Ptaki
O, Latent! Widzę, że też kochasz swoje pierzaste 😀 Trochę inna bajka, ale nad nimfami też się zastanawiałam, ale wpadł mi w oko jeden paput (pierwszy był Tyrion) i potem dobierałam pod niego 🙂 Akirę zabrałam z zoologicznego z zaawansowanym świerzbem, dam zdjęcie jak wyglądała w pierwszym dniu.
Ja bym bardzo chciała właśnie pomagać papuzim biedom, ale nic do mnie nie trafia. Do mnie trafiają tylko pisklęta dzikich ptaków i gołębi 😉
rozmiar foty! 🤬
Jak tam tegoroczne dokarmianie latajacych zwierzaczków 🙂 ?
Do mnie zawitały już sikorki modre i bogatki, wróble, kowaliki. W tym roku jest duuużo więcej sikorek czarnogłowych, na równi z tymi popularnymi 😉
Dzisiaj przyleciał pan i pani kos (dostali jabłka i marchewki) a rano zauważyłam grubodzioba 😍 czekam jeszcze na ukochane raniuszki 😀
Jak ja bym chciała czasem móc postawić karmnik na balkonie 🙁 Ale nic z tego, mój kot już raz wrócił z balkonu z (żywym) wróblem w zębach...
A ja przez przypadek zapomniałam zamknąć przed wyjściem balkon i miałam w domu gołębnik,albo raczej karmnik...
U mnie w tym roku na bogato:
sikorki modre i bogatki (z tysiąc)
wróbli (albo mazurków nie umiem odróżnić) (tysiąc -> mieszkają w tujach)
sójek z 4na bank jak nie więcej
kowaliki
kosy
rudziki
trznadle
grubodzioby
dzięcioł duży
dzięcioł zielony
zięby i raniuszki niestety trzymają się 3m za ogrodzeniem i nie chcą wpadać. Te drugie to się nic nie boją, zrobiłam im całą serię zdjęć z bliska 😍
Jak tylko dotrę do kompa ze zdjęciami to pokaże :kwiatek: tylko szybkie gnojki są to nie mogłam nadążyć za nimi 😉
Mam głupie pytanie, pewnie śmieszne, ale nurtuje mnie to. 😡
Mam kanarka, samca, ma dwa i pół roku obecnie. I robi dziwną rzecz. Na biurku stoi zdjęcie w ramce. Siada przy tej ramce na biurku tuż koło ramki, trzyma dziób prawie że przytknięty do szkła i kwili. Nie śpiewa, nie ćwierka, tylko wydaje otwartym dziobem taki ciągły, kwilący dźwięk. Potrafi tak robić kilka minut bez przerwy.
Czy ktoś ma jakiś pomysł, o co mu chodzi? 🤔wirek:
Murat-Gazon - u mnie samczyk kwili tak dzióbek w dzióbek z samiczką, raz dłużej raz krócej, często jest to wstęp do czułego karmienia wybranki. Jeśli Twój robi tak do lustra ("pije do lustra" 🙂😉 to, jak sądzę, z braku towarzystwa traktuje odbicie jako partnerkę. Bo trzymasz go samego, tak? Nie ma żadnych innych ptasich kumpli?
Mzimu tak, jest sam. Nie mam niestety warunków na więcej ptaków.
Ale wydaje mi się, że on to robi nie do odbicia, tylko do... ramki. Wczoraj zrobiłam eksperyment i postawiłam w tym samym miejscu inne zdjęcie, w ramce w innym kolorze. Nie interesował się kompletnie, a przecież odbicie w szybce tak samo by widział. Dałam dwa zdjęcia w ramkach w tym samym kolorze, kwilił do obu.
Aha, interesują go ramki czerwone. Nie wiem, czy on widzi kolor, ma to dla niego jakieś znaczenie?
Naukowcy twierdzą, że ptaki mają dużo bogatsze postrzeganie barw niż my. Czerwony widzą na pewno.
W tym przypadku mogło zadziałać cokolwiek - kolor, faktura, odbicie - coś co mu się skojarzyło z innym ptakiem I się zafiksował. Najprawdopodobniej usunięcie ramki spowoduje przerzucenie fiksacji na inny obiekt. Czuje się samotny, ma potrzebę obcowania z ptasim towarzyszem, będzie więc szukał substytutów i tworzył sobie "relacje wirtualne". Smutne, ale skoro nie masz warunków...
W przypadku kanarków i innych małych ptaków nie trafia do mnie argument "nie mam warunków na drugiego". Nawet jak dasz nowego do tej samej klatki, to oba ptaki będą mieć lepsze życie, skupią się na sobie... Miejsca więcej na pewno nie zabierze 😉
Miejsca nie, ale obawiam się sytuacji, w której się nie zaakceptują. Bo mogłabym kupić tylko drugiego samczyka.
