Kącik folblutów
Zlitujcie się! Piszę co dobę, a WY nic!
Nic u nikogo nie słychać?
Tym razem mam mini-filmik.
https://drive.google.com/file/d/0B8Xt5PmU2ruvSjJlTkY0TlVZNjA/view?usp=sharingNie ukrywam, że w celu pochwalenia xx-a 😡
Już jestem🙂 Ja czytam codziennie, ale znowu mam dzień napięty (z rana pies, potem półkolonia, a potem Unisono🙂 i zanim odpiszę to padam po całym dniu 🙇
Co do pierwszego filmiku to miło takie rzeczy poczytać o folblucie 😍 jak widać da się🙂
Ale widok G. w skokowej wersji cieszy mnie jeszcze bardziej 😜
Ja być może będę miała zdjęcia z wczoraj, mam filmik ze skoków z minionego tygodnia ale nie nadaje się do publikacji 🤔wirek: Oczywiście pierwszy przejazd był piękny, U skakał dobrze jak na niego, ja rozluźniona i po prostu jechałam bez kombinowania, a za drugim razem (oczywiście tym który akurat udało się nagrać) chciałam już za bardzo nakombinować. Kiedy mu nie ufam przytrzymuję zbyt mocno na odskoku i.. cofam rękę 🙇 (no dobra może nie cofam, ale nie oddaję dostatecznie) a potem dziwię się, że on zrzuca, choć przy swobodniejszym kontakcie też istnieje spore ryzyko, że zrzuci, ale wyglądałoby to lepiej.
Z wczoraj zaś czekam na zdjęcia i liczę, że coś będzie nadawało się do publikacji🙂 Było duszno, parno i gorąco u nas ale skakał nienajgorzej. Tak myślałam o ręce, że kilka razy zrzucił okser (zawsze zrzucał stacjonaty!), ale sądzę, że musiałam go za wcześnie przysiąść bo te kilka razy zawsze spadał drugi drąg.
A potem poszliśmy na łąkę skoczyć nasze 3 krosóweczki pięknie odmalowane (bo obecnie mamy w stajni akcję 'choć pomaluj ten drąg' i parkur zyskuje nowych kolorów) a pomiędzy tymi kilkoma skokami pogalopowaliśmy sobie na kolejną łąkę w tempie krosowym - ależ był zadowolony 🏇
A dzisiaj wieczorem czekają nas dresaże i mam nadzieję, że coś urzeżbimy.
Ja wraz z ekipą odsyfialam stajnie - mycie, odkazanie, malowanie stajni na 12 koni plus strych z sianem. Masakra jaki tam na górze był kurz. Mam nadzieje ze to był powód problemu zdrowotnego Tadka i ze po leczeniu nawrotow nie będzie. Ma boks w innym miejscu teraz (lepsza wentylacja i mniejszy bo koszty trocin są spore)
Aktualnie kon od tygodnia mieszka na dworze całodobowo. Nie wiem czy leki działają bo glutow nie widać
Dziś przyjdzie inhalator pneumatyczny wiec rozpoczynam przyzwyczajenie do jego dźwięku, za ok tydzień zaczynamy 6 tygodni kuracji sterydowej wziewnej.
escada taki maly 🚫 :
W jaki sposób "odkurzaliscie" strych?
Wywalilismy co się dało na przyczepę, potem polewanie z węża i zamiatanie i tak razy kilka aż znaleźliśmy podłogę. Myte również ściany i strop. Na koniec całość posypana odkazaczem w proszku, bezosan to był chyba. Stajnia cala kercherem.
escada, wooow. Serio. Duży szacun także dla ekipy, że się zebrała. U nas jak czyściliśmy stajnie to największym problemem byli ludzie, którzy się na to wypięli. Tak z 1/3 conajmniej.
escada, wielkie WOW! Wysiłek potężny, ale w sumie chyba frajda dla wszystkich, takie poczucie świeżości i zdrowia.
Skoro Halo narzeka na ciszę, to może ja się ujawnię i napiszę, ze chyba jako jedyna żałuję, że Galant już nie będzie dresażystą🙂 Była to pocieszająca myśl, że ktoś jeszcze prócz nas pcha się z folblutem na czworoboki, hehe🙂 Oczywiście żąrtuję i trzymam kciuki za udany cross.
Viridilla - bardzo się cieszę, ze z Twoją klaczą wszystko na dobrej drodze,fajnie ze nie schudła za bardzo, mój po klinice wyglądał jak trup. Pozdrawiam Kącik
DiB, G. będzie dresażystą. Bo... jest dresażystą. Z natury. Taki temperament. To kocha. Ja po prostu jakoś nie lubię się poddawać. Uwierało mnie, że z czymś nie dałam rady. No, jak teraz nadal nie dam, to się poddam już bez odrobiny żalu.
