KOTY
Słuchajcie, ale katastrofa z tą naszą grubsią.
Zadzwoniła mama, że jest gorzej, zwolniłam się z pracy, pojechałyśmy do kolejnej lecznicy.
Zrobili jej rtg z kontrastem, wieczorem mamy jechać na drugie zdjęcie i zobaczyć, gdzie i czy przelazł.
Jestem załamana, 2 tygodnie się bujamy, kot jest cieniem, wyniki krwi i moczu ma dobre (!) kasy poszło już prawie 1,5k, a gdzie jeszcze kolejna diagnostyka, zalecona gastroskopia?
Idę szukać pracy przy ulotkach, albo coś...
wistra gdzie diagnozujesz? Może doktor Orzeł z Krak-Vetu?
Najpierw u siebie, a dziś byłam w Luxvecie.
Do Orła się umówiłam na tą nieszczęsną gastroskopię...
On niby ma terminy, ale w przypadkach gdy "nikt-nic"zajmuje się zwierzakiem. 3mam kciukasy za Koteła.
Gastroskopia na jutro, w innej lecznicy, ale dobrej.
Strzyga? Jak Ty...?
Popłakuje. Czekam aż usłyszę miauczenie przy drzwiach, aż obudzi mnie mokry buziak, aż będę mogła pocałować szczupły pyszczek i pościskać koscista łapkę.
Ale w domu jest tylko pustka.
Strzyga, bardzo, bardzo mi przykro 🙁. Miałam nadzieję, że wam się uda. Wiem, że żadne słowa nie pocieszą...ehh
ja wzięłam Tigera ze schronu 3 dni po śmierci Prezesa.
Ale nie każdy jest w stanie zrobić taką rzecz.
No i przede wszystkim, Tiger nigdy nie będzie Prezesem. Nie ma tej więzi, tego zrozumienia. Jest kompletnie inny, ale też najcudowniejszy na świecie.
Rok po Tigerze pojawiły się 2 pierwsze koratki i Glitne jest typową "córeczką mamusi". Jakiś czas po przywiezieniu ich Prezes ganiał po domu czasem. A to siedział na szafce, a to przeszedł przez próg (serio! Widziałam go i ja i moja mama, kiedy np koty były zamknięte na chwile w pokoju). I właśnie sobie zdałam sprawę, że od kiedy zauważyłam, że Glitne bardzo o mnie zabiega i zbliżyłyśmy się do siebie, to Prezes już nas nie odwiedza.
Kocham całe moje stado, ale przy każdym miocie czekam... że może Prez wróci 🙁
Mysle, ze zaden kot nie jest w stanie zastapic poprzednika, kazdy jest inny i z kazdym sa inne relacje. Kazdy moj kot jest inny, z kazdym mam inne relacje. I kazdy jest najkochanszy na swiecie. Moja Dzampa, moja malenka Ksiezniczka, bystra, odwazna, niezalezna pilnowala mnie, gdy byla juz jedynym powodem dla ktorego dalej istnialam. I to ona nauczyla mnie co to jest milosc bezwarunkowa.. Savana, moja madra duza Dziewczynka, gdy uwierzyla, ze jestem jej czlowiekiem i zaczela wreszcie mruczec, stworzyla ze mna wiez jakiej nie powtorze chyba z zadnym kotem, na spacerach rzucalysmy sobie spojrzenie w oczy, wydawala wowczas gardlowy dziek 'ymm' - 'jestes - jestem'. Taki tylko moj kot, do szczescia potrzebowala tylko mnie, chociaz lubila inne dziewczyny. Gdy odeszla -dokladnie 4 mniesiece temu, pierwszej nocy przyszla sie pozegnac - poczulam stapanie po poscieli - jedna lapeczka, druga i ciezar kota - niewidzialnego kota - w miejscu gdzie kladla sie tylko Salsa.. Oplakuje sie do dzis., chociaz wiem, ze tam gdzie teraz jest - uwolniona od cialka ktore sprawialo juz tylko bol - jest szczesliwa. I czeka na mnie. Moj Puch, syneczek mamusi ale tez przywodca stada, maly przyjaciel miziajacy sie, wlulajacy we mnie, patrzacy w oczy wzrokiem zakochanego faceta. Jest jedyny w swoim rodzaju. Tak jak byly tez takie Dzampa i Savana... Niteczka - dla cieplego domu i pelnej miski porzucila zycie dziczka. I zaprzyjaznila sie ze mna, a moze nawet mnie pokochala swoim malenkim serduszkiem. Patrzy mi w oczy na przywitanie i wymnieniamy baranki. pomrukuje i ocierajac sie o moje nogi domaga sie pieszczot. Ufa tylko mi, tuli sie tylko do mnie, wyjada mi krewetki, sprawdza co mam dobrego na talerzu i mruczac wdziecznie zabiera sobie co lepsze kaski. Moja mala czarna lobuzica. Salem, wieczny tymczas nigdy nie do oddania i wielki przyjaciel Pucha, uczyl sie pilnie jak byc kotem domowym i naprawde widzialam wyraz satysfakcji na pysiu gdzy udalo mu sie zapanowac nad odruchem dziczka ratujacego zycie ucieczka albo zareagowac dokladnie tak jak Puch -na luzie, z ufnoscia, jakby caly swiat do niego nalezal. Moj chlopczyk ktory z dziczka przeistoczyl sie w pieszczocha dajacego brzuszek do wymiziania na przywitanie. Simba- czarny czorcik - troszke bojazliwy, ale diabelkiem podszyty. Zakochalam sie w nim od naszego pierwszego pocalunku. Jedyny ktory wciaz sprawdza- szybkim spojrzeniem prosto w moje zrenice - czy to co w danej chwili robi podoba mi sie czekajac na moj znak, mrugniecie, 'good boy', ze jest grzeczny i kochany. No i Jeremy, czort bialy - kot niezwykle inteligentny, o mocnej osobowosci, sprawiajacy wrazenie, ze jest milym misiem, ale to urodzony przywodca. Domaga sie swoich 20 minut miziania -lezy wowczas na mnie z przymknietymi powiekami a ja drapie go delikatnie miedzy uszkami - tam lubi najbardziej. A potem, bez zadnego ostrzezenia juz nie mowiac o dziekuje, schodzi i idzie zajac sie swoimi sprawami. Kazdy inny, kazdy niezwykly i wyjatkowy. Kazdy najukochanszy.. Po kazdym bede rozpaczac ( mam nadzieje, ze wciaz mamy dlugie lata razem) i rownoczesnie miec nadzieje, ze przywita mnie kiedys Tam, po tej drugiej stronie..
Po gastroskopii, Kicia odsypia...
A ponieważ nieszczęścia chodzą parami, Tiger ma zapalenie gardła 😵
same złe wiadomości ostatnio 🙁
Strzyga tak strasznie mi przykro... Trzymałam za Was kciuki. Wiem jak to boli. Minęły 4 miesiące odkąd nie ma Muszki a ja nadal płaczę jak o niej pomyślę czy przez przypadek zobaczę zdjęcie. Życzę Ci dużych pokładów siły. Nie wiem czy przychodzi kiedyś taki czas kiedy człowiek godzi się z odejściem tego jednego, jedynego zwierzaka.
Ehh. Wszystko mi o niej przypomina. I nie tylko mi.
Mogę patrzyć na zdjęcia. Wolę to niż jej oczy patrzące na mnie, gdy zasypiała i widok jej bezwładnego ciałka leżącego na stole operacyjnym.
Czesc kociary/kociarze. Czy moglibyscie mi polecic dobrego kociego weta w Zamosciu/okolicach?
Nasz kot potwornie wychudl, mieszka on z moimi dziadkami (to ich kot notabene) i ma kilkanascie lat. Kastrowany samiec. Od kilku mcy ponoc tak chudnie, slabo je. Nie bylam tu od Wielkanocy, jak podnioslam i pomacalam kota to sie przerazilam... Wynioslam mu surowe miesko, zjdal ode mnie jeden kawalek, ale potem patrzyl na mnie z wyrazem twarzy "to nie to, nie chce, nie zjem tego", lazil za mna, pomiaukiwal. Kilka raz odprowadzalam go z powrotem do miski, polizal, niby uszczknal, ale zaraz wyplul i znow chodzil za mna po podworzu. Wynioslam mu smietany na spodeczku i o dziwo to zjadl (chyba pierwsza rzecz jaka zjadl do konca od dawna). Wiec donioslam mu wiecej, ale juz nie chcial. Znowu patrzyl tak samo z wyrzutem i chodzil za mna. Wody pil sporo przy mnie. Siedzi teraz w kotlowni i grzeje sie przy piecu. Bylam u niego, jest bardzo zadowolony i mruczy, ale to istny szkieletor. Dziadzio mowil ze mu kupowal jakis preparat na robaki jakis czas temu.
Jutro biore go do weta, bo zle to wyglada /: znalazlam jedyna czynna i polecana przychodnie w Sitancu pod Zamosciem - Canis. Czy ktos ja zna? Czy to objaw starosci? Mi sie wydaje ze kot ma dopiero 11-12 lat. Kot mieszka i zyje na zew, ale na jesien i zime nocuje w kotlowni w domu przy piecu. Ogolnie od zawsze jest to kot wolnozyjacy.
No cóż, każdy wet tu pewnie zacznie od testów FiV/FelV, a potem badanie krwi.
Jeżeli dużo pije, to może nerki? Cukrzyca?
Objawy jak u nas, a my dalej nie mamy diagnozy 🙄
Zęby!!
Fiv/felv
Nerki
Ewentualnie od razu z krwi nerki, wątroba, w kierunku cukrzycy fruktozamina.
Generalnie znajdź takiego weta który zrobi biochemie albo krew na biochemie wyślę a nie będzie wróżył z oczek kota😉
Dzieki dziewczyny za odpowiedz. Kot raczej nie pije duzo. Ogolnie dziwna rzecz, bo on nie jest ze mna jakos szczegolnie zwiazany, a pije i je tylko jak jestem kolo niego... Odprowadzam go ciagle do miski. Siedzialam z nim teraz chwile i jadl przy mnie ta smietane, mruczal, ale strasznie mu w zoladku bulgotalo - czy to jest normalne? Nie znam sie za bardzo na kotach, rzadko mam z nimi do czynienia.. Dzis przychodnia nieczynna, jedziemy jutro.
Nie rozumiem, czemu kot je tylko w moim towarzystwie.
Najgorsze jest to, ze przed chwila sie zachwial. Ogolnie duzo lezy. Bardzo zle to wyglada, aczkolwiek bardzo laknie glaskania i mruczy jak traktor przy tym.
Trochę się wtrącę. W sobotę jedziemy po kota. W życiu nie miałam w domu małego kociaka. Jakie polecacie karmy dla ok. 6-7 tygodniowego kota?
Ja karmiłam Portą 21 Kitten (suche) i Animondą Carny Kitten (mokre). Porty jeszcze w sklepie stacjonarnym nie widziałam, za to Animonda stacjonarnie 2x droższa niz w internecie więc zamawiam z zooplusa 😉
Trochę się wtrącę. W sobotę jedziemy po kota. W życiu nie miałam w domu małego kociaka. Jakie polecacie karmy dla ok. 6-7 tygodniowego kota?
Skąd to kocie? Schronisko, czy dom tymczasowy?
Jeżeli hodowla, to uciekaj! Nie wolno brać kociąt poniżej 12 tygodnia życia
Najlepiej na początku karmić tym, co jadł w DT lub schronie lub w hodowli i dopiero po kilku tyg stopniowo zmieniać karmę.
Mokra tak - animonda carny jest super, chociaż ja ostatnio wolę dużo bardziej CatzFinefood.
Z suchej Taste of The Wild ma odpowiedniej wielkości krokiety dla malych ryjków, albo Purizon :-) Porta ma trochę większe.
Kurczak, 6 tygodniowy kot to powinien być jeszcze przy matce. Nie da się tego przedłużyć?
Znajoma z pracy kupiła wczoraj brytyjczyka. Malec też ma 6 tygodni. 😵
Znajoma z pracy kupiła wczoraj brytyjczyka. Malec też ma 6 tygodni. 😵
Brak słów... przecież to nawet jeszcze dobrze nie chodzi 🙁 A potem będą jęczeć, że kot głupi, siaki i owaki
epk, nie da. Kot z "odzysku", co się stało z matką nie wiadomo.
wistra, DT, ale nie taki super, wypasiony z ogromną wiedzą. Kobieta ma dobre serce, znalazła kociaki i się nimi zajęła, ale to raczej nie DT o jakim myślisz.
Dziewczyny, a co z mlekiem? Powinnam kupić sztuczne, czy w tym wieku już odpuścić?
edit. Wie ktoś w jakim sklepie internetowym można kupić Taste of the wild w małych opakowaniach? Znalazłam, ale tylko dla dorosłych kotów, a przynajmniej na początku nie chcę kupować dużego worka.
epk, nie da. Kot z "odzysku", co się stało z matką nie wiadomo.
wistra, DT, ale nie taki super, wypasiony z ogromną wiedzą. Kobieta ma dobre serce, znalazła kociaki i się nimi zajęła, ale to raczej nie DT o jakim myślisz.
Dziewczyny, a co z mlekiem? Powinnam kupić sztuczne, czy w tym wieku już odpuścić?
edit. Wie ktoś w jakim sklepie internetowym można kupić Taste of the wild w małych opakowaniach? Znalazłam, ale tylko dla dorosłych kotów, a przynajmniej na początku nie chcę kupować dużego worka.
Kurczak, Taste of The Wild nie ma podziału na wiek. Dobre karmy nie mają takiego podziału - przeciez w naturze nie ma myszek i ptaszków dla kociąt 😉
Jeżeli to jakieś bidy uratowane, to super, ze chcesz pomóc. Staraj się mocno, dużo z nim bądź i przede wszystkim - bądź bardzo cieprliwa.
Mleko możesz kupić jakieś dla kociąt - Beaphar, Trixie, FarmFood, Royal Canin - to wszystko to mleko zastępcze, dokarmia się malce butelką, a starsze piją same.
To dobry pomysł, by takiemu dzieciakowi jeszcze takie mleko włączyć.
Może być też Royal Canin Convalescent - proszek, saszetki do kupienia w necie i u weta. Rozdrabnia się go z wodą, jak wszystkie powyższe mleka :-)
Małe worki są chyba w kar-ma, masz ich w Warszawie.
Edit, jest w kar-ma:
KLIK
wistra, hihi, ok to ułatwia mi sprawę 😀 Tym bardziej, że i rezydentka na tym skorzysta. Kociak je samodzielnie, więc na szczęście obejdzie się bez butelki. W tej chwili je jakiegoś Whiskasa i krowie mleko. Lepsze to, niż gdyby miał nie jeść wcale, ale to zdecydowanie nie to co ja chciałabym mu zapewnić.
Zdaję sobie sprawę z tego, że taki maluch potrzebuje więcej uwagi niż starszy kot, ale mam też nadzieję, że rezydentka obejmie go trochę matczyną opieką. To byłoby dla niego chyba najlepsze.
Convalescent znam, bo pierwszą kotkę wyprowadzałam tym do normalnego stanu. Uwielbiała to.
Aaa czuję się jak dziecko we mgle. Niby koty mam od 11 lat, ale okazuje się, że nic o nich nie wiem. Najmłodszy kot, którego miałam miał 7 miesięcy kiedy ją adoptowałam, więc to zupełnie inne wyzwanie. Na szczęście mam jeszcze kilka dni, żeby się jakoś przygotować.
No cóż, musisz się przygotować na nieskoordynowane skoki, wpadki poza kuwetą, jedzenie całą głową i włażenie w każdą dziurę... Pewnie mogą się też zdarzyć nieprzespane noce spowodowane miauczeniem.
A może być też kompletnie bezproblemowo - i tego Ci życzę 🙂
I oby rezydentka była dobrą "mamą zastępczą"
Kod zawsze rekompensuje swoje dziwne zachowanie, także cierpliwości 😉
Pewnie mogą się też zdarzyć nieprzespane noce spowodowane miauczeniem.
True! Ja wzięłam Czarka, jak miał ok.6 miesięcy, a i tak nie spał w nocy i piszczał. Dopiero jak się zadomowił na dobre, to się uspokoił 🙂