praca
Chyba warto się zastanowić co się w ogóle chce w życiu robić - może czasem nie ma co tracić czasu na pracę "byle gdzie" tylko zacząć sobie urabiać grunt pod coś docelowego? Opłaca się na pewno, jak by bez sensu nie wyglądało na początku.
Kurcze, fajnie mieć pracę do której miło było wrócić po super tygodniowym urlopie 🙂 Moje dzieciaki z piekielnie trudnej grupy terapeutycznej super dzisiaj dawały czadu ze sobą, mój dorosły pacjent nagle po przerwie doznał takiego wglądu, że aż miło było patrzeć... no dobrze jest 🙂
Chyba warto się zastanowić co się w ogóle chce w życiu robić - może czasem nie ma co tracić czasu na pracę "byle gdzie" tylko zacząć sobie urabiać grunt pod coś docelowego? Opłaca się na pewno, jak by bez sensu nie wyglądało na początku.
Zgadzam się w 100%! U mnie akurat to, co chcę robić w życiu, wyklarowało się przypadkowo. Poszłam na rozmowę, gdzie ogłoszenie dotyczyło jednego zawodu, a ja do wykonywania dostałam zupełnie inny zestaw zadań. Ale stopniowo, zaczynając od 1200 zł na rękę, doszłam do momentu, w którym wiem, co chcę robić (powiązane z pierwszą pracą, ale nie całkowicie). Pracowałam w kilku firmach, na różnych stanowiskach, ale wszystkie byłby powiązane ze sobą. I dzięki temu mój wachlarz umiejętności poszerzył się na tyle, że dziś zajmuję się marketingiem "własnej" firmy i opracowywaniem treści reklamowych dla wielu innych firm 🙂
Dlatego nie należy zrażać się do pracy za 1200 zł. Jeśli jest to jedna z pierwszych prac, to trzeba traktować ją jako drogę do celu. Ale jeśli ma się już jakieś doświadczenie, a firmy wciąż proponują taką kasę, to coś należy zmienić.
przerażające jest to, że na początku mojej kariery w obecnej firmie też zarabiałam 1200 netto...ale to było we wrześniu 2003(!) roku... przerażające jest to, że nic się nie zmieniło 🤔
To ja nawet mniej bo 1500 brutto czyli 1065 na reke😉 tylko przez probne 3 miesiace ale jednak, potem cale szalone 1500 na reke 😉 A byl to rok...hmm... 2010 🙂
no właśnie, Ktoś, o tym mówię.... 12 lat i nic się nie zmieniło? wstyd dla Polski, serio.
ja też zaczynałam w 2010 i myślałam, że stawka, od której startowałam to taki "standard" (a wtedy byłam zupełnie bez doświadczenia w zawodzie, który wykonuję od tego 4,5 roku), a widzę, że chyba wtedy pana boga za nogi złapałam 😲
w tym 2003 roku to było dla mnie kupę kasy - mieszkałam razem z rodzicami jeszcze, byłam na 2 roku studiów (zaocznych 😉 )po 3 miesiącach dostałam umowę na stałe i 2000 brutto i kupiłam pierwsze auto na kredyt.... wartość nabywcza była dużo większa....
współczuję wchodzącym teraz na rynek pracy....1200 netto to nawet na pensjonat dla konia by mi nie wystarczyło....
O WIELE łatwiej robić przy koniach niż zaczynać karierę. Pensja nieporównywalna. I to jest mega smutne. I smutne jest to, że jak ma się super szczęście (jakie ja miałam) i złapie się płatny staż, to można nawet opłacić benzynę na dojazd i śniadanie.
Niedługo czeka mnie wejście na rynek pracy i jestem przerażona. I nie dziwię się znajomym, że rezygnują z pracy w biurze i idą na stajennych/luzaków/instruktorów. Gorzej jak człowiek nie chce pracować tam do końca życia i musi zostawić kasę i zbiednieć, żeby budować CV. Jak popracuje parę lat to może będzie wyciągał tyle samo co w stajni.
a ile można wyciągnąć w stajni?
E no, nie jest az tak zle...
Ja w sumie spedzilam 2 lata na marnym stanowisku, zylo sie skromnie ale glodem nie przymieralam, na konie jakos tez wystarczalo, mniej niz 2tys na reke ale byl dobry socjal - to sporo pomaga.
Potem jeszcze rok przepracowalam w malej firmie, no tez kokosow nie bylo, ale za to psychicznie bardzo odpoczelam.
A potem juz mialam swiadomosc tego na co mnie stac, co potrafie, a czego nie i zaczelam sie pchac we wlasciwym kierunku.
No i od 2 lat pracuje ciezko nad soba i doskonale to co moge, ale odczuwam tez profity 🙂
Wazne zeby sie dowiedziec w czym jestesmy dobrzy i co jest nasza przewaga na dzisiejszym nielatwym rynku pracy - kazda przewage mozna wykorzystac na nasza korzysc 🙂
Oj tak, początki są kiepskie. Ale tak na pocieszenie wam napiszę - jeszcze 2 (albo już 3?) lata temu za godzinę prowadzenia grupy terapeutyczne dla dzieci zarabiałam 30zł brutto, jechałam na 2 godziny pracy 1,5 godziny w jedną stronę i tyle samo potem wracałam do domu. Teraz grupę prowadzę w swoim gabinecie i zarabiam za takie 60 minut 2 stówy 😎 Piękna przebitka, ale swoje wyrobiłam za darmo albo za grosze i na wypizdowie.
Strzyga to prawda co mówisz. Ja pracujac przy koniach gdzie godzinowo często wychodzi mi 1/2 lub 3/5 etatu zazwyczaj zarobie wiecej niz znajomi w moim wyuczonym zawodzie (+ po paru kursach koszt od kilku do kilkunastu tysiecy na poczatek) na caly etat. Tyle ze za 10 lat oni mogą zarobic 5x tyle ale tez nie muszą, trzeba sie nagimnastykowac zeby tak bylo. Ale pracowac przy koniach cale zycie- nie wyobrazam sobie 😵
Każdy chciałby robić to co go interesuje i pasjonuje w życiu, ale realia są po prostu kiepskie i czasem trzeba brać, co dają... moja aktualna praca jest daleka od moich planów i ambicji, ale nie traktuję jej jako docelowej 😉
Mimo wszystko lubię tam przychodzić, atmosfera robi swoje no i dowiedzialam się, że praca z ludźmi sprawia mi frajdę, też to jest opcja ba przyszłość.
Gdybym jej nie wzięla, to alternatywą byłoby siedzenie w domu, bez konia oczywiście i z zasiłkiem :P
Szef dal mi praktykanta do przeszkolenia. Ok, nie pierwszy i nie ostatni. Ale ten ma zespol Aspergera. Smieszno i straszno jest czasem. W kazdym razie nie nudze sie.
ashtray, z ciekawości - skąd wiesz, że ma ZA i co z charakterystyki tego zaburzenia zauważasz u niego?
Wiem, bo nas szef uprzedzil wczesniej. Ma orzecznie o niepelnosprawnosci i epilepsje z tego co wiem. A jesli chodzi o charakterystyke, to moge na pw Ci napisac jak bede miala chwile czasu. Generalnie troche sie czuje jakbym pracowala z Rainmanem 😉 Bywa uroczy, ale czasem tez mega meczacy. 🙂
ashtray, pytam, bo nie wiedziałam, że takie rzeczy jak ZA u pracownika są jawne w zespole, w którym pracuje. Ciekawe co mówią przepisy.
Dzionka, a w sumie da sie zeby byly niejawne? Przeciez nawet dobrze funkcjonujacy Aspergerowiec miewa zachowania/potrzeby inne niz czlowiek pozbawiony zaburzen i w sumie chyba o to chodzi, zeby to uszanowac, zaakceptowac i mu pomoc? No bo informacje takie, jak unikanie dotyku, kontaktu wzrokowego etc sa dla obu stron istotne, jesli maja jakos wspolfunkcjonowac w komforcie.
Swoja droga ashtray, polecam ksiazke KAKTUS NA WALENTYNKI, czyli milosc aspergerowca --> jako ciekawostke i pomoc w zrozumieniu czlowieka.
szafirowa, nie mam pojęcia jak to jest w prawie pracy, głośno się tylko zastanawiam. Człowiek z ZA powinien mieć prawo odmówić jawności jego zaburzenia dla zespołu, w którym pracuje. Na pewno z automatu nie powinno to być jawne za jego plecami - nawet w dobrych intencjach.