Ale za WKKW są tylko moje chęci - i możliwości konia płynące z rasy i z techniki. Natomiast połączenie jego nastawienia i możliwości fizycznych (ma może 160 🙁, nie ma potężnej foule) mocno limituje jego możliwe osiągi. Jest "leniwy". Lubi robić to co lubi i tak jak lubi. I nie wydatkować energii bez sensu. Jeszcze odrobina (niedużo, ale wystarczy) chimeryczności, i żeby nie wiem co - nie widzę go na dużych krosach. Czyli byłby maks do * (długa korzystniejsza). Niby i tak super, ale... ale w ujeżdżeniu NIC go nie limituje. "Tylko" niższe oceny za styl ruchu. Ale - jeśli on LL potrafi pojechać na 69 % (gdzie w zasadzie jest TYLKO styl ruchu), to nie widzę przeszkód, żeby PSG czy GP (to jeszcze nie teraz, ale bynajmniej nie jest wykluczone, w sensie ujeżdżeniowym to młody koń) też pojechał na 69%, bo tu się sytuacja nie zmienia: słabą stroną jest moc i brak wrażenia energii "ziemia drży", mocną jest technika i giętkość. Czyli gdy trudno technicznie na tle konkurencji powinien wypadać lepiej niż w LL. No i to jest "lekka" różnica: czy * czy takie Inter II na 65% 🤔 Podejmuję kroki w celu podjęcia "poważnego" ujeżdżenia, frak już idzie 😀, lada moment będziemy wybierać zawody. Nie będzie mi przeszkadzać, jeśli z początku to będzie +- 60%. "Frycowe" zawsze trzeba płacić. On ma tę zaletę na czworoboku, jak folblut z linku: żeby nie wiem co się działo czworobok = koncentracja na zadaniu. Jeśli ja nie popełnię błędu - on też nie zrobi. Na krosie całkiem inaczej - ja mogę spuchnąć, próbując od siebie wyciągnąć 150% - on i tak zrobi co aktualnie uważa. Teraz sprawia wrażenie dobrze nastawionego, i próbuję to wykorzystać. Jednak koń zagrany do P to co innego niż ten, który "poległ" - przynajmniej dla mojego poczucia dobrze zrobionej roboty. I wracamy do deptania kapusty. Chyba... chyba, że się coś stanie, i nagle okaże się, że krosówki to jednak jego żywioł, że się obudzi mentalnie że TO JEST TO. Wtedy będzie inna sprawa. Wtedy będziemy Bardzo poważnie myśleć o WKKW. I praktykować w tym kierunku. Ale jeśli jego zaangażowanie będzie umiarkowane, to wolę dyscyplinę (mimo własnych preferencji), którą "czuje" koń.
Bo ujeżdżenie jeździ się na nim poetycko 😜 Teraz sprawdzimy, czy jest opcja równie poetycko jechać kros: z sercem konia włożonym w zajęcie. Bo skoki jako dyscyplina odpadają. On nie ma możliwości na więcej niż 140, a to w skokach dużo za mało. Dla niego już 130 będzie dużym wyzwaniem.
No cóż, u nas tez nie wszyscy się zmobilizowali ale daliśmy rade 😉
escada Super, że udało Wam sie tak dobrze zorganizować i zrobić warunki jak najbliższe ideału, wygląda na to, że macie tak idealną ekipę stajenną jak my😉
halo Mix G. z Unisono to byłby miks idealny no.. jestem tego pewna! To co piszesz o G. o ujeżdżeniu to ja mogę powiedzieć o U. o skokach a szczególnie krosie. Jaką wczoraj czułam radochę u niego gdy galopowalismy na łąkę tempem 600+, czuć było, że on to własnie kocha nawet jak coś nie wyhdzie to na krosie błędy są głównie moje. Całkiem inaczej niż w ujeżdżeniu, gdzie kaażdy mój błąd zostanie wykorzystany i dwrócony przeciwko mnie, ale.. dzisiaj porozmawiałam z kiloma osobami i zyskałam nową energię i motywację do tego ujeżdżeniowego rzeźbienia z nim. Skoczkiem nie będzie, a widząc jaką radość ma z krosów szkoda nie postarać się i nie doprowadzić go do poprawnych czworoboków, bo bez tego to mi się odechce wkkw.
Tak więc dzisiaj plan mam ambitny będziemy rzeźbić i męczyć detale.
edit: mam zdjęcia z wczoraj🙂



A ja na razie nic nie pisze, bo i u konia nie bywam praktycznie wcale. Pałeczkę oddałam zupelnie dzierzawczyniom. Chodzą słuchy, że może w sierpniu zadebiutuja na jakis zawodach. 😅
a ja czekam na swoj debiut, który coraz bliżej. 😉
DiB Ja też kibicuję G. jako dresażyście, także nie jesteś sama. Ja też z zamiłowaniem uprawiam na swoim deptanie kapusty, nie wiem co z tego wyjdzie bo moje umiejętności skromne, ale dobrze się z nim pracuje bo mam się wrażenie że on chętnie wchodzi w ćwiczenia i chce je wykonywać.
Kahlan, no, przy TAKIM debiucie to wszystko blednie 🤣 Ale wiesz, to łatwiejsze niż parkury 😁 - bo jakoś tak jest, że z automatu jest gotowość startowa, siły na to, co czeka, a na parkurze - nie zawsze.
Magdzior, od razu przypomniała mi się anegdota. Na kolacji do G.B. Shaw'a zagaduje piękna pani: Niech pan pomyśli, jakie cudowne byłyby nasze dzieci, po mnie by wzięły urodę, po panu inteligencję... Niech pani pomyśli, że mogłoby być odwrotnie. 🤣 No, mamy farta, że nasze konie mają swoje wspaniałe właściwości. Bo są takie egzemplarze, że ewentualnie są... piękne. Albo i to nie. Uni wygląda na... zdziwionego, że coś od niego chcą 😁.
Czagarnot, no właśnie. Ta wyczuwalna chęć to jest coś pięknego!
Choć gdyby G. tak skakał jak dzisiaj, to nikt by nie pomyślał, że on może mieć jakiś problem.
Czagarnot to podobnie jak u mnie - też skromne umiejętności i dopiero początki, ale całe to 'deptanie kapusty' daje ogromną satysfakcję, tym bardziej, ze zweryfikowane pozytywnie na zawodach. Bo ze starego sztywnego folbluta mam teraz wygodnego, elastycznego, rozluźnionego wierzchowca i jazda na nim jest super przyjemna. Da się - koń teraz bardzo się stara, choć początkowo były opory (ale całkiem możliwe, ze powodowane moimi brakami umiejętności) Chciałabym, żeby wrażenia te przełożyły się na skoki, bo chociaż kupowałam swojego jako konia po skokach, to bardzo słabo nam to idzie- jego 'profesorstwo' polega na tym, ze zamiast coś pomóc, przy moim błędzie robi gwałtowne prrrr.
Halo co do ocen za ruch to mam trochę inne wrażenie (choć moje doświadczenie jest bardzo skromne- reg.P) - że właśnie w tych niskich klasach to , jak koń macha nogami nie ma to aż takiego znaczenia, duużo można nadrobić dokładnością, rysunkiem, jakością przejazdu, czyli elementami zależnymi mocno od jeźdźca. Kolejność koni w przejazdach, w których brałam wcale nie odzwierciedlała ich jakości. Poza tym nie masz tak, ze jeśli zrobisz dobry wynik na koniu niespecjalnie predysponowanym do dyscypliny, to satysfakcja podwójna nawet jak nie najwyższa nota?? Że na płaskim tuptaku objechałaś tylu i tylu nan lepszych koniach 'z ruchem'? Ja tak mam🙂
DiB Myślę, że co do czworoboków to w niskiej klasie jeśli zarówno tuptuś jaki 'koń dresażysta' (z super ruchem) przejadą poprawnie to wygra ten drugi bo ten tuptuś nie ma czym nadrobić (zrobieniem dobrze trudnego elementu) bo.. elementów trudnych nie ma. Czym prostszy program tym mniej możliwości 'porażki' dla super ruszającego się konia i mniejsza szansa, że zrobieniem elementów popranie tuptus nadrobi. Gdy program trudny mała jest szansa, że więszość przejedzie poprawnie każdy element, wtedy przewagę MOŻe ale nie musi, mieć koń słabiej ruszający się a równo i dokadnie robiący poszczególne elementy.
Ugh... my dzisiaj rano walczyliśmy z wyzwaniem pt lonżowanie. SUkces pół na pół, początek dobry - stwierdziłam, że nawet ładny ten 'moj' koń! Dobrze było do momenty gdy nie chciałam podgonić mu mocniej zadu i gdy robiąć to co zwykle w takim momenie czyli głowa w górę nie nadział sie na (luźne i dłuższe) wypięcie. Oczywiście panika jaki to biedny konik, po czym stwierdził, że on po kole chodził nie będzie. Trochę się z nim poużerałam i na koniec swoje osiągnęłam, ale mniej wysiłku kosztuje mnie jazda i zrobienie tego z siodła szczerze mówiąc.
Soni też jest mega oporny podczas lonżowania.. 😵
A my już jesteśmy w domku. Właściciel stajni wydzierżawił ogromną łąkę i mamy cudowny padok. 😜 Koń już po zapoznaniu z nowym stadem cały pogryziony.. 😀
DiB To zazdroszczę troszkę bo ja też miałam jakieś plany żeby może gdzieś z nim pojechać , ale plany sobie a życie sobie i chyba w tym roku już się nie zbiorę. Na szczęście mój jeszcze młody dość bo 8-letni. No i 3 lata temu debiutował w ujeżdżeniu tylko to jeszcze z moim mężem. A dzisiaj szczęśliwie przypiłowaliśmy sobie ząbki i wyrwaliśmy wilczaka. Szczęśliwie bo "zaledwie" na podwójnej porcji sedacji no i dzisiaj pierwszy raz doktor piłował tarnikiem elektrycznym a glut jakoś zniósł. Mój egzemplarz to typ panikarza, jakiś miesiąc temu oczyszczaliśmy ranę na nodze to też na podwójnej dawce, a oczka i tak miał bystre.
Magdzior w sumie to rozumowanie (a propo ocen i klas) wydaje się logiczne, jednak mam obserwacje, jakie mam - myślę, ze to dlatego , ze w niskich klasach startują przede wszystkim początkujący jeźdźcy, więc liczba błędów spora, lub doświadczeni zawodnicy na początkujących koniach, które ruszają się super, ale mogą się dekoncentrować czy ekscytować i tracić punkty. Tak czy siak chyba nie ma się co aż tak przejmować, że folblut od razu na straconej pozycji.
Co do lonżowania - zdarza mi się bardzo rzadko, właśnie dlatego ze moj zwykle ogarnięty koń na lonży przypomina sobie co to znaczy nakręcić się gnać prostym i sztywnym przed siebie - dużo łatwiej mi go ogarnąć z siodła. Może gdybym lonżowała tyle ile jeżdżę, byłoby inaczej, w kazdym, razie uważam, ze w ogóle lonzowanie jest tak samo trudne jak jazda, a już lonżowanie gnającego folbluta szczególnie.
Czas na relację.
Folbluci dylemat rozstrzygnął się ostatecznie. Bez odwołania. Glut miał okazję i zdecydował. Niby mogłam wyjechać na kros, ale już było jasne, że szkoda portek. I zdrowia - mojego i konia. Nawet i życia. Koń pokazał na parkurze, że skakać nie będzie. Parkur ukończyłam, nie dałam zrealizować pomysłu pt. jak najszybciej z powrotem do stajni. Ukończyłam przy ogromnej (dla mnie) życzliwości widowni, bo konik tej życzliwości nie wzbudzał, niestety, raczej chóralne komentarze (obcych osób) pt. "no co za menda, no menda". Wyobrażacie sobie, że można pokonać szereg na 1 foule na 3??? Ano - można. Da się. Najtrafniej skomentowała moja córa (napracowała się solidnie jako luzaczka przy 2 koniach): On cierpi na chroniczny paraliżujący strach... przed wysiłkiem. Tzn. nie przed każdym wysiłkiem. Przed takim wymagających zrywów typu większy skok czy wydajny, mocny galop. Stało się jasne, ze na krosie może załatwić mnie już na pierwszej. Akurat trzeba już było coś skoczyć, fair przeszkoda, ale trzeba skoczyć a nie przeleźć. Szkoda zawracania tyłka.
Ujeżdżenie - zawaliłam ja. Koncertowo. Włącznie z pomyłką. Jakoś nie przyszło mi do głowy 😡, że konik jest już mocno wyczulony na pomoce, i jazda jak wcześniej (a dodatkowo chciałam, żeby był bardziej "elektryczny", mniej "snujący się" - co się w pełni udało, i to jest ta dobra wiadomość) na zwykłym wędzidle może dać nieoczekiwane efekty... W każdym razie, zbaraniałam gdy... zagalopował na serpentynie. Bo jemu to się w życiu nie zdarzyło - żeby zagalopował z własnej inicjatywy. Zgłupiałam tak, że ominęłam przekątną z wydłużeniem, a potem jeszcze poprawiłam podkłusowywaniem konia w stępie 🙇 (coś mnie napadło, żeby aktywnie używać łydek, choć ładny stęp zawsze jeździmy tylko od dosiadu), no i mój luz poszedł biegać. Mimo to (i to jest druga dobra wiadomość) koń został dobrze, trafnie i równo przez 2 sędziów oceniony. W większości dostawał 6,5, także 7 (oprócz tego pow. co skopane, udało mi się skopać także żucie, bo sobie wymyśliłam, że może zaprezentuje się lepiej gdy nie pozwolę zejść tak nisko, jak on lubi, to był zły pomysł :mad🙂, co mnie w pełni satysfakcjonuje, i gdyby nie moje pomysły/brak wyobraźni spokojnie by to wygrał - tak wynikało z punktacji. Bardzo dobra wróżba dla pingwina. Świetny feedback. Teraz dokładnie wiem jak pracować, jak rozprężać, jak pokazywać - żeby nie przegiąć. Ruszamy ostro do roboty, już stricte specjalistycznej. Zdecydowanie warto było pojechać, żeby ocenić na czym stoję/siedzę. Na dresażyście.
Może nie na 8+, ale na 6,5; 7 - spokojnie. Plan treningowy zarysował się dość jasno, sprawdzian zaczynamy od ocenianego czworoboku treningowego 26 lipca. Pojedziemy C1 i PSG. Pilnie się przyjrzę, jakie są szanse G. na start w pucharze koni 7-9. No.
Na młodym też cel zrealizowany. Bo było wiadomo, że z niego żaden eventer, pojechał po to, żeby napierać pewności siebie, zaliczył dwa 😁 starty na krosie - pierwszy i ostatni. Dojechał do przedostatniej, co jest super osiągnięciem, zważywszy że pierwszego dnia mało nie zszedł na zawał na widok tych wszystkich dziwów. Serducho waliło mu tak, że łydki mi bębniły o boki. Mimo to przyzwoicie pojechał czworobok (płotki widział pierwszy raz w życiu), tylko... w zasadzie poniósł mnie przy pierwszym zagalopowaniu 😁, przekątne kłusem na 7 i całkiem zacnie parkurek, z jedną zrzutką na skutek totalnego "zeszmacenia" - no nie warto mu było skakać 🙁 - bo on z tych, co boją się wszystkiego co niskie, albo totalnie olewają, przeszkoda zaczyna się od metra i szlus, mimo to nie ściemniał. Trochę szkoda, że zawalił na przedostatniej, bo ostatnią hyrdę skoczyłby na pewno - i dostałby flot. Ale wzrost ogarnięcia był tak odczuwalny, że też impreza była warta uczestnictwa. Zatem jestem zadowolona. Po co pojechaliśmy, to się stało. G. się definitywnie określił, młody zyskał + 300 do ogarnięcia (jako skoczek).
Ech, dobrze i niedobrze zarazem... ja właśnie siedzę i szukam wyników ale jeszcze po krosie chyba nigdzie nie zamieścili więc bardzo dziekuję za błyskawiczna relację!, bo widząc wczorajsze wyniki byłam pełna obaw czy i jak G. zachował się na krosie. Kolejny raz potwierdził to co jak widac nieuniknione czyli swoja karierę dresażysty, przyznam, ze trochę miałam nadzieję, że jeszcze jakas skokowa iskierka w nim się wzbudzi.
A my równiez po pracowitym weekendzie jesteśmy. W piątek całkiem sensownie popracował ujeżdżeniowo, skupiłam się (jeszcze bardziej;d) na swojej ręcę, nieco ją podniosłam i jeszcze uspokoiłam - pomogło🙂 Zobaczymy na jak długo. Nawet pierwsze 'pseudociągi' w galopie udało sie zronić, chciałam tylko sprawdzić reakcję na łydkę przesuwającą, najpierw na kole - i zdzwiienie bo działa wszystko;d No to potem na prostej i też bez problemu odpowiadał, a pamiętam jak jakiś czas temu miałąm z tym duuży problem.
Wczoraj za to poskakaliśmy, a dokładniej polataliśmy. Dawno nie skakaliśmy wyżej więc w koncu jestem spełniona skokowo na najbliższe kilka dni. Jak bylo zobaczcie sami ->
Unisono 11.07 . Oczywiście daleko do ideału ale biorąc pod uwagę, ze dopiiero wracamy na nowo do regularnej pracy to ciesze się🙂 Zdecydowanie na wyższych więcej mysli, na ostatnim okserze zobaczcie (jest pod swiatło ale cos widac🙂 jak pięknie odpowiedział na łydkę do oksera 🏇 wcześniej zrzucił drugi drąg więc pojechalam mocniej i wysłałam, ale.. nie sądzilam, że odpowie TAKIM skokiem 😍. 'Ptaszki' na przeszkodach tez bardzo mu pomogły bo w końcu zaczął uważać na stacjonatach. Teraz jeszcze duuzo pracy ujezdzeniowej i mam nadzieję we wrześniu w Facimiechy startujemy 😍
Magdzior, Bardzo Dobrze! No ileż można dawać się robić przez konia w konia 😡 Przecież on nas koncertowo wypuszczał. Niby się rozskakiwał, że gęba się śmiała a na zawodach włączał ABS ledwo pojawił się "bity metr". 😵 Tak jest jasna sprawa: przez brąz, srebro, pewnie i złoto - przewiezie niemal każdego, ale coś więcej, co już wymaga.... wysiłku? chęci? odrobiny zaangażowania? - to nu nu.
Dodatkowo ubawiliśmy się, bo córa zrobiła konia w konia (dla odmiany). G. od zawsze miał schizy, gdy coś się robi w okolicach potylicy, ona niziutka, a przyszło jej rozpleść koreczki. Próbowała "na żarcie" - foch, on nie będzie jadł. To - przystąpiła do zakładania kantara, kantar chętnie daje zakładać, i w trakcie "zakładania kantara" - rozplotła krytyczne koreczki. Przy okazji to doceniłam "mieć luzaka". Zawsze wracałam z zawodów wykończona, i nie wiedziałam dlaczego. A to dlatego, że jakoś tak się składało, że wszystko musiałam sama ogarniać. Teraz - luz bluz, tylko jakby koni maławo 😁
Domyślasz się, że zazdroszczę pozytywnego zaangażowania U. w proces skakania? 😀 Ty też się zmieniłaś. Super wiadomość, że jednak robicie "trening celowy". Zobaczysz, U. z ogarniętą równowagą przód-tył będzie inaczej szedł na krosie. W tej L był taki zestaw: mała górka, na górce mały roller, z górki do wody (wszystko blisko) za wodą większy roller. Nawet ochocze i z pozoru pewne konie miały tam problemy, gdy kłopoty z równoważeniem wpływały na tempo. Ujeżdżenie i "zabawy skokowe" poprawią mu koordynację i elastyczność (już zaczęły) i pojedziesz sobie radośnie, zdecydowanie nie marnując portek 🏇
Czesław jest na wcześniejszej, aktywnej emeryturze. Już oficjalnie i nieodwołalnie. Całość została ustalona z weterynarzem I trenerem już jakiś czas temu, ale przyznam się, że musiałam się z tym wewnętrzne pogodzić.
Wygląda na to, że rok temu w sierpniu i tej zimy Czesław załatwił się na padokach dokumentnie 🙁.
Pracować Czesiu chce bardzo, ale niestety sprawność fizyczna już jest nie taka i zdrówko też. On dalej mentalnie bardzo chce, ekscytuje się, stara, ale ciało zaczyna nie dawać rady. Szkoda chłopaka.
O wyższych parkurach należy zapomnieć i dać mu się cieszyć poziomem, który jest w jego aktualnych możliwościach i który będzie go utrzymywał w sprawności fizycznej przez dalsze lata. Także w ramach aktywnej emerytury Czesiu będzie śmigał dla zabawy brytyjskie Novice, zbierał double clear i wygrywał kasę na Cortaflex 😉.
Jedzenie ma też już zmienione, jeździć mam już dużo bardziej ulgowo. Dla jego dobra nie powinno się go już utrzymywać w fit formie. Chłopak ma być wyluzowany, mieć chłodniejszą głowę ( żeby m.in. więcej już sobie padokowych krzywd nie robił )być w bardziej roztrenowanej formie, ale jednocześnie być rozsądnie i delikatnie użytkowany pod siodłem tak aby utrzymać go w sprawności fizycznej przez przyszłe lata.
A Czesiu jest pogodny, wyluzowany i po zmianie jadłospisu nie ma nic przeciwko ostatnim zmianom i cieszy się lajtowym życiem 🙂.
Czeggra1 jestem po wrażeniem jak rozsądnie podchodzisz do sprawy, dobrze mają Twoje konie z Tobą :kwiatek: Czesiu zawsze bedzie moim ulubieńcem
A jak młoda?
halo, Magdzior dobrze ze u Was się cos dzieje, halo szkoda że G nie bedzie skakał ale przynajmniej wiesz ze nie ma sensu robić już więcej prób.
Intruz też raczej będzie wiodł życie konia padokowego, ostatnio gubi podkowy cały czas (5ta podkowa od ostatniego kucia, 2 po poprzednim kowalu i 3 po obecnym. A to rewelacyjni kowale) jeszcze raz spróbujemy a pozniej chyba czeka go rozkucie czyli o jeździe mogę zapomniec.
(strasznie brudny na zdjeciu bo nie było mnie dwa dni)
czeggra1, dzielny Czesiu! Życzę wielu flots dla frajdy konia i długiego życia w niezłym zdrowiu i aktywności! No i masę radości z V. Wiesz, przed krosem dowiedziałam się, że odszedł koń, którego znałam od źrebaka 🙁, koń przyjaciółki, niedawno rozważaliśmy czy wdrożyć go do pracy, a tu masz. Miał tylko 16 lat, ale serducho okazało się słabe. Więc niech te nasze konie Żyją - i mają się dobrze. To jest najważniejsze, reszta - furda.
Evson, aż nie wiem co napisać. Nie masz dostępu do Fachowca od kopyt? To co opisujesz nijak nie jest normą. Oszacowałaś ile trzeba czasu, żeby zrosła zdrowa puszka? Nikt nie oceni ci sytuacji na odległość, a opisujesz coś dramatycznego (albo mi szaleje wyobraźnia). Bez kopyt nie da się jeździć, bez ruchu konie się sypią, niestety. Kombinuj, szukaj fachowego wsparcia. Oszacuj bosą rehabilitację, rozważ buty... Zapewne są to efekty wymuszonego postoju 🙁, jeśli tak to przecież nie będą trwały wiecznie. To już w zasadzie przeszłość, tylko teraz odbija się czkawką. Patrz jak wygląda to co zdrowe, co "dzisiejsze", czy idzie w dobrym kierunku.
Evson, bardzo miło mi się zrobiło :kwiatek:.
Intruz wygląda na bardzo zadowolonego z siebie 🙂. Bardzo pozytywne zdjęcie i piękny portret!
A na boso popracować pewnie się nie da na nim? Próbowałam rozkuć Czesia którejś zimy, ale znaczył, macał. Masakra była i nie wytrwałam w trzymaniu go na bosaka nawet miesiąca, aby (jak mi doradzano - pewnie i dobrze) miał szansę się przyzwyczaić.
A Młoda wróciła niedawno do pracy pod siodłem po okresie pracy na lonży nad zmianą umięśnienie. Teraz babka pójdzie w końcu do roboty bez taryfy ulgowej 😀iabeł:. Zobaczymy co z tego wyjdzie i czy znowu coś nie wyskoczy. Mamy nadzieję, że seria niefortunnych wydarzeń u Duśki jest już w końcu za nami. Planuję odwiedzić ją na początku sierpnia i wówczas zdam pełną relację + powstawiam jej aktualne foty 🙂.
Planujemy na 100% zabrać ją do siebie bez względu na to jaka będzie w robocie i czy będzie się nadawała. Zaznaczam, że tak jak beznadziejnie się nie zapowiadałała, tak i nadal wygląda na całkiem przyzwoitego konia 😉.
Jedno już wiem: nie chcę konia gorszego niż Vimto. Rozpuścił mnie Irlandczyk i poprzeczka wzrosła 😉.
Jak Młoda nie będzie spełniać oczekiwań to w UK sprzedam ją całkiem przyzwoicie jako dobrze ujeżdżonego konia na niskie klasy. Oczywiście po uprzednim pokazaniu na tutejszych zawodach ( na to, zgodnie z planem, będzie gotowa po przyjeździe z Pl). Ktoś zapłaci kilka tysięcy funtów i będzie konia szanował. Nie licząc kwestii czysto finansowych, to też nie miałabym serca próbować sprzedać ją gdzieś w PL. Niestety to loteria gdzie by trafił taki tani, niechciany i niepopularny rasą w naszym kraju koń.
halo, dziękujemy z Czesiem :kwiatek:.
Ojej... tylko 16 lat - starszy od Cześka zaledwie 2 lata 😕...
A wczoraj zaliczyłam z Vimto pierwszą krosową, prawdziwą glebę. Tak jakoś niefortunnie wyszło, że skakałam sama nr 11 i nie doleciałam 😉. Tzn wylądowałam na przeszkodzie-stole (było ałć, nie ukrywam) i z niego dopiero wylądowałam na ziemi i dopiero wtedy otworzyła się kamizelka powietrzna.
Konisko odbiło się do skoku, ale czegoś się wystraszyło i wolało zrezygnować ( nic mu nie jest, dziś rano wesoło biegał po pastwisku).
Biedak nieźle się wystraszył przy wybuchu kamizelki. Zwiewał niezły kawał drogi, przegalopowując dziarsko przez kompleks wodny 😂. Za tydzień jedziemy na treningowe poprawki.
Ujeżdżenie i skoki zrobił naprawdę dobre. Kros był rzeczywiście dość trudny technicznie, niezapraszający dla młodych koni i było dużo eliminacji ( nr 1 już był skakany z jasnego w ciemne i do tego w dół). Poćwiczymy, pouczymy się obydwoje i ogarniemy temat 🙂.
Evson, portret uroczy (przepraszam, zafrasowałam się tymi kopytami i aż zapomniałam docenić). Kombinuj, walcz. Teraz są cuda-niewidy na kopyta. Ostatnio słyszałam taką historię, że ktoś sobie kupił konia (a wcale nie laik) a koń zaczepił raz o podkowy i... kopyta odpadły 🙁 No odpadły, bo to nie była puszka, tylko... klej. Więc skoro da się tak zamaskować brak kopyt, to musi się dać leczniczo uratować sytuację na czas zrostu.
czeggra1, no przecież jest jeszcze Młoda! Wiesz, one są tak nieobliczalne, w różne strony, że może będzie fruwać, pulę pecha już chyba wyczerpała...
