Nasze upadki z koni.
I ja polecialam wczoraj 😉
Nakaz instruktora byl nogi ze strzemion i klus anglezowany.
I sie zsunelam. Ale rypnelam glowa mocno i wyladowalam na SOR. Na szczescir wszystko OK.
Ja wczoraj byłam blisko 😁 ale nie spadłam!
Z bandy spadł kremowy ręczniczek i leżał w narożniku hali, koń jak to zobaczył, to się zatrzymał w połowie i odmówił przejścia tamtędy. Ja postanowiłam ją przekonać, że to nic strasznego i skończyło się dosyć mocnym wspinaniem z półobrotem i ucieczką... Ale po kilku próbach, strasznie nafukana, przeszła tamtędy i już nie było strachów 😅
No i spadłam 😁 Na zawodach. W L chciałam mocniej najechać na okser (mały koń, musi mieć z czego skoczyć). Jak mi zrobiła stopkę i przejechała metr na zadzie, to ja poooooooleciałam na przeszkodę. Jeżdżę 8 lat i nigdy nie byłam tak poobijana 😁 Mam nadzieję, że ktoś ma to na zdjęciu 🤣
Dwa upadki w odstęnie jednodniowym 😅
Odkopuje troche temat :kwiatek:
Mialam jakis czas temu upadek z konia, ktory skonczyl sie usztywnieniem szyi na miesiac i opinia lekarza iz powinnam zaprzestac jazde konna (podobno poprzestawialam sobie lekko kregi i nie chronia rdzenia tak jak powinny, czy cos takiego, nie pamietam dokladnie), poniewaz nastepnym razem jak zle spadne to moze sie skonczyc wozkiem. Co byscie zrobily w takiej sytuacji?
I jeszcze pytanie, jak radzicie sobie z trauma po upadkach i strachem przed ponowna jazda? Macie cos takiego?
Vicke... Mając 17lat (miesiąc po dostaniu konia od chłopaka - teraz męża) podczas kolizji auto - jeleń uszkodziłam krąg szyjny C2. Lekarze zabronili jeździć konno, grać w siatkę plażową itp. Bałam się jak diabli ale trudno utrzymać na wodzy nastolatkę. Jeździłam. Teraz mam ponad 30lat. Kiedy odchylam mocno głowę do tyłu mam zawroty głowy i boli kark. Nadal jeżdżę konno, choć ostrożniej. Zawsze może się coś stać... Ciocia złamała nadgarstek i kręgosłup myjąc podłogę (na szczęście dobrze się zrosło). Powodzenia
spadłam 2 razy . Raz jechałam w kłusie i rozmawiałam z bratem i nagle koń mi skręcił i zawiesiłam się mu na szyi ,a prawą nogę miałam przez tylny łęk przewieszoną koń się zaczymał i zeskoczylam na nogi to był taki pół upadek 🏇 a drugi to jeździłam na młodej hucułce miałam tylko ogłowie bo to było na oklep a z boku tata trzymał mnie na luźnej ląży nagle koń się sploszył ruszył galopem do tego baranek i gleba . Ręke rozciełam i tyłek ucierpiał 😅
Zaczymał 👍 👍 👍
Spisak w Strzegomiu :/ przeraża mnie to za każdym razem, za pierwszym aż podskoczyłam na krześle i prawie się poryczałam z nerwów 😵
Mój koń też się czasem zaczymuje ( 😉 ), zawsze lecę 😁 i zawsze na zawodach 🤣
Libeerte, ale poszłaś, nic nie walczyłaś - całkowicie się poddałaś 🤬 😁
Libeerte, nie dziwi fakt, że koń się zatrzymuje
Siedzisz mu prawie na szyi 🙁 Nie da rady osiodłać inaczej?
kenna, no nie spodziewałam się tego 😁
_Gaga, taak, da radę 😉 w pośpiechu na zawodach, gdzie nie zawsze sama siodłam konia musiało tak niestety wyszło 🙁
Hm w wątku interpretacyjnym nie jest dużo lepiej 🙁 przynajmniej z perspektywy tam wstawionych zdjęć 🙁
_Gaga, serio nadal? 🙁 Mi się wydaje, że jest lepiej i mam wrażenie, że nie mam już gdzie dalej cofnąć 🤔
No to teraz ja się pochwalę moimi glebami. 😀
1 gleba - byłam na półkoloniach, dostałam konia, który był straszliwie leniwy i nie dało się go ruszyć bez bata w zadek. Byłoby ok, gdyby nie to, że koń reagował rodeo na bata. Już miałam zagalopować, lekko palcat a tu nagle 2 razy kobyła wywaliła mi z zadu i poprawiła dębowaniem po którym zleciałam.
2-4 gleby - wszystkie z kucyka szetlandzkiego...
5 gleba - galopuje sobie spokojnie, nagle koń odskoczył mi w prawo. Przez kilka sekund balansowałam stojąc 1 nogą w strzemieniu, ale poddałam się i spadłam prosto na moje cztery litery. Obróciłam się za siebie aby sprawdzić co przestraszyło Druida... Kot siedział pod trybuną...
6 gleba - wracam z treningu stępem, już jestem na zakręcie przy którym jest stawik. Nagle koń wyrwał mi galopem do przodu a potem nagle skręcił. Ja zostałam.
7 gleba (najgorsza) - wsiadam na konia przed stajnią, kilka kroków stępem i nagły skręt w prawo, trzy barany (jak na rasowym rodeo!) a ja lecę w dziurę, w której była bardzo twarda, ubita ziemia. Skutki: przez 4 dni nie mogłam normalnie chodzić, wielki siniak na prawym biodrze, duża rana na łokciu, która mimo przemywania przez tydzień ropiała intensywnie.
8 gleba - Po przeszkodzie próbuje zwolnić konia do kłusa, nagłe skręty lewo-prawo-lewo-prawo i nagle jestem w krzakach 👀
Mój dzisiejszy upadek, musze sie pochwalic 😅
Jesli juz to oczekiwalam stopki przed przeszkoda, a tu niespodzianka 🤣
Przy okazji, macie pomysly co sie stalo? Za bardzo do przodu wyszlam przy skoku, czy to takie randomowe?
nasturcja, eee potknęła się po prostu?
Z mojego laickiego punktu widzenia-po prostu nie zdążył wyprostować nogi i się potknął :P
No wiem ze sie potknela 😉 Tylko ze potknela sie jedna fule za przeszkoda, wiec myslalam, ze to moze ma zwiazek i jakos tego unikne nastepnym razem...
Ja się w zeszłą sobotę wywaliłam z koniem, w zupełnie niepojętych dla mnie okolicznościach. Najeżdżałam na kopertę z kłusa, niską, bo max.30cm i za którymś razem usłyszałam huk i zobaczyłam szybko zbliżający się piasek. Udało mi się przekoziołkować i nie upaść na głowę (kask był zupełnie czysty gdy wstałam), a w tym samym czasie zobaczyłam konia ryjącego się na łeb. Na szczęście skończyło się na lekkim otarciu konia (nad okiem, chyba zrobiła to sobie o własne kopyto) i moim potłuczeniu. Nie mam pojęcia jak to się stało, najazd był ok, tempo też...kobyła chyba po prostu postanowiła wziąć przeszkodę taranem :P
nasturcja, prawie tak samo nakryłam się nogami swego czasu! 😀
Dzień dobry wszystkim. Tata Mai, 9latki, która spadła z konia. Piszę z prośbą o poradę osób, które mają doświadczenia podobne do naszych. Córka 20 listopada spadła z konia. Zrobiliśmy zdjęcie. Pierwszy opis Pani radiolog jest, że ma kręgozmyk, ześlig na kręgosłupie lędźwiowym L5, I stopień. Kilka dni później wykonaliśmy rezonans. Trzech neurochirurgów widziało obraz płytki, uspokajają nas, że wszystko jest ok. Dziś zapytałem córki jak się czuję, powiedziała, że przy mocnym nachylaniu coś ją tam boli jeszcze. Moje pytanie do Was, jeśli mieliście taką sytuację. Wiem, że każdy inaczej upada i inaczej reaguje.... ale, jak długo mogą boleć plecy (jeśli wszystko jest tam ok). Co stosujecie, jakie maści? Dziękuję za odpowiedź. Łukasz
Post został usunięty przez autora
Look001, Jak parę lat temu spadłam (co prawda na kość ogonową, więc trochę inaczej zapewne) to ponad 3 tygodnie nie byłam w stanie wstać z kanapy, usiąść na kanapie, a o schylaniu się, żeby złapać rurę od odkurzacza, czy widły, nie było mowy. Byłam wyłączona z obowiązków domowych na długi czas, bo podnosiłam się z miejsca dobre dwie minuty. Na razie nie uważam, że w przypadku Mai minęło na tyle dużo czasu, że nie powinno boleć wcale, ale proszę poczekać jeszcze na odpowiedzi innych, bo ja pisze na podstawie własnych doświadczeń. Moja kontuzja potrafi się odzywać do teraz, gdy zbyt długo siedzę w jednej pozycji, np. w samochodzie
Look001, ja kiedyś spadłam na plecy tak że poczatkowo nie mogłam wstawać. Dwa tygodnie musiałam się podnosić na czworaka, początkowo tylko z podłogi bo inaczej nie dawałam rady. Chyba dwa tygodnie mnie to męczyło, poszłam do POZ po skierowanie na RTG ale na nim nic nie wyszło. Plecy mnie jeszcze bolały minimum miesiąc/dwa, ale potem już było ok.
Również uczulam że to moja historia. Dałabym trochę czasu, tym bardziej że odwiedziliscie lekarzy i wiecie co i jak. Lekarza bym poinformowała o bólu i poprosiła o sugestie jakichś specyfików. U mnie wystarczył voltaren maść/plastry, potem się jakoś rozeszło
Look001, Zwykłe mocne stłuczenie potrafi boleć miesiąc albo i dłużej. Jeżeli córka była zdiagnozowana, dodatkowo jeszcze to konsultowaliście, to myślę, że nie ma czym się już martwić. Ale poboli jeszcze przez jakiś czas pewnie niestety.
Look001, oprócz lekarza jeszcze fizjo by się przydał.
No i zaliczona pierwsza gleba w życiu, potknięcie powrot równowagi a zaraz po o tym brykniecie. na szczęście był to kucyk (i na nieszczęście - pierwszy raz jechałam na tych małych diabłach bo zawsze się ich boję) boli jak cholera upadłam na prawy bok wstałam wsiadłam i jechałam dalej. Im więcej czasu mija tym więcej bólu. Czuję się conajmniej jakby mi kość uda wchodziła w miednice a przy bólu w pachwinie kiedy stoję nawet nie chce wspominać. Okropne na razie chodzę o kulach ale mimo to Tylko czekam aż wrócę do zdrówka i znowu pojadę na czyimś grzbiecie. Nie wiem czy iść na sor i czekać pół dnia czy może jednak odpuścic i czekać aż minie
livkaolivqa, jak Cie tak bardzo boli przy staniu (obciazaniu) to pojechanie na rentgen na SOR moze byc dobrym pomyslem, moze cos peklo.