Przychodze po porade. Jak wszystko dobrze pojdzie to za nieglugo przeprowadzimy sie na wies. Od tygodni walkujemy temat psa odpowiedniego dla nas i nie mozemy sie zdecydowac. Wymagania mamy konkretne- musi odnalezc sie w relacji z malym dzieckiem (nauczonym zasad kontaktow z psami- duze psy bardzo lubi, ale jest uwazny i ostrozny, malych sie obawia), musi byc chetny do nauki i nie wymagac 10 levelu wtajemniczenia, zeby w ogole sklonic do siad 😉 Musi wygladac tak, zeby nieprtoszony gosc pomyslal 2 razy zanim wtargnie na posesje (fajnie by bylo jakby tez szczeknal ze 2-3 razy a nie grozil zalizaniem na smierc 😉 ), ale musi tez akceptowac nowe osoby na posesje wpuszczone. Musi tolerowac inne zwierzeta (koty, konie, moze jakas drobnice np kury).
W tej chwili chodzi nam po glowie owczarek staroniemiecki albo przygarniecie jakiegos mixa w typie rasy. Co jeszcze jest wg Was godne rozwazenia i wzglebienia sie w temat. Doswiadczenie mam tylko z dobermanem i mixem dobermana.
Szafirowa, leonberger. Duzy, robi wrazenie, raczej pierdola bardzo towarzyska i lagodna, nienwymaga wielkiej aktywnosci fizycznej ( w lecie aktywnosc znajomych leonow ograniczala sie do swinskiego truchtu na siku, powrotu na zarcie i uwalenia sie w najchlodniejszej czesci ogrodu).
Zgadzam się w pełni z tet co do leonbergera - to pies bardzo dobrze odpowiadający opisowi, bo dla swoich jest milutki, a dla obcych jest straszny 🙂
Sama miałam leonbergera, opiekowałyśmy się nim razem z dwoma siostrami (miałyśmy po 5, 10 i 12 lat jak Edi został kupiony), bez pomocy rodziców udało nam się go wychować. Piękny, duży pies:

Generalnie dla nas to był taki szczeniaczek z zachowania, strasznie radosny pies, z taką pozytywną energię - ale bardzo karny szczeniaczek, bo jak coś mu się w głowie zakodowało, to już tam zostawało na stałe. Na przykład nauczyliśmy go, że jest tylko jedna psia kanapa, a na inne kanapy włazić nie wolno. I dla niego to była taka świętość, że nawet jak się ktoś wydurniał i go podpuszczał żeby wskoczył na łóżko, to nigdy nie dał się przekonać bo mu przecież nie wolno 😎. Wyprowadzałyśmy go też bez problemu na spacer, mimo że byłyśmy dzieciakami, a to kawał psa był. Ogólnie wychowanie go było zupełnie bezproblemowe, w dodatku my nie byłyśmy jakimiś specjalnymi talentami w tym względzie, bo z kolei drugi pies, owczarek szkocki collie, był super nieusłuchany i nawet nie umiałyśmy go uciszyć jak zaczynał szczekać 🤣. Za to pasjami Edek opierał tyłek na kolanach osobie siedzącej na fotelu, żeby go miziała - no taki słodki szczeniaczek, który jest za duży żeby komuś wskoczyć na kolana 😉
Z kolei dla obcych Edi zawsze był strasznym psem mordercą, zresztą nie dziwię się, bo odstawiał zawsze bardzo przekonujące pokazówki, na przykład jak ktoś dzwonił do drzwi, to Edi zawsze biegł do drzwi, rzucał się na drzwi i szczekał takim basem, że Cerber by się nie powstydził 🤣. I wystarczyło zawołać krótką komendę, by Edi natychmiast przestawał skakać na drzwi jak wściekły i spokojnie maszerował do pokoju, gdzie go zamykaliśmy żeby otworzyć drzwi obcemu 😉. Podobnie się zachowywał na ogrodzie - startował do ogrodzenia jak kogoś widział i udawał wściekłego psa, a wystarczyło zawołać żeby przybiegał do nas jako ten sam znany nam wielki szczeniaczek 🤣
Ogólnie naprawdę świetna "psiosobowość" bo łączył w sobie psa rodzinnego, którym mogły się bez problemu opiekować takie smarki jak my i nigdy nie było żadnej krzywej akcji, żeby chociaż źle na nas spojrzał, nie mówiąc o jakiejkolwiek agresji, a z drugiej strony dla obcych naprawdę był przerażający, zresztą wystarczy spojrzeć na tą czarną mordę i wyobrazić sobie, że szczeka na Ciebie tym głębokim jak ze studni głosem 😉. Mieliśmy też zawsze koty i nie próbował nigdy im czegoś zrobić - co prawda chciał je ganiać, ale wystarczyła krótka komenda kiedy zaczynał się zbierać i Edek nigdy się nie przeciwstawiał. Za to zawsze wiedział, kiedy ktoś huknął na kota za złe postępowanie i wtedy jak kot uciekał (po reprymendzie za włażenie na stół), to Edek zawsze go pogonił za karę 😁. Nie wiem jak z kurami itd., ale myślę że też wystarczyłoby wyszkolić i by tolerował.
Jedyne co, to niestety w jego przypadku potwierdził się krótki czas życia dużych ras 🙁. Nie było nic po nim widać że się starzeje aż osiągnął 9 lat, a potem jakoś tak błyskawicznie zauważyliśmy, że jest starym psem. Potem zachorował na raka kości w przedniej łapie i próbowaliśmy go leczyć, niestety po amputacji łapy chyba się poddał, bo przestał jeść, nie próbował nawet chodzić (mimo że z naszą asystą) i niestety musieliśmy podjąć trudną decyzję 🙁. To było już jakiś czas temu (chyba dwa lata albo więcej?) ale nadal tęskno, bo pies był naprawdę świetny. Każdemu bym poleciła.