Strachy na lachy

A ja się pochwalę, że w czasie urlopu sama chodziłam po leśnych ostępach i to takich dzikich. I szybko zrozumiałam, że jedyną niebezpieczną "bestią" w lesie jest...człowiek.
No i wypuściłam się sama na spływ kajakowy, raniutko, kiedy nikogo na trasie nie było. I pokonałam meandry, zwalone drzewa a co najważniejsze : własny lęk. I każdemu taką próbę charakteru polecam. Po godzinie miałam krwawiące odciski na kciukach od wioseł. Miałam ochotę rozpłakać się i wołać o pomoc, ale się nie poddałam. Nawet wisząc w kaszę zaklinowana na kłodach. Nawet w wąskim przesmyku, gdzie musiałam skoczyć z kajakiem, nawet pod mostem gdzie leżałam na płasko i bałam się urwania głowy, nawet na głębokim zalewie gdzie wiatr mnie chciał utopić. O! Strachy na Lachy!! Można jeśli się chce. Największe bariery ma się w głowie.
Tania odważnie. A umiesz pływać?
Tania odważnie. A umiesz pływać?

Umiem. Rzeka raczej płytka. Tylko końcówka po głębokim. Bardziej paraliżowała mnie świadomość, że jestem sama, że nie wiem co mnie czeka za zakrętem, że sobie nie poradzę i będzie wstyd. Albo, że sił mi zabraknie. To były moje "strachy". Właśnie z głowy. Podobnie lękałam się jadąc rowerem w las. I miałam ochotę zawracać. I się uparłam, że nie i już.  😅
madmaddie   Życie to jednak strata jest
06 sierpnia 2015 11:49
Taniu, na jakiej rzece pływałaś?
Taniu, na jakiej rzece pływałaś?

Na Wieprzu (za przeproszeniem  😉) ale w mojej głowie był jak przełomy Missouri.
Nieźle. Gratuluję odwagi... dla mnie takim strachem sa pająki. Boję się ich strasznie nie wiem dlaczego i zawsze mnie pot oblewa jak wychodzę z domu i wiem, że nade mną może jakiś być. Nie, że wejdę głową w pajęczynę, bo takich nie ma, ale że spadnie na mnie jak się odczepi sufitu, taki mały okrągły ale z nogaaaami długaśnymi. Pełno takich na zewnątrz domu...  i ja je zabijam 🙁🙁 bardzo siebie za to nie lubię, ale nie umiem inaczej... elewacja przy ganku jest cała w plamy. Mąż to cyklicznie zmywa i klnie pod nosem że chciałby dożyć 40stki ale raczej psychicznie nie wytrzyma, no ale...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
06 sierpnia 2015 17:53
wygląda nieźle ten Wieprz 🙂 gratuluję. mnie samotne popływanie korci, może popłynę Skawą.

deksterowa,
mnie na arachnofobię pomógł spływ kajakowy  🤣 drugi dzień płynęliśmy takim odcinkiem, że nie było jak uniknąć gałęzi pełnych pająków. miałam je w całym kajaku  🤔wirek: a nie ucieknę z wrzaskiem, no bo gdzie? pływać nie umiem :P
A mnie na pająki pomaga mantra: "szczęśliwy to dom, gdzie pająki som" czyli są. I pająki mi nie wadzą. Jednak moj syn (wielki i dorosły chłop) wieje z piskiem nawet na maleńkiego pajączka i nic nie działa. Zatem rozumiem w pełni ten lęk.
Wieprz, Tanew fajne : płytkie, ciekawe przyrodniczo, przyjazne. Polecam.
No ja właśnie w lasach, szczególnie po zmroku boję się JEDYNIE człowieka. Jakiegoś gwałciciela, zabójcę? Szczególnie jak się słyszy różne historie :/ Chodzę tylko z psami.
Ja się boję dzików, szczególnie, że nie uciekają przed człowiekiem, nawet jeden radośnie podbiegł jak wysiadałam z auta z zakupami. Może chciał zobaczyć, czy mam coś dobrego... 30m od wejścia do klatki. Brrr!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się