Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

No, 0,9kg opuchlizny zeszło. Uf.
Tylko do ćwiczeń nie mogę się zebrać 🙁
A ja wczoraj załapałam mega głoda. Mega, mega, mega. I to na słodycze. Nażarłam się dodatkowo landrynek za 200 kcal i czekoladek za 300 kcal. No cóż..chyba te komentarze męża mnie zdemotywowały jakoś. Dziś się trzymam i się nie dam.
Pracuje do 20😲0 więc mogę co najwyżej pobiegać (ale boli oprócz łydki także i stopa) albo popedałować 45 minut ( i to chyba wybiorę)
Tak więc dziś uczciwa dieta mnie czeka.
Nie chce jesc z zegarkiem w reku, kurcze.. rozmawialam wlasnie z dietetykiem jednym i dwoma zawodnikami. Zawodnicy mi mowia, zebym wyluzowala, ze takie treningi jakie mamy dadza efekt sam w sobie, dietetyk oczywiscie juz mi co 3 godziny chce posilki wciskac, a ja tak nie chce.

tunrida, nie demotywuj sie tym, chociaz wiem, ze to jest ciezkie. Ja tez czasem jak uslysze cos malo fajnego, to mi zapal opada, ale sie nie poddaje.
wspolczuje tego braku wsparcia, my z mezem razem trenujemy na silowni, czesto cwiczymy razem i sie wspieramy. Do tego razem gotujemy i razem suplementujemy.
Czy ktoś z Was może czytał siążkę 2xME (no cardio system)? Jestem w trakcie lektury, sporo rzeczy mnie przekonuje, ale jestem ciekawa czy ktoś się z tym spotkał?

zen, w tej książce jest 3/4 info o odżywianiu i czemu tak a nie inaczej - wg autorów jedzenie co 2-3h to bzdura, ja sama zauważyłam, ze dla mnie system 5-6 posiłków dziennie to masakra, jestem wiecznie głodna i zła.  Jak jesteś zainteresowana to napisz priva, mogę Ci zeskanować ten rozdział 🙂
Nie no..mąż mnie zasadniczo wspierał. Jak przytyłam ostatnio, to stwierdził, że faktycznie lepiej było wcześniej i kazał się odchudzać. Zakupy robimy razem, unikamy kalorycznego żarcia w domu. Nie kupuje czegoś, co wie, że będzie mnie korciło. Zrobiliśmy mini siłownię na piętrze. Mąż ćwiczy sam, żre odżywki, pomaga mi podczas ćwiczeń ze sztangą, podtrzymuje nogi jak ćwiczę plecy na piłce itd itp. Jak dzwonię z pracy i marudzę, że chce mi się słodyczy, to każe mi się uspokoić. Jest wsparciem na co dzień.
Tyle, że widzi, że moje chudnięcie nie daje efektu wow. Tak jak mówiłam...twarz się marszczy, wyglądam starzej. Cycki zanikają i wiszą pomarszczone. Pod pośladkami skóra mi zaczyna wisieć. Mąż po prostu stwierdza fakty. I z jego obserwacji, powinnam uważać z dalszym zasuszaniem się, bo wyglądam zamiast lepiej, to gorzej.
Może faktycznie jednak za stara już jestem na aż takie szybkie zmiany? Może moje ciało i moja skóra nie dają rady. Może powinnam skończyć z redukcją i po prostu ćwiczyć, żyć aktywnie, pilnować diety i poczekać co będzie dalej z ciałem?
Bo ja nie chcę wypełniać skóry masą mięśniową. mam jej wystarczająco jak na siebie i więcej nie chcę. Obwodowo chcę być drobniejsza, a nie większa lub taka sama.

Póki się jest młodym, to wszystko wygląda inaczej.  😉
Kleik - wyszukiwarka, ostatnio o tym pisalysmy, ja mam ta ksiazke i wprowadzilam kilka zmian w odzywianiu, calkowicie jadlospis z tej ksiazki wprowadzam od konca wrzesnia, po urlopie
Cierp1enie, sorki, czytam wątek codziennie na bieżąco nie wiem jak ja to przegapiłam 🙂 Już lecę szukać 🙂

Hmm, wyszukiwarka mi nic nie wypluwa, przejrzałam wątek do 23.07 i Twoje posty Cierp1enie też. Albo jestem już ślepa i moje zdolności do wyszukiwania dzis niesamowicie zmalały, albo tego nie ma  🤔 Jak możesz to podeślij mi post, od którego zaczyna się dyskusja będę wdzięczna!

Póki się jest młodym, to wszystko wygląda inaczej.  😉


tunrida wiadomo, że młodość ma swoje przywileje, ale na starość trzeba się po prostu bardziej starać. Co robisz ze skórą oprócz diety i ćwiczeń?
Poniżej zdjęcie mojej mamy, lat 62,5 (2 ciąże), ma FATALNĄ skórę, cienką jak papier, pomarszczoną. Ma ogromny problem, żeby znaleźć balsam do skóry, który wystarczy na całą noc. Nie stosuje żadnej diety, je wszystko, ćwiczy regularnie.
ups za późno 😉

A tutaj zdjęcia przyjaciółki mojej mamy, lat 53, trzyma mocną dietę, dużo ćwiczy, poprawia sobie coś czasami, głównie w okolicy twarzy (zastrzyki), skórę ma lepszą ode mnie:
finito
Smaruję balsamami, inne na biust, inne na brzuch i uda, masuję masażerem ( coś na zasadzie baniek chińskich) Kasę mam więc to nie jest kwestia, że słabe balsamy kupuję. Ostatnio zawijam się w folię dodatkowo do jednego z kremów.
Drażni mnie porównywanie jednych osób do drugich.
Czy Twoja mama miała kiedyś 30 kilo nadwagi? Bo wiesz..inaczej wygląda skóra osoby starszej która nigdy w życiu nie miała otyłości, od skóry osoby, która boryka się w wagą całe życia i w kółko chudnie i tyje na zmianę po 10 kilo w tą i w tamtą.
Teraz od kilku lat trzymam w miarę stałą wagę i oscyluję między rozmiarem 38 a małe 42. Ale bywało tak, że potrafiłam zmieniać rozmiar między 44 a 38.
Inna sprawa GENETYKA. Właściwości genetyczne naszej skóry do zmian są jakie są i choćby skały srały nie przeskoczy się tego.
Niczego tak bardzo nie znoszę, jak wciskanie, że "da się, bo ja znam kogoś tam i ten ktoś tam coś tam".
Twoja mam ma duży biust NIE wiszący ( jak na swoje lata)  i nie pomarszczony. Ja mam 2 skórki.

Ostro napisałam, bo mi się ciśnienie podniosło. Bo zrozumiałam, że "za słabo się staram". Gucio prawda !!! Oprócz dbania o siebie, mam dziecko, męża, konia i nie wiem ile etatu..pewno więcej niż 1,5 jakby wszystko zliczyć. Nie dam rady bardziej się starać. I tyle.

Najrozsądniej byłoby spowolnić redukcję, tak jak pisałam wyżej. Innego wyjścia nie widzę.

ps- a już zdjęcia koleżanki Twojej mamy nie wiem po co mi wstawiasz? 🙂 Wygląda jak stara, całe życie aktywna sportsmenka. Zarąbiście wygląda. Tyle, że co to ma do mojego problemu? Moim zdaniem- NIC.  😉
Nie miała nigdy nadwagi, w dniu porodu ważyła 1 kg mniej niż przed zajściem w ciążę. Od ponad 30 lat utrzymuje wagę w granicach 52-54 kg (172 cm). Ale nie znam osoby, która by miała tak samo złą skórę jak ona i takie problemy, że musi unikać wody np. Może w takim razie wyolbrzymiasz problem (w sensie, że Ty coś widzisz a dla otoczenia nie jest to zauważalne)? Nie wiem co robisz ze swoją skórą i ciałem oprócz diet i ćwiczeń, dlatego zapytałam. Nie miałam zamiaru Ci podnieść ciśnienia  :kwiatek: Może w takim razie jakieś ostrzykiwania?

edit: biust - moja mama ma miskę A w porywach do B. To co widać na zdjęciu to tylko zasługa stanika. A przyjaciółka mamy miała niedorozwój tej części totalny i za pieniądze z trzydziestolecia pracy zawodowej zrobiła sobie taki jaki chciała 😉
Nie wiesz o czym rozmawiamy.  😉 Musiałabym zrobić sobie gołe fotki i ci wysłać, żebyś wiedziała o czym mówimy.
Wyobraź sobie, że z balona wypełnionego powietrzem wypuszczasz powietrze, a materiał z którego zrobiony był balon nagle się popsuł i nie chce się obkurczyć. No po prostu nie chce i już. I zostaje ci w reku flak balonowy. Mniej więcej o tym mówię i z tym mam problem.  😉
Śmiem twierdzić, że nie ma A, a jedynie źle dobrane staniki. Teraz jest inna "moda" dobierania biustonoszy, niż kiedyś. Ja mam mniejszy i wiszący a noszę B a czasami nawet C. Bierze się większe miski a mniejszy obwód. I sporo część piersi "zbiera się" niejako spod pachy. W ten sposób lepiej leży biust niż przy dobieraniu starodawnym.


ps- a już zdjęcia koleżanki Twojej mamy nie wiem po co mi wstawiasz? 🙂 Wygląda jak stara, całe życie aktywna sportsmenka. Zarąbiście wygląda. Tyle, że co to ma do mojego problemu? Moim zdaniem- NIC.  😉


No właśnie całe życie nie była aktywna, w ogóle. Po 40-tce (i to grubo po) jej się rzuciło na głowę, zaczęła się głodzić i gimnastykować. Kiedyś tak nie wyglądała 😉 I robiła ostrzykiwania w rejonie pośladków, bo tak się wysuszyła, że spod pupy wisiały jej suche fałdy. I też pracuje na 2 etaty, żeby mieć na swoje fanaberie 😉
Ale też nie miała nadwagi 30 kilo. Na tej focie, mam jakieś 35 lat i jestem już PO odchudzeniu wstępnym. Teraz dużo szczuplejsza.

Niestety...czasu się nie cofnie. Błędy z przeszłości ( wcześniejsze konkretne utuczenie) odbijają się potem na starość. Jeśli człowiek się nie ogarnie i nie zrzuci nadwagi jeszcze w czasie kiedy skóra jest na tyle młoda, że się kurczy, to potem może tylko smarować się i liczyć na cuda. Jesli genetycznie ma niezłą skórę, to coś się tam powchłania, a jak ma nędzną, to lipa.
Tunrida - ja doskonale Cie rozumiem, moj biust to dwa puste worki i jak bede miala kiedys pieniadze to na pewno poddam sie operacji, niestety nie stac mnie.
Nie ma sie co porownywac, naprawde. Dlatego ja wzruszam ramionami jak mi ktos mowi, a ze czemu tyle cwiczysz a nie wygladasz jak A, B czy C. Bo moze A, B lub C ma lat 20 lekko plus, nie ma za soba ciazy, porodu, karmienia piersia etc. Nie narzekam, mam dobre geny, ale pewnych rzeczy juz sie tez nie przeskoczy.

Ale przypomnialyscie mi, ze mialam sie zawijac codziennie na noc :kwiatek: :kwiatek: Dziekuje!!!
ja myślę, że oczywiście jest problem z wiekiem - ale też tendencje i genetyka = ja tyje równomiernie wszędzie = i mi po schudnięciu ok 30 kg nic nie wisiało (fakt + masaże doszły)
a wystarczy zobaczyć sobie na TVN na program o tych operacjach plastycznych i widać, że ludzie po odchudzaniu mają mega zwisy skóry
Nie wiem czy to nieracjonalne odchudzanie - czy tendencje

tu moje dwie foty wagowe - to chudsze - tylko dieta bez ani jednego ćwiczenia = tylko dieta + masaże

ja tak wyglądam jak mam ok 75 kg
.....

a tak jak 60 kg
.....
Tyle, ze ja nie tylko biust, ale i dół brzucha, teraz pod pośladkami ( to akurat minimalnie i można spoko olać) no i twarz coraz gorsza. Twarz można ostrzyknąć, ale z tego co wiem, to efekt ostrzykiwania szybko znika, ( góra rok) i trzeba powtarzać już potem non stop, bo nagle efekt znika i widzisz na twarzy coś strasznego, do czego już nie jesteś przyzwyczajona. Kasę mam. Paznokcie i rzęsy od 2 lat mam sztuczne non stop, ale kurde....  zacząć ostrzykiwanie twarzy przy 40-tce?? To co będzie potem?? Jakoś to mi się za wcześnie wydaje.
Nie mam oporów zacząć poprawiać twarz, ale myślałam, że jakoś tak...duużo potem. A teraz..hm..jak miałam te kilka kilo więcej, twarz była gładsza i przez to młodsza. Teraz kilogramy w dół, twarz robi się pomarszczona i stara. Gdybym nie upierała się przy tym odchudzaniu, to mogłabym z tą twarzą pociągnąć jeszcze te kilka lat. Chyba.
Tu np widok zwisu brzucha. A nie jest to największy zwis. Mogę się ułożyć dużo gorzej. Im bardziej schodzę z tłuszczu, tym gorzej zwisa. A to fota sprzed roku.
Od tamtej pory przytyłam trochę, teraz znów schudła i ...wisi dużo gorzej!  Z roku na rok widzę po prostu, że coraz więcej mi wisi!!
I mąż też to widzi i mówi, że "coraz gorzej wyglądasz jak tak się zasuszasz". I tyle.  🙁
tunidra - ja robiłam już 2 lata temu nici huluronowe na twarz - i mi to nie zeszło (miałam mega worki pod oczami i je wypełniono+ policzki i broda)
one się rozpuszczają ale efekt nie minął - bo Pani Lekarz mi powiedziała, że w tych miejscach sie odbudował kolagen - nie wiem czy prawda czy nie
reasumując - mi zapadnięte oczy i worki sine NIE wróciły

edit: no ja takiego czegoś nie mam (podsumowując na Twoją fotkę)
żebym miała GWARANCJĘ, że efekt PO będzie ok i że mi nie wróci za pół roku, to bym poszła natychmiast. A tak..najnormalniej w świecie się cykam.
Poza tym mieszkam na zadupiu, więc nawet na rozmowę czy konsultację muszę jechać specjalnie do Warszawy. Nie mam nijakich namiarów, nikogo kto poleca jakiś salon. A robić byle gdzie, w ciemno i wyjść z rykiem z salonu, to ja nie chcę!

edit- no..To teraz mniej więcej widać o jakie marszczenie mi chodzi. Ostrzyknąć to ja se mogę... oko. A balsamem smarować ucho. A nie taki brzuch. To są po prostu efekty walki o ciało ZA PÓŹNO !! Laski, albo chudnijcie wcześniej za młodu, albo najlepiej nie doprowadzajcie się do otyłości.
tunrida, im więcej cię czytam, tym bardziej do mnie trafia, że powinnam schudnąć teraz. Nie za rok, dwa - bo będzie gorzej i gorzej. Piszę to znad ziemniaków z patelni i aż mi głupio. Ale od paru dni słodycze odstawiłam, więc choć jedno dobre. Koniec wymówek, po raz kolejny będę walczyć. 2 kilo mi zeszło od wiosny, to i więcej może. Współczuję ci zwisów. Widzę, że trudno ci to zaakceptować, ale próbuj, bo chyba niewiele innych metod ci zostaje. Trzymaj się i nie poddawaj! Jesteś niesamowita, że tyle czasu się trzymasz postanowień - nie ważne czy z lepszym czy czasem słabszym efektem. Wiele zmieniłaś i to podziwiam.
magda, czuję podobnie, że jak nie teraz, to później już tej motywacji nie znajdę, a efekt nie ucieszy.
Co do piersi, to jeśli wrócę do utęsknionej policealnej wagi (hahaha, marzenie ściętej głowy), to swoje skórki będę musiała też chować w jakieś mega puszapy 🤣
Jedyny plus obecnej wagi- mam biust, to nic, że pasowałby mi, ale o 25 kilo mniejszej😉
A z relacji bieżących- po nieodespanej nocce zupełnie mi się nie chciało iść na siłownię. Nie ogarniam dnia za bardzo- w ramach pobudki, myjąc zęby, na szczoteczkę nałożłam żel do twarzy 😂
Ale żeby dzień nie był tak całkiem leniwy, wyciągnęłam swój znienawidzony, zakurzony stepper, przez 15 minut słuchałam jak potwornie skrzypi, ale później już mu się odechciało. 40 minut za mną, nie jest źle, wcześniej 15-20 było dla mnie absolutnym maksimum. Może bym jeszcze 10-15 wytrzymała, ale mój demotywator wrócił już z pracy 😀iabeł:
Czas coś zjeść, bo zachciewa mi się sorbetów i innych "zdrowych" łakoci.
A ja z tego wkur#a  zrobiłam calutką godzinę biegania ( jakimś cudem i łydka i stopa dały radę  🤔 ) dobiłam 30 minut rowerka. Potem moje 25 pompek i seria brzuchów.
To nie ma za wiele do wieku. Mam 26 lat a wisi mi tak skóra na udach. Aż do kolana. Takie geny i tyle, nie pomogło bieganie, masaże, inne cuda, nic, nogi mam pomarszczone,  grube i z cellulitem, czego bym nie zrobiła...
tunrida, już ci kiedyś pisałam. Skóra się wciąga. Z czasem. U różnych osób w różnym tempie, ale nie będzie wisieć jak worek cały czas. Chyba, że zafundujesz jej jo-jo 🙁 (to ma być motywujące do trzymania się!)
Moja mama schudła po 50, i to ze 30 kg. I po kilku latach skóra się napięła, ciało jakby odmłodniało.
To nie wiek, tylko kwestia czasu.
escada ja z nogi mam podobnie - przez malo jedrnaskore mam cellulit, bo ona po prostu tak jakby zwisa, nie marszczy sie, ale jednak idzie w dol i widac to przy kolanie i jak naciagne. Pogodzilam sie ze juz zawsze moje nogi beda mialy cellulit wlasnie przez ta skore idaca w dol :/
Wpadłam się wyżalić. Czytam cały czas ale nie mam co pisać... ostatnio na siłowni byłam w poniedziałek. Od wtorku mam krwotoki z nosa i jak rano wstaję żeby pojechać na 7 przed obowiązkami to od razu krew z nosa i odpuszczam. Przemęczenie mnie wzięło, za długo na nogach, za dużo pracy, biegania, nerwów, snu :/  Jedyną aktywnością były konie przez dwa dni, a tak to praca na okrągło. Do tego staram się trzymać diety, ale szybko się łamię i zaraz jak znajdę coś słodkiego to zajadam 🙁  waga niby stoi ale nie chcę tak, źle zaczynam się czuć. Chyba w sobotę zrobię dzień lenia i od niedzieli wracam na nowo.
Jeszcze do tego zaczęłyście ten temat o wiszącej skórze, od jutra staram się na masa grzecznie. Jak dam radę jeden dzień to będzie już z górki.
Cierpienie dokładnie ten efekt. Jak pociągne skórę do góry to nogi gładkie, jak stoję to cellulit jak idę to galaretka...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się