My wlasnie jestesmy na wizycie laryngologicznej w szpitalu.dzieciecym i mamy problem, bo Jas za nic nie chce wyjsc 😁 badania sa super, szpital jest ekstra, sa dzieci i zabawki i on do domu nie idzie. My zawsze musimy miec inne problemy niz srednia krajowa ;-)
A jako jedna z najglosniej krzyczacych o tym, ze niemowlectwo mojego dziecka to byl koszmar i trauma, popieram opcje wylania zalu forumowo i do ludzii gdzie tylko sie czuje potrzebe.
Aktualnie na mysl o 2 niemowakach stosuje wyparcie i.udaje, ze.wcale nie jestem w ciazy i te ludki na monitorze to ja nie wiem skad to i czyje to ;-) Do tego stopnia, ze.czesto nie wiem nawet ktory to tydzien ;-)
Uśmiałam się jak zwykle z tego co piszesz. 😁
A z doktorem też ostatnio miałam problem - Gabryś się rozpłakał, że już musimy od niego wychodzić.
dzięki dziewczyny :kwiatek: ale mam jeszcze na tyle natłuczone do łba, że właśnie skarżyć się nie potrafię na głos, bo to niewdzięczne, "bo wiele matek ma trudniejsze dzieci, trudniejszą sytuację". bo w sumie synek naprawdę jest... cudny, nie stwarzającego dużych problemów,więc... jakim prawem chcę czasem trzasnąć drzwiami? 🙁 Ale przestań, przecież właśnie od tego jest ten wątek, żeby się poskarżyć.
W moim odczuciu ani Ty, ani Isabelle nie napisałyście niczego niepopularnego, ani dziwnego. Każda z nas ma czasem dosyć i myśli o skakaniu z okna, niestety nie każdemu się udaje karmienie piersią. I co z tego? Każdy karmi tyle ile da radę i na pewno nikt nikogo nie potępia, że sobie dał spokój. A z tego jak i gdzie się dziecko karmi, czy jak i gdzie śpi, to już naprawdę nie rozumiem, po co z tego tłumaczyć.
Ja się Isabelle wcale nie dziwię, że w celu oczyszczenia się z cholernie bolesnych wspomnień użyła słowa "nienawidziłam".
[quote author=Agata-Kubuś link=topic=74.msg2500707#msg2500707 date=1456131001]
ja mam 2 koleżanki-matki, z którymi nie słodzimy. Mówimy o tym, że mamy chwilowo dość, że masakra, że czasami nie dziwimy się "śliskim kocykom", dodając zaraz że na samą myśl o krzywdzie naszego dziecka mamy ciarki na plecach. [/quote]
Otóż to. Ja się w ogóle niczemu nie dziwię. Niestety, z pisaniem o naszych zupełnie normalnych uczuciach frustracji, bezsilności, czy chwilach zwątpienia trzeba uważać. Chociażby dlatego, że nasze dzieci mogą to kiedyś przeczytać, grzebiąc w czeluściach internetu. Poskarżyć się wręcz należy, ale ważąc słowa. 😉
I jeszcze dołączamy do klubu śpiących z kotem! 😀
Isabelle, Pokaż jakąś aktualną Nikę! 😀
Quendi, Aż sprawdziłam z ciekawości w mojej dokumentacji filmowej. Gabik jak miał 6 miesięcy stał na czworaka i się kiwał:
klik a 3 tygodnie później raczkował:
klik Opowiem wam w skrócie nasz weekendowe przygody.
Pojechaliśmy do Sopotu, tylko że najpierw wsiedliśmy w pociąg nie w tą stronę. 😁
Żeby było weselej i poręczniej w czasie przesiadek, zwrotów biletów i czekania na dworcach, oprócz dwóch toreb i TurboGabrysia, miałam ze sobą jego hulajnogę. 😎
Na szczęście dobrzy ludzie pomagali nam się wyładowywać i władowywać do kolejnych pociągów, a hulajnoga bardzo się przydała, bo Gabik jeździł sobie po poczekalniach i w ogóle się nie nudził. 😀
Okazało się, że takie zdarzenie wcale nie musi być czymś negatywnym, tylko wręcz przeciwnie, wspaniałą przygodą. Gabrysiowi się bardzo podobało, mimo że podróż trwała 4,5 godziny, zamiast 2,5.
W sobotę byliśmy na długim spacerze, przy pięknej pogodzie i w herbaciarni przy molo na herbatce.
A wczoraj wróciliśmy bez przygód, ale za to spotkaliśmy w pociągu chłopca z mamą, z którymi się poznaliśmy już kiedyś na plaży w Mielnie i w klubokawiarni Puszczyk. Świetnie się chłopcy dobrali, kolega jest od Gabrysia 2 miesiące młodszy, też bardzo dużo mówi, też jest dość spokojny i skupiony, świetnie się razem bawili, czytali książeczki, a w tym czasie ja z jego mamą przeszłyśmy na "ty" i umówiłyśmy się na piątek do Puszczyka. 😅
Bardzo się cieszę, bo mimo że mieszkam już ponad pół roku w Koszalinie, to nadal nie mam praktycznie żadnych znajomych, oprócz jednej sąsiadki z pół roku młodszą od Gabika dziewczynką, z którą uda nam się spotkać 1-2 razy w miesiącu jak na razie.
Kilka zdjęć:


