Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Scottie, ja 😉 trudno się walczy 😉

ja widzę u siebie taki mechanizm, że jak trzymam dietę idealnie to powoluuuutku idzie w dół. Ale bardzo wolno niestety. A jak zjem cokolwiek spoza diety to zatrzymuje mi się proces 😉
Na szczęście nie tyję "z powietrza" tylko jak przesadzę z jedzeniem 😉 a ostatnio nie przesadzam.

Dziś wracam do siłowego - ktoś prosił o fajny trening domowy ze sztangielkami? 🙂
voila - [[a]]http://www.sfd.pl/Trening_si%C5%82owy_dla_pocz%C4%85tkuj%C4%85cej_Lady_%3A_-t803543.html[[a]]
dla mnie najgorsze są pompki w podporze tyłem - rzeźnia... ale ja mam bardzo słabe łapki... 😉
No dokładnie, ja na diecie nie jestem, żyję sobie i odżywiam w zgodzie ze swoim rozsądkiem, ważne by posiłki były zdrowe, zbilansowane i miały odpowiednią gramaturę i kaloryczność.
I tak planuję na całe życie, z tym że u mnie raz w tygodniu jest cheat meel, a raz w miesiącu cheat day 🙂 Także mi to bardzo pasuje, bo lubię sobie wszamać pizzę, czy kebaba, czy 2 paczki ciastek 🙂
Trenuję, jem pysznie i czuję się świetnie, co widać po tym, że dziś mam już 60 dzień, gdzie wcześniej non stop nawalałam.


Znam wiele osób, które zaczynają jakieś dziwne diety typu 1000 kcal itp chudną, a potem waga wraca i czasami podwójnie.


Dieta - to nie tymczasowo, dieta to styl życia.
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
16 marca 2015 10:27
smarcik, skrobnę pw  😉
yga   srają muszki, będzie wiosna.
16 marca 2015 10:43
U mnie przez ostatnie pare dni nie było ani czasu, ani sił na ćwiczenia. Praca mnie wykańczała. Na szczęście ten tydzień o wiele luźniejszy tak więc na pewno będzie aktywny 🙂
Z grzeszków to wczorajszy budyń z kilkoma kostkami czekolady- taki relaks po strasznej zmianie w pracy chłop mi przygotował  😉
Ogólnie to dieta trzymana. Czuję się dobrze  😉

A teraz uciekam na siłkę! A jutro siłka i joga! Nie mogę się doczekać. Uczęszcza ktoś na jogę?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 marca 2015 11:04
yga ja chodziłam przez długi czas, teraz w Czechach nie mam gdzie. Ważne jest, żeby mieć pusty żołądek, czyli nie jeść nic kilka godzin przed. No i jeszcze moim zdaniem bardzo ważne - joga opiera się na precyzji wykonywania ruchów, bywałam w różnych szkołach i słuchałam opowieści różnych ludzi na ten temat - jeśli ktoś wykonuje szybkie, byle jakie asany, albo wmawia, że "nieważne, że boli" tu uciekaj czym prędzej - boleć mają tylko i wyłącznie rozciągane mięśnie, a ten ból na pewno umiesz rozpoznać  😉 Jak bolą stawy, kręgosłup itp to prowadzący po prostu nie wie, co robi (moja mama padła ofiarą czegoś takiego kilka tygodni temu i do tej pory boli ją kręgosłup bo według prowadzącej "przy tym ćwiczeniu to normalne"  😵 ). Natomiast znajomość przynajmniej podstawowych asan bardzo przydaje się jako stretching po siłowni  😉

Bee. dziękuję, już czytam  :kwiatek:
1) Dieta- normalna, zdrowa- to styl życia. A w tym stylu życia jest i miejsce na grzeszki.
2) Dieta- inny rodzaj- to dieta restrykcyjna, nastawiona na cięcie, redukcję, lub akurat odwrotnie- budowanie masy. To takie diety "tymczasowe, robocze, wynikające z potrzeby chwili"

W tej drugiej lepiej grzeszków zbyt często nie miewać, bo cel nam się oddala. W tej pierwszej, grzeszki, jak najbardziej na TAK, wszak to nasze normalne życie na co dzień.
Ja akurat powinnam być w tej chwili na diecie numer 2. A jestem na czymś pomiędzy.  😉 Ale jest dobrze!! Cycki już się marszczą, skóra na brzuchu wisi, znaczy...redukcja idzie. Z drugiej strony, zaczynam siłowo robić coś tam coś tam w domu i zaczynają się rysować stare mięśnie. Jest moc!

Bójta się! Tuńczyk poczuł moc.  😜
ja jestem na redukcji, ale do diety podchodzę pod nr 1. Jeśli w końcu pomiary przestaną spadać, przestanę mieć cheaty, obetnę żarcie o 200kcal i dodam aeroby 🙂

A wiesz czemu? Bo jesteś już trak długo w tym wszystkim, że ..człowiek już nieco znużony. I taką ostrą dietą i takim pilnowaniem się. na tym można jechać, owszem...ale u nas to już nie w miesiącach leci, ale w latach. 🙂 I dlatego, podchodzimy już do tego bardziej na luzie. Spina, ale na luzie.
jett   success is the best revenge
16 marca 2015 14:26
Ja przez weekend praktycznie nie miałam dostępu do internetu, ale melduję, że się trzymam!  😀 Wczoraj pokatowałam brzuch i nogi i czuję dzisiaj mięśnie, nie wiem czemu ale mega lubię to uczucie  😁
Dzisiaj rano zrobiłam pomiary i weszłam na wagę.. 51,5. Niby tragedii nie ma, ale jest te 5,5 kilo więcej od moich "najlepszych" czasów. Zobaczymy co się zmieni za miesiąc  🙂

Jest tu ktoś, kto chodzi na crossfit?  👀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 marca 2015 14:47
Mam dzisiaj kryzysowy dzień. Pierwszy raz od kiedy zrezygnowałam z cukru. Nic mi się nie chce, mam ochotę zakopać się w łóżku z wielką tabliczką czekolady milka  🙄 Pakuję torbę i idę robić klatkę, pierwszy raz tak bardzo niechętnie. Mam nadzieję, że to szybko minie.
Wichurkowa   Never say never...
16 marca 2015 15:06
jett ja chodzę na CF :-)
Tunrida - to prawda, u mnie w kwietniu będzie 2 lata. Miałam dziś iść na siłkę, ale nie mam kiedy, malujemy córki pokój, ja od rana sprzątam (już na Wielkanoc) i teraz wystawiam za małe ciuchy dzieci na sprzedaż. Pewnie potrwa do nocy.
Na 9:30 mam personalny, więc nie będę na wieczór szła, bo nie będę miała regeneracji.
Bee., tutaj nie ma znawców. 😉
I nie mam na myśli fit-pizzę, tylko tak po prostu pizzę.

Racje, że to kwestia nazewnictwa.
Ale zaznaczyłam, że mam na myśli dietę jako system wybiórczy, jako skrupulatne planowanie i realizowanie tego planu, jako odmawianie sobie. Wkładanie znacznego wysiłku umysłowego i czasowego w temat żywienia.
Za tzw. zdrowym i rozsądnym żywieniem / jadłospisem jestem jak najbardziej. Jego podstawy dość intuicyjnie zna każdy. I oczywiste, że codzienna wizyta w McDonaldzie czy codzienne napychanie się 15 pierogami się nie kwalifikuje.

Anaa, idzie nam wolniej, bo metabolizm ma tendencje do zwalniania. Chociaż niby ustabilizowana porcja lekarstwa powinna postawić przetwarzanie na nogi.

Cierp1enie, sama sobie zaprzeczyłaś. 😉 Ale ogólnie wiem, co masz na myśli. Tylko Ty masz cel postawiony bardzo "twardo". Chcesz od swojego ciała i organizmu więcej niż tzw. norma. Bo "normalnie" ludzie nie mają sylwetki kulturystycznej. 😉
A jednak większość osób szukających rady chce tak po prostu "tylko" schudnąć. Albo utrzymać "normalną" sylwetkę.

Przy dużej nadwadze rozsądnie prowadzona dieta (ograniczenia, cel - ujemny bilans energetyczny => spalanie zapasów) jest konieczna. Rozsądna czyli nieleniwa 😉 Czyli podparta wiedzą o biologii człowieka, o związkach organicznych, itd.
Ale ostatecznie kiedyś powinno nastąpić tzw. wyprowadzenie z diety. Stan kiedy organizm sam powinien utrzymywać homeostazę przy żywieniu "normalnym" (np. takim, w którym nie stosuje się odżywek, białek, itp 😉 )
Gorzej, że nasze organizmy często nie działają dobrze, wpływ środowiska. Zaburzenia hormonalne, tak częste problemy z tarczycą, cukrzyce, itd. I wtedy trudno równać do jednej kreski.
Są osoby, które zdrowym stylem żywienie nie zdziałają wiele. Zniechęcanie ich do ruchu (bo 70% to kuchnia i zdjęcie laski, która ma "w brzuchu" same warzywa 😉 , bo trener, bo siłownia) w moim odczuciu nie jest dobre. 

Wszystko jest istotne, cały proces. To jak myślimy o sobie i o sobie w kontekście jedzenia i ruchu. Ale dla przeciętnej osoby to nie stanie się głównym celem życiowym. Ważna jest równowaga. Być zdrowym, dobrze się czuć, być sprawnym po to by żyć - pracować, mieć rodzinę, mieć hobby, spotykać się z ludźmi.
Nie po to by jeść lub nie jeść. Nie po to by mieć trenera, bo bez niego "jest bez sensu". 😉

"Tylko" to miałam na myśli. 🙂
yga   srają muszki, będzie wiosna.
16 marca 2015 17:53
dzięki Smarcik- właśnie chciałam skoczyć na zajęcia z jogi odrazu po siłce, żeby się porozciągać. No zobaczymy jutro o 17:30  🙂
jett ja też trenuje crossfit, jestem w typowym boxie crossfitowym, nie siłka + cf.
Jednym słowem POLECAM  😀iabeł:
[

Cierp1enie, sama sobie zaprzeczyłaś. 😉 Ale ogólnie wiem, co masz na myśli. Tylko Ty masz cel postawiony bardzo "twardo". Chcesz od swojego ciała i organizmu więcej niż tzw. norma. Bo "normalnie" ludzie nie mają sylwetki kulturystycznej. 😉
A jednak większość osób szukających rady chce tak po prostu "tylko" schudnąć. Albo utrzymać "normalną" sylwetkę.


Są osoby, które zdrowym stylem żywienie nie zdziałają wiele. Zniechęcanie ich do ruchu (bo 70% to kuchnia i zdjęcie laski, która ma "w brzuchu" same warzywa wink , bo trener, bo siłownia) w moim odczuciu nie jest dobre. 



ale że gdzie zaprzeczyłam?
Formy kulturystycznej mieć nie chcę, bo raczej marne moje szanse 😉 Chcę mieć po prostu ładne ciało.


Co do drugiego to niestety taka jest prawda, bez dobrego odżywiania można mieszkać na siłowni, a nie będzie się miało efektów. Są wyjątki od reguły, ale to najczęściej bardzo młode osoby. No i nikt tu nie zniechęca nikogo do ruchu, nie wiem gdzie Ty to widzisz.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 marca 2015 20:43
Przemogłam się, poszłam na siłownię, spędziłam tam 3 godziny i tak skatowałam bicka, że nie mogłam później zawiązać sznurówek. Faza na czekoladę od razu minęła i czuję się przeszczęśliwa  😍 W łapach efekt jest już widoczny, bardzo mnie to cieszy, w udach też mięśnie rosną, tylko coś nie umiem spalić tłuszczu, który na nich jest, w związku z czym mam po prostu grubsze nogi.

I kolejny dzień na 100%.
Spacer zaliczony, posiłki z kartką, woda 2L. Potraktowałam się serum eveline chłodzącym i szczękam zębami  😁
yga   srają muszki, będzie wiosna.
16 marca 2015 21:37
Moja mama kiedyś użyła Eveline rozgrzewającego (czerwonego) na całe ciało, myśląc, że to zwykły balsam- dopiero szalała!

U mnie dziś na 4+, ćwiczenia które mam rozpisane przerastają moje siły i możliwości, mam nadzieje, że nadejdzie taki dzień, w którym uda mi się zrobić wszystko z rozpiski..
Trochę mnie to dołuje. Nawet mój kolega-mobilizator nie daje rady tego robić  😵
smarcik - super!

u mnie 60 dzień też na 5.
Cierp1enie, nie mam złych intencji.
Tylko zauważam tu ostatnio taką tendencję do deprecjonowania takich... małych kroczków. Że jak nie idzie się w full wersję to już "nic to nie warte". A dobre odżywanie to też termin sporny. 😉 Np. czy parówka to zło? albo żółty ser? czy to już posiłek "na bogato" czy normalne jedzenie byle nie występowało w jadłospisie codziennie na każdy posiłek?
No i nie mów o sobie, że Twój cel i droga dojścia do niego jest "przeciętny". 😉

busch   Mad god's blessing.
16 marca 2015 22:27
Ascaia, weź tylko pod uwagę fakt, że te "małe kroczki" też różnie są definiowane zależnie od tego, od czego zaczynasz. Jeśli ktoś dotąd prowadził bardzo niezdrowy tryb życia, to może mu się wydawać że teraz tylko od czasu do czasu sobie folguje, ale w rzeczywistości nadal notorycznie wcina słodkie (tylko może już nie codziennie). Ja uważam, że warto rozpocząć od czegoś uschematyzowanego i trzymającego się zasad, a potem dopiero jak już się przyzwyczaisz, to można sobie czasem na coś pozwolić. Masz wtedy punkt odniesienia i jakąś bazę.
Dokładnie to samo napisałam wcześniej. 🙂
Zależy jaka parówka  😎 Szczerze to raz na jakiś czas zjadam parówkę z Szynki sokołów, jak moje dzieci zostawią w opakowaniu. Traktuję to jako dodatek do posiłku, bo wartości ma marne.
Ser żółty to tłuszcz i nie jest z tych zdrowych, może i ma więcej wapnia, ale po co taka bomba kaloryczna, nie lepiej sobie zrobić swojską szynkę i skroić na chleb? Wiesz co jesz!
U mnie sery (ogólnie) są dostępne tylko na cheat i tyle. Jak coś robię to na 100% i nie podjadam serami żółtymi.

Co do wcześniejszego to zawsze będę powtarzać, że dieta to klucz do sukcesu, ale bez treningów ciało nie będzie piękne.
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
16 marca 2015 22:45
Ze tak sie wtrącę. Ciekawe podejście do parówek Cierpienie. Sama nie jesz, albo jesz bardzo sporadycznie , bo to nic dobrego ani wartościowego, ale dzieciom dajesz na codzień ? Nie odbieraj tego jako złośliwość. Jestem po prostu ciekawa dlaczego.
Moje dzieci jedzą te parówki raz na jakiś czas (nie wiem skąd wzięłaś sobie na co dzień, wyraźnie napisałam, że jem sporadycznie jak zostanie w opakowaniu po dzieciach), dostają opakowanie od dziadków. Skład nie jest zły, więc nie będę im bronić.
Moja Julka obecnie je suche bułki, nie je szynek, serów, masła (wcześniej miała etap na chleb z masłem)... od czasu do czasu zje zimną parówkę do tej suchej bułki.

Nie musisz się martwić o dietę moich dzieci, jedzą to co ja, czyli ciemny chleb lub bułki, pełnoziarniste makarony, brązowe ryże. Nie jedzą smażonego, a od 2 miesięcy nie jedzą w tygodniu słodyczy, tylko w niedzielę mogą zjeść coś extra. Do picia albo swojska mięta, albo woda 😉

edit: a przepraszam, czasami zje dżem Łowicz 100% i jajko na twardo. Jajka mamy swojskie 😉
No widzisz. I tę właśnie "ortodoksję" miałam na myśli.
Dlaczego sery? Bo sery to smak. Tylko tyle i aż tyle.
Ser żółty to nie "tłuszcz", to po prostu jedzenie. Potrawa znana i ceniona na całym świecie.
Nie kupuję tej "religii", w której na miano osoby zdrowo się odżywiającej, dbającej o siebie, rozsądnej, świadomej, itd zasługują tylko Ci, którzy wyeliminują połowę znanych w świecie potraw.
Cukier zło, sól zło, taka przyprawa zło, siaka przyprawa zło, tak mięsa nie obrabiaj, ryby tylko wybrane, nabiału nie jedz, ale pij sztuczne białko w proszku, glutenu nie jedz, herbaty nie pij, pij herbatę. Najlepiej żyw się energią słoneczną... a nie, słońce przecież też już nie jest takie dobre jakościowo. 😉
Poza tym zakręć swój dzień wokół pór jedzenia i wizyt na siłowni, bo jak nie to "bez sensu".
Nie ćwicz rano, bez trenera nic nie osiągniesz, ćwicz tylko tak, ćwicz tylko siak...
Nie lubię przesady w żadną stronę.

A dlaczego nie jeść smażonego w ogóle? Ludzkość przez wieki jadła smażone i żyła. 😉
To samo z jedzeniem tylko ciemnego pieczywa.
Dlaczego kiedyś można było - i jak to między ludźmi byli Ci szczupli, byli Ci z nadwagą... A teraz białe pieczywo "zabija"?
Tego nie mogę zrozumieć.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
16 marca 2015 23:42
Ascaia popieram Cię z pierwsza czescią wpisu, jednak serio pytasz o te smażone? Odpowiedź jest prosta- ludzie, którzy uczeszczaja prawie co dzien na silownie i dbają o dietę musza wykluczyć niezdrowe tłuszcze z diety, jeżeli chcą uzyskać jak najszybciej ładną sylwetkę. Ciemne pieczywo? Jest bardziej wartościowe. Białe? Nie zabija, a rozpycha sagan. Dzisiaj też mamy tych szczupłych i z nadwagą, jednakże na tyle duzo wiemy w dzisiejszych czasach o spożywce, że sami mozemy podjąć decyzję czy chcemy nalezec wlasnie do tej pierwszej czy drugiej grupy.

Nikt nie broni jeść Ci smażonego, chodzić na siłownie bez trenera czy uzywać soli i cukru- robiąc to też możesz zachować zdrowy tryb życia i nie tyć.

Ale co ja wiem, mówię że prowadzę zdrowy tryb życia, rezygnuje z nabiału, przypraw, eliminuje gluten, a sama  kopcę jak stara lokomotywa  😁
Smażyć można na teflonowej, z malutką ilością tłuszczu cienko pokrojonego kurczaka. I można smażyć schabowego w panierce, lub frytki, lub w głębokim tłuszczu, kiedy potrawa zasysa masę oleju. To pierwsze jak najbardziej zmieści się w diecie, zwłaszcza jeśli mamy na myśli dietę długofalową, na kilka miesięcy.
Białe pieczywo..nie nasyci tak jak ciemne, gruboziarniste, ale nie będzie niczym strasznym, kiedy będziemy je jeść.
Wam naprawdę chce się dyskutować o tak normalnych i logicznych postępowaniach?  🙂
Jak tak, to dyskutujcie dalej, a ja idę pobiegam na bieżni swoje 45 minut. Mam czas tylko teraz o 6😲0. Więc kawa...i lecimy.

edit- 45 minut bieżni, zrobione, I robię już 12 pompek ( a nie 6)

ps- Ascaia- a wiesz jak taka przesada, jaką opisałaś w początkowej części Twojego posta jest FAJNA? Jak to wkręca? Jaki super sens nadaje całości? Mraaau..ja tęsknię za tym. Właśnie za tym.
Dlatego ja się już nie wdaje w szczegóły mojej diety, pisze tylko ogólnikowo (może dlatego moje posty są olewane  :hihi🙂. Nie mam ochoty słuchać ze to źle, tamto źle. Może bym próbowała jeść po 2000 kcal gdybym nie miała za sobą trzech prób odchudzania z dietetykiem. Właśnie taka dieta mnie upasla. Jem 1400-1600 i powoli chudne. To i tak dużo jak na mój organizm który jest tak oszczędny ze nawet na kopenhaskiej był radosny i miał energię (a tam 400-700 kcal na dobę przez dwa tygodnie).

Tak jak fanatyzm cwiczeniowy - znam kupę mega zgrabnych lasek które nawet ręką nie machna. Wiec tak, ciało bez ćwiczeń może być zgrabne. Wiadomo, że to farciary a reszta musi ciężko pracować. Ale nie każdy jest taki sam i w kontekście diety i ćwiczeń.

Dziś 65,4 kg, woda juz prawie zeszła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się