Cześć,
wpadam po kocią poradę...
Od wczoraj błąkał mi się po osiedlu kot, widać było, że raczej zadbany, więc pomyślałam, że pewnie ktoś go zaraz zgarnie do domu. Dziś rano wychodzę, a kociak siedzi pod klatką... Wyniosłam mu jedzenie a ten zaczął mi się tak wdrapywać na kolana, że nie miałam serca go zostawić... I tym sposobem mam dwa moje koty w mieszkaniu i jedną kocią przybłędę, zamkniętą na razie w sypialni.
Liczę na to, że dziś znajdzie się właściciel (rozwiesiłam kartki w każdym możliwym miejscu...), ale zaczynam się zastanawiać, co zrobię, jeśli nie.
I tu pytanie - czy to jest w ogóle bezpieczne/rozsądne, żeby na czas, kiedy u mnie jest, "spotkać" go z moimi dwoma kotami? Nie mam pojęcia, jak mogą zareagować na siebie wzajemnie... Jakie są wasze doświadczenia? Co w takiej sytuacji zrobić?
Mam jeszcze w planach za około godzinę zawieźć go do pobliskiego weta, może ma czip...