"Nie ogarniam jak..."

Na mnie też  😁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 czerwca 2015 10:30
dziś meduza, jutro kotek, a za kilkanaście lat może panią? 


bardzo dobra odpowiedź, brawo 🙂

Pamiętam jak byłam dzieckiem i morze wyrzuciło meduzę na brzeg to mama od razu poszła po łopatkę i z powrotem do morza.

Poza tym czy kogoś z Was trzeba było uczyć szacunku do zwierząt? Bo ja od zawsze zajmowałam się porzuconymi kotkami, przynosiłam błąkające się pieski do domu, zbierałam ślimaki z drogi... To takie naturalne przecież?  😉
[quote author=JARA link=topic=95120.msg2374727#msg2374727 date]

Piwo czy energetyk typu monster?
[/quote]

Tyskie w butelce. 😉
Mi sie zdaje ze dzieci sa ciekawe i mogą nie zdawać sobie sprawy ze taka meduza czuje bol - dorośli tez często sie nad tym nie zastanawiają. Ja jako dziecko zakopywalam koniki polne w piasku dopóki nie dostałam za to w dupe - ale dalej nie rozumiałam ze działa im się krzywda, myślałam ze koniki nie oddychają, itd. Przestalam je zakopywać tylko dlatego, ze się bałam ze oberwę. Z drugiej strony ratowalam wszelkie kotki pieski, tonace pszczolki itp.
Naturalne dla dziecka w pewnym wieku jest np dzielenie sie ze zwierzętami jedzeniem - ale tez w tym samym wieku dziecko potrafi uderzyć kotka w zabawie - trzeba je uczyć ze kotka to boli i ze się go glaszcze. Chyba ze kot sam je nauczy drapiąc 😉 ale jak dziecko np widzi ze pies dostaje w tyłek jak zrobi cos złego to samo tez bedzie próbowalo go uderzyć. Dlatego dzieci trzeba uczyć obchodzenia sie ze zwierzętami i samemu dawać przykład.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 czerwca 2015 11:43
Problem pojawia się wtedy, kiedy dziecko doskonale wie, że bijąc sprawia ból- ale chce go sprawić i dlatego bije.
Czarownica o jakiej grupie wiekowej dzieci mówisz? Bo jakoś nie wyobrażam sobie normalnego psychicznie dziecka, które wiedząc, czym jest ból, świadomie go zadaje.

Jak miałam z cztery czy pięć lat, to usmażyłam na słońcu kilka kijanek, bo dziadek powiedział, żebym nie wyciągała ich z wody, bo bez niej nie przeżyją. Pamiętam, że były to dla mnie puste słowa i wywołały jedynie ciekawość - co się stanie, jak je wyjmę, i co to znaczy, że nie przeżyją. Jak zrozumiałam, co to znaczy, to ryczałam przez pół dnia. To była bolesna lekcja, ale skuteczna.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 czerwca 2015 12:12
A wiek jest najróżniejszy. Od 2-3 latków po starsze 8-10 latki.
Ze mną chyba było coś nie halo, bo w wieku przedszkolnym, świadomie szczypałam i biłam koleżanki i kolegów- wiedziałam, że ich boli i właśnie dlatego to robiłam.
Z kolei w stosunku do zwierząt od najmłodszych lat byłam superempatyczna, świadomie nigdy żadnego nie skrzywdziłam i zawsze było mi ich bardziej żal, niż ludzi.
Ale pomimo epizodów sadystycznych w przedszkolu 😉 wydaje mi się, że wyrosłam na bardzo dobrego człowieka. W tej chwili świadomie nie skrzywidziłabym nawet swojego najgorszeg wroga.
Dwu- czy trzylatki ponoć nie umieją jeszcze przełożyć odczuć własnych na odczucia innych - nie mają na tyle rozwiniętej empatii, by zrozumieć, że jak coś je boli, to tak samo boli i kogoś innego.
Dzieci w wieku przedszkolnym ponoć rozumieją, ale sprawdzają, co się stanie, jeśli...
Ale starsze dziecko rozumie i wie, co się stanie, więc jeżeli go to nie obchodzi, to chyba rodzice popełnili po drodze jakiś solidny błąd albo z dzieckiem jest coś nie tak.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 czerwca 2015 12:19
Nigdzie nie napisałam, że to jest normalne- tylko, że tak też się zdarza 😉
Murat ostatnio gdzieś była akcja, że banda dzieciaków po 7-9 lat jeździła rowerami po ciężarnej kotce....... Kotka nie przeżyła  🙁
Gdybym ja była rodzicem takiego gówniarza to bym mu tak natrzepała, że nigdy w życiu by nic złego zwierzęciu nie zrobił, ale większość rodziców ma to kompletnie gdzieś...
ale większość rodziców ma to kompletnie gdzieś...