A tamten koń, to też folblucia nuta. Syn Japan Starra xx. Mały koń o Wielkim sercu. Dzielny skoczek parkurów do N, nauczyciel wielu adeptów jazdy przez drągi. Przyszła kontuzja padokowa, z ograniczonym ruchem zaczęły się kłopoty z oddechem - na to był leczony, a prawdopodobnie to już serce nie wyrabiało 🙁, krążenie było za słabe i płuca nie dawały rady... Wielka, ogromna szkoda i strasznie smutno.
Opis przygody na stole dość... poruszający, nie powiem 🤔 Mam nadzieję, że nie za bardzo się potłukłaś. Ech, że też dziś "stawiacze wyzwań" tak często zapominają, że krosów nie chodzą same stare wygi, że każdy koń potrzebuje dobrze wciągnąć się w temat. Bezpiecznie.
Znalazłam w necie zdjęcie, i jakoś tak ciepło na sercu mi się zrobiło, że jest taka pamiątka z tego ostatniego parkuru, wręcz symboliczna, dziękuję fotografowi, że zafundował mi takie wzruszenie, bo się wzruszyłam, konkretnie.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=893706947369103&set=p.893706947369103&type=1Myśmy zachodzili w głowę, gdzie i jak popełniliśmy błąd, skoro, jej bohu, innych niż sytuacyjne jako żywo nie było. Druga opcja była taka, że... nauczyliśmy skakać nieskaczącego folbluta 🙂 i dziś wszystko na to wskazuje. Jeśli koń ma "serce inaczej" nic się na to nie poradzi. Kocha tańce na czworoboku - niech się w tym spełnia. Nie potrafiłabym jeździć na bacie non stop kolor, aż "gnać i nie wnikać" weszłoby w nawyk. Po co, skoro są konie, którym nie brakuje serca do skoków i krosów, które to autentycznie uwielbiają. Tylko to nie było tak, że G. sygnalizował niechęć, on po prostu niczego nie sygnalizował, dlatego to było takie trudne, jak nie folblut, jak zimnokrwisty. Że jest różnica, że w "deptanie kapusty" wkłada serce, okazało się dopiero, gdy ujeżdżenie stało się dużo trudniejsze, ciekawsze. Przez chwilę wyglądało na to, że podobnie może być z przeszkodami, że kręcą go wyzwania. Jednak nie. Jednak jest to dla niego wysiłek, którego wolałby sobie oszczędzić - no chyba, że bez wysiłku kompletnie, spocić się to obraza majestatu. Dysponuje turbo - ale nie lubi, woli być "wolnossakiem". I tak jest cudowny. I bardzo pracowity, tylko nie w tym do czego Mnie ciągnęło serce.
edit: literówka
Evson mam nadzieję, że dacie radę zregenerować te kopyta. Czy ja dobrze kojarzę, że Ty jesteś z okolic Wro? Jeśli tak to mogę Ci napisać kto nas wyciągnął z kopytowej czarnej dupy, w jakiej byliśmy po naszej feralnej przygodzie z rozkuwaniem na hurra i nieszczęsnej kolce.
czeggra1 super, że emerytura będzie aktywna, pod wpływem Twojego postu powoli się zastanawiam jak to będzie z moim Rudym (bo to dopiero i aż 15stolatek) - jedno wiem na pewno - najgorsze, co można zrobić to odstawić folbluta od roboty - jak napisała halo - bez ruchu koń się sypie. U nas to się sprawdza w 110%.
Halo podziwiam Twoje podejście do sytuacji, optymizm i konstruktywne wnioski. Z jednej strony kibicuję Galantowi jako dresażyście, z drugiej odnoszę wrażenie (może mylne), że Twoje serce jest przy skokach/krosach.
halo, no to trzymam kciuki za czworoboki 😀!!!
No jest ta nasza Młoda, ale z nią to ciągle wielka niewiadoma, ciągle projekt.
Ona jest z tych skaczących, całkiem odważnych i przyzwoicie ruszających się. Nie miała natomiast szansy pokazać jak się sprawuje w konkretnym treningu. Zobaczymy. Jak nie będzie taka jak Vimto, to sprzedajemy, ale w UK.
Vimto jest tym czego szukałam, ale wówczas jeszcze o tym nie wiedziałam 😉. Jest nową jakością mojego życia jeździeckiego 🙂. A że się raz wystraszył, to się zdarza. Zbiera dzieciak doświadczenie, uczy się ( ja też).
Czesiu jest dla mnie wyjątkowy. Mam go 9 lat i będzie z nami oczywiście do końca. Dał mi prawdopodobnie tyle ile mógł (a może i trochę więcej), a przy tym bardzo chętnie i szczerze ponad 8 lat całkiem intensywnego użytkowania. To mój przyjaciel i członek naszej rodziny.