U nas malarstwo jest takie... dziwne. Róbta co chceta tak naprawdę, możemy robić wszystko po swojemu, eksperymentować, profesor dość dziwny ale sympatyczny. Ogólnie mi to pasuje, lubię kombinować i się bawić ale jak ktoś liczył na naukę od podstaw no to niestety kiszka. Rzeźbę mieliśmy dość solidnie prowadzoną ale mało, co dwa tygodnie i tylko przez jeden semestr, większość osób przychodziła poza zajęciami.
Co do rysunku i martwej to u nas wspomniany wcześniej prowadzący ustawiał jakieś totalne kosmosy, zwłaszcza dla osoby początkującej. Początkowo byłam w niezłym szoku i kompletnie nie wiedziałam jak się zabrać za robotę, nie ja jedna zresztą. Z ciekawostek to np mieliśmy też rysować przy użyciu pędzli i czarnej farby (+ woda). Ustawienie z fotki mieliśmy tak robić.
Biczowa, no troszkę Conchita 🤣 ale całkiem niezła. Ja kredkami w ogóle nie umiem...