Mnie dawno nie było, ale regularnie podczytuje 😉
Pora się się pochwalić!
11.04.2015 siłami natury urodził się synu nasz - Franek.
Poród super, mimo, że indukowany (Małemu skakało tętno), ale udało sie bez oksytocyny (po pierwszym porodzie bardzo chciałam jej uniknąć). Po przebiciu pęcherza płodowego, akcja rozwinęła sie już naturalnie i po całych 2,5h Młody był na świecie 😉. Udało się pobić czas Hanki, którą urodziłam w 3,5h od pierwszego skurczu 😎
Strasznie się cieszę, że udalo mi się ten poród przeżyć świadomie, panując nad swoim ciałem - to naprawde mega magiczne!
Pierwszy poród był koszmarny, prawie nic nie pamiętam, bo ból był obezwładniający. Drugi raz rodziłam aktywnie, w ciszy (noooo poza końcówką, bo synu duży dość - 58cm i 3800g i nie było łatwo 😉)
Rodziłam w Piasecznie (jak poprzednio) i bardzo bardzo polecam ten szpital! Drugi raz poród odbierała ta sama mega położna (zbieg okoliczności), która baardzo mi pomogła urodzić szybko i sprawnie. Opieka po porodzie spoko, jedynie z kwestią pomocy laktacyjnej, trzeba cisnąć i upominac sie jak są problemy. Na dyżurach jest świetna kobitka od laktacji - niestety nie wiem jak się nazywa, ale cudowna, ciepła osoba z dużą wiedzą fachową i kojącym nerwy podejściem do roztrzęsionej matki 😉. Ja tym razem - jak i poprzednio miałam problemy z laktacją, ale bogatsza o doświadczenia, wiedziałam co robić (laktator od pierwszego dnia, a dzieć spokojny, bo dokarmiany mieszanką, więc i ja spokojna). Udało się i po kilku dniach pokarm się pojawił, a syn chętnie z piersi korzysta hehe (no jak to chłop - najchętniej nie odczepial by sie od cycka 😉).
I kilka fotek krasnala 😉


I z siostrą, która okazała się być najlepsza straszą siostrą ever - super weszła w rolę, jest mega opiekuńcza i troskliwa, a pierwsze słowa po wstaniu, powrocie do domu ze żłobka itp to "Nianiooo" (Franio 😉)