W przypadku kanarków i innych małych ptaków nie trafia do mnie argument "nie mam warunków na drugiego". Nawet jak dasz nowego do tej samej klatki, to oba ptaki będą mieć lepsze życie, skupią się na sobie... Miejsca więcej na pewno nie zabierze 😉
Niestety muszę się z tym zgodzić. Przyznaję, że na kanarkach się totalnie nie znam, nie wiem czy są zwierzętami stadnymi, czy nie.
Ale moim zdaniem przed wzięciem do domu zwierzęcia powinniśmy się o nim dowiedzieć jak najwięcej i zastanowić się, czy możemy zapewnić mu odpowiednie warunki. W przypadku zwierząt żyjących stadnie, jednym z obowiązków właściciela jest zapewnienie zwierzęciu towarzysza tego samego gatunku.
W większości przypadków utrzymanie dwóch zwierząt, a jednego w praktyce niczym się nie różni. Potrzebują takiej samej klatki (jeżeli właściciel uważa, że klatka jest za mała np. na dwie papugi, albo dwa szczury, to w rzeczywistości niestety jest za mała też dla jednego zwierzaka...), zjedzą niewiele więcej, a wodę wymieniać i tak trzeba.
Więc argument "nie mam warunków na dwa" też do mnie nie dociera - jeżeli ktoś nie ma warunków na utrzymanie co najmniej dwóch zwierząt żyjących STADNIE, to nie ma warunków nawet na jedno zwierzę. Taka prawda.
W takiej sytuacji, dla dobra zwierzaka najlepszym wyjściem jest oddanie go do adopcji do kogoś, kto ma warunki.
Zwierzęta stadne potrzebują towarzystwa swojego gatunku tak samo jak wody i jedzenia i trzymając je samotnie krzywdzimy je.
Murat-Gazon, wybacz, że drążę, ale to bardzo intrygujące - dlaczego tylko kupienie innego kanarka samczyka wchodzi w grę? 😲
Owszem dwa samce kanarki pod jednym dachem na tym samym terytorium - w sensie luzem puszczone na żywioł, będą się zwalczać. Ale jeśli z jakiś powodów nie chcesz kategorycznie samiczki kanarka (choć nie rozumiem dlaczego, zapobieganie niechcianym lęgom jest proste) można pomyśleć o ptaku innego gatunku, bo międzygatunkowe przyjaźnie wbrew pozorom są bardzo trwałe i satysfakcjonujące. Przez ponad dekadę w moim domu latały razem kanarek i kulczyk mozambijski (najpierw kulczyk - samiczka, potem samczyk). Kanarek był z tych bardzo oswojonych, siadywał mi na ramieniu, kiedy rysowałam, turlał kredki i ołówki, kulczyk nie był aż tak proludzki, ale też kręcił się w pobliżu - cudownie móc obserwować jak ptaki się bawią, karmią, miziają czy droczą. Kontakt z człowiekiem nigdy nie zastąpi kontaktu z drugim ptakiem (no chyba, że mówimy o wykarmionej ręcznie od pisklęcia papudze, której opiekun poświęca mnóstwo czasu, ale ona też potwornie tęskni, kiedy zostaje sama).
Teraz mam parkę kanarków - od kilku lat, samiczka jest starsza i wcześniej zaprzyjaźniła się z wiekową owdowiałą samiczką papużki falistej (przyjaźń była na tyle dla obu konstruktywna, że zapadła decyzja o nie dokupowaniu falistego samczyka). Papużka w końcu odeszła, ale los był zapobiegliwy i parę miesięcy wcześniej sprezentował nam Trelka - nim zdążyłam zaprotestować mój syn wsadził rękę do podsuniętej mu przez panią misy z losami na wystawie ptaków egzotycznych -"Gratuluję, chłopczyku, wygrałeś kanarka, wybierz sobie" (swoją drogą co za chory pomysł z żywymi zwierzętami jako fantami...) - i tak, nieco ogłuszeni, wróciliśmy z małym pudełeczkiem, w którym tuptał sobie utytułowany lizard. Pipinelka zaakceptowała towarzysza z miejsca, tworzą przykładne stadło już trzeci rok, przychówku nie planuję, więc go nie ma. A obserwowanie zachowań takiej parki, ich rozmowy na różne tematy, rytuały i czułości stanowią istną radość dla oczu.
Tak więc, pomyśl co zrobić, żeby zapewnić komfort życia zwierzakowi, który jest zdany na Twą opiekę. Bo teraz tego komfortu nie ma i świruje do ramki z powodu braku towarzystwa
Mzimu kiedyś miałam kanarka-samiczkę. Też pojedynczo, dobre pięć lat była sama (nie chcę wnikać w temat, dlaczego już jej nie mam, w każdym razie nie jest już moja). Nie wykazywała żadnych zachowań wskazujących, że źle się czuje sama. W sumie dlatego właśnie był kanarek, że hodowca rekomendował tę właśnie rasę jako niemającą problemu z brakiem towarzystwa innych ptaków. Potem trafiła do mnie druga samiczka, wzięta "interwencyjnie" od poprzedniego właściciela, który z dnia na dzień wyjeżdżał i nie miał co z nią zrobić. Obie serdecznie się nie znosiły, do tego stopnia, że potrafiły się na siebie rzucać, dziobać się, wyrywać sobie pióra itp. Wypuszczone z klatek, "podzieliły" pokój na swoje rewiry, jak podeszły do siebie za blisko, zaczynała się bitka.
