tulipan, zazdroszczę, fajnie to wszystko u ciebie wygląda 🙂
A ja chciałam napisać, że jestem podjarana na maksa, jeździłam Millie, w końcu udało mi się poprawić problem, z którym borykałam się od pewnego czasu (jeszcze raz dzięki,
Julie :kwiatek🙂 no i tak jej zadzicho w niektórych momentach pracowało, a taki miała fajny rytm 😀 No, nie byłoby wstydu na czworoboku 😀 Tak mnie to podbudowało, bo ostatnio tak trochę brakowało nam ostatnio motywacji, normalnie od dawna nie czułam takiej ekscytacji 😀 Szczególnie, że pogoda jest masakryczna, tylko błoto i błoto. Raz nawet spadł śnieg, ale szybko się roztopił, tworząc jeszcze więcej błota:

Nie wiem, czy widać na zdjęciu, ale mina Mille wyglądała na mocno skonsternowaną całym tym śniegiem 😁 No nic, będę teraz czekała na jakiś fajny, suchy dzień i trzeba będzie mojego męża molestować o kolejną sesję i o to, żeby następnym razem mocniej się do tego przyłożył 😁
A tak w ogóle, to chciałam się pochwalić - ostatnio kierowaną jedną z facebookowych zabaw, wykopałam jakieś stare zdjęcia, których wiek szacuję na jakieś milion lat i znalazłam to:

Uwaga, uwaga, ikarina bawiła się w natural 😁 A tak naprawdę, to po prostu - wieki temu lubiłam tego typu zabawy pt. jeżdżenie na samym kantarze, samej lince - a klacz na zdjęciu jest jedną z pierwszych, jakie ujeździłam 😀 Ciekawe, co u niej, z tego, co wiem, to cały czas jest u tego samego właściciela i nie ma zbyt trudnego życia 😉