kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
Mirinda94, Wiele koni szkółkowych przechodzi do stępa od razu po tym jak się przestanie anglezować 😉
Odpowiadając wprost - jak najbardziej poprzez anglezowanie wpływamy na tempo. To się nazywa oddziaływanie dosiadem... I to nie są teoretyczne prawidła tylko umiejętności które należy stosować i które powinien znać ktoś kto spędził setki godzin w siodle od dziecka... 😉
Przykładowo jak robisz zatrzymanie z kłusa?
Zatrzymanie z kłusa to o wiele bardziej skomplikowany proces
Chyba nie umiem uzewnętrznić swoich myśli w jakiś zrozumiały sposób 😉 Zdaję sobie sprawę z tego, że zmieniając tempo anglezowania, możemy wpłynąć na zmianę tempa konia. Pytanie czy jest to właściwy sposób? Chodziło mi o to, że chcąc przyspieszyć, nie robię tego zaczynając anglezować szybciej, a chcąc zmniejszyć tempo, spowalniam anglezowanie. Jadąc zadanym tempem, anglezuję na tyle szybko i na tyle wysoko, na ile wybija mnie ruch konia. Jeżeli chcę przyspieszyć, popędzam ruchem bioder i łydki (przepraszam, nie umiem tego opisać lepiej), a spowalniając, siadam głębiej (bardziej na tyłku?), robię półparadę/y. Jeżeli idea jest zła, to proszę o korektę doświadczone osoby. Fajnie że to wyszło przy okazji 🙂
Julie, usztywnianie się jest rzeczą normalną. Kurczowe trzymanie się (rękami) siodła - nie. Nie na etapie nauki zagalopowań. W poście jest coś istotnego. Że w jeździe na lonży "siła odśrodkowa jej utrudnia". Czyli nieprawdą jest, że ma równowagę. Jest za wcześnie na naukę galopu. Po prostu. Kto by nie chciał wsiąść/wrócić po latach w siodło i od razu jeździć tak jak się w głowie wyobraża?
bonusowa, ile tych lonż miałaś od października?
keirashara, ironizuję, bo gdzieś ruszyło mnie, że ktoś nazwał coś patologią, i cała re-volta kładła mi (kijami?) do głowy, że patologia to sympatyczne słowo oznaczające to, co nie jest normą. Czyli dla re-volty, to co nie jest normalne = powszechne, jest patologią. No.
Ja tylko dodam od siebie, że zaczynanie nauki galopu od półsiadu to niedobry pomysł. Mnie tak uczono w szkółce jeździeckiej i miałam potem spory problem, żeby ogarnąć pełny siad i prawidłowe zagalopowanie od dosiadu. Pomogły mi dopiero jazdy na oklep, na początku z pasem do lonżowania (do woltyżerki niestety nie miałam ale też się dobrze sprawdził), potem z puśliskiem na szyi konia a na koniec już bez żadnych dodatkowych pomocy. Fajnie też pojeździć czasem w siodle, ale bez strzemion. Teren z górkami też bardzo fajna sprawa. Ale zaczynać od niezbyt stromych i powoli zwiększać "poziom trudności" - bo nie chodzi o to żeby się uwiesić na za wodze co niestety często widzę (u mnie teren poprzemysłowy i żeby gdziekolwiek pojechać, trzeba pokonywać stare nasypy kolejowe, które są bardzo strome), tylko złapać balans w siodle. Ogólnie wszystko co wyrabia równowagę powinno pomóc. Bo mi się wydaje, że problem bonusowej jest głównie w psychice (wspomnienie wypadku), a na wszystkie strachy najlepiej pomaga poprawa równowagi, jak czujesz, że siedzisz pewnie i nie zlecisz przy byle pierdole to od razu jakoś wszystko się lepiej układa.
