Jaki fajowy wątek 🤣 Już od dawna podziwiam wiele Waszych zmian, choć nie będę wymieniać konkretnie, by nikogo nie przeoczyć. Po prostu 👍 dla wszystkich.
Tak (pozytywnie) zazdrościłam Wam, podziwiałam Wasze dokonania, metamorfozy, dołując się, że u Nas zmiany nie ma fizycznych, a psychiczne są niezauważalne ( bo nie skupiałam się nad wyglądem mojej, ani pracą nad umięśnieniem, tylko nad psyche), no i kupiłam taaaką piękną klacz (więc i jak tu zmiany miałyby nastąpić)... 😁
Tymczasem... gdy zajrzałam do starych zdjęć i 👀 zaczęłam się zastanawiać dlaczego w niej widziałam ósmy cud świata ??? 🤔 Może foty mam jakieś lewe, bo ja widziałam na żywo co innego 😍 Tak wtedy wyglądała - miała 4,5 roku, gdy ją zobaczyłam wiedziałam, ze musi być moja, co wkrótce się stało :
Obecnie Poświata mniej więcej wygląda tak (po zmianie stajni, dużo padokowana, przy lekkiej pracy pod siodłem czyli niczym szczególnym) :

Zaczynałyśmy pracę gdy klacz była niby "nie ujeżdżalna" (- czyli zepsuta nieudaną próbą ujeżdżenia), nieszanująca, dominująca, choleryczna, ogólnie szalona (Prawo Półk. Ekstrawertyczka). 🏇 Choć była przemiła i przyjazna, niezwykle magnetyczna 💘 Skupiłam się nad odrobieniem psyche klaczy- pozyskaniem zaufania, chęci współpracy zrównoważeniem temperamentu, poprawą jej koncentracji i odwagi, przy zabawie i obustronnej przyjemności. A generalnie nad tym, by dało się na tym stworzeniu (w względnym bezpieczeństwie) jeździć choćby na placyku. Ona natomiast stała się moja najtwardszą nauczycielką.
Dlaczego puchniemy z dumy? - Bo udało mi się sierściela ujeździć po dobroci, choć nie raz wątpiłam, że to możliwe (- ujeżdżenia na siłę nie chciałam). Udało mi się wykonać kawał dobrej roboty mimo, iż umiejętności miałam średnie, doświadczenie zbyt małe, a i koń okazał się moim najtrudniejszym, do tego wiele osób spisywało nasz duet na straty (niektórzy kpili z zabaw na halterku i linie- "bo jak to się ma do zajeżdżania wariata ?"😉. Poświata mnie nauczyła najwięcej o behawiorze koni, a dodatkowo nauczyła: pokory i szacunku (dziś dziękuję jej za każdą chwilę, kiedy chce współpracować, słuchać i nosić mnie na swoim pięknym grzbiecie). Dziś przeżywam najpiękniejszą moją więź z koniem, której magii nie potrafię uchwycić słowami (od takiej więzi, z poprzednimi "mymi" końmi byłam o całe lata świetlne, nie zdając sobie z tego sprawy). Jestem dumna, że dzięki niej nauczyłam się najlepszej w życiu samokontroli własnych emocji i umiejętności kontroli i wpływania na emocje koni (i nie tylko).
I taka dumna jestem z Poświatki, że tak bardzo stała się zrównoważona i odważna, a jej charakter, podejście, emocje dziś są jak u zupełnie innego konia ( i znów zaskoczyła mnie jak olbrzymia może być zmiana psychiki konia). Jest taka cudowna i dzielna, że chce mnie nosić (choć to chyba średnio wygodne), a do tego słucha me prośby i tak często nawet bez cienia wahania je wykonuje. Choć nie wykorzystuję w pełni jej możliwości, ale widzę jak bardzo klacz zawsze się stara i wiem, że już mogę poprosić o dużo więcej (i cieszę się, że umiałam schować swą stresogenną ambicję w kieszeń gdy była taka potrzeba). A najbardziej dumna jestem z tego, jak mocno klacz mnie zaskoczyła, że grzecznie chodzi nawet po 2-4 tygodniach przerwy, bez nawrotów adhd , nerwów, bryków, ponoszenia, szarpanki. A ostatnio gdy szalałyśmy w terenach, bywało, ze ona jako pierwsza przekraczała naturalne przeszkody, zdobywała okoliczne szczyty. Tak puchniemy z dumy tym bardziej, ze osiągnęłyśmy nasze cele (a niestety pracujemy nie systematycznie, bez trenera).

Dziś jesteśmy na początku kolejnego rozdziału - możemy zacząć bardziej ambicjonalnie jeździć ( jeśli uda mi się, znaleźć więcej czasu, może trenera).
Uff przepraszam, ze tak długo- gratuluje tym którzy wytrwali do końca i jestem z Was dumna. :kwiatek: I mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie 😡