Czy aby nie przesadzasz z tą większością? Wrzucanie większości rodziców do worka z nieczułymi na cierpienie zwierząt matołami jest chyba nadużyciem. Ja jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją w której rodzic NIE ZAREAGOWAŁ na krzywdzenie zwierzęcia przez swą pociechę. A z racjo posiadania potomstwa obracam się w kręgu rodziców.
Jeszcze co innego jak dziecko jest samo a co innego w grupie. Wbrew pozorom danie w dupe moze powodować ze dziecko tym chętniej bedzie robic to co zle jak nie ma rodziców - np zeby wykazać sie 'odwaga' przed rówieśnikami. Ja pamiętam ze dostałam w tyłek za rzucanie pomidorami w jadace auta - rzucalam dalej, ale jak nikt nie patrzyl. Natomiast mieliśmy tez zabawe w rzucanie w zaparkowane samochody kamieniami - i tu kiedys ktos nad przylapal i pokazał nam, ze sąsiad którego auto zarysowalismy jest rozżalony - zrobilo sie nam tak głupio ze nigdy więcej tego niw zrobiliśmy,  bo zobaczyliśmy ze przez nas komuś sie zrobilo przykro. Rodzice zreszta kazali nam potem pójść i pomoc sąsiadowi w ogródku - i to byla dobra kara, skuteczna, bo musieliśmy przeprosić, a wstyd nam bylo tak, ze do dzis to dobrze pamiętam. Ja w ogóle dużo broilam, bralam przykład ze starszego brata i jego kolegów hehe. Ale niw wyroslam ba sadystkę 😉
mac jeśli rodzice by ogarniali bardziej to chyba byłoby o wieeeele mniej takich sytuacji, prawda? Co chwilę jest o rzucaniu kotkiem, czy topieniu pieska...
branka serio uważasz, że jeśli dziecko dostanie w dupę i rodzice zdecydowanie pokażą, że takie zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne to dzieciak się odważy? Jeśli w grupie by coś udowadniał krzywdząc inne stworzenia (nie ważne czy ludzi czy zwierzęta) to sory ale moim zdaniem takie dziecko nie powinno chodzić z grupą na wolności.
ja wiem jak to jest z moralnością i rozwojem dzieci, i rozumiem, że dzieci w pewnym wieku nie mają świadomości i/lub eksperymentują, ale przeraża mnie fakt braku reakcji rodziców w wielu przypadkach, lub brak wpojenia szacunkU dla życia/cierpienia zwierząt z powodu tego ze sami traktują zwierzęta przedmiotowo. Znam sporo ludzi (lub byłam swiadkiem sytacji), których rodzice uznali zagadnienie zwierząt za zbyt mało ważne w kwestii dołączenia do kanonu wychowania. To ludzie, którzy często jeśli przyłapią własne dziecko na znęcaniu się nad zwierzakiem (albo innym dzieckiem) to zwrócą wagę/ zareagują (zwykle "nie wolno bo to be!), ale jeśli sami bedą światkami jak cudze dzieci robia coś podobnego to ich nie obejdzie. A potem te dzieci mają swoje dzieci i tak dalej.

Nie ogarniam potrzeby tworzenia kampanii społecznych "nie wyrzcaj/przywiązuj do drzewa psa jak jedziesz na wakacje". Przeraża mnie, że dorosłemu człowiekowi trzeba pokazać dosadnie, podać na tacy informacje, że to ZŁE!! bo albo jest za tępy żeby ogarnać tą elementarną wiedzę, albo ma na to wywalone . Przecież duży odsetek tego to zwierzątka "rodzinne" kupione dla dzieci. To od kogo te dzieci mają przejmować wzorce, jak tata i mama nie mają problem z pozbyciem sie balastu? dzieciak popłacze popłacze i ostatecznie dostanie nową zabawke -_-.

Jest kupa ludzi którzy nie mają elementarnej wiedzy czy predyspozycji psychicznej, żeby się psem czy kotem zająć, a co dopiero się rozmnarzać i wychowywać :/
Ogarniam że można być dyslektykiem (chociaż zakładam że 3/4 dyslektyków to leniwce, a reszta faktycznie ma problem nie do wykorzenienia), ale nie ogarniam jak można nie potrafić przepisać czegoś z okładki książki ewentualnie nie zwrócić uwagi na podkreślenia i to w wydawnictwie które zajmuje się wydawaniem książek jeździeckich  🤔
Kogo oni tam zatrudniają?
[img]https://lh6.googleusercontent.com/Tcszsap55pGsAQb6Vo8GOS6vsfZLlChz5a30wQUnGyII=w450-h336-no[/img]
Nie ogarniam jak mogłam zapomnieć przekręcić do końca i wyjąć kluczyk. Obmywałam auto, prysnęłam na szyby ze spryskiwacza i stał z tym kluczykiem na pierwszej pozycji przez jakieś 1,5 godziny 😵 aż się boję sprawdzić czy odpali, jak akumulator padł to kaplica, pojechałam na wioskę odpocząć i posiedzieć z daaaaala od ludzi no i mam, stresik 🤣 trzymajcie kciuki za jakieś 1,5 godziny jak będę wracać, bo chyba się popłaczę 😁 to sobie zrobiłam wypad za miasto, o kurczę. No nie ogarniam że mam dziś taki dobry humor, chodzę gdzieś po chmurach i tak właśnie zapominam o wszystkim, poza tym samochodem to np. nie zamknęłam lodówki ( 🤔 ), nie nakarmiłam rano kota, nie oddałam kluczy koleżance i odpuściłam dzisiejszą zerówkę, bo "na poniedziałek się nauczę" 😵 nie ogarniam, że od powrotu do kraju jestem cały czas taka ciesząca się ze wszystkiego, nawet jak coś totalnie zawalę, no nie wiem, naćpali mnie tam czymś czy się zakochałam czy co? 🤣
Bischa   TAFC Polska :)
12 czerwca 2015 16:23
A możesz na polski przetłumaczyć pierwsze zdanie? Czytam po raz chyba 20 i... no nie ogarniam 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 czerwca 2015 16:24
Bischa a jeździsz autem?  😉 Zdanie jest proste, nie przekręciła do końca, przekręciła do połowy, zostawiła na zapłonie  😉
Bischa   TAFC Polska :)
12 czerwca 2015 16:27
Źle powiedziałam, myślałam, że dalsza część o pryskaniu i szybach to cały czas jedno zdanie, chodzi mi o tamtą część 😁
Jeżdżę czasem, jako pasażer 😉
Bischa, do pryśnięcia na szyby musi być kluczyk włożony no i nie zgasiłam i nie wyjęłam po umyciu szyb 🤣
E tam, jak aku dobre to powinien odpalić, a jak nie to na kabelki od jakiejś dobrej duszyczki 🙂
drabcio, rzecz w tym, że to auto w całości się już sypie, chociaż alternator ostatnio wymieniany i akumulator chyba też nie tak dawno. No mam nadzieję, że jakby co to ktoś dojedzie na ten koniec świata, ale liczę na to, że jednak nie będzie takiej potrzeby, bo będzie siara na całego i jeszcze mama się obrazi i mi więcej auta nie pożyczy 🤣 przynajmniej się błyszczy czyścioszek 😁
ja bym poszła już sprawdzić i ewentualnie od razu dzwoniła bo ostatnio czekałam ok 3 h zimą aż mnie ktoś uratuje (po 320 km padł aku rozładowany bo wcześniej padł alternator) 20 km od miejsca docelowego  😕
drabcio, bałam się tego momentu, ale stwierdziłam, że muszę go jeszcze odkurzyć, a że odkurzacz nie sięgał a nie chciałam tu latać po przedłużacz, no to przeparkuję... trochę zamruczał, ale odpalił 💃 już zawsze będę pamiętać żeby pogasić światła i wyjąć kluczyk 😂 ale i tak nie ogarniam, że ostatnio na wszystko reaguję śmiechem praktycznie, to chyba już zahacza o chorobę psychiczną 🤣
maiiaF, zostaw odpalonego, żeby trochę pochodził i się doładował.
Nie ogarniam tego: https://www.facebook.com/240714429375645/videos/793660167414399/ Mama w kasku, a mała nie.. a jeszcze lepsze są komentarze na jednej z fejsowych grup:
-Błagam, nie zachowujmy się jak panikujące matki. Nie można dziecka chronić przed wszystkim, bo wyrośnie z niego nie wiadomo co
-Jak tak bedziecie bronic swoje dzieci przed wszystkim to w przyszlosci to bedzie zyciowa oferma bedzie sie bac wszystkiego
-Moja trenerka robi tak samo ze swoim dzieckiem. Poza tym dzieci nie są z cukru. Kości się regenerują szybko

Ja nie wiem czy jestem jakaś przeczulona czy jak, no ale  🤔

E: pomyliłam płeć osoby na filmie  😁
po pierwsze mamusia 😉 a po drugie... mnie to tez jakos szczegolnie nie rusza szczerze mowiac. Dziec nie ma jak spasc. Nie takie rzeczy robia rodzice z dziecmi... 🙂
TheWunia bo to w ogóle głupie jest. Nie ogarniam sensu tego przedsięwzięcia. Z kąskiem czy bez, po cholerę niemowlaka do skoku brać. Przerost formy nad treścią, totalny.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 czerwca 2015 06:08
TheWunia nie ogarniam tak samo jak Ty... 🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się