Z tego też powodu biorąc teraz samczyka, myślałam, że podobnie jak poprzednia samiczka, nie będzie dla niego problemem, że jest sam. W sumie do tej pory nie było.
Mam obawy co do samiczki właśnie ze względu na to, że nie chciałabym nieplanowanych piskląt. Poza tym nie wiem, czy można parkę trzymać stale w jednej klatce? Nie mam możliwości trzymania drugiego ptaka osobno. Do tego codziennie bardzo długo nie ma mnie w domu i towarzystwo zostawałoby samopas, bez kontroli, czy właśnie mimo wszystko nie zaczyna się gorący romans...
[quote author=Murat-Gazon link=topic=52288.msg2257793#msg2257793 date=1420321876]
Nie wykazywała żadnych zachowań wskazujących, że źle się czuje sama.[/quote]
Wzdych. W zasadzie ten cytat można wstawić we wszystkie wątki, gdzie miłośnicy koni kochają swoje rumaki i dają im szczęście, wstawiając je do swojego ogródka lub ogródka dziadka. Bo koń u taty, dziadka, sąsiada, zawsze żył sam i był kochany i mojemu też jest dobrze i nie wykazuje braku stada.
Murat-Gazon - masz ptaki od dłuższego czasu, a zadajesz tak laickie pytania, że ręce opadają. Fachowej literatury masz od pyty, tylko się zainteresować i sięgnąć. Dwie samice kanarka mogą się wadzić, zwłaszcza jeśli do zasiedziałej wpuścisz intruza - (ale powiem Ci tu, że nawet te Twoje walczące miały z tego frajdę, lepszą niż życie w samotności - bo było towarzystwo, było do kogo dziób otworzyć, był wróg własny i ulubiony - coś się działo, nie było tej strasznej nudy i ćwierkania do ptaków przelatujących za oknem). Dwa samce będą walczyć. Samotny samiec - tak, będzie żył i funkcjonował (tak samo jak będzie żył samotny koń w ogródku dziadka, samotny szczur w pustej klatce) i będzie tęsknił za partnerką. Śpiew jest wyrazem tej tęsknoty. I po to trzymało i trzyma się je samotnie - żeby wabiły partnerkę ciągłym śpiewem, bo człowiek chce słuchać tego śpiewu. Przy samiczce kanarek śpiewa dużo mniej (bo już ją ma, nie musi jej wołać), co się miłośnikom śpiewu nie podoba. Stąd presja i wtłaczany ludziom do głów nawyk, żeby trzymać te ptaki w samotności. Pamiętam też czasy, kiedy hodowcy dowodzili, że niezbędna jest jak najmniejsza klatka, bo ciasnota stymuluje ptaszka do ciągłego kręcenia się na drążku i do śpiewu. Na szczęście to się zmieniło, choć i tak znaczny procent sprzedawców oferuje wciąż za małe klatki.
Jeśli nie chcesz piskląt wystarczy nie zawieszać podstawki pod gniazdo i nie dawać materiału do uwicia go. I to wystarczy. Często nawet brak tych warunków hamuje gody. Jeśli nie zahamuje i para jest zdeterminowana ponad wszystko to samiczka może znieść jajko na gołej podłodze. Zazwyczaj wystarczy to jajko zabrać i temat się kończy. Może się zdarzyć, sporadycznie, ale może, że będzie je składać uparcie dalej. Trzeba wtedy podłożyć jej sztuczne (do kupienia w każdym porządniejszym zoologu), można wtedy pozwolić uwić gniazdko i usiąść na tych sztucznych, nic się nie wykluje, samiczka się zniechęci i felerne jajka ostatecznie porzuci, wtedy się je usuwa i jest po sprawie - wszystko to masz w fachowej literaturze, poczytaj różne poradniki, dowiedz się jak należycie dbać o swoje zwierzę. Albo je oddaj.
Mzimu, fajnie - dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. dobrze, że masz wiedzę i chcesz ją przekazywać. jeszcze tylko naucz się to robić tak, żeby potencjalny odbiorca się nie jeżył.
Oki, dzięki, przyjęte do wiadomości, katija - zresztą nie muszę się uczyć, myślę, że tak umiem 😉.
Zatem nie jeż się, o Potencjalny Odbiorco i szczególnie nie jeż się Murat-Gazon :kwiatek:, bo chodzi nam wszystkim o dobro zwierzaków, żeby im się pod naszą opieką bytowało jak najlepiej. Dobrze, że pytasz, pamiętaj też, żeby weryfikować zasłyszane "prawdy objawione" w różnych źródłach - to, że jakