Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
To ja się jeszcze wypowiem w temacie tych półkul całych 😉
Nie mogę teraz znaleźć, bo czytałam to dawno, po angielsku w podesłanym mi przez kogoś linku, ale ogólnie chodziło o to samo co tutaj:
https://neuropsychologika.wordpress.com/2013/08/18/czy-istnieja-osobowosci-prawo-lub-lewo-polkulowe/ i
http://www.kul.pl/files/714/nowy_folder/2.50.2007_art.1.pdf tylko w odniesieniu do koni.
Nie ma wiodącej półkuli, nikt nie myśli "bardziej lewą lub prawą", to kompletnie nie o to chodzi. Chodzi o obszary mózgu, które są odpowiedzialne za konkretne rzeczy (wiele badań było robione zarówno na ludziach, psach, kotach, szczurach itd... i koniach również). Dany obszar może być bardziej aktywny lub mniej aktywny, bardziej rozwinięty lub mniej, ale odnosi się to tylko do cech nabywanych po urodzeniu! (czyli obszary odpowiedzialny za oddychanie, wzrok itd. się nie zmieniają) Dla przykładu- ktoś polubił matematykę w młodości i na niej się skupił, ale zaniechał rysowania to później łatwiej mu przyjdzie logiczne myślenie i liczenie niż narysowanie kota, ALE TO NIE OZNACZA, że nie może już nauczyć się sztuki rysunku i nie rozwinie danego obszaru mózgu. Rozwinie, nauczy się. (to jest PRZYKŁAD!)
Tak samo jest u koni. Rozwija się dany obszar mózgu w zależności od jego używania 😎
Zachowanie w danych sytuacjach jest cecha nabytą. 😉
Saccarin, jak były badane konie? Człowieka można zbadać - daje się mu do rozwiązania zadanie z matematyki, czy do narysowania pieska i - nie znam się na metodyce - ale generalnie w jakiś sposób obserwuje która część mózgu się aktywuje. Jak to jest u koni? Rysują? Rozwiązują jakieś zagadki?
To jest powód dla którego cały czas podważam teorię półkulowości stricte koni - a dokładnie naukowych podstaw teorii. Wiele osób pisze o tym, ze były w tym temacie badania naukowe, ale - poza materiałami dotyczącymi ludzi - nikt dotychczas nie podał jakichkolwiek wzmianek o badaniach koni, przynajmniej wzmianek naukowych, nie kolejnych twierdzeń że przecież koś kiedyś to zbadał 😉
Ganasz akurat z "wyrazu twarzy" mozna bardzo wiele wyczytac 🙂 Kwestia odpowiedniej interpretacji. Bo nie wiem jakim cudem mozna pomylic panike z zaciekawieniem 🤣
[quote author=_Gaga link=topic=11961.msg2428433#msg2428433 date=1443685605]
Saccarin, jak były badane konie? Człowieka można zbadać - daje się mu do rozwiązania zadanie z matematyki, czy do narysowania pieska i - nie znam się na metodyce - ale generalnie w jakiś sposób obserwuje która część mózgu się aktywuje. Jak to jest u koni? Rysują? Rozwiązują jakieś zagadki?
[/quote]
Koniom jak i innym zwierzakom np. pokazuje się różne rzeczy (jabłko, siano, przeszkodę, padok, boks), obserwuje je się przy karmieniu, w trakcie pracy pod siodłem itd. i tak samo jak u ludzi obserwuje się, która część mózgu jest aktywniejsza w tym momencie od pozostałych- na tej podstawie wysuwa się wniosek o przynależności konkretnych działań do danego obszaru.
Poszukam tego badania dla Ciebie :kwiatek:
[quote author=_Gaga link=topic=11961.msg2428433#msg2428433 date=1443685605]
Saccarin, jak były badane konie? Człowieka można zbadać - daje się mu do rozwiązania zadanie z matematyki, czy do narysowania pieska i - nie znam się na metodyce - ale generalnie w jakiś sposób obserwuje która część mózgu się aktywuje. Jak to jest u koni? Rysują? Rozwiązują jakieś zagadki?
[/quote]
Koniom jak i innym zwierzakom np. pokazuje się różne rzeczy (jabłko, siano, przeszkodę, padok, boks), obserwuje je się przy karmieniu, w trakcie pracy pod siodłem itd. i tak samo jak u ludzi obserwuje się, która część mózgu jest aktywniejsza w tym momencie od pozostałych- na tej podstawie wysuwa się wniosek o przynależności konkretnych działań do danego obszaru.
Poszukam tego badania dla Ciebie :kwiatek:
Poszukam tego badania dla Ciebie :kwiatek:
Będę wdzięczna
kajpo ale ja to wiem 🤣 to trzeba wytłumaczyć właścicielce tego konia 😀iabeł: ale niektórzy nie chca dociekać i błędnie interpretują rzeczy oczywiste dla innych - taki świat
Co Wy tam wiecie:
Gdzieś, kilka lat temu, w jakiejś książce przeczytałam zdanie "konie powinny byc użytkowane zgodnie z własnym potencjałem". Nie za bardzo rozumiałam o co chodzi i nie za bardzo się zastanawiałam, brzmiało logicznie, więc nie drążyłam... ale dopiero teraz zaczynam odkrywac jakie to zdanie jest ważne dla mnie.
Konie to wspaniałe stworzenia, które też mają różne talenty i "łeb" do konkretnych rzeczy. Zostały już wyodrębnione cztery podstawowe koniobowości, ale za tymi koniobowościami kryją się także indywidualne umiejętności.
Zmierzam do tego, że moim zdaniem krzywdzące jest przyporządkowanie danego konia do danej dyscypliny tylko ze względu na rasę. Oldenburskie do ujeżdżenia, quartety do reiningu, arabskie do rajdów, a zimnioki do pola.
Tak, ludzie przez lata hodowali różne rasy, pielęgnując cechy fizyczne, które przydadzą się w konkretnym celu.
A co jeśli wśród 100 zimnioków znajdzie się zimniok z talentem do piaffu? Co jeśli przy współpracy z człowiekiem wyjdzie na to, że cwiczenia ujeżdżeniowe staną się jego pasją, którą będzie wkładał całe swoje ziemniaczane serce?
Co jeśli wśród 100 quarterów znajdzie się quarter, który będzie kochał skakac? Jako źrebię pokonując naturalne przeszkody, w wieku dorosłym każdą stacjonatę kończąc radosnym, dumnym bryknięciem?
Co jeśli wśród 100 oldenburskich znajdzie się jeden z pasją do zaganiania. Zaganiania wszystkiego, po psy, owce, krowy.
Wiem, konie nie mają marzeń, bo żyją tu i teraz, nie są zdolne do myślenia "co by było gdyby?" (a może są, a my nie wiemy?) Ale wiem, że widac kiedy koń odczuwa radosc, a kiedy zamyka się w swoim świecie, skołowany nudnymi treningami czegoś, co mu się kompletnie nie podoba. Dlatego tak trudne jest NAPRAWDĘ dobranie się do właściwego konia. Aby wasze temperamenty się uzupełniały, a zainteresowania sprawiały wzajemną radosc.
Nieczęsto widzi się jeźdźców, którzy widząc wschodzący potencjał swojego konia - całkowicie zmieniają styl jazdy dla niego. Raczej jest odwrotnie. Raczej koń musi się dostosowac do człowieka.
Z coraz większym dystansem podchodzę do słów "musisz zawsze" lub "nigdy nie.." w jeździectwie.
W jest quarterem, ale czy będzie jeździł pod typowo westernową dyscyplinę, nawet tak o - podwórkowo?
Nie wiem. On zdecyduje. Pracując z ziemi, na wolności, obserwując jego zachowania na padoku, za 3-4 lata ukształtuje osobowosc taką jaką chce, niestłamszoną zasadami.
Moim zadaniem jest wyłącznie opieka nad nim i pielęgnowanie dobrych manier. Jego talent i przyszłe zainteresowania zostawiam w jego kopytach. Tak jak dziecko ma możliwosc wyboru własnej pasji i kierunku studiów w przyszlosci, tak i mój koń chcę aby czerpał z życia jak najwięcej frajdy i samozadowolenia.
Regularne wpisy na FB i photoblogu.
maluda, nic tylko popcorn i czytać 😁 A tak na serio, to już też mi zalatuje fanatyzmem - takim, w którym nieświadomość zagrożenia i siły tego zwierzaka może naprawdę skończyć się źle. Rozumiem naturalsowe zabawy w ramach rozsądku, ale coś mi się wydaje, że jak ten koń "za 3-4 lata ukształtuje osobowość taką jaką chce, niestłamszoną zasadami", to skończy jako rozpuszczony do granic możliwości bydlak, który jak nie chce, to tupie nóżką i wszyscy mu dają spokój.
czyli bydlak, który prędzej czy później, ale skończy w rzeźni/uśpiony
Zgadzam się z Waszymi wypowiedziami. O ile Wy autorki nie znacie, o ile ja ją kojarzę i mam o niej informacje z drugiej ręki od osoby, która osobiście widzi jej metody pracy. Wniosek? Wróżymy jej rychłą przygodę w szpitalu.
Dostałam takiego spapranego naturalem konia do zrobienia w zaprzęgu. Pod siodło dalismy jakoś radę, ale zaprzęgowanie zakończyliśmy na próbie nauczenia ciągnięcia opony. No nie dało się, miała manierę odwracania się przodem do lonżującego. O ile z siodłem nie było to groźne, a upierdliwe, to z oponą za tyłkiem kończyło się totalną rozpierduchą porwanym sprzętem i obdartą nogą. Ktoś zrobił temu koniowi wielką krzywdę. Jak już wlazła im zupełnie na głowę to poszukali pomocy.
Tia... Słynne "odangażowanie zadu". 😁
A jak się cieszą ci biedni laicy jak konik się do nich odwraca przodem gdy się pochylą i wlepią mu wzrok w zad! No szał!
Tylko czemu tak właściwie ma to służyć, gdy konia chce się zacząć użytkować, czyli np. na nim jeździć...?
Tego nie wie nikt.
Myślę, że pojęcie "użytkować" nie ma miejsca w ich "systemie wartości".
Przecież nie można swojego partnera/przyjaciela użytkować. Bo to brzmi jak "używać". 😁
Ciekawe czemu nie ma ćwiczenia polegającego na tym, żeby koń na jakiś prosty gest odwracał się do swojego partnera zadem?
maluda, zapraszam serdecznie do stajni, żeby osobiście sprawdzic stan rzeczy i poznac mnie oraz konie, jestem osobą otwartą na krytykę i każde trafne spostrzeżenia to może byc cenna nauka, więc chętnie z ludźmi rozmawiam 🙂
edzia69, witaj w klubie. Też znałam jednego konia, któremu jakiś naturalny imbecyl zrobił po prostu krzywdę w podobny sposób. No ni huhu nie szło go tego oduczyć, ale pewnie mietek w kapeluszu by piał z radości jaki wsłuchany i posłuszny koń... 😵
Suma summarum, koń skończył jako kosiarka do trawy, bo posypał się nie tylko fizycznie ale i psychicznie.
Klacz od nas zabrali zrobiona pod siodło. Najlepsze było to, że jak stwierdziłam, że szkoda, że ktoś nieudolnym naturalem zepsuł konia to się zarzekali, że ona do mnie zupełnie surowa prosto z pastwiska przyjechała. Bujać to my, ale nie nas. Dzikusy z pastwiska mam na co dzień, bo nasze do zajazdki mieszkają w tabunie i odławiamy je tylko do zabiegów i reakcje takich koni na początek z nimi pracy znam na pamięć. Tamta doskonale wiedziała jak sobie z człowieka łacha udrzeć.
maluda, jeszcze tylko takie małe sprostowanie, które jednak pozwolę sobie napisac tu, publicznie, bo myślę, że niemądrze z mojej strony zostawic tematu bez osobistego komentarza dostępnego dla wszystkich.
Doceniam wątpliwości oraz martwienie się o mój teraźniejszy oraz przyszły stan zdrowia, jeśli to wychodzi z dobroci serca. Jednakże jeśli twoje zastrzeżenia dotyczące mojego użytkowania koni budzą jakieś sprzeczne, złe emocje, to bardzo proszę aby następnym razem powiedziec mi to w twarz/w wiadomości lub publicznie na moim blogu/na moim facebooku zapytac się/wyrazic zdanie/rozpocząc ciekawą dyskusję gdzie mam szansę zobaczyc i odpowiedziec na twój komentarz, zamiast zaczynac temat na stronach internetowych na których zwyczajnie nie bywam, za moimi plecami (link do tematu dostałam dzięki uprzejmości dobrej duszy z fotobloga, inaczej bym nie wiedziała) 🙂 ja jestem naprawdę otwartą osobą i mnie można powiedziec wszystko bez żadnych złośliwych odzewów z mojej strony, gdyż zawsze mam uzasadnienie swoich działań i każdy komentarz odbieram bardzo pozytywnie, nawet najgorszą krytykę.
Rozumiem, że to jest internet i mój blog jest publiczny, sama wręcz cieszę się gdy ktoś udostępnia moje notki i wyraża swoje zdanie na ich temat - po to prowadzę strony, aby poznawac nowe poglądy i ciekawych ludzi. Jednakże moja praca z końmi i ludźmi wiąże się z jednym, najważniejszym celem - wywołaniem pozytywnego nastawienia w ludziach z jedną z najpiękniejszych pasji na świecie i konstruktywna wymiana poglądów w celu wewnętrznego rozwoju. Jestem pewna, że jesteś osobą, która także niemało lat z końmi spędziła i wierzę, że mogłabyś wiele wniesc w moją aktualną wiedzę, poszerzając ją i skłaniając do coraz to nowych zastanowień, które może by zrodziły nowe inspiracje jeździeckie i nowe notki.
Jednak proszę o to aby złośliwosc schowac do kieszeni, bo zwyczajnie nie jest ona nikomu potrzebna oraz nie wnosi nic do końskiego świata, który już wystarczająco kipi negatywnością i powierzchownym ocenianiem bez poznania tematu dogłębnie. Każdą opinię można wygłosic wyczerpująco, bez zbędnego nacechowania emocjonalnego.
Więcej dystansu i co najważniejsze - więcej rzetelnych FAKTÓW. Jeśli widzisz coś lub kogoś kto cię oburza - zgłąb temat, zapytaj się, skrytykuj TĄ OSOBĘ bezpośrednio, w ten sposób dajesz tej osobie możliwosc do obrony/wyjaśnienia. Nie szukaj poparcia na forach u ludzi, którzy nie mają o mnie pojęcia i którym podajesz jako informację o mnie tylko fragment notki, który uznałaś za kontrowersyjny/oburzający, tylko po to aby zyskac ich przychylnosc i rosnąc w tym ogólnym, nic nie wnoszącym oburzeniu. Jeśli już to podawaj przynajmniej linki, aby ludzie mieli możliwosc zapoznania się z całokształtem.
Przyjedź, zapraszam, zobacz, Poznań to tylko 100km ode mnie, moja stajnia stoi otworem dla każdego, można dokumentowac, można napic się herbaty. Wsiądź na konie, które zajeżdziłam i które są w ofercie koni szkółkowych, popracuj z nimi z ziemi, gwarantuje, że moje konie sprostają twoim zadaniom, czy to zabawy naturalne czy klasyczna praca z ziemi, lonżowanie na jednej lub dwóch lonżach, również z klasycznym zatrzymaniem się bez obracania się w kierunku człowieka (bo ktoś wspominał minusy odangażowywania zadu), zachęcam do sprawdzenia wszystkiego w najmniejszych detalach, chętnie zanotuję wszystkie wyłapane minusy, aby poprawic komfort korzystania z bezpiecznych i luźnych koni. Wejdź na padok ogierów i porozmawiaj z moim prywatnym koniem, Walkerem, którego dobre wychowanie, szacunek, ufnosc i kontaktowosc sprawi, że uśmiech na twarzy masz gwarantowany (mogę się autentycznie zalożyc o stówę 😉 ), poznaj go. Po tym zrozumiesz o czym tak naprawdę piszę w swoich notkach, poznaj także mnie, spytaj mnie o wszystko co chcesz, rozmawiaj ze mną.
Nie ma żadnego problemu. Nie dajesz mi jednak szans zmiany twojego nastawienia, jeśli wypowiadasz się o mnie bez mojej wiedzy.
Samo to, że się przejęłam i że CHCĘ spróbowac zmienic twoje, jak i zdanie innych o mnie powinno świadczyc o tym, że ZALEŻY mi na ludziach, na każdym koniarzu z osobna, bo wierzę, że każdy jest wyjątkową indywidualnością z innym pakietem doświadczeń, który jest potencjalną nauką, wierzę że da się to końskie środowisko zmienic na pozytywniejsze, przyjaźniejsze. Zależy mi zatem również na tobie.
Bardzo dziękuję za czas poświęcony na mnie i wszelkie opinie, to właśnie na nich mi zależy. Jeśli ktokolwiek ma naprawdę poważne zastrzeżenia do mnie - serdecznie zapraszam na priv. Mam czas dla każdego aby obszernie sprostowac, opisac i zargumentowac wszystkie swoje działania 🙂
W ogólnym skrócie, temat ten służy do ukazywania rzeczy kontrowersyjnych, a że akurat Ty jesteś ich autorką to nie moja zła wolą - Twoje wpisy. I tyle.
Oba cytaty wkleiłam, bo dla mnie są kontrowersyjne. I koniec tematu.
maluda w pełni to rozumiem, szanuję i akceptuję, nie mam z tym większych problemów. Problem mam jednak z tym, że dyskusja o mnie była jednostronna - działa się bez mojego wkładu, oraz zawierała nieprawdziwą informację na temat świadka moich metod. Więc poczułam się w obowiązku sprostowania, skomentowania i zaproszenia wszystkich zainteresowanych do stworzenia czegoś fajniejszego, ciekawszego od "po prostu" rzucenia "jakąśtam kontrowersyjną notką" w eter - i już wygląda to lepiej.
😉
creepypie, nie znam twojego fb ani bloga, nie mam pojęcia o twoich metodach, czy to ma ręce i nogi, czy nie.
Chciałam napisać, że rozumiem twoją notkę o "wyborze przez konia". W końcu napisałaś tam przecież, że twoim zadaniem są "dobre maniery" konia, co wyklucza insynuacje o koniach wchodzących na głowę.
Przyszło mi zmierzyć się z taką sytuacją, że koń wybrał sobie zupełnie nie tę dyscyplinę, do której predestynuje go rasa.
Różnica jest porażająca. "Tamto" robił przyzwoicie, ale zawodnie i bez entuzjazmu, miałam go za lenia. "To" - aż sam się wyrywa do roboty. I "to" autentycznie cieszy nas oboje. Gdyby polubił "tamto" - zapewne byłby topowym koniem, bo ma wszystkie niezbędne zalety, oprócz - serca. Oprócz przekonania, że to jest jego żywioł. W "tym" nigdy nie będzie topowy, ale wspólna radość jest nieziemska. I mimo ograniczonego pułapu - zupełnie inne tempo postępów.
halo, dokładnie tak. Bezpieczeństwo to absolutny priorytet w obcowaniu ze zwierzęciem ważącym zwykle pół tony. Nie ma opcji rozwoju negatywnych, zagrażających życiu człowieka i konia cech i narowów. Jednocześnie nie ma także opcji w drugą stronę, aby nader szczęśliwy, "pozytywnie nastawiony" koń przybiegł i wskoczył właścicielowi w ramiona. Granice w relacji koń-człowiek są bezwarunkową koniecznością. Bez zasad dobrego wychowania nie ma prawidłowej relacji i późniejszej pracy.
Cytuję moje zdanie, które najpewniej wywołało największe nieporozumienie "obserwując jego zachowania na padoku, za 3-4 lata ukształtuje osobowosc taką jaką chce, niestłamszoną zasadami."
Absolutnie nie miałam tu na myśli brakiem zasad bezpieczeństwa i dobrych manier - chodziło mi o zasady treningu konia pod konkretną dyscyplinę, a konkretniej - chodziło mi o dosc sztywne zasady jezdziectwa naturalnego /w ogóle trochę mnie zaskoczyło, że jestem nazywana naturalsem, ale mniejsza/. Miałam na myśli, że nie chcę szufladkowac swojego konia ze względu na moje zachcianki. Nakładac na niego po kolei zadań pasujących do stylu jazdy jaki ja lubię. Raczej wolałabym poznac go na tyle aby trafic w jego gusta i się do nich potem dostosowac.
To niedorzeczne aby dopuszczac myśl, żeby dorastający koń nie znał zasad dobrego wychowania wśród ludzi, bo to prosta droga do Włoch.
Jedną z cech wskazujących przydatność i talent konia do jakieś dyscypliny , jest jego psychika i charakter , tak często pomijane przy wyborze kariery konia . Więc nie dziwią mnie wcale sfrustrowani sportowcy na koniach z wybitnym pochodzeniem i fenomenalnych warunkach fizycznych do jakieś dyscypliny, ale nie odnoszące sukcesów . Dodał bym jeszcze , że znam wiele koni u których wręcz zabito naturalną chęć do jakiejś konkurencji poprzez nużący trening .
Wg wszelkich klasycznych zasad treningu koni - w pierwszych, młodych latach konie trenuje się wszechstronnie i z czasem wybiera dyscyplinę do której koń ma predyspozycje fizyczne i psychiczne. niesobia, na szczęście coraz rzadziej widać obrazki o których piszesz. Jeźdźcy są coraz bardziej świadomi jakości konia, oraz faktu że nie jeździ się na papierze. Hodowcy coraz większą wagę przykładają do doboru zwierząt z uwzględnieniem cech psychicznych. W swoim okręgu często widzę wycofywanie koni z wyższego sportu "bo szkoda pakować kasę". Zwierzaki zdrowe (ponoć), z dobrym papierem, grzeczne, ale bez zacięcia powyżej 130 cm... Takie konie idą często w ręce młodych stażem jeźdźców aby ich "przewieźć" przez licencje i pierwsze 120. Są dobrymi i bezpiecznymi końmi szkoleniowymi i nikt ich na konkursy powyżej 130 nie ciągnie, bo i po co?
Tia... Słynne "odangażowanie zadu". 😁
A jak się cieszą ci biedni laicy jak konik się do nich odwraca przodem gdy się pochylą i wlepią mu wzrok w zad! No szał!
Tylko czemu tak właściwie ma to służyć, gdy konia chce się zacząć użytkować, czyli np. na nim jeździć...?
Tego nie wie nikt.
Myślę, że pojęcie "użytkować" nie ma miejsca w ich "systemie wartości".
Przecież nie można swojego partnera/przyjaciela użytkować. Bo to brzmi jak "używać". 😁
Ciekawe czemu nie ma ćwiczenia polegającego na tym, żeby koń na jakiś prosty gest odwracał się do swojego partnera zadem?
Jest, może nie tyle odwracał zadem co robił chody boczne w naszą stronę zadem do nas, tu masz w okolicach drugiej minuty:
z komentarzem od Philippe Karla 🙂
creepypie, Przejrzałam kilkanaście pierwszych zdjęć z Twojego bloga.
Masz jakieś zdjęcia z jazdy? Na jakim poziomie jeździsz? Na jakim poziomie są wyszkolone konie?
Są w ofercie koni szkółkowych. Co to za szkółka? Kto w niej uczy i czego? Można się przygotować np. do brązowej odznaki i ją zdać na tych koniach?
Pracujesz z końmi i ludźmi, tak? Czyli rozumiem, że jesteś trenerem? Jakie są Twoje osiągnięcia? Jak wygląda Twoja oferta i cennik?
Arroch, I każdy tak robi za stodołą? Niech ktoś to pokaże we własnym wykonaniu.
Arroch rzeczywiście bardzo dobra metoda uczenia chodów bocznych ,a jeszcze lepsza żeby zaliczyć strzała z dubeltówki od konia i to na pełnym zasięgu czyli najniebezpieczniejszego .
Gaga skoro tak piszesz to dobrze . Ja ostatnio mało sport śledzę , wiec może coś pozytywnego drgnęło , chociaż na naszym ostatnim zebraniu hodowców raczej słyszałem że powinniśmy dążyć do ścisłej specjalizacji . A ta dobra moim zdaniem w produkcji samochodów a nie w hodowli koni . Ale co ja tam wiem .
Arroch, I każdy tak robi za stodołą? Niech ktoś to pokaże we własnym wykonaniu.
Wpadnij to mnie nagrasz 😉 bo od jakiegoś czasu nie mogę kamerzysty znaleźć 🙂
Jest, może nie tyle odwracał zadem co robił chody boczne w naszą stronę zadem do nas, tu masz w okolicach drugiej minuty: z komentarzem od Philippe Karla 🙂
Wiesz co jakby mój szef Niemiec zobaczył swojego wartego młodziaka wartego kilkadziesiąt tysięcy euro lonżowango w taki sposób to goniłby mnie batem przez całe Niemcy aż do Polski. Mam inne wzorce, rodem z Warendorfu i przy tym zostanę.
Zawału też dostaliby właściciele gotowych koni klasy GP na widok luzaka poczynającego sobie w ten sposób z ich zwierzętami.
PS: psu na budę zaś uczenie konia czegoś co uniemożliwia późniejsze jego użytkowanie przez normalnego jeźdźca.
Julie z ręką na sercu - od pół roku nie miał mi kto robic zdjęc, bo zostałam jedynym pensjonariuszem i 90% czasu leżę plackiem z końmi na padoku całkiem sama. Mam kilka fotek w galerii revolty, jednak wątpię, żeby się nadawały aby ocenic mój poziom, jakkolwiek wymówkowo to brzmi - jednakże w planach mam zrobienie fajnego spotu/vlogu reklamowego stajni z moim udziałem, filmiki dają więcej niż zdjęcia. Posiadam legitymację IRR ze specjalnością jazda konna, natomiast naprawdę ciężko mi stwierdzic na jakim poziomie jeżdżę... jeśli mówimy o klasyce to na poziomie srebrnej odznaki, bo taka była na kursie, jeśli mówimy o westernie to podejrzewam, że także srebrną bym zdała, ale tu nie próbowałam. Jestem młodym instruktorem, mam 22 lata i wszystko przede mną jeszcze. Na pewno nie zamierzam przestawac się kształcic, szukam kursów, chcę w siebie inwestowac. Interesuje mnie także pójście w coaching.
To szkółka typowo rekreacyjna, w ofercie są dwaj instruktorzy: klasyka i western. Ja prowadzę rekreacyjne jazdy westernowe, lonże dla początkujących oraz dosiadowe z pasem. Jest możliwosc zajęc pracy z ziemi zarówno naturalnej jak i klasycznego lonżowania na jednej/dwóch lonżach jeśli ktoś jest zainteresowany. Sama jestem na etapie kryzysu stylowego i ciągle szukam czegoś co mi naprawdę podpasuje + jestem bardzo głodna prawdziwego trenera klasycznego, tylko ciężko znalezc, bo siedząc tyle w westernie - nie znam środowiska klasyków i nie wiem do kogo się zwrócic po taką trenerską pomoc, żeby podpasowała mi pod moje kryteria. Dojeżdżam też do klientów spoza stajni, jeśli mają problemy behawiorystyczne ze swoimi końmi i jeżdżę z nimi do koni, które chcieliby zakupic.
Do dyspozycji jazd westernowych od tego roku mam dwie klacze z czterech: hucuł 5 lat oraz SP lat 3,5, która dopiero zaczyna i w tym sezonie była pod zaawansowanymi jeźdźcami tylko 3 razy, aby sprawdzic czy wszystko działa jak należy.
Obie klacze są bezpieczne do jazdy na każdym rodzaju kiełzna, wędzidłowego czy bezwędzidłowego, jest także możliwosc jazd bez ogłowia, oba konie zatrzymują się od dosiadu z każdego chodu (to był mój szkółkowy priorytet bezpiecznego konia) oraz rozumieją łydkę przesuwającą. Spokojnie można na nich się przygotowac i zdac klasyczną brązową oraz westernową brązową odznakę, jeśli byłoby życzenie zdania srebrnej to jestem pewna, że trochę wspólnej pracy i ją także możnaby zdac.
Jeśli pytasz o osiągnięcia sportowe - nie mam. Poza kilkoma lokalnymi zabawami nie jeżdżę sportowo i mój stan zdrowia na to by tak czy siak nie pozwolił (pęknięty dysk). Wobec tego też zmuszona jestem więcej z końmi pracowac z ziemi jak z siodła - po prostu plecy nie wyrabiają więcej niż godzina w siodle dziennie. Jednakże mimo to staram się by konie były rzetelnie przygotowane - co to znaczy u mnie - konie po 1. muszą byc bezpieczne, nie ma opcji na jakiekolwiek narowy. Po 2 - łatwe w obsłudze, gdyż na jazdę przychodzą głównie dzieci. Są więc codziennie uczulane na delikatny, dziecięcy dotyk, dziecięcą łydkę - muszą byc w miarę możliwości lekkie w prowadzeniu, więc na tym się skupiam gdy na nie wsiadam. Znają komendy głosowe na zmiany chodów, stój oraz cofanie. Bardzo dużą wagę stawiam na rozluźnienie konia w chodach i jego czułosc na moje pomoce. Jeśli chodzi o jazdy westernowe to obie klacze mają opanowane zwroty na przodzie, ustępowanie od łydki łopatką do zewnątrz, zatrzymania, cofania oraz początku chodów bocznych, jeżdżą na luźnej wodzy, ale akceptują kontakt z ręką.
Z ziemi jest ta sama historia, nie ma opcji aby któryś z moich koni kogoś deptał, taranował, miał w zadzie człowieka tylko dlatego, że człowieczek ma lat 10. Wszystkie moje konie odsuwają się od strefy człowieka, jeśli o to poproszone, stoją grzecznie podczas czyszczenia, podają wszystkie nogi, są regularnie odczulane na różne straszaki, cofają się na sugestię, można się do nich bezpiecznie przytulac, co jest szczególnie ważnym atutem dla dzieci 😉
Zaczęłam pracę w tej stajni w maju tego roku, więc bardzo dużo jest do dopracowania i w koniach i w mojej praktyce obcowania z ludźmi, wciąż się uczę, ale jestem bardzo zadowolona z ogólnego wrażenia jazd, bo widzę w nich rekreację jaką chciałabym widziec. Jestem pewna, że z każdym sezonem poziom będzie się podnosił.
Stawiam na fun i pokonywanie lęków ludzi mało obytych z końmi w formie zabawy. Moim głównym celem jest fajna, ciekawa jazda rekreacyjna, która podnosi poziom endorfin i która uczy ludzi miec na uwadze dobro konia. Idealnym dla mnie obrazkiem w głowie jest rekreant, który po jeździe u mnie jest na koniu rozluźniony, uśmiechnięty, spokojny w każdej sytuacji, z delikatną ręką. Dla chętnych organizuję zajęcia dosiadowe również na piłkach, promuję jogę oraz poczucie humoru. Podczas jazd bardzo dużo z ludźmi rozmawiam o zachowaniach koni, wyjaśnianiu dynamiki stada, pokazywaniu jak radzic sobie z problemem gdy hucułek się zagotuje. Koń to oczywiście koń, to, że są bezpieczne nie znaczy, że nie ma sytuacji stresowych W OGÓLE i to właśnie one uczą najwięcej, jeśli się dobrze przekieruje energię i w odpowiednim momencie trafnie doradzi co zrobic i dlaczego. Po prostu uczę widzenia szczegółów, wychwytywania drobnych sygnałów od konia, które mogą zwiastowac późniejszy większy problem.
Swoje prywatne konie mam od 5-ciu lat, mam wyjeżdżone ponad 1000 godzin w siodle w ciągu lat 12. W związku z wypadkiem z kręgosłupem od dwóch lat chodzę na rehabilitacje i powoli wracam do formy. Werkuję swoje konie sama, naturalnie, oraz od stycznia -jeśli wszystko dopisze- zacznę 10-cio miesięczny kurs masażu i fizjoterapii koni u Pauliny Puchały. Zbieram się także na wyjazd do Alexa Jarmuły, Domagały oraz planuję wypad do Akademii Jeździeckiej - tak odnośnie planów na przyszłosc. Zależy mi aby się kształcic. Brakuje mi tylko zasmakowania klasyki.
Kilka razy w roku bywam we Włoszech, także w stajniach westernowych w rejonie Lombardii Sondrio-Tirano.
Cennik ustala właściciel stajni, jest to 15zł oprowadzanka 15min, 30zł lonża 30min, 35zł za indywidualną godzinę jazdy od momentu wejścia na konia.
Bolą mnie palce 😁
[quote author=Arroch link=topic=11961.msg2428901#msg2428901 date=1443768338]
Jest, może nie tyle odwracał zadem co robił chody boczne w naszą stronę zadem do nas, tu masz w okolicach drugiej minuty: z komentarzem od Philippe Karla 🙂
Wiesz co jakby mój szef Niemiec zobaczył swojego wartego młodziaka wartego kilkadziesiąt tysięcy euro lonżowango w taki sposób to goniłby mnie batem przez całe Niemcy aż do Polski. Mam inne wzorce, rodem z Warendorfu i przy tym zostanę.
Zawału też dostaliby właściciele gotowych koni klasy GP na widok luzaka poczynającego sobie w ten sposób z ich zwierzętami.
PS: psu na budę zaś uczenie konia czegoś co uniemożliwia późniejsze jego użytkowanie przez normalnego jeźdźca.
[/quote]
No widzisz, a dla mnie Pan Karl jest wzorem do którego naśladowania będę dążyć całe moje jeździeckie życie i z za grobu pewnie też ;-) w jego stajni są konie na poziomie GP i tez takie warte tysiące euro, polecam sobie zerknąć na YouTube (akurat pisze z telefonu i nie mogę wkleić linka) jak on jeździ i trenuje konie. Jedne z piękniejszych piaffow, naprawdę polecam :-) A i nie jest naturalsem :-P