KOTY

opolanka   psychologiem przez przeszkody
28 kwietnia 2009 08:14
Obłędne te koty 😉

A my - ja i Krecik - wybieramy się na kastrację w czwartek. już tak nabrał sił, że rozrabia. Moje koty średnio go lubią, wolą obchodzic na około. Jeden został nawet ranny, ale mam nadzieje, ze sie zagoi (uciekał i gdzieś przygrzał grzbietem, oskalpował sobie kawałek sierści z grzbietu...).

Mam nadzieje, ze gdy Krecik nie będzie już kocurem, sytuacja się unormuje.
Bischa   TAFC Polska :)
28 kwietnia 2009 09:21
Stajenne kotki  😀 Niedługo mam nadzieję zrobię zdjęcia kociąt - jedna już ma , ale na razie nie wychodzą . Druga na dniach będzie miała .









I obie 🙂

Jeszcze moglabym zrozumiec, ze ktos przyczyni sie do przyjscia na swiat kociat, bo nie dopuszcza mysli o sterylce aborcyjnej (dajmy na to wzgledy etyczne).
Ale jesli ktos stale rozmnaza i PO odchowaniu kociat kotka nie jest sterylizowana to ja juz tego pojac nie potrafie ;(
Co innego rzetelna, zarejestrowana i postepujaca zgodnie z zasadami hodowla.

U mnie z kociakami nadal kiepsko 🙁  Po odstawieniu zastrzykow, po 3 dniach masakryczny nawrot kk, glut, rzezenie, charczenie, oczy zaropiale i goraczka.
Na szczescie dzieciaki pieknie jedza, pija, bawia sie i nieziemsko wkurzaja moja kocice  😉
Od kilku dni jest u mnie moj rodziciel, jeszcze sie nie skapnal, ze mam w pokoju dodatkowe czworonogi  🙄 i oby tak zostalo ...
Mala czarna przylazi w nocy do lozka, niech ja juz ktos wezmie  🤣 Bury dzika dzicz nadal  🙄
Bischa   TAFC Polska :)
28 kwietnia 2009 11:10
Ja jako , ze rodzice się wyprowadzą za jakiś czas i zabiorą prawdopodobnie wszystkie 3 koty najprawdopodobniej wezmę dwa kociaki od tych kotek ze stajni i jakiegoś ze schroniska . Oczywiście od razu sterylka/kastracja jak będzie można już to zrobić .
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
29 kwietnia 2009 08:34
Zdarzało się, że do weta podrzucałam kotki na sterylkę aborcyjną - czasem tego nieświadoma, a czasem już o ciąży wiedząc.
Nie mogę zagwarantować każdemu kociakowi dokarmianych dachówek, że znajdę mu odpowiedzialną rodzinę, dom i sterylizację w przyszłości. Mimo to dokarmiam te "Matki-Polki", więc jestem odpowiedzialna za to, co się z nimi i z ich dzieciakami będzie działo.

A moje stonkowe dzieciaki weszły w kolejny etap ścieżki rozwoju osobistego pt. "Oprócz_cyca_są_jeszcze_na_tym_świecie_pyszne_galaretki_z_mięsem_a_od_biedy_sucha_karma". Zaczęły się więc bójki przy misce i zapasy we wspomnianej galaretce.
Pojawiła się też ewidentna postawa roszczeniowa: siada to-to przy kapciu, drze się "MIAAAAA!", żąda wzięcia na ręce i obnoszenia po sypialni celem zwiedzania innych płaszczyzn ich ograniczonego jeszcze wszechświata.
Alvika ja po prostu kochać te Twoje stonkowe opowieści :kwiatek:
opolanka   psychologiem przez przeszkody
29 kwietnia 2009 13:25
Ja też 🙂 Miło się czyta.

A ja jutro na kastrację. Powiedzcie mi - kot nie powinien nic jeśc 12h przed, prawda?

Drugiego kota rannego w walce (czytaj: w ucieczce przed Krecikiem) doleczam, nie ma to jak środki stosowane w stajni 😉
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
29 kwietnia 2009 13:51
Mru, dziękuję  😡
Stonka jest wiecznym źródłem inspiracji.

Np. dziś rano dokonały przełomowego odkrycia pt. czym się różni oderwany od drapaka tunel od przewróconego małego koszyka na śmieci.
Odpowiedź brzmi: denkiem, które posiadała opcja śmietnikowa, a której to brakuje w tunelu.
Niemniej, empiryczną różnicę miedzy obiema konstrukcjami musiały sprawdzać wielokrotnie wbiegając z rozpędem w losową konstrukcję.
Odgłosy zasłyszane (zależnie od wybranej alternatywy): tutup - tutup - tutup - tutup    lub    tutup - tutup - tutup - BUM!
Cóż, jednostki stonki bojowej trafiające na śmietnik nie miały zadowolonych pyszczków.

(komentarz małżonka: i tak powstały koty perskie)


Opolanka, wystarczy na ogół odpuścić jeden posiłek przypadający przed zabiegiem.
My ciachaliśmy Grubego z pełnym brzucholem, niestety, "na żywioł".
A ja jutro na kastrację. Powiedzcie mi - kot nie powinien nic jeśc 12h przed, prawda?
Ja kastruję nawet takie obrzyganiuchy z biegu  😉 ale wygłodzony lepiej znosi sytuację znieczuleniowo-wybudzeniową.

BTW - czy Wasze koty też tak mają: ja mówię do mojej Mieci - Miecia, a ona pada jak trup, po czym przetacza się na plecach w różnych kierunkach świata, od czasu do czasu zataczając kołowrotki. Znaczy, że co?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 kwietnia 2009 13:59
chyba nie lubi swojego imienia...

Ja mam problem z moim kotem, gdyż przestaje miauczeć dopiero wtedy, gdy bierze się go na ręce, szepce do uszka i maszeruje po domu. Zamiast miauczenia wydaje odgłos jakby go pochrobotało. Czy trzeba go oddać na gwarancję?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
29 kwietnia 2009 14:01
Wiesz Strzyguś, trzeba by się upewnić, bo na ogół zwrotu towarów wyraźnie używanych nie przewiduje się, a naprawa może być baaardzo kosztowna  😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 kwietnia 2009 14:06
Alvika, jaka ona wyraźnie używana? Nówka nieśmigana...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
29 kwietnia 2009 16:12
Alvika, No i powiedz jak tu takiej stonki nie kochać 😍
Rozkoszne są te maluchy, a przy okazji odkrywania świata domownicy mogą mieć niezły ubaw z nich 😁
wybaczcie paskuda jakosc ale nie moglam sie powstrzymac.
KOTOSURYKATKA
Sluchajcie, potrzebuje rady. Jestem zrozpaczona. Moje dwa 9 miesieczne kociaki sikaja mi na lozko i kanape. Nie zdarza sie to codziennie, jednak dosc regualrnie, zawsze jak sa takie nakrecone i ganiaja po domu. Jak sypialnia jest zamknieta to leja na kanape. Nie skutkuje Akyszek, ani inny troche drozszy odstraszacz. Jestem po prostu zalamana. Koldra po raz 5 w tym miesiacu poszla do pralki. Z reszta koldra o jeszcze pol biedy, ale ile wytrzymaja poduchy na kanapie?? Juz nie wiem co mam robic, nie moge ich przeciez uderzyc czy pogonic, bo nie zlapalam malpiszona na goracym uczynku.Juz naprawde rozwazam oddanie ich. Mam dosc. Macie jakies rady na to?? Niemozliwe, zeby nie mozna bylo z tym nic zrobic. Musze jeszcze napisac, ze one nie maja problemow z zalatwianiem sie w kuwecie. Doskonale wiedza do czego ona sluzy, zawsze maja w niej czysto (akurat o to bardzo dbam) i duzo zwirku. Po prostu mam dosyc kocich sikow w lozku! Pomocy!!
Sluchajcie, potrzebuje rady. Jestem zrozpaczona. Moje dwa 9 miesieczne kociaki sikaja mi na lozko i kanape. Nie zdarza sie to codziennie, jednak dosc regualrnie, zawsze jak sa takie nakrecone i ganiaja po domu. Jak sypialnia jest zamknieta to leja na kanape. Nie skutkuje Akyszek, ani inny troche drozszy odstraszacz. Jestem po prostu zalamana. Koldra po raz 5 w tym miesiacu poszla do pralki. Z reszta koldra o jeszcze pol biedy, ale ile wytrzymaja poduchy na kanapie?? Juz nie wiem co mam robic, nie moge ich przeciez uderzyc czy pogonic, bo nie zlapalam malpiszona na goracym uczynku.Juz naprawde rozwazam oddanie ich. Mam dosc. Macie jakies rady na to?? Niemozliwe, zeby nie mozna bylo z tym nic zrobic. Musze jeszcze napisac, ze one nie maja problemow z zalatwianiem sie w kuwecie. Doskonale wiedza do czego ona sluzy, zawsze maja w niej czysto (akurat o to bardzo dbam) i duzo zwirku. Po prostu mam dosyc kocich sikow w lozku! Pomocy!!


Dolqa
1. to juz nie kociaki, tylko podrostki ! 😉 jakiej sa PLCI ?
2. czy oba/obie wykastrowane ?
3. badania moczu !!!!
4. czy maja niezbedne szczepienia, odrobaczanie w terminie ?
5. jesli sa nakrecone, ganiaja sie, etc., to moze ustalaja miedzy soba relacje i - sikajac - znacza teren !!
6. czy probowalas zmienic zwirek na inny, kuwete na inna (np. kryta), przestawic kuwete w inno miejsce, dostawic druga kuwete ?
7. przydaloby sie wyciagnac smrod sikow z kanapy, lozka - tutaj nie mam doswiadczenia, koncowo niekiedy pomaga skropienie cytryna, ale najpierw trzeba to wywabic
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
30 kwietnia 2009 05:52
baba mądrze prawi.
Ad 7 - tu doświadczenie mam i niezmiennie polecam produkty Vitopara.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
30 kwietnia 2009 07:06
Alvika napisz coś więcej o tym, jak pozbyć się smrodu z łóżka czy kanap.
Mój Krecik znaczy teren, wiec kanapy dają mocno po nosie...

Dolqa są jeszcze takie elektroniczne odstraszacze, ale właściwie dobrze by było poznać przyczynę.

I ja też prosze o radę z cyklu trudne sprawy - moje koty - i kotka i kiciuś - nie akceptują zbytnio Krecika. Nie atakują go i w tej sprawie jest spokój, ale kiedy on się zbliża do któregoś z nich prychaja i warczą  🤔

Czy jak już będzie odjajczony, sytuacja moze sie zmienić? Martwi mnie to o tyle, ze kiciuś jest ranny po ucieczce od Krecika (zdarł sobie skórę na grzbiecie - okolice łopatek - i w sumie nie wiem czy nie skonczy się to u weta - jak uwazacie?).
Kayra   Kucusiowy wariat :P
30 kwietnia 2009 10:58
Mój kocio po wizycie u weterynarza 🙂

Odpowiadam.
Koty to kocur i kotka, oba wykastrowane, badanie moczu bylo robione, bo po wzieciu ich badalismy kompelksowo na wszystko co sie dalo. Wszystkie szczepienia i odrobaczanie sa zropbione tak jak byc powinny. Kuwete maja kryta, ale moim zdaniem to nie jest problem w tym, ze one nie chca siakc do kuwety, tylko w tym ze albo zaznaczaja teren, albo maja jakies inne porachunki miedzy soba. By cmoze ustalaja przywodztwo, ale one sa ze soba od malenkiego, wiec chyba to juz powinno byc dawno ustalone? Za kazdym razem jak znajduje siki, to kotka od rana zachowuje sie jakby miala ruje. Chodzi i miauczy, nie ociera sie i nie przysiada, ale jest marudna i znudzona. Najlepsze jest to, ze kocur to ostatnio nalal na kanape, jak moj narzeczonysiedzial doslownie pol metra dalej przy kompie. Poki co poduchy jeszcze daja sie wyczyscic, ale niestety nie jest to mebel przystosowany do ciaglego czyszczenia. Preparaty Vitopar mam, nie znosze smrodu kocich sikow, wiec duzo tego u nas idzie 🙂
A opowiem Wam co dzis przezylam. Brat mojego narzeczonego zadzwonil do mnie przedwczoraj, ze niedaleko nas na drzewie siedzi kot. Troche to zbagatelizowalam, no bo siedzi to siedzi, zejdzie. Okazalo sie, ze nie zszedl. Od rana wczoraj bylo wydzwaniane do strazy pozarnej, ktora odmowila interwencji, bo kot zejdzie... W koncu, wieczorem po tym jak postraszylismy ich telewizja powiedzieli, ze przyjada rano jesli nadal bedzie siedzial. Dodam, ze nie tylko my dzwonilismy, mieszkancy pobliskich domow tez wydzwaniali, bo serce sie krajalo na widok tego kotka!! Oczywiscie rano kot siedzial, wiec kolo 9 zjawilam sie pod drzewem w bojowym nastroju, straz zostala wezwana i po wielkim marudzeniu przyjechal woz strazacki z dwoma podsmiewajacymi sie ze mnie panami. Po chwili zorientowali sie, ze jednak nie jestem taka idiotka za jaka mnie mieli na poczatku. Kot nadal na drzewie (4 dzien) wychudzony, wystraszony, miauczacy w nieboglosy. Panowie po srednio milej rozmowie ze mna stwierdzili, ze oni nie maja wystarczajaco dlugiej drabiny i trzeba wezwac straz z Pruszkowa. Po pol godzinie przyjechala straz z wysiegnikiem (bardzo fajni panowie, o wiele sympatyczniejsi i chetni do pomocy), ale okazalo sie, ze musza podjechac pod samo drzewo, wiec potrzebne bedzie zatrzymanie ruchu (glowna ulica w Brwinowie!! ), wiec trzeba wezwac policje. Po 30 minutach policja raczyla sie zjawic i zatrzymac ruch. Strazacy weszli na wysiegnik, pozakladali te swoje helmy i okulary (takie jak do pozaru!!!!!) i rekawice. Jak ich zobaczylam w tym pelnym rynsztunku, to wiedzialam ze dobrze nie bedzie bo kot sie ich po prostu wystraszy i ucieknie wyzej! Oczywiscie sie wystraszyl, na szczescie podeszli do niego lekko od gory, wiec nie uciekl wyzej tylko zaklinowal sie w rozgalezieniu. No i go zlapali. Cale szczescie wzielam z domu transporter i jak wjezdzali na gore to im wcisnelam, bo wyobrazcie sobie, ze nawet nie mieli gdzie tego kota wlozyc. Kocur caly i zdrowy dojechal na ziemie, ale okazalo sie, ze panowie nie zamkneli klatki, wiec wyprul z tej klatki z predkoscia swiatla i uciekl do ogrodka obok. Juz myslalam, ze go stracilismy, na szczeescie byl tak wyczerpany, ze dal sie zlapac. Jest przesliczny. Ma okolo roku, rozowy nochal, biale lapy i bury grzbiet. Napewno jest kotem domowym, bo pieszczoch jakich malo. Bylam z nim juz u weta, zostal obejrzany i odwieziony tymczasowo do mnie do stajni. Bedziemy mu szukac nowego domu. Chetnie bym go wziela, ale na moich 43 metrach trzy koty i owczarek niemiecki, to troche za duzo. Moze ktos z Was chce kocurka??
Słuchajcie, teraz już wiem, że to mój najbliższy sąsiad strzela z wiatrówki do moich kotów. Nie widziałam jego, ale usłyszałam szczęk, a moja kocica zaczęła spierdzielać. Wszystko na działce mojego sąsiada, którą widzę siedząc w ogrodzie. Co robić? Zadzwonić po straż miejską czy co? Strzelać z wiatrówki do kotów? Co ja mam kotu powiedzieć, żeby nie chodził do jego oczka wodnego z rybami?  🤔wirek:
Poradźcie coś...

Acha, z jednego kota już śrut wyciągałam, więc wiem, że ktoś strzela. Głośno zapytałam "czy ty człowieku jesteś normalny? Może ja zacznę do twojego yorka strzelać, co?" Ciiiisza...
aurelia ja bym sie chyba odezwala do strazy miejskiej, bo nie wolno strzelac z wiatrowki w poblizu zabudowan. Pomijajac, ze strzelanie do kota jest karygodne, to ma dodatek moze uszkodzic czlowieka.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
30 kwietnia 2009 19:43
Dziewczyny wróciłam z kastracji. Krecik jeszcze dosypia. Powiedzcie jak z jedzeniem jutro? Bo wiem, że po narkozie to układ trawienny powoli wraca do normy.
A zapomniałam zapytać pani wet.
Słuchajcie, teraz już wiem, że to mój najbliższy sąsiad strzela z wiatrówki do moich kotów. Nie widziałam jego, ale usłyszałam szczęk, a moja kocica zaczęła spierdzielać. Wszystko na działce mojego sąsiada, którą widzę siedząc w ogrodzie. Co robić? Zadzwonić po straż miejską czy co? Strzelać z wiatrówki do kotów? Co ja mam kotu powiedzieć, żeby nie chodził do jego oczka wodnego z rybami?  🤔wirek:
Poradźcie coś...

Acha, z jednego kota już śrut wyciągałam, więc wiem, że ktoś strzela. Głośno zapytałam "czy ty człowieku jesteś normalny? Może ja zacznę do twojego yorka strzelać, co?" Ciiiisza...


My "strzelamy" z wiatrówki bez śrutu (chodzi o efekt dźwiękowy) do psów. Wiatrówka bez śrutu daje pokaźny huk, a psy reagują na ucieczką na swoje podwórko.  Niestety nałogowo przechodzą do nas psy sąsiadów mimo ciągłego łatania dziur pod ogrodzeniem ( co raz to jakaś nowa robią)  🙄 Żadne zwierze przy tym nie ucierpiało a działa skutecznie.
Ale strzelać ze śrutem do zwierząt !? Ja bym do tego faceta zaczęła strzelać  🤬
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 kwietnia 2009 20:11
Moja przechodzi kryzys samotniczy 🙁
Jak widzi kota to płacze, chce się wydostać z domu na dwór. Myślę, że niedługo pójdę do schroniska po nowego zwierza...
No i ogólnie taka smutna chodzi chociaż staram się jej dzień urozmaicać...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 kwietnia 2009 20:15
Mnie dziś namawiano na drugiego syjama  🤔wirek:

Już mam mało miejsca w łóżku i nie wyobrażam sobie dzielenia go z dwoma syjamami. Pinka wchodzi pod kołdrę, wyłazi z niej tak, żeby od szyi w dół być zakrytą, po czym obejmuje mnie łapkami, przytula nosek do noska i tylko w takiej pozycji zasypia. gdzieżby się tam drugi kot wcisnął?!
Strzyga, na pewno drugi Kotuch sobie poradzi i na pewno znajdzie  miejsce dla siebie  😁 😀 Tylko czy Ty sobie poradzisz i uda Ci się znaleźć odpowiednio dużo mniejsca aby  ułożyć sie wygodnie we własnym łóżku?  😀 Ja to mam na co noc  🤣 i moim 2 kotom na pewno jest wygodnie (3ci na szczęście sypia na sofie), co do mnie - nie zawsze  🤣
A co do sikaczy, to mnie Baghera dyscyplinuje lepiej niż kiedyś własna Matka  😁 i teraz codziennie zmieniam ściereczki w kuchni - bo czyste i świeże są poza kręgiem jej zainteresowań, ale jeśli tylko jakąś zostawię dłużej niz 2 dni.. Tak samo ręczniki - nie mogą leżeć np na pralce.. Nie wspomnę juz o brudnych ciuchach  TŻta które jeszcze do niedawna mogły sobie leżeć obok pralki a nie wewnątrz  - i to zamkniętej - bo juz przyłapałam Baghere jak leje na rzeczy do prania siedząc w bębnie  :ke  Tylko na moje rzeczy nie leje, nawet te przyniesione ze stajni..  😎
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
01 maja 2009 12:15
OT

Idą dwa koty przez pustynię. Mija godzina... druga... trzecia...
W końcu jeden kot mówi do drugiego:
-Kurde, stary, nie ogarniam tej kuwety!
Słuchajcie, teraz już wiem, że to mój najbliższy sąsiad strzela z wiatrówki do moich kotów. Nie widziałam jego, ale usłyszałam szczęk, a moja kocica zaczęła spierdzielać. Wszystko na działce mojego sąsiada, którą widzę siedząc w ogrodzie. Co robić? Zadzwonić po straż miejską czy co? Strzelać z wiatrówki do kotów? Co ja mam kotu powiedzieć, żeby nie chodził do jego oczka wodnego z rybami?  🤔wirek:
Poradźcie coś...

Acha, z jednego kota już śrut wyciągałam, więc wiem, że ktoś strzela. Głośno zapytałam "czy ty człowieku jesteś normalny? Może ja zacznę do twojego yorka strzelać, co?" Ciiiisza...

Masz tego śruta? Na policję i bez dyskusji. Kończy się to wyrokiem.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
01 maja 2009 20:00
wybaczcie paskuda jakosc ale nie moglam sie powstrzymac.
KOTOSURYKATKA



buahaha Thaya dobre! 😂

wielką miłością moich kotek są koszyczki:
Pysia i Punia


Pysia







czy ktoś z Was ma kota chorego na niewydolność nerek? Wykryto to u mojej Pysi w grudniu zeszłego roku. Przez święta podawałam jej kroplówki, ale kot się strasznie męczył. Dostałam lekarstwa - dwie tabletki, syrop i proszek i podawałam jej to przez jakieś dwa tygodnie. W badaniach poprawy nie było, więc zrezygnowałam z podawania leków, bo kotka przez cały dzień siedziała schowana gdzieś za szafą.
Wszystko było dobrze. Minęło pół roku, choć wet dawał 2 miechy życia. Byłam ostatnio na badaniach kontrolnych, ale nic się nie zmieniło, nie jest gorzej (bo lepiej raczej być nie może). Obie kotki zawsze mają pełno w miskach, niestety Pysia coś ostatnio niechętnie je. Kupiłam jej saszetki, ale zlizuje tylko sosik i zostawia. Jest już bardzo chuda (w porównaniu do tego jaka była). Martwię się o nią, nie jest już młoda, ma 10 lat. Dziś znów zaczęłam podawać lekarstwa, zobaczymy po jakim czasie zacznie uciekać na mój widok. Bardzo ją kocham i zależy mi na tym, żeby spędziła ostatnie swoje chwile szczęśliwie. Eh, nie wiem co robić 😕
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się