Ale dlaczego Wasza hodowla się skupia właśnie na tej maściach? Dlatego, że jest na nią popyt? Łatwiej sprzedać za przyzwoite pieniądze? Ponieważ konie tej maści nie są często spotykane, rzucają się w oczy, wyróżniają, przypominają konia lalki Barbi nastolatce z rodzicami przy kasie?
Mi się konie izabelowate podobają, a komuś się podobają kare albo siwe, albo chce mieć ujeżdżeniowe i raczej nikt nie pyta czemu ujeżdżeniowe a nie skokowe. Czy dlatego że jest ich mniej, większy popyt, łatwiej sprzedać za większe pieniądze?
Moim zdaniem dobrze że tak jest bo mamy różnorodność.
A to, że izabeli jest mało to tylko dodatkowy plus, bo następstwem hodowli jest sprzedaż - wszystkich się nie zatrzyma. Co innego jak ktoś ma jedną klacz i chce się dochować od niej potomka dla siebie. Btw ciekawa jestem jakim ogierem będziesz kryć swoją - nie piszę złośliwie (!). Nie uważam też że krycie wspominanym tutaj kilkukrotnie Arktosem to cofanie się w hodowli, byłam kilka miesięcy temu w okolicach Poznania na targach i przy okazji odwiedziliśmy kilka hodowli, widziałam ze 30 izabeli i może 2-3 wzbudziły moje zainteresowanie. A reszta albo NN albo pół NN albo jakieś pogrubiane, albo małe, albo w starym typie. Wiadomo też że dużo zależy od matki.
Mając poprawną klacz która dodatkowo posiada gen objawiający się "oryginalną maścią" chciałabym uzyskać poprawnego, skocznego, dobrze zbudowanego i, nie oszukujmy się, maścistego konia. Jeśli ta sama klacz byłaby kasztanowata lub gniada to prawdopodobnie kupiłabym 3-latka i nie bawiła się w kosztowną "hodowlę". Optymalna sytuacja to uzyskanie dobrej izabelowatej lub jeleniej klaczy która sprawdzi się w małym sporcie i posłuży jako już całkiem solidna podstawa do dalszej "hodowli".
Tzn jeśli się urodzi jednomaścisty to będziesz kryć ponownie a tego sprzedaż?
Ja też bym wolała kupić sobie ze 2-3 klacze cremello i kryć je fajnymi kasztanami hodując hobbystycznie fajne izabele - byłoby prościej szybciej i taniej, niż liczyć na to że się urodzą (25% szans na cremello z dwóch izabeli i 50% że będzie klacz czyli o ile dobrze liczę 12,5% szans na klaczke cremello, a żeby jeszcze się urodziło i zdrowo odchowało), chować pare lat i dopiero kryć i dopiero uzyskać od nich źrebaki, które dorosną.. Miną lata. Niestety sęk w tym że klaczy cremello na sprzedaż po prostu nie ma. A kryć izabelke kasztanem to w sumie 25% mniejsze szanse na rozjaśnionego potomka (izabela) ale 0% szans na cremello.
Tak więc w zasadzie sama sobie odpowiedziałam na pytanie - dlaczego kryć czymś lepszym, skoro cechy takie jak użytkowość czy pokrój (byle nie wyglądał jak pokraka) są mało istotne dla potencjalnego kupca. Lepiej faktycznie kryć izabelem i wówczas mieć tylko 25% szansy, że wyjdzie koń do niczego (czytaj kasztanowaty, nie przydatny do sportu ani hodowli).
Nikt oprócz Ciebie nie napisał tutaj, że kasztany są do niczego. Natomiast Ty piszesz jakby krycie izabelem to było z góry zakładanie że potomek urodzi się kiepski pokrojowo i użytkowo. Czyli do niczego. A sam Arktos w sporcie sprawdzony co prawda nie był, ale jego ojciec startował w skokach (linia Cor de la Bryere), matka w WKKW (mały sport chyba, ciężko się doszukać konkretnych info) , a ojciec matki to przecież Bujak (złoty medalista Mistrzostw Polski Seniorów w WKKW z 1999r) więc to nie ogier po Rysiu sp od Kasi sp, który nie reprezentuje sobą nic poza maścią, a tak mam wrażenie o nim piszesz.
Skaner a czym kryłeś w zeszłym roku dwie izabelki?
ogurek po jakich rodzicach to cudeńko? 🙂
Strzałek napisz coś więcej o swoim prezencie, jakie ma pochodzenie?
Na zakończenie jeszcze dość aktualne zdjęcie Arktosa (z facebooka):

Edit: literówki