Tez nie wiem jak to jest w przepisach. Nie znam sie na prawie pracy. Ale kolega sam jawnie mowi o swojej chorobie, poza tym jest na tyle zaawansowana, ze nie da sie jej nie zauwazyc. Nasz szef dal nam wczesniej znac, dlatego, zebysmy mialy dla niego wiecej zrozumienia i cierpliwosci. Nie mial zamiaru plotkowac za plecami i robic sensacji. 😉
szafirowa dziekuje, mam kolege z ZA i syn mojego szefa (ten sam co plotkuje za plecami praktykanta) ma ZA, wiec mniej wiecej wiem z czym to sie je. Ale co innego jak sie spotykasz z kims na godzine towarzysko, a co innego jak siedzisz w jednym pokoju przez 8 godzin, masz w pyte roboty i obowiazkow, ktore sa dosc odpowiedzialne. 🙂 No ale staram sie. :jogin:
Czy komuś jest może bliska tematyka zarządzania ryzykiem? Zarządzanie ryzykiem w logistyce, w hurtowni? Będę wdzięczna za pw 🙂
szafirowa, nie mam pojęcia jak to jest w prawie pracy, głośno się tylko zastanawiam. Człowiek z ZA powinien mieć prawo odmówić jawności jego zaburzenia dla zespołu, w którym pracuje. Na pewno z automatu nie powinno to być jawne za jego plecami - nawet w dobrych intencjach.
ale miał przyjąć chłopaka i nie powiedzieć? i ludzie by za jego plecami mówili: "co za debli" bo się zachowuje niestandardowo?
jak przyjmują do pracy kogoś bez ręki - to się chyba logicznie mówi: To Pan Marian - nie ma ręki więc proszę nie prosić go o noszenie skrzynek
Dodofon, o tym samym pomyslalam 🙂 nie mowienie o tym wspolpracownikom to jak proszenie sie o klopoty w zespole.
faith jade na zaproszenie UNHCR podpatrywac dobre praktyki pracy z przesiedlencami 🙂 mega jestem ciekawa bo my niedlugo bedziemy sie tym u nas zajmowac...
Tym bardziej sie jaram, ze zaprosili nas jako jedyna NGO w kraju 😉
wendetta, Zależy jaka stajnia i co robisz - ale da się mieć więcej niż najniższa krajowa + umowę o pracę, ale bywa i tak, że proponują umowę zlecenie i tylko % od jazd, bez podstawy - a tych jazd 2-3 na dzień albo i nawet nie. 😎
naprawdę myślałam / miałam nadzieję, że skończyły się czasy proponowanie stanowisk za 1200 zł... chyba, że rozmawiacie o pracach np. w niepełnym wymiarze godzin?
Chciałabym by takie czasy się skończyły... Pracuję w jednym miejscu 11 miesięcy i nigdy nie miałam na koncie 1200 zł, największa wypłata wynosiła 1100 wyrabiając godziny jak na całym etacie. I pół biedy gdybym miała umowę o pracę, jak to było mówione, po 3 miesiącach. Kończy mi się 11 miesiąc i umowa zlecenie. Ale to już ostatnia w tej firmie, stanowczo za długo tam się zasiedziałam... 🤔
(...) Gdybym jej nie wzięla, to alternatywą byłoby siedzenie w domu, bez konia oczywiście i z zasiłkiem :P
Jak Ci przysługuje zasiłek to i tak nieźle 😉
marysia550 co sie stanelo?
Płace są faktycznie marne. Sama 10 lat temu miałam przez 4 lata etat za 1100 na rękę. Szukałam innej pracy i wszędzie stawka była podobna. Ale z drugiej strony koszty utrzymania pracownika są strasznie wysokie.
Mnie jednak przeraża teraz jako pracodawcę co innego - to, że młodym ludziom w większości NIE CHCE się pracować. Mam płacić za to że przychodzą do pracy. I przeraża mnie to, że większość NIE POTRAFI samodzielnie myśleć. Wszystko trzeba pokazać palcem, parę dni jest ok i znów to samo. Nawet opcja premii ich nie motywuje.
Ja rozumiem, że praca w kawiarni czy w pubie dla studenta nie jest pracą marzeń do końca życia, ale skoro już się ktoś zdecydował i chce dostawać pieniądze to niech na nie zarobi.
Ostatnio przyszła mi taka 19stka, co ukończyła liceum, dostała się na studia, nigdzie nigdy nie pracowała. I chciała umowę o pracę, stałą liczbę godzin i 2500 na rękę za nalewanie piwa... 😵 Roszczeniowość jest powalająca.
jeżeli by to piwa nalewała dobrze, w pełnym wymiarze godzin, to nie widzę w tej kwocie i umowie o pracę nic załamującego.
Nie rozumiem za bardzo, co ma do jej 'żądań' fakt, że wcześniej nie pracowała? Każdy kiedyś musiał jakoś zacząć. Pracodawcy teraz wymagają 10 lat doświadczenia przy jednoczesnym warunku bycia studentem. I to właśnie do prac typu kelnerka/barmanka. Już nie mówiąc o niechęci do dawania umowy o pracę. Utwierdzam się w przekonaniu, że jako studentka najlepiej jest pracować w sieciówkach, bo te mniejsze firmy, to z kosmosu biorą zarówno wymagania, jak i płace.