"Nie ogarniam jak..."
halo- półprawda o weterynaryjnych aspektach dopuszczania koni do rozrodu- doczytaj w programach co zdrowotnego wyklucza u naszych ras i może jakaś zagraniczną rasę- selekcja zdrowotna jest.
Sąsiad moich rodziców- jeden z najlepszych hodowców munsterlandów wycina sukę po 2-3 miotach jak jest średnia, jak potomstwo jest słabe to po 1. Najdłużej rodząca suka i najcenniejsza została wycięta jako 7.5 roczna, wcześniej nie mogła z powodu leczenia problemów krążenia i czegoś tam jeszcze.
Polecam wpaść do nas na Paluch i pooglądac te "rasowe" husky, mixy amstafów, stafików i innych "badziewi" których nikt nie chce albo które nie nadają się do adopcji ( i powiem głośno, powinno być jak w kilku stanach w USA i Kanadzie, nieadopcyjny, agresywny itp. do piachu). Do czasu kiedy zaczęłam regularnie bywac na Paluchu i pracować z wybitną hodowczynią psów ras obronnych miałam podejście jak Twoje halo... teraz jestem przeciwna tworzeniu pseudo związków pseudo hodowców gdzie nie ma żadnej selekcji i powiela się te błędy, które eliminowac powinno się na starcie
[quote author=Luna_s20 link=topic=95120.msg2508369#msg2508369 date=1457347101]
Cricetidae , ale psy rasowe też mogą mieć różne ukryte wady. Rasa nie jest gwarancją zdrowia. Mi szkoda tych psów, które są usypiane ze względu na defekty i schorzenia, które mogą być zaleczone lub nie wpływają zbytnio na jakość psiego życia.
[/quote]
Jasne, że rodowód nie jest gwarancją zdrowia, takie psy też znam, ale jednak jest ich zdecydowanie mniej, niż tych z pseudohodowli. Zresztą o badaniach i zdrowiu dziewczyny się już rpzisały wyżej. A gdzie się psy z defektami usypia?
Uważam halo, że jeżeli ktoś nie zadaje sobie trudu, aby prowadzić hodowlę kojarząc odpowiednie pary, badać psy pod kątem chorób genetycznych i wystawiać je (aby określić ich wartość dla dalszego rozwoju rasy) to nie zadba odpowiednio o szczeniaka. Zresztą pseudo hodowcy też to robią dla pieniędzy przecież. Pomijam osoby, które rozmnażają swoje psy bez większego pojęcia z miłości i szczeniaki rozdają po sąsiadach bo to dla mnie ani hodowca, ani pseudo hodowca, to po prostu idiota 😉 Chyba, że cały miot zostawi dla siebie do kochania. Wtedy nie mam nic przeciwko. Byle by ich dalej nie rozmnażać. Każda rasa jest mieszanką, ale ukierunkowaną na konkretne cechy charakteru i predyspozycje fizyczne. Mam wrażenie, że mówimy o dwóch różnych rzeczach. Ty o Związku Kynologicznym jako monopoliście i tu się z Tobą zgadzam. Nie jest to szczęśliwe rozwiązanie. A ja mówię o rozmnażaniu psów bez pojęcia. Konie też mam rodowodowe po uznanych rodzicach.
halo, ale te hodowlane tez się wycina. Po 2-3 miotach max. W dobrych hodowlach nawet po 1 jeśli suka np. przeszła ciąże i poród ciężko lub szczeniaki nie są odpowiednio dobre (np. matka mojego Nero ma już być nierozmnażana, przeszła wszystko ciężko) i nie są planowane dalsze szczeniaki. Zresztą poczytaj może też jak często może suka FCI może rodzić, jakie przerwy itp.,
Matka mojej też już po sterylce - w wieku 7 lat.
halo ja akurat miałam sukę, która przeszła bardzo ciężkie ropomacicze, operacja uratowała jej życie w ostatniej chwili, ciąża urojona też "po drodze" była. Sama nie decydowałam, byłam dzieckiem, gdy ją kupiliśmy. Gdybym miała prawo decyzji, to bym sterylizowała. I wiele suk znajomych, które nie zostały wycięte, skończyło właśnie w taki sposób (lub przeżyło, ale po operacji).
To nie jest żaden mit niestety.
Ja ostatnio myslalam nad tym i moje zdanie jest takie,ze na jakiś czas powinno się ogólnie zakazac rozmnazania psów ,nawet tych z hodowli. Jest taki ogrom psów do adopcji ,dla każdego się cos znajdzie, może to potrwa dluzej ale jest taki ogrom psów,ze obecnie niewyobrazam sobie kupienia psa czy kota z hodowli . Ja rozumiem,ze fajnie mieć slicznego psa z super charakterem. Ale czasem minimum chęci i można zyskac przyjaciela ,tyle,ze nie rasowego. Ja sama mam psa rasowego ale teraz w życiu nie kupilabym psa. Jak się wyprowadze to wezme psa ze schronu i będę dymac na szkolenia żeby się wspólnie zrozumieć.
rosek0, każdemu według potrzeb, to że ty nie masz potrzeby posiadania rasowca nie znaczy, że ktoś inny nie ma. Może zwyczajnie chce mieć ładnego psa o znanej przeszłości. To tak jakby zakazać hodowli koni rasowych, bo tyle bid jest u rolników w szopie. A któryś z pewnością ma potencjał sportowy i wystarczy tylko dużo miłości i treningu, żeby z nim się porozumieć. Żadna skrajność nie jest dobra i nie rozumiem tego typu pomysłów.
dajmy na to wiem, kto ma sukę owczarka niemieckiego bez papierów i planuje sprzedawać szczeniaki - jak mogę to zgłosić i komu? żeby ta osoba dostała mandat? cokolwiek?
No nie wiem albo miłość do zwierząt albo egoizm. Wiem,ze to może odosobniony pogląd ale tak uważam. Sorry ale porownywanie koni do psów mija się z celem. Trochę się zgodze z halo,jezdzimy na końskich kundlach sp ale w domciu rasowy piesek cieszący oko. I absolutnie nie mowie o psach sportowych tylko takich "do kochania" .
halo widzę, że przedmówczynie odpowiedziały za mnie, dodam tylko, że nie mówię o statystykach tylko o tym co widzę na co dzień w pracy i śmiem twierdzić, że trochę więcej widziałam suk niż Ty :kwiatek:
co do rasowe nierasowe, ja nigdy nie kupię ani nie adoptuje psa z nieznanego zródła, nie czuję się na siłach odrabiania jego problemów. Rasowy pies to nie tylko wygląd, ale też charakter konkretny, ja chcę po prostu wiedzieć co biorę do domu, a nie szarpać się pózniej z lękiem separacyjnym i innymi sprawami.
Konie oddajemy w treninig , bierzemy treningi,staramy się dogadać z koniem, nie jednokrotnie spadamy,mamy gorsze treningi itp itd. Czemu nie poświęcić uwagi psu ,żeby uratowac mu życie?
efemeeryda niestety wyjątki się zdarzają. Mieliśmy z rodzicami boksera, rodowodowego, pięknego, poprawnego, wszystko fajnie, trafił do nas wychuchany, zadbany szczeniak - i w życiu nie widziałam psa z tak totalnie odjechanym charakterem.
rosek kto chce, to może poświęcić, przecież nie ma zakazu. Ale po prostu są osoby, które szukają psa/konia/kota z określonym zespołem predyspozycji, z określonym charakterem i możliwościami - i dla nich są stworzone określone rasy. Zwierzę bez rodowodu, kundel, "kot dachowy" czy koń sp - to ruletka. A nie jest tak, że każdy człowiek dogada się z każdym zwierzęciem, jeśli tylko zechce. Muszą do siebie pasować i koniec, tego się nie przeskoczy. Co, jak ktoś zdecyduje się na taką ruletkę i trafi na zwierzę totalnie do niego niedopasowane?
rosek, bo nie każdego psa się da odrobić? poza tym psa masz praktycznie 24h a konia jednak nie, jak ci coś nie wyjdzie możesz wpakowac konia do boksu odetchnąć itp. a co z psem?
wiesz, że w kilku stanach w USA jak psy nie nadają się do adopcji(nie tylko z powodu agresji, ale lękliwości, stereotypii itp. czy jak wrócą ileś tam razy z adopcji) to sa usypiane?
mnie przeraża jak wolo ze schronów wieszają psy na ludziach za nieudane adopcje, a zapominają powiedzieć, że to, że pies ma lęki separacyjne objawia się demolowaniem wszystkiego, że pies jak nie lubi innych psów to może przypadkowego psa na spacerze zagryźć.
Po posiadaniu w domu lek.wet. ze schronu i po byciu związanym przez lata z kilkoma tego rodzaju organizacjami w PL i w innych krajach- nic na siłę.
Takie nawoływanie do adoptowania psów co całe życie w schronie-dziwnym trafem spory procent zabranych ze schronu umiera, sypie się zdrowotnie w ciągu 2-3miesięcy... mało kto bierze pod uwagę, że nowy dom, ludzie, życie w innym układzie, trybie dnia to ogromny stres i nie każdy pies jest w stanie go przeżyć.
Nie możemy ludzi zmuszać do psów, których nie chcę/ nie są na nie gotowi/ nie stać ich na nie.
Ja psa ze schronu nigdy nie wezmę, chyba, że szczeniaka foksa, który będzie zaraz po kwarantannie do zabrania.
rosek0 mój koń, owszem nie jest idealny, ale raczej z niego nie spadam i zagrożenia życia dla mnie nie stanowi. Kupiłam go bez wiedzy i doświadczenia, więcej tego błędu nie popełnie i kolejny mój koń będzie do mnie absolutnie dopasowany i spełniający moje wymogi, na pewno nie kupię konia żeby go "odrabiać"
murat-gazon Oczywiście, że wyjątki się zdarzają, ale przyznasz sama, że raczej rzadziej są takie problemy wśród rasowych sprawdzonych psów niż wśród tych adoptowanych ?
Karla zgadzam się z Tobą całkowicie :kwiatek:
dodałabym jeszcze, że konia można sprzedać i nikt nie będzie krzywo patrzył, a spróbuj oddać psa, to zaraz wszystkie fundacje obsmarują na forach jacy to podli ludzie, zwyrodnialcy i bóg wie co jeszcze...
No oczywiście,ze nie ma zakazu. I oczywiście,ze nie każdy pies nadaje się do każdego człowieka. Ale można się postarać ,poszukać,przecież niejednokrotnie te psy są na tymczasie,ich opiekunowie są w stanie wiele o danym psie powiedzieć. JA OSOBISCIE nie kupilabym psa wiedząc,ze w schronie są psy ,które marzą o domu. Jak będę chciała podkoldernika to wybiore psa i w typie podkoldernika. Jak będę chciała psa ,który nieba za konie. (W takiego będę celowac) to sobie wybiore takiego,który ma predyspozycje do biegania za koniem. Dodam,ze fundacje nie ułatwiają adopcji,często nie mówią prawdy i np kocie wręcz zniechęcają do adopcji (tego tez nie ogarniam) . Ale trochę zachodu i wszystko jest możliwe.
Karla wiadomo,ze są psy nie do adopcji ale jest mnóstwo psów naprawdę fajnych do adopcji,aż się serce kraja.
rosek0, - to idź do schroniska i spróbuj adoptować zwierzaka. Wtedy pogadamy 😀 Jakby eko-idioci (nie mylić z ekologami) tym nie zarządzali, to i adopcji byłoby więcej. Bo obecnie, albo bierzesz zwierzaka do domu i w piernaty, albo kłamiesz, że to zrobisz, albo nie dostaniesz, bo oni nie dają inaczej niż do domów. Choć ja się zastanawiam, czy gorzej ma pies siedzący sam w domu od świtu do nocy, czy pies, który jakąś część dnia spędza w kojcu z ciepłą budą. Czy lepiej mu w schroniskowej klatce, czy w kojcu u właściciela. Nie mówiąc o tym, że oni mają tylko koty z domów i do domów, bo się kot do wychodzenia nie przyzwyczai (moje 3 jakoś temu przeczą, czasem nawet na noc do domu nie wrócą, choć łóżko i kołderka czekają). A kot do stajni, łowić myszy ma? Bestialstwo! 🤔wirek: Z pewnością mu lepiej w przepełnionej schroniskowej kociarni niż w miejscu, gdzie miałby opiekę, ale latał by do woli po dworze i myszy czasem poganiał.
Ale nie! Ludzie źli, nie adoptują zwierzątek! Zaraz będzie płacz i zbiórki karmy, łzawe historyjki, akcje i nagonki. Nie mówiąc o tym, że co niektórzy wredni zwyrodnialcy decydując się utrzymywać stworzenie latami chcą zdrowego, młodego psa z hodowli, jeszcze z określonymi cechami charakteru. Nie daj borze szumiący chcą jeszcze np. psa pracującego. Ach, to złe, niedobre, egoistyczne paskudy... a na stos z nimi! 😉
Przerysowuje mocno - ale nienawidze stwierdzeń zero-jedynkowych. Nic nie jest biało-czarne. A niestety, za brak adopcji w dużej mierze odpowiadają zdurniałe paniusie ze schronisk i fundacji 🙄
I konia też bym byle jakiego nie kupiła i jestem za usypianiem tych niebezpiecznych i mocno chorych, jeśli nie idzie im inaczej ulżyć.
Propo nie kastrowania. Nie powiem co mnie trafia, odkąd ktoś z sąsiadów ma niewykastrowanego kocura. Co chwile mi schody i taras znaczy, morde drze pod oknem jak zarzynany (kilka razy leciałam spanikowana, że coś się stało). Mam dwie wysterylizowane kotki i młodego, wykastrowanego bardzo szybko kocurka - żeby właśnie nie było takich zachowań... niemiłosiernie wkurza mnie szorowanie schodów co chwila i smród. Rozumiem osobiste pobudki i to że komuś syf w domu nie przeszkadza, ale kurcze, może troche pomyślunku o tym, ze żyjemy w społeczeństwie i to jest uciążliwe po prostu?
efemeeryda nie no, jasne, że u rasowych rzadziej. Ja ogólnie jestem za nierozmnażaniem niczego, co nie ma rodowodu. Ewentualnie mogłabym przemyśleć rozmnożenie takiego zwierzęcia z myślą o zachowaniu potomstwa dla siebie, przy obowiązku kastracji/sterylizacji, ale to też problem, bo owszem sukę czy kotkę się wysterylizuje, ale z klaczą gorzej 😉
Konia mam "ściśle rasowego" właśnie dlatego, że tylko ta rasa gwarantuje te, a nie inne cechy i zachowania. Szukając psa, chciałabym wyłącznie rasowego. Kota - może kota mogłabym wziąć "dachowca", ale i tak mam swój typ rasowy, który mi odpowiada.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=95120.msg2508523#msg2508523 date=1457360766]
Ja ogólnie jestem za nierozmnażaniem niczego, co nie ma rodowodu.
[/quote]
hmm, nie do końca mogę się zgodzić
istnieją hodowle rodowodowe, które też mega oszukują, eksploatują zwierzęta, czy trzymają je w złych warunkach (np. klatkach)
keirashara owszem ,masz 100% racji. Jestem swieżo po adopcji kota. Fundacje kocie to jakieś dno. Kontakt tragiczny,kot nie ma prawa wychodzić na dwór oraz pełną inwigilacja,doszli nawet do tego,ze mi mój kot uciekł dwa lata temu 🤔
W efekcie wzielam kota od osoby prywatnej a do fundacji ,nie mogąc się dodzwonić by ich poinformować ,wysmarowalam dosyć dosadnego SMS-a co o nich sadze. Ale serio można ,naprawdę można jak się chce . I ja bym przelknela to upokorzenie ,które często jest przy adopcji,żeby dac dom biednemu zwierzakowi. Chociaż we Wrocławskim schronisku psa się dostaje od reki. Bez zbędnych pytań. Moi klienci w piątek wzięli.
Edit:uciekł na 4dni,nie ze na zawsze 😁
nie mylcie proszę fundacji ze schroniskami i pierwsza zasada, jak najdalej od niektórych wolo... oszołomów. Najlepiej pogadać z opiekunami i normalnymi wolo- choć tych niestety mało. Jak ktoś chce psa z Palucha- chętnie pomogę, w zeszłym roku "pomogłam" przy 5 adopcjach dla koniarzy🙂
rosek0, sproboj adoptowac psa z fundacji albo schronu. Tylko tak naprawde adoptowac, a nie ze 'w tym i tym to daja'. No daja, a jakze, szkoda tylko, ze zapominaja wspomniec, ze pies broni miski, ze gryzie, ze nie znosi innych zwierzat, ze dzieci to na oczy nie widzial, ale takoi mily puchaty to napiszmy, ze 'dla dzieci'. I tak dalej... Kilka miesiecy poswiecilam na szukanie, pytanie, dzwonienie. Wszedzie to samo- bzdury w ogloszeniach i opisach, potem problemy.
W koncu suke mam z hodowli i tfu tfu to jest poki co pies 'na miare szyty', taki z cyklu 'takiego zamawialam', a psa znajde, ktorego ktos zgarnal z trasy szybkiego ruchu, porzytmal 2 tygodnie i na tej podsawie przekazal mi znacznie rzetelniejszy opis, niz te wszystkie fundacjo-oszolomy (fakt, ze nie wiedzial, ze pies ma ostry lek separacyjny i wtedy za wszelka cene probuje uciec- tego nie mogl wiedziec, bo pies u niego nigdy nie byl sam).
Jako szczęśliwa posiadaczka od zawsze kundli wszelakiej maści oraz osoba współprowadząca dom tymczasowy, prezentuję nieugięte stanowisko- ciąć. Pomijając względy zdrowotne, zwyczajnie populacja psów i kotów jest zbyt duża. Psich bid poupychanych po schroniskach, fundacjach, domach tymczasowych jest więcej niż chętnych do adopcji. Do tego masa zwierząt, którym pomóc nie można, bo nie ma już ich gdzie umieścić. Nie znam instytucji, która nie byłaby przeciążona i która jest w stanie odpowiedzieć na każdy apel z cyklu "pomóżcie temu psu/kotu/kosztaniczce". Wybaczcie co napiszę, ale czasem trzeba wybrać, któremu zwierzakowi trzeba pomóc natychmiast, a które, cóż... musi jeszcze trochę pocierpieć. Brutalne?Koszmarnie. W zbiorowej wyobraźni funkcjonuje obraz jakiejś bliżej nieokreślonej Instytucji O Nieograniczonych Możliwościach Pomocowych, Która Zabiera i Pomaga. Takiej instytucji nie ma. Domy tymczasowe to grono ludzi, którzy mają poupychane zwierzaki w każdym kącie i nie zawsze są to posiadłości z podwórkami. Istnieją blokowe domy tymczasowe, dacie wiarę? Do tego populacja osób rwących się do pracy u podstaw jakoś się błyskawicznie nie rozrasta. Dopóki więc kultura posiadania zwierząt w naszym kraju nie zmieni się, dopóki nie stanie się przywilejem ( czasem myślę, ze srogo opodatkowanym na dodatek) należy ograniczać rozród. To jedyny sposób na zmniejszenie ilości zaniedbanych, okaleczanych czy bezdomnych zwierząt. Hodowle i pseudohodowle i kontrola nad nimi, to temat na osobny wpis, ba! wątek zapewne. A co do wolo-oszołomów....W każdym środowisku znajdą się tacy, którzy wiedzą lepiej. Czy tu, u nas, na Rewolcie, nie ma osób, które obkładają swoje konie mentalna watą? 😉
Egra tylko tu na rv to oni g.. moga. a w schronie potrafią skutecznie uniemożliwić pracę, zrobić psu czarny pr i obsmarować wetów z klinik zewnętrznych nie mając o niczym pojęcia. To generalnie szkodzi zwierzakom.
I niestety, sporo racji w tym co pisze Szafirowa...sama o mały włos nie wcisnęłabym psa antypsiego do domu z 3 psami...
[quote author=Karla🙂 link=topic=95120.msg2508559#msg2508559 date=1457363937]
Egra tylko tu na rv to oni g.. moga. a w schronie potrafią skutecznie uniemożliwić pracę, zrobić psu czarny pr i obsmarować wetów z klinik zewnętrznych nie mając o niczym pojęcia. [/quote] Ależ oczywiście! Mają swoje psie sympatie i antypatie, czasem chcą się poczuć jak bogowie, czasem przywalić ze zwyczajnej złośliwości dowolnemu wetowi, współpracownikowi, konkurencyjnej fundacji... I wszystko w białych rękawiczkach. Czasem chciałoby się rozszerzyć koniecznośc kastracji na gatunek ludzki 😀 Ale abstrahując od naszych ludzkich przywar - ciąć, prawda?
Karla🙂, - ja akurat mówie o schronisku w mojej miejscowości po rozmowach z wolo siedzącym w biurze i kierownikiem... o fundacyjkach to mimochodem, po paru akcjach, jakie widziałam i pytałam sama siebie, czy rzeczywiście można być aż tak naiwnym i głupim 🙄
De facto, przynajmniej u mnie jest tak, że na schronisko jest przetarg rozgrywany między fundacjami co ileś tam lat. Kiedyś schronisko było nieistniejącego już SOZ-u, teraz ma je IDZ, w okolicy kręci się jeszcze TOZ i kilka mniejszych fundacyjek.
Egra- ciąć, ciąć i jeszcze raz ciąć. A na kocie/psie wpadki są zastrzyki wczesnoporonne i czasem jest to mniejsze zło, niż wytworzenie szczeniaków nieadopcyjnych, bo ciążka, poród i odchów też nie są dla suki zdrowotnie obojętne. Kotki statystycznie lepiej to znoszą, ale też ciąć. I kocury też.
szafirowa jak wezme psa ze schronu to się podziele wrażeniami. Z racji wykonywanego zawodu mam spora stycznosc z wieloma psami ,rowniez ze schronu wiec sporo wiem o problemach ale nie na wlasnej skorze. Narazie mam dwa koty znajdy . Są jakieś tam problemy z nimi ale do przeżycia i przepracowania.
Ja mam psa ze schronu, fakt że brałam go 11 lat temu i wtedy nie było problemów z dostaniem psa o których teraz piszecie. Pies był bardzo chory, przeznaczony do eutanazji, ale ja się uparłam, bo dwa tygodnie wcześniej pożegnałam sunie która odeszła z powodu białaczki. Dla mnie to było życie za życie. Nigdy nie żałowałam że go wzięłam, wyleczyłam, na początku były problemy z załatwianiem się, wyciem jak zostawał sam, pilnowaniem przedmiotów, ale wszystko do opanowania. Pysiek to taki zwyczajny burek, do tego taki typowy facet 😉 lubi zjeść, przytulić się kiedy on chce, trochę zazdrosny i robi wszystko na " zaraz" i niezbyt lubi męskich osobników własnego gatunku 😀. Wycięty tylko dlatego że dopadła go prostata. Ogólnie nie miał wielkich ciągotek do suczek, nie uciekał, nie widziałam potrzeby wycinania, gdyby nie prostata, to dalej byłby jajeczny. Mówiąc szczerze, to ja przeżyłam koszmar jak go wycinali, mało zawału z nerwów nie dostałam, szczególnie że wyszło że ma chore serce, na szczęście wszystko poszło dobrze. Teraz jeszcze czeka mnie wycięcie suni ( nie mojej , ale babci koleżanki, której pomagam) Sunia kupiona po prostu z ulicy, mały łaciaty szczeniak, miał być dla kogoś za darmo, ktoś się rozmyślił. Sunia zwykły kundelek, jest fenomenalna, dostosowała się do dwóch domów, jest posłuszna, lubiąca się uczyć, kochająca do szaleństwa. Niestety wizja ropomaciczych problemów w przyszłości, skłania mnie i jej właścicielkę do decyzji o wycięciu. W swoim życiu miałam 3 psy, wszystkie kundelki, pierwszy znaleziony, ( razem 10 lat), suczka kupiona na placu, (11 lat), obecny Pysiek ze schroniska + Saba babcina.
Przepraszam, nie będę się odnosić do poszczególnych postów, z braku czasu. Chciałabym tylko jedno dodać. Wspomniano tu, że bez wystaw itd nie będzie wiadomo jakie pies ma predyspozycje, że z pseudo kupuje się psy bo się taka rasa podoba....
Przepraszam, ile jest ras, które wybiera się dla ich cech uzytkowych, a nie wyglądu i charakteru??? 10 procent to przesada. Mniemam.
I jak te predyspozycje sprawdzają wystawy??? Tu to już w ogóle...
[quote author=Murat-Gazon link=topic=95120.msg2508523#msg2508523 date=1457360766]
Ja ogólnie jestem za nierozmnażaniem niczego, co nie ma rodowodu.
hmm, nie do końca mogę się zgodzić
istnieją hodowle rodowodowe, które też mega oszukują, eksploatują zwierzęta, czy trzymają je w złych warunkach (np. klatkach)
[/quote]
Amen
Dla psow roboczych sa roznej masci testy sprawnosciowe decydujace o ich wartosci, dla takich co maja wygladac wystawy. Jak z końmi: zawody testuja wartosc użytkową, a pokazy np. Arabow janowskich czy powożenia for pleasure w Anglii sa żeby pokazac wygląd i charakter. Tam zwierzeta sa tak samo pudrowane i trefione jak na psich i kocich wystawach 🙂 i koleczko adoracji pewnie takie same ;P
Te wystawy dla samego patrzenia sa wg mnie jak taka sztuka dla sztuki, ale jak ktos chce i lubi to jego brocha. Dla nie końskich ludzi pewnie rownie glupio i bezsenskwnie wygladaja zawody ujeżdzeniowe albo skakanie koniem przez płotki 🙂