trzeba czekać latami. Ale ważne jest tez to, czy jesteśmy w stanie tak się poświęcić (czas, kasa, zaangażowanie psychiczne) wiedząc, że i tak efekt końcowy nas nie zadowoli !!!! Bo jeśli escada ma taką budowę jak opisuje, to moim zdaniem, może ponosić olbrzymie koszty związane z walką, ale to będzie raczej walka z wiatrakami. Gra nie warta świeczki.
I teraz pytanie- czy chcemy walczyć na 10 w skali 1-10, by uzyskać efekt 4 w skali 1-10.
Ja zaczynam jeść mocno warzywnie, mam wrażenie, że spuchłam znowu 😵 Co lepiej jesć jako dodatek kaszę, makaron, ryż??
ja zawsze powtarzam - (to do ascaia) = "wytłumaczenie i dziurę w d. ma każdy"...
przerabiałam jedzenie w aucie na autostradzie, jedzenie w kiblu, jedzenie na spotkaniu (poprosiłam o przerwę - co ludzi ucieszyło bo poszli na fajkę a ja na jedzenie)
Jadłam gdzie się dało.
Fakt nie da się zjeść przed 200 osobowym audytorium robiąc wykłąd czy szkolenie - ale taki wykłąd nie trwa więcej niż 2h.
Czy będąc chirurgiem i stojac przy przeszczepie serca 6h.
Wtedy w przerwie się je (to jak wykład) i ustawia posiłki pod siebie.
Można robić takie posiłki, że nie trzeba mieć stołu, sztućcy i innych dupereli.
Można spakować WSZYSTKIE posiłki na 3-4 dni. i zabrać ze sobą - popudełkowane.
wszystko się dzieje na poziomie głowy dosłownie wszystko
nie ma wytłumaczenia
escada, mozliwe ze po prostu nie wyrazilam sie precyzyjnie. Chodzilo mi o to, ze jak wiem, ze cos moge zrobic, vide ja i moj brzuch, to tylko ode mnie zalezy czy to osiagne. Ale jakbym chciala miec smukle, chudsze uda, to juz nie ma opcji na to. Po prostu. Pracujmy nad tym, co mozemy zmienic.
Ascaia, wiesz co..ja wiem, ze zawsze znajdziesz milion powodow dla ktorych akurat ty nie mozesz czegos zrobic. Dlatego mowilam, ze problem masz w glowie i w moim odczuciu dopoki nie zmienisz myslenia, to nigdy nie znajdziesz czasu na regularne jedzenie. Ale to musisz sama tego NAPRAWDE chciec, a nie tylko o tym mowic :kwiatek:
Ja się nie zgodzę z Julie, moim zdaniem zasada "6 posiłków co 3h" jest takim samym mitem co nie jedzenie po 18. Chyba nie wielkość ani nie regularność posiłków ma wpływ na chudnięcie, a ich jakość. A ze słowami trenera zen się zgadzam w 100%. Poza tym już milczę, bo zaraz wyjdzie, że sieję herezje, a poza tym to jem tylko 1000 kcal, to co ja mogę wiedzieć 🤣
Ascaia, ja rozumiem. Też mi się śmiać chce, jak ciągle tu czytam, że nie wierzą, że nie można wygospodarować 5 min w ciągu dnia pracy. I piszą to osoby, które zarządzają własnym czasem pracy. Hmn... Siedzę właśnie na dyżurze, drugi dzień pod rząd, po 12h. I mam w ciągu tych 12h tylko 2 przerwy dla siebie, o okreslonym czasie, z góry narzucone. Nawet na siku nie wychodzę pomiędzy, a co dopiero na jedzenie! Jedzenia do pokoju nie mogę wnosić. Na sali możemy spożywać tylko... cukierki! A jutro nocka.
Dla mojej diety to akurat spoko, ale osoba, która chciałaby jeść co 3h w takim systemie pracy miałaby bardzo cięzko. No ale usłyszałaby, że to wymówki, bo przecież X może, to dlaczego Y nie? 😉
No to jak masz 12 godzin i 2 przerwy to jesz w czasie 0. Po 4 h jesz na pierwszej przerwie, po kolejnych 4 jesz na drugiej przerwie i jak tylko skończysz jesz znów. Masz te 3 posiłki aż co 4 godziny, ale masz. Co 4 h a nie co 6.
Da się. Nie będzie idealnie, ale się da. A zamiast cukierka wzięłabym mini batoniki zbożowe. To jak cukierek.
Owszem...masz przerypane, zgadzam się. I współczuję. Ale dostosowanie jedzenia nie jest NIEMOŻLIWE.
Ja nie jem co 3 godziny. Chodzi o podejście, o chcę czy nie chcę. Ja zarządzam swoim czasem pracy?
Myślisz, że stoję niczym kontroler w wieży lotów i zarządzam "ty teraz wpadnij pod auto, ty dostań sraczki o 20 w niedzielę, a ty rozpruj się na plocie w patek o 13".
Żałosne jest to, co napisałaś teraz. Tyle.
I masz przerwy, możesz wtedy jeść i możesz sobie zaplanować, że wtedy zjesz.
Ja nie mogę. Ale mam świetne zorganizowanie logistyczne, czego niektórym mocno brakuje.
Scottie, 6 to chyba przesada, napisałam 4-5 posiłków.
I oczywiście również ważne CO jest w tych posiłkach, nie tylko regularność sama w sobie. 😉
W ciągu 12 h masz dwie przerwy, tak? I nie da się zjeść w czasie tych przerw?
Ja też to widzę tak jak tunrida. Np. masz do pracy na 13.00, więc jesz tuż przed 13.00 (ja czasem jem w samochodzie), potem około 16.00, potem około 20.00 i potem po pracy (o ile nie za późno).
Pokemon, a nie da się ubrać tego w inne słowa niż "żałosne"? 🤔
Scottie - a możesz coś PIĆ???
naprawdę do ubikacji nie możesz wyjsć??? pytam poważnie bo ja sikam bardzo dużo...
Można było.
Chce mieć wymówki, ubolewać nad swym losem i wypisywać jak jest jej gorzej, bo pracuje 12 godzin. I ma dwie przerwy tylko.
No dla mnie jest to żałosne.
Dla Ciebie może to być śmieszne, głupie, zabawne. Jakie tam sobie chcesz.
Dla mnie jest żałosne 🙂
Ja tam rozumiem. Bo czasami człowiek ma ochotę sobie pojęczęć, poskarżyć się jak to ma przerypane i jak to innym łatwiej w życiu. Ja tam rozumiem takie podejście, bo też sobie lubię pojęczeć i ponarzekać. Bo tak.
Tyle, że sobie pojęczę, ale tak naprawdę wiem, że nie jest tak źle. Można coś opisać w superlatywach, a można z punktu widzenia pesymistycznego. I ja sobie czasami lubię popatrzeć z punktu widzenia pesymistycznego i zrobić z siebie męczennicę. Bo lubię
Nie zmienia to faktu, że w głębi duszy wiem jak jest naprawdę i wiem, że jęczę przesadnie. 😉 Bo umiem ogarnąć wszystko tak, by nie było tak źle.
Pokemon, tylko Scottie nie jęczy 😲 Przedstawiła jak jest u niej w pracy i wierzę, że tak może być, bo ja też tak kiedyś pracowałam. Nie mogłam odejść od stanowiska, nie i już. Ja ją najzwyczajniej rozumiem i nie oceniam.
Dla mnie żałosne jest bycie chamskim. O.
Nie no dobra, ja w pełni rozumiem, jak ktoś narzeka bo ma ciężko, bo ma przerypane, bo taka praca, taki tryb życia, nic się nie da dokładnie zaplanować...
Ale to nie to samo co mówienie, że NIE DA SIĘ.
Jest tu kilka żywych dowodów na to, że się da. Ja to akurat żaden przykład, bo tylko schudłam parę kilo, ale też mówiłam że się nie da, bo... tysiąc wymówek. 😉
Ej, nieprzyjemnie sie zrobilo..
Wiadomo, ze sa w ciagu miesiaca u kazdej z nas sytuacje, kiedy sie nie da i juz. I chocby skaly sraly, to sie nie da. Widze to u siebie, widze to u Motywatora, a prace mamy rozne. Ja tez nie mam pracy gdzie sama sobie narzucam. Pracuje z dziecmi w szkole, moj plan jest podyktowany ich planem 😉
Ja się zgadzam z Julie.
Bo zasadnicza różnica jest pomiędzy NIE DA SIĘ a nie NIE BO NIE.
A życie generalnie nie polega na kizianiumizianu, sama o tym wiesz i Scottie o tym też wie.
Wiesz - co mnie uderzyło w tym wpisie, że dostało się jej od żałosnych -
Też mi się śmiać chce, jak ciągle tu czytam, że nie wierzą, że nie można wygospodarować 5 min w ciągu dnia pracy. I piszą to osoby, które zarządzają własnym czasem pracy. Hmn...
No bo to jest mega słabe.
tunrida, jeśli akurat na danym stanowisku wypadną przerwy co 4h, to tak właśnie jest, jak piszesz (ja akurat mam to szczęście, że pracując 7-19 mam przerwy zazwyczaj 11:20 i 16). Nie narzekam, bo nie mam na co, mi to pasuje bardzo. Jednak jeśli ostatnią przerwę mam o 13- co się czasem zdarza, wychodzę o 19, a jeszcze nie mam ze sobą posiłku i mogę zjeśc dopiero w domu godzinę później, to się robi ciężko. Dla mnie to jest do przeżycia, ale dla osób pilnujących stałych pór posiłków już nie bardzo.
Batonik zbożowy odpada- mamy ustalone w regulaminie (!!), że dopuszcza się jedzenie tylko cukierków. Przy czym cukierki najlepiej, żeby były rozpuszczalne i nie trzeba ich było przeżuwać. Poza tym staram się nie podjadać między posiłkami.
Nie napisałam, że się nie da, tylko że jest bardzo ciężko i zazwyczaj coś kosztem czegoś. I nie każdy może sobie na to pozwolić, ze względu na wkurw współpracowników.
pokemon, 🙄 Żalisz się czy chwalisz? Widocznie tobie to nie przeszkadza, a ja rozumiem, że dla kogoś to może być problem. Odniosłam się do tego, co napisała tunrida: że może poprosić pacjenta o poczekanie na korytarzu i w tym czasie szybko zjeść kanapkę. Julie też się chyba przemieszcza to tu to tam i może zjeść w biegu. Ja na przerwę nie wychodzę, jak ktoś umiera na oczach połowy miasta albo ktoś stwierdzi, że za chwile się zabije. Zjem, jak będę miała czas- następnym razem. Może też coś zjedz, np. Snickersa, co? 😉
Julie, jem na przerwach, dlaczego wywnioskowałaś, że się nie da? 😲 Radzę sobie z jedzeniem w pracy i chudnę. Po prostu na przykładzie swojej pracy odniosłam się do tego, że komuś może być ciężko.
Dodofon, mogę 🤣 ale też mam określone, czego pić nie wolno. Mogę wyjść do kibla, czy ja napisałam, że nie? Napisałam, ze nie wychodzę, ale dlatego, że swoje potrzeby załatwiam na przerwach. Mam duży pęcherz, mieszkałam w domku z jedną łazienką i 3 facetami 😉
Ja nie szukam wymówek dla siebie, nie piszę, że mi ciężko, bo nie jest. Ja jem 3, max 4 posiłki w ciągu dnia. Bardzo mi to na rękę pod względem mojego systemu pracy. Napisałam, że dla innych osób jedzących 6 posiłków i to regularnie, to już może być problem.
czyli...mimo, że nie masz lekko, dałaś radę. Dostosowałaś się ,radzisz sobie i chudniesz. No i O TO CHODZI. 🙂 Masz pod górę, moim zdaniem. Gorzej niż inni pracujący innym systemem, ale skoro sobie poradziłaś logistycznie z tym systemem, a poradziłaś skoro chudniesz, to jest ok.
Scottie, z czystej ciekawości, co to za praca, w której w regulaminie jest zapis, że możecie spożywać tylko cukierki???
Julie od wszystkich w sumie 😉 rodzice, ciotki, kuzynostwo, znajomi 😂 a jakie reakcje były jak przerywałam lament oświadczeniem, że to jeszcze nie koniec, bo mam zamiar powypalać tłuszcz tu i tam 😉
Moja dieta ostatnio woła o pomstę do nieba. Nie twierdzę, że niewykonalne jest ogarnięcie jej w 100%. Po prostu muszę wybrać, czy chcę wieczorem podopinać ostatnie sprawy i pójść spać przed 1 czy może stać przy garach. Rano tak samo, wolę przed wyjściem z domu pobawić się z córką od tej 6 niż gotować bo wiem, że mogę nie zdążyć wrócić przed jej zaśnięciem. Czasem bywa, że cały dzień jadę na jaglance z orzechami i omletami na przemian, bo tylko to dałam rady wrzucić w pudła rano. Taka rzeczywistość ale sama ją wybrałam, jestem pewna, że za jakiś czas uda mi się ją zmienić- muszę tylko jeszcze bardziej się wdrożyć i zapanować nad robotą. Mimo tego, że czasem chodzę głodna jak pies, ludzie mnie cisną i wiecznie piję zimną kawę jestem szczęśliwa 🙂
Julie, jem na przerwach, dlaczego wywnioskowałaś, że się nie da? 😲 Radzę sobie z jedzeniem w pracy i chudnę. Po prostu na przykładzie swojej pracy odniosłam się do tego, że komuś może być ciężko.
No rozumiem, przecież nikt nie mówi, że nie może być ciężko. Może być bardzo ciężko, gdy się pracuje tak jak Ty, czy Ascaia. Chodzi tylko o to, żeby nie chrzanić, że SIĘ NIE DA. 😉
Lanka_Cathar, ogólnie rzecz biorąc, to call center.
Ok, tak podejrzewałam, ale ten zapis o cukierkach i to rozpuszczalnych mnie trochę zbił z tropu.
Nie napisałam nic w kategoriach "zawsze - nigdy - codziennie". Poza tym chyba inaczej rozumiemy pojęcie "regularnie".
Przykre, że nawet żartobliwy mój wpis staje się pretekstem do takich komentarzy i wulgarnych słów.
A jeszcze sekundę temu było o "tolerancji", o indywidualnych drogach i poglądach...
Jest mi bardzo przykro.
Mój komentarz też jest wulgarny?
Zacytuję go:
Ascaia, Też myślę, że pieprzysz. :kwiatek: 😀
Codziennie prowadzisz koncert? Mówisz do mikrofonu przez 3 godziny non stop, nie schodząc ze sceny?
Równie dobrze, mogłabyś powiedzieć, że nie załatwiasz potrzeb fizjologicznych, bo nie nie masz czasu.
Odpowiesz na zadane pytania? Skomentujesz to? 🙂
Ja jestem szczerze ciekawa jak to wygląda, że nie możesz jeść regularnie lub w miarę regularnie.
Wytłumacz mi po prostu dlaczego, bo wydaje mi się to nieprawdopodobne. 🙂
Wiecie czasem tak jest, że mając prace np na produkcji, przerwy masz wtedy kiedy ktoś łaskawie cie zmieni...więc nie da sie regularnie jeść. Trzeba sie dostosowac do sytuacji i nie jeść co 3 godz z zegarkiem w ręku. Tylko jeść wtedy kiedy nadarzy się okazja. Dlatego osoby, które mają uregulowany czas pracy maja w tym przypadku lżej, taka prawda.
Byście dały czasem ludziom ponarzekać 😉 a nie :P ciągle tylko im zegarków pilnujecie 😁