Jak osoba podczas nauki galopu w pełnym siadzie skacze po grzbiecie konia, to wolę, żeby spróbowała półsiadu i nie rozwaliła grzbietu konia, a potem dążyć do jazdy w pełnym siadzie. Inaczej nie miałabym koni do pracy.
Mirinda94, - tak, tempem anglezowania powinno się dać działać na konia. Ba, anglezowanie to nie jest tylko podnoszenie się w rytm kroków konia, odpowiednio anglezując oddziałuje się na tempo, sylwetkę i kilka innych czynników, ale to nie jest wiedza do pisania przez internety, a taka, o której powinien uświadamiać trener.
Z galopem w półsiadzie pisałam to samo 🙂 Dużo osób jak zaczyna od półsiadu ma ogromy problem wsiąść w pełen siad, bo jest nauczona spinać pewne mięśnie, a z nimi spietymi to nie idzie usiąść.
Dementek - i tak kiedyś po tym grzbiecie poskacze... ba, czasami nawet po jeździe w półsiadze skacze dłużej, żeby ogarnąć pełen. Też byłam uczona od półsiadu, też z argumentem, że to jest lepsze dla konia i tak wtedy myślałam - dziś uważam inaczej, mimo, że sama problemów nie miałam większych. Choć oczywiście, jest tu dużo zmiennych w zaleźności od konkretnej osoby.
Myślę, że mi jest łatwo czytać to, o czym pisze bonusowa, bo mam podobnie działającą mame. Siła odśrodkowa to może być kolejny wymysł, ew. problem leży po stronie konia, który nie ma równowagi - może warto na galopy znaleźć lepiej ujeżdżonego wierzchowca? Bardziej giętkiego, z lepszą równowagą? Lub lonżować na większym kole? Sama jak galopuje na moim drugim, którego jeździ głównie mamuśka i który ma trudną budowe, jest lekko krzywy w szyjsku i sztywny w żebrach (do wypracowania, ale nie mam jak wsiadać na niego codziennie), to galop na nim w lewo po wolcie jest dla mnie mało przyjemny, a choć ideałem dosiadu nie jestem, to nie uważam, żeby mnie to zadanie przerastało 🤣
bonusowa - wstaw filmik do odpowiedniego wątku, tam moze ktoś więcej powie, bo na razie to takie macanie po omacku. Moją radą jest jeździć i walczyć ze swoją głową, może popróbować na różnych wierzchowcach, moze próbować się trzymać jedną ręką? I tak powoli puszczać, stopniowo.
Czy ktoś mógłby mi przybliżyć termin 'odwrotne ustawienie'? :kwiatek:
bazzylia, - ustawiasz konia konia na pomocach odwrotnie do kierunku jazdy, np. ustawiasz w lewo jadąc w prawo.
bazzylia, - ustawiasz konia konia na pomocach odwrotnie do kierunku jazdy, np. ustawiasz w lewo jadąc w prawo.
Tak się właśnie domyślałam, ale wolałam zapytać 🙂
Dzięki za pomoc :kwiatek:
keirashara a przybliż mi, w jaki sposób możemy anglezowaniem wpływać na sylwetkę konia i "inne czynniki" (jakie?). Przez lata jeździłam sama "na czuja", tak jak mi się wydawało właściwie. Teraz jeżdżę z trenerką, ale nie na swoim koniu tylko na innych (wolałabym stricte ze swoim pracować, ale nie wdając się w szczegóły nie ma takiej możliwości). Nigdy nie mowiła mi nic o wpływie anglezowania na ruch konia. Chętnie posłucham.
Oczywistą oczywistością jest, że jak spowolnię anglezowanie to koń też spowolni, aby dostosować sie do mojego ruchu. Tego nie zaprzeczę bo to dosyć jasne. Jeżeli to nie jest zrozumiałe, to chodziło mi wcześniej o to, że według mnie, anglezowanie z pewną szybkością n
Dementek - i tak kiedyś po tym grzbiecie poskacze... ba, czasami nawet po jeździe w półsiadze skacze dłużej, żeby ogarnąć pełen. Też byłam uczona od półsiadu, też z argumentem, że to jest lepsze dla konia i tak wtedy myślałam - dziś uważam inaczej, mimo, że sama problemów nie miałam większych. Choć oczywiście, jest tu dużo zmiennych w zaleźności od konkretnej osoby.
Poskacze, ale nie aż tak. Pójdzie na pas na galop, lub na galop bez strzemion. Niektóre osoby tak zapierają się sztywno na strzemionach, że strasznie obijają grzbiet. Mając 2 konie do nauki galopu na lonży wolę zdrowie konia. Koń mi odpadnie i nie będę miała na czym uczyć ludzi jeździć. Wystarczy mi, że w sezonie 2 konie (na szczęście nie w tym samym czasie) przerwę w pracy (po kłusie anglezowanym!) i musiałam zastępować je innymi końmi. A koni do pracy pod siodłem mam w sumie 4, awaryjnie 5 (jak zgarnę konia emeryta) na plac lub 3 (z emerytem 4) na wyjazd w teren. Przepraszam, ale wolę, żeby konie były zdrowe.
Mirinda94, - ja za tą wiedze płaciłam i nie jest to coś, co określe w kilku zdaniach na forum. Idź do ogarniętego trenera ujeżdżenia, zapłać za trening, chętnie Ci wytłumaczy. Wyjeżdżanie konia do góry choćby jest to coś, co się robi anglezowaniem. Ja wiem, jak to zrobić na koniu i że się da, ale nie wytłumacze tego, bo nie mam skilla, a już na pewno nie w formie pisaniny 😉 Może umiałabym pokazać z wykorzystaniem konia jako manekina 🤣
Dementek, - to szczerze powiem, że to co piszesz to dla mnie jakaś abstrakcja. Nie mówie złośliwie tego, po prostu mnie to dziwi. Zrobiłabym wet check grzbietów i sprawdziła siodła, zamiast twiedzić, ze to przez uczących się, ale ok, może się nie znam. W życiu nie widziałam konia z grzbietem tak obitym, żeby go trzeba było odstawić od pracy (jeśli siodła, ilość pracy i zdrowie były ok), za to widziałam ludzi z ogromnymi problemami z pełnym siadem po nauce w półsiadze i to dość często. Ok, uznaje Twój punkt widzenia, nie prowadziłam szkółki, nie znam się może, pisze to, co obserwowałam.
Mirinda94, a jak jedziesz w pełnym, to czym wpływasz na ruch konia? 😉 dla mnie to jest złożone działanie wszystkich czynników bez względu na to, jakiego dojazdu używamy
Ucięło mi poprzedniego posta, cóż, już nieważne 😉
keirashara jeżdżę z trenerką ujeżdżenia, wydaje mi się że dość kompetentną i również płacę za zdobywanie wiedzy. Chociaż nie wiem czemu to tak ważne akurat w tym momencie. W pełni rozumiem, że nie da się takich rzeczy wytłumaczyć przez neta i również nie oczekiwałam tego od Ciebie. Myślałam bardziej, że polecisz mi jakąś ciekawą publikację w której coś poczytam na ten temat albo naprowadzisz na dobry "trop". Sugerujesz, że skoro trenerka nie zwróciła nigdy na to uwagi, to powinnam poszukać kogoś innego?
Libeerte ciężko mi to jakoś zgrabnie opisać, bo ja jestem osobą "zadaniową", nie zastanawiam się bardzo nad tym co robię, po prostu robię i tyle...ale spróbuję chociaż ogólnie. Dla mnie to jest kompilacja działania łydki (trzymanie tempa, pilnowanie aktywnego zadu, wygięcia na kole), wodzy (zmiękczanie wewnętrzną, dawanie oparcia na zewnętrznej, pilnowanie ugięć poziomych i pionowych) i dosiadu (przenoszenie ciężaru ciała, ruchy bioder). Naprawdę nie wiem jak lepiej opisać to co robię, przepraszam 😡
Mirinda94, więc jak anglezujesz, to też m.in. działasz na ruch konia dosiadem, prawda? 😉
Libeerte no siłą rzeczy tak, pewnie 😉 Tylko że mi chodziło bardziej o to, że bardziej te pomoce, które opisałam poniżej, służą do nadawania tempa i innych właściwości ruchu, a nie samo anglezowanie rozumiane jako unoszenie się nad siodło w rytm ruchów konia.
Moze trenerka koncentruje sie na istotniejszych aspektach (dla ciebie na ten moment), ma jakis swoj plan i zamysl dla ciebie. Moze nie chce wprowadzac zbyt wielu rzeczy naraz. To o czym tu piszemy to kwestia wyczucia i konieczny jest ktos z dolu kto podpowie w odpowiednim momencie 🙂 Zaraz poszukam cos w necie na temat, moze znajde. (edycja: ciezko sie szuka w telefonie, ale nawet nie pamietam zeby przykladowo w jakiejkolwiek ksiazce przeczytanej przeze mnie autor rozwinal sie w tym temacie na wiecej niz dwa zdania 😉 A czytam wszystkie obowiazkowe pozycje)
Wszystko to co napisalas sie zgadza, wszystko mozna zastosowac podczas anglezowania, w pelnym siadzie jak i polsiadzie... Z roznym skutkiem w zaleznosci od potrzeb 😉 Nie rozdzielalabym "unoszenia sie w siodle" od oddzialywania falego dosiadu bo to jest scisle powiazane.
Jesli jestes tak ciekawa to sproboj samym anglezowaniem tak "wyciszyc" konia zeby przeszedl do stepa. To samo w druga strone, tak robisz przejscia z klusa roboczego do posredniego. Tylko Im wyzej tym wieksza precyzja.
Mirinda94, ja podobno nie jestem osoba, której powinno sie słuchać na forum 😉 ale według mnie to jest powiązane działanie. Łydka pilnuje ustawienia i tempa, dosiad pilnuje tempa, wodza pilnuje tempa (tu bardziej przytrzymanie) i ustawienia, na ruch konia wpław tez ustawienie ciała (np. Odchylenie ramion). To wszystko faktycznie cieżko napisać i to tylko cześć tego, co robi nasze ciało (moje np. działa już trochę bezwarunkowo, są rzeczy które robię i trenerka mi mówi, ze dobrze zareagowałam na cos, a ja nawet nie pamietam, ze cos takiego sie zadziało), ale dla mnie wszystko jest ze sobą powiązane i nie można powiedzieć, ze łydka nadajemy tempo, wodza trzymamy, a dosiad dopasowujemy do ruchu konia. 😉
keirashara- Jak trafi Ci się na lonżę osoba siadająca (klapiąca) notorycznie na tylnym łęku w kłusie anglezowanym, to może tak się stać.
11-latka załatwiła tak konia na jednej jeździe na lonży. 12-latka jeżdżąca kilka lat w jednej stajni przyjechała spróbować jazdy do stajni, gdzie pracuję. Problem jak poprzednio- siad fotelowy, siadanie na tylnym łęku- dziewczynka była mocno zawiedziona swoimi ,,umiejętnościami".
Po prostu- większość problemów na jeździe wynika z braku podstaw i urazów psychicznych.
Sama przerabiałam lęki związane z galopem i wyjazdem w teren- udało mi się, ale mocno nad sobą pracowałam. Problem z galopem rozwiązała moja dawna instruktorka.
Bałam się galopu. W pierwszej stajni, w której jeździłam, wszystkie konie miały wytok i w galopie wisiałam na pasku od wytoka, jadąc (dosłownie) półsiadem w pełnym siadzie (nogi do przodu, ja pochylona, zaparta na pasku- bo jak prosiłam, żeby zwolnili w terenie, to śmiali się i robili wyścigi; zostawiali mnie w tyle). W technikum konie nie miały wytoków- nie miałam się czego trzymać. W końcu instruktorka powiedziała, że albo zagalopuję, albo idzie po bat- zagalopowałam sama 😁 Przez kilka miesięcy pracowała nad moim dosiadem i nauczyłam się poprawnego dosiadu w pełnym siadzie i półsiadzie w kłusie i galopie. Potem skupiałam się na rozluźnieniu i osiągnęłam to, jeżdżąc na pasie woltyżerskim.
I kończę swój temat 🚫
Mirinda94, - ja teoretycznej wiedzy raczej nie przyswajam, mało czytam publikacji, bo mało do mnie trafia. Nie lubie lania wody, jestem takim typowym ścisłowcem - działam zero-jedynkowo i takich informacji potrzebuje 🤣 Więc jest mi ciężko coś polecić, bo nie czytałam zbyt wiele "końskich" publikacji, to co wiem - wiem głównie z treningów. I serio nie chcesz, żebym tłumaczyła, bo ja czasem sama siebie nie rozumiem 😁 Stosuje dużo skrótów myślowych, które łapią ludzie z mojego kręgu. Nie potrafie też często ubrać myśli w słowa niestety, to jest coś, co potrafi dobry trener.
Prawdopodobnie Twój dopasowuje poziom do Twoich aktualnych potrzeb, żeby nie robić bałaganu, ale po prostu pewnie lepiej Ci to wytłumaczy, na żywo i przy koni, niż ktokolwiek w literkach. O to mi chodziło, a nie o jakieś czepialstwo 😉
Dementek, - o kurcze, jestem w szoku. No cóż, człowiek całe życie dowiaduje się czegoś nowego.
Libeerte no właśnie w tym jest problem, pewne rzeczy ciężko sobie w pełni uświadomić a tym bardziej opisać. Szczególnie że każdy koń jest trochę inny i nie ma jakiejś uniwersalnej recepty na problemy.
keirashara ja za to jestem wzrokowcem i taki przekaz najlepiej do mnie trafia. Może dlatego, że większość rzeczy (nie tylko końskich) nauczyłam się właśnie stojąc z boku i obserwując innych a potem próbując to powtórzyć?
Dementek, ja pierniczę, Ty tak na serio? 🤔 Z takim podejściem w ogole nie powinnas uczyć ludzi jeździć. Sorry Winetou ale jak ktos nie potrafi poprawnie anglezowac to nie powinien uczyć sie galopowac, obojętne w jakim siadzie. Jesli klient jeździ tak, ze swoim brakiem umiejętności stwarza zagrożenie dla zdrowia konia to należy człowieka odpowiednio ogarnac, jesli trzeba to tez na lonzy, a nie szukac jakichś drog na skróty, zeby kon jakos przezyl, byle klient byl zadowolony 🙄
ja prowadzilam szkolke - i dokladnie tak jak pisze Orzeszkowa - nie dajesz rady usiasc - nie galopujesz
ludzie ktorzy gdzies tam uczyli sie galopu w polsiadzie stanowili zmore prawie rownie potezna jak dzieci po obozach "jezdzieckich" - zreszta czaesto wlasnie byli poobozowi 😉
btw, jezeli po JEDNEJ, nawet mega fatalnej jezdzie kon ma "rozwalone" plecy to ma do kitu siodlo...
Mirinda - normalnie w anglezowanym regulujesz tempo, zaangazowanie zadu itp - tak samo w polsiadzie
w kazdym rodzaju dosiadu uzywasz srodka ciezkosci, modnie zwanego teraz "core", a konkretniej jego polozenia wobec srodka ciezkosci konia
zrob sobie kiedys cwiczenie na przejscia w doł, zostajac caly czas w polsiadzie i oczywiscie nie hamujac rekami 🙂 fajna sprawa na uswiadomienie sobie ze dzialanie dosiadem to nie kwestia tylka w siodle 😉
mógłby mi ktoś opisać jak prawidłowo dopasować hackamore? Ewentualnie z jakimś zdjęciem :kwiatek:
🤔wirek: Przechodzić do wyższego chodu mając w niższym problemy? Brawo... Brawo... 🙄
Ta. Tylko to g* prawda. Gdyby faktycznie uczyć galopu dopiero po dobrym opanowaniu kłusa, to może ostałby się 1% jeźdźców (patrząc jak jeżdżą kłusem chociażby posiadacze ZOJ). Głosić szczytne idee - to jedno. A rzeczywistość skrzeczy.
Wg tego typu metody wyszkolenia opanowanie dosiadu i użycia pomocy na lonży zajmuje przeciętnie 3 miesiące godzinnych(!) lonż codziennie(!). Już widzę możliwości przerobowe przy wymagalności 100 lonż do "spuszczenia ze sznurka". A naprawdę tyle trzeba, żeby adept był dobry w dosiadzie i użyciu pomocy we wszystkich chodach.
Zatem powszechną regułą jest "spuszczanie ze sznurka" gdy tylko adept jest w stanie poruszać się w miarę bezpiecznie.
A żeby mógł nadal uczyć się kłusowania, już podróżując samodzielnie, powinien być zapoznany z galopem, żeby nie wpadł w popłoch, gdy koń zagalopuje z własnej inicjatywy, żeby wiedział co wtedy robić.
Ja tam znam ludzi, którzy Nigdy nie siedzieli w pełnym siadzie dłużej niż w stępie i przy zagalopowaniach, i pełen siad jest im do niczego nie potrzebny, skoro podróżują sobie rekreacyjnie na wyszkolonych koniach.
Ja z reguły adeptów, którzy mają opanowany dobrze kłus i wiedzą co robić na koniu biorę w teren na pierwsze galopy, żeby się oswoili z nowym ruchem konia. Potem wracamy na plac i uczymy się zagalopowania dopiero.
Dementek, ja pierniczę, Ty tak na serio? 🤔 Z takim podejściem w ogole nie powinnas uczyć ludzi jeździć. Sorry Winetou ale jak ktos nie potrafi poprawnie anglezowac to nie powinien uczyć sie galopowac, obojętne w jakim siadzie. Jesli klient jeździ tak, ze swoim brakiem umiejętności stwarza zagrożenie dla zdrowia konia to należy człowieka odpowiednio ogarnac, jesli trzeba to tez na lonzy, a nie szukac jakichś drog na skróty, zeby kon jakos przezyl, byle klient byl zadowolony 🙄
A czy ja pisałam, że osoby ledwie jadące kłusem uczę galopu? Czytajcie ze zrozumieniem, zanim napiszecie 🙄
Napisałam, że miałam sytuację, że dzieciak o masie 50-60 kg obił koniowi grzbiet podczas próby anglezowania w kłusie. Siad był fotelowy, nogi na łopatkach, dupsko na tylnym łęku (dosłownie na tylnym łęku).
Galopu uczę dopiero wtedy, gdy osoba jeździ samodzielnie kłusem w równowadze, radzi sobie na drążkach, ma w miarę ogarniętą łydkę i stabilną rękę, bez wiszenia na pysku. Gdy działa dosiadem przy zmianach chodu.
Jak na razie miałam tylko jeden wyjątek- dziewczynkę 7-letnią. Jeździła już rok na lonży (kłus anglezowany, w półsiadzie, w pełnym siadzie), samodzielnie tylko stęp, bo w kłusie bała się puścić paska przy siodle. Po kilku jazdach na lonży z galopem dziewczynka przełamała się i jeździ sama po placu w stępie i w kłusie (w tym na drążkach), bo jeszcze nie czuje się na siłach na samodzielny galop.