kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
Kochani!!! Miałam operację i dopiero co wróciłam od lekarza- tydzień nie było mnie u rumaka a on już wytarzany i brudny, sklejki takie jakby miesiąc nie był czyszczony (a to "tylko" tydzień!) czym mogę usunąć brud-sklejki zeschnięte (słoma, gnój, błoto- to wszystko razem... wygląda jak krowa po zimie która nie miała ścielone!) od razu mówię, że zgrzebło nie działa, wyrywanie też jest trudne... może ktoś zna jakieś sposoby? 👀
umyć wodą z mydłem/szamponem
Dokładnie. Namoczyć i na mokro ściągać, dużo łatwiej.
Diolem taki brud po tygodniu? Sprawdź może jak jest sprzątane u konia
Rudzik, znam konie które po tygodniu będą wyglądać tak, że nie idzie doczyścić. Niezależnie jak często czyścisz w boksie i ile ścielisz. No chyba że w nocy będziesz siedzieć i wybierać kupy od razu po zrobieniu 😉
Witam się po raz drugi i bardzo dziękuję za każdą odpowiedź. Dobrze wiedzieć, że nie jestem kosmitą z urojonymi obawami.
Odpowiadam z pewnym poślizgiem spowodowanym m.in. sobotnim wypadem na Cavaliadę- co sobie powzdychałam, to moje 😉
Obawiam się, że post który pojawi się poniżej będzie należał do tasiemcowych, zatem można czytać wybiórczo tudzież...wcale😉 Ale chciałabym odnieść się do większości wypowiedzi pod moim adresem.
Przede wszystkim chcę wyjaśnić, że nie odczuwam lęku przed samymi końmi, nie boję się ich jako takich-wręcz przeciwnie. Odkąd pamiętam jednym z najlepiej działających na mnie sposobów na odstresowanie się był i jest pobyt gdziekolwiek blisko koni, niekoniecznie w siodle. Przebywanie w stajni, czyszczenie, głaskanie, samo szwędanie się między końmi czy po prostu samo gapienie się na pasące się konie zawsze działało na mnie "leczniczo".
Nie zaczynam panikować wsiadając na konia, nie robię się sztywna ze strachu i nie zaczynam się modlić by jak najszybciej zejść (choć to ostatnie zdarzyło mi się dwukrotnie, ale to ewidentnie ze względu na osobowość i sposób prowadzenia lekcji przez przypadkowego instruktora)
Może masz ogromne poczucie winy? Ja takie miałam, jak wysłuchiwałam, jak to się narażam i chcę osierocić dzieci.
fialar, może coś jest na rzeczy z tym poczuciem winy z tą różnicą, że u mnie to ja sama sobie "kręcę filmy". Nikt wokół nie obdarza mnie podobnymi komentarzami, na szczęście.
Wiele z Was trafnie pisało o przemyślanym wyborze stajni i instruktora - tu niestety jest kiepsko, bo nie mam zbytniego wyboru. Oczywiście mogę znaleźć stajnię, do której dojazd zajmował mi będzie około godziny, ale tym samym przekreślam regularność jazd, bo przy moim systemie pracy wyrwanie tych kilku godzin jednym ciągiem z któregoś dnia graniczy z cudem. Natomiast w miejscu gdzie jeżdżę w tej chwili jest tylko jeden instruktor.
Temuż instruktorowi już dawno powiedziałam wprost, że ja nie mam ciśnienia na to, żeby np.wiosną zacząć wyjeżdżać w teren. Owszem, chciałabym kiedyś móc pojechać, ale to nie musi być "już". Nie mam parcia na skoki kompletnie. Chcę się nauczyć jeździć na tyle, żeby jazda rekreacyjna sprawiała mi frajdę. Czy wyjadę w teren za pół roku, za rok czy za dwa to nie ma dla mnie aż takiego znaczenia.
Mrowak, zdrowy rozsądek, wiedza, świadomość, porządny kask i kamizelka
Monoc, tak sobie pomyślałam (nie po raz pierwszy zresztą) czytając to, że chętnie wybrałabym się na jakieś zajęcia o koniach. Nie dla hodowców, znawców, trenerów tylko dla takich żółtodziobów jak ja. Żeby ktoś opowiedział o tym jak "działa", rozumuje, czuje koń. No, wiecie o co mi chodzi, prawda?
nie ma nic gorszego niż rozczarowanie i żal do rodziców o niezrealizowane przez nich marzenia. Jesli Twoje dziecko chce jeździć - niech jeździ, moze to będzie pasja na cale życie, moze nie, ale nauczy sie dzieki temu że nie tylko ma mamę, ktora je wspiera w rozwijaniu talentów, ale tez mamę ktora ma wlasne pasje i sama sie realizuje. To bardzo cenne lekcje 🙂
Orzeszkowa, moja córka uwielbia Twój avatar, ale pyta jednocześnie czy on się kiedyś wreszcie naje...? 🤣
W tym co napisałaś, ma absolutną rację- znam z autopsji taki żal. Naprawdę trzeba się było piekielnie starać, żeby nie zauważyć jak mnie zawsze ciągnęło do koni, do jazdy...
Twój komentarz o cennej lekcji dla dziecka...bezcenny.
Rudnik, przy okazji Twojego postu o spokojnych i wyszkolonych koniach przypomniało mi się, że w tej "mojej" stajni do dyspozycji dorosłych ludzi z zewnątrz są właściwie jedynie 3 konie. Na jednym z nich ponoć każdy uwielbia jeździć, ludzie (w tym początkujący) podobno aż się "zabijają" by na nim jeździć. Natomiast ja zauważyłam, że właśnie z tym koniem trudno mi się dogadać. To z pewnością w znacznej mierze kwestia braku umiejętności i koordynacji wielu rzeczy jednocześnie z mojej strony, ale już kilka jazd na jego grzbiecie wspominam jako dość frustrujące. "Przesiadłam się" na innego konia i z nim jest mi łatwiej. I tu niestety mój wybór w zakresie koni się kończy, bo trzecie teoretycznie dostępny ostatnio zaczął kuleć i "wypadł" z obiegu. Jakiś pomysł dlaczego z jednym jest łatwiej się dogadać, a z innym-i to teoretycznie "lepszym" - gorzej? Czy to dlatego, że ten drugi, "nowy" koń być może "przerobił" już niejednego nowicjusza?
Jeśli chodzi o przebywanie z końmi poza czasem samej jazdy, to uwierzcie, że ja najchętniej wsiadałabym w samochód po śniadaniu i wracała na kolację- marzy mi się możliwość przebywania z koniem długo przed i po jeździe, ale...życie. Ostatnio, pomijając chorobę, która mnie zapakowała do domu na 2 tygodnie, ledwo udaje mi się wykroić te 2-2,5 godziny na półgodzinny dojazd w jedną stronę, godzinną jazdę i półgodzinny powrót. Przeciągam ten czas tam na miejscu jak tylko mogę.
Mrowak, - witaj 🙂 Ja sama zaczełam jeździć jako nastolatka, ale moja mamuśka zaczęła nauke gdy miała prawie 40 lat.
keirashara, aż się uśmiechnęłam czytając to. Możesz mi zatem mówić "mamo" 😁
Kolejnym przemyśleniem nasuwającym mi się po Waszych odpowiedziach jest to, że chyba faktycznie muszę zacząć głośno i dobitnie mówić instruktorowi kiedy mam zahamowania przed wykonaniem jakiegoś polecenia. To niby oczywiste, ale jednak... Powinnam się chyba umówić z nim na kawę kiedyś zamiast na jazdę...tylko co jego dziewczyna na to? 😎
Śmieję się, że mój koń ma tryb "matka" kiedy pojawia się dziecko lub ktoś niepewny 😉 i zachowuje się po prostu wzorowo. Ponadto na mojej klaczy jeździła moja babcia (!), druga babcia czyści i prowadzi, jeździ też moja mama - która wręcz panicznie boi się wszelkich zwierząt,
fanelia, szkoda, że nie mieszkasz z koniem-"matką" trochę bliżej. A Twoje babcie absolutnie wymiatają 😅
Mrowak jeszcze komentarz odnośnie pierwszego myślnika, bo jakoś mnie zdżaźnił: A wiesz jak wyobraźnia świruje gdy parę razy robiło się za świadka śmiertelnego wypadku przy koniach? Ba, raz wystarczył by dożywotnio włączyć myślenie u- na tamten moment- "dzieciaka uczącego się jeździć".
A.kajca, chyba się nie zrozumiałyśmy. Porównując swoje myślenie i wyobraźnię do tego jakie ma jeżdżące dziecko miałam na myśli to, że dzieci z reguły rozumują tak, że jeśli instruktor poprosi o położenie się na końskim zadzie to dziecko spróbuje to zrobić, podczas gdy początkującemu dorosłemu włączy się myślenie "ale jak to?" "puszczę się siodła, przechylę, a jak się zsunę?", " A jeśli koń przyspieszy?" "A jak się potem podniosę?" itd itd. Dziecko nie będzie tak analizowało. Moja córka poproszona o podniesienie ręki nad głowę w kłusie po prostu to zrobiła, a ja po pierwszej myśli "nigdy w życiu" musiałam wykonać najpierw niepewne podejście by potem to wykonać.
Natomiast przykład dziecka będącego świadkiem śmiertelnego wypadku na koniu to, moim zdaniem, zgoła zupełnie inna sprawa.
Niesobia, wczasy w siodle z największą przyjemnością! Macie może jakieś miejsca do polecenia dla początkujących dorosłych? A Twój tekst o karocy chyba powieszę sobie nad łóżkiem 😉
Magda Pawlowicz, "mój" instruktor jest osobą spokojną na jazdach, jednak muszę mu bardziej otwarcie mówić, czego oczekuję, a czego się obawiam. Jedną z rzeczy, których mi u niego brakuje to opowiadania o konkretnych koniach-dlaczego dziś jeżdżę właśnie na tym koniu, jaki on jest. Zawsze muszę go wypytywać a to o charakter, a to dlaczego koń zachował się tak czy siak, dlaczego żuje wędzidło, dlaczego skręca bardziej w tę stronę. Lubię wiedzieć takie rzeczy, to dla mnie ciekawe. Po prostu i zwyczajnie.
Julie, myślę, że u mnie nie występuje paraliżujący strach. Inaczej nie pchałabym się z własnej woli na jazdy. A mój debiut na forum? Cóż, po prostu przyszłam, zapukałam, powiedziałam "dzień dobry" i zapytałam czy mogę wejść na chwilę 😉
Ale po tak tasiemcowym poście obawiam się, że możecie mi zatrzasnąć drzwi przed moim, jeszcze nieco zakatarzonym nosem.
A mówiłam, czytać wybiórczo. Kto dotrwał i przebrnął przez całość,temu medal z ziemniaka :kwiatek:
diołem, - ja dziś sprawdzałam magic brushe na kilku-dniowym padkowym błocie na mamuciej sierści i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Drogi gadżet szczotkowy, ale daje rade w ciężkich warunkach 😉
[quote author=diołem link=topic=1412.msg2465906#msg2465906 date=1450114251]
Kochani!!! Miałam operację i dopiero co wróciłam od lekarza- tydzień nie było mnie u rumaka a on już wytarzany i brudny, sklejki takie jakby miesiąc nie był czyszczony (a to "tylko" tydzień!) czym mogę usunąć brud-sklejki zeschnięte (słoma, gnój, błoto- to wszystko razem... wygląda jak krowa po zimie która nie miała ścielone!) od razu mówię, że zgrzebło nie działa, wyrywanie też jest trudne... może ktoś zna jakieś sposoby? 👀
[/quote]
podpisuję się pod postem keirashary obiema rękami - magic brushe są genialne!
jeśli nie masz ciepłej myjki i jesteś pozbawiona komfortu wykąpania całego konia polecam:
wiaderko z ciepłą wodą i szamponem, namoczyć gąbką skleje
magicbrushem (tudzież plastikowym zgrzebłem ale to nie będzie to samo) poszorować z ew. dodatkiem szamponu
czystą gąbką i ciepłą wodą spłukać szampon (czasochłonne ale da się)
jeśli masz tolerancyjnego, można wysuszyć suszarką i szczotką ryżową
patent z białych koni, które niewiadomo-jak-bardzo-opancerzone i tak nam się syfiły na zawodach a było za zimno i za mało czasu, żeby je całe przed startem kąpać
W temacie Magic brushy, jak je czyscicie? Mój ma nieszczęśliwy, bo biały kolor, powoli staje się czarny 🙁. Przede wszystkim te igielki. W środku jest też sierść; której nie mogę wybrać 🙁. Jak sobie radzicie? 😉
julka177, jak opukam o ścianę to samo wychodzi 😉 czasem przejadę tez np. Szczotka do grzywy 😉 a jak ci zależy na kolorze, to moze weź pod kran i wyszoruj cifem
julka177, - ja dopiero kupiłam, ale zamierzam je po prostu potraktować wodą jak się zasyfią. Solidne ciśnienie powinno ten brud wypłukać.
W temacie Magic brushy, jak je czyscicie? Mój ma nieszczęśliwy, bo biały kolor, powoli staje się czarny 🙁. Przede wszystkim te igielki. W środku jest też sierść; której nie mogę wybrać 🙁. Jak sobie radzicie? 😉
jak masz już mocno zasyfioną to namoczyć w wodzie z jakimś mydłem (zmiękczy kłaki), 'wydrapać' kopystką lub czymś podobnym i opukać o ścianę, w miarę potrzeby powtarzać proces drapania/opukiwania 😉
cif dobrze wybiela ale plastik to plastik, po czasie się odbarwi i niewiele będziesz mogła zrobić 🙁
U mnie opukanie nic nie daje 😵 ta sierść się tam chyba już zadomowiła 😁 próbowałam palcami, ale wyjelam tylko trochę z zewnątrz, a środek został i tak 🙁 pod wężem też robiłam. Tylko, że na małym strumieniu. Chyba trzeba zrobić mocniejszym 😉
julka177, - a takim grzebykiem z takim kolcem/pręcikiem do oddzielania pasm? Tym właśnie kolcem spróbować wygrzebać z pomiędzy tych plastikowych kłaczków?
julka ja uderzam kilka razy igiełkową stroną o [s]ziemię[/s] beton, igiełki nie umierają, kłaki emigrują na podłogę. Działa zawsze, nawet jak przegapię wiosenne gubienie kłaków i takiego gubiącego zwierza kilka razy potraktuje medżik bruszem.
julka, zerknij na post nad Twoim 😉
jak się zaniedba magicbrusha to potem się ma taki zbity syf z kłaków i martwego naskórka, nic dziwnego, że wyleźć nie chce 😀 poświęcić trochę czasu trzeba i dobrowadzisz go do normalnego stanu, mieliśmy teraz w sezonie 3 na jakieś 30 koni w treningu i wszystkie dało się doczyścić 😉
smartini nie zauważyłam 🙂
Następnym razem przeprowadzam akcję "wyczyścić Magic brusha" 😀 namocze, wystukam i wydrapie
Dzięki :kwiatek: mam nadzieję, że uda mi się 🙂 aż mi wstyd jak na niego patrze 😉
Przyłączam się do zachwytów nad magic brushem. Miałam okazję niedawno ściagać zaschnięte błoto z całego tygodnia, było dość hardcorowo. Po wyczyszczeniu koń odzyskał blask 🙂 genialne szczoty 🙂
Też mam białego MB i dalej jest biały, nic mu nie włazi w igiełki. Ba, na wiosnę też nim konia wyczesuję 😜 Ale podczas czyszczenia zawsze co jakiś czas tłukę nim o ścianę/podłogę, żeby wytrzepać kurz i sierść. I dużo lepiej z niego wypada na sucho, niż na mokro. Ponad rok nim jadę niemal codziennie i w sumie największe zużycie to nie kolor, tylko odpadnięte igiełki po bokach.
Magda Pawlowicz, "mój" instruktor jest osobą spokojną na jazdach, jednak muszę mu bardziej otwarcie mówić, czego oczekuję, a czego się obawiam. Jedną z rzeczy, których mi u niego brakuje to opowiadania o konkretnych koniach-dlaczego dziś jeżdżę właśnie na tym koniu, jaki on jest. Zawsze muszę go wypytywać a to o charakter, a to dlaczego koń zachował się tak czy siak, dlaczego żuje wędzidło, dlaczego skręca bardziej w tę stronę. Lubię wiedzieć takie rzeczy, to dla mnie ciekawe. Po prostu i zwyczajnie.
A mówiłam, czytać wybiórczo. Kto dotrwał i przebrnął przez całość,temu medal z ziemniaka :kwiatek:
ja przeczytałam cały!
Twoje pytania odnośnie tego co koń robi i co mysli są jak najbardziej uzasadnione. Instruktor powinien mówić o takich aspektach zachowania konia, które wpływają na komunikację z człowiekiem.
Ja osobiście bardzo chętnie uczę ludzi równiez pracy z ziemi w podstawowym zakresie (choćby lonżowania bez wypięcia) dlatego że człowiek wtedy skupia się na koniu, obserwuje jego zachowanie, jego odpowiedzi na nasze poczynania. A te odpowiedzi są, one są czytelne nawet dla niezby doświadczonej osoby, pod warunkiem, że powiem na co patrzeć :-)
I potem łatwiej jest sobie wytłumaczyc dlaczego koń zrobił coś tam jak na nim siedzisz-bo już wiesz jak reaguje kiedy pracujesz z nim z ziemi.
Przy okazji-do mnie można przyjechać :-)
Mrowak tekst jest rozwinięciem piosenki ,,Wolnej Grupy Bukowina ", więc nie taki on mój . Wiosną tego roku zaczęła u mnie od lonży mama trójki dzieci , też realizując marzenia z dzieciństwa . W tej chwili zabrałem panią na pierwsze tereny i usłyszałem, że te wyjazdy dają Jej energię na cały tydzień . Lubie swoją robotę , daje satysfakcję . 😀 Aha też czytałem i też można do mnie przyjechać . 😉
ja przeczytałam cały!
(...)
Przy okazji-do mnie można przyjechać :-)
Ladies and Gentlemen!
And the "medal z ziemniaka" goes to..... Magda Pawlowicz! 😅
Odnośnie mojego instruktora to zastanawiam się czy to nie jest kwestia tego, że z jednej strony część jeżdżących u niego ludzi to osoby posiadające już jakieś doświadczenie, czyli teoretycznie nie potrzebujący takiej wiedzy, a z drugiej strony być może ci prawdziwi początkujący to w większości osoby, które same z siebie nie dociekają, nie pytają, nie potrzebują wiedzieć...Tak sobie dywaguję. Może on po prostu nie przywykł do tłumaczenia spraw "około jeżdżeniowych", bo zwykle nie ma takiego zapotrzebowania, a szkoda. Często widzę, jak podjeżdża wypasione auto, wysiada z niego rodzic i dziecko, dziecko wskakuje na gotowego konia, a po jeździe znikają w samochodzie i tyle ich widzieli. A gdzie cała przyjemność z czasu przed i po jeździe? Widocznie nie każdy potrzebuje, nie wiem
A tu trafia mu się baba, która nie dość, że z uporem maniaka po każdej jeździe myje wędzidło po tym jak raz o tym usłyszała to jeszcze sama się uprasza o naukę czyszczenia i siodłania i dodatkowo wypytuje o żucie wędzidła i inne p"dyrdymały". Masakra totalna 😵
Pamiętam jak po takowej pokazówce z przygotowania konia przed jazdą przyjechałam na kolejną jazdę i widzę, że instruktor chcąc zaoszczędzić na czasie (moim, bo była obsuwa i teoretycznie "leciał" mi już czas) zabiera się za zakładanie ogłowia, na co ja - zupełnie jak dzieciak w podstawówce, wypaliłam: "a mogę ja? mogę ja?" 😁 Samej mi się chciało śmiać z tego sytuacji, ale ja faktycznie chcę się takich rzeczy nauczyć. Tym bardziej, że zawsze zakładanie ogłowia wydawało mi się kosmicznie poplątanym zadaniem. Wiem, że Wy robicie to z zamkniętymi oczami i automatycznie, ale dla mnie to jeszcze nie takie oczywiste. Całe szczęście odróżniam wędzidło od całej reszty więc na pewno nie pcham do paszczy wodzy 😂
A i Magda Pawlowicz, uważaj co piszesz z tym zaproszeniem :kwiatek:
Niesobia, przyjmij zatem drugą ziemniaczaną lokatę 😅
W tej chwili zabrałem panią na pierwsze tereny i usłyszałem, że te wyjazdy dają Jej energię na cały tydzień . Lubie swoją robotę , daje satysfakcję . 😀 Aha też czytałem i też można do mnie przyjechać . 😉
Zgadzam się z tą panią w zupełności- ja teraz jestem po ponad dwutygodniowej przerwie i nie mogę się doczekać soboty z umówioną jazdą. To faktycznie ładuje do pieca na cały tydzień.
A do Ciebie to się jedzie do tego lasu, tak? 😁
Tak, do mnie to, do lasu i za kupą gnoju w lewo . A co do sposobów uczenia i podejścia instruktorów, to książkę nie jedną można napisać . U mnie każdy sam czyści konie i je siodła, pod moim nadzorem . Co do koni do nauki i instruktorów to posłużże się takimi przykładami . Nikt nie prowadzi kursu prawa jazdy na ferrari , ani Enzo Ferrari , nie był by najlepszym instruktorem nauki jazdy . Ciężko czasami coś wytłumaczyć nowicjuszowi, jak dla ciebie jest to sprawa oczywista . Im dalej w las tym drzew więcej . Zaczynając od podstaw i dążąc do sportu, trzeba w życiu przerobić wielu instruktorów i koni . Na czym innym polega praca trenera trampkarzy, niż selekcjonera kadry narodowej . Instruktor też musi mieć jasny komunikat zwrotny , w czym masz problem i czego nie rozumiesz . Wędzidło myje się wodą po każdorazowym użyciu . Spytaj się instruktora czemu . Jak da odpowiedź ,że tak się po prostu robi to szukaj innego , a jak będzie to potrafił racjonalnie wytłumaczyć to się gościa trzymaj .
Wytłumaczenie było w dużym uproszczeniu takie, że człowiek dba o czystość swojej szczoteczki do zębów, a jako że koń sam sobie wędzidła nie umyje, to jeździec ma obowiązek zadbać o czystość czegoś, co często ląduje w końskim pysku.
To jak: trzymać się czy spierniczać gdzie pieprz rośnie? 😉
Ja bym to wytłumaczył trochę szerzej . Ale nie czepiam się . Chodziło mi oto czy jak zadajesz jakieś pytania swojemu instruktorowi w stylu ,,, ale po co' ,, dlaczego" , ,w jaki celu " , to odpowiedzi tłumaczą ,czy tylko twierdzą ,że tak się po prostu robi .
Pewnie już kiedyś bylo, ale nie mogę znaleźć - dlaczego koniom nie wolno dawać świeżego chleba?
I nie chodzi mi o odpowiedz "bo kolka", tylko dlaczego może to powodować kolki?
Ramires, świeży chleb "lubi" zbijać się w kule i czopować jelita.
A suchy chleb, który i tak i tak nasiąknie w przewodzie pokarmowym nie ma takich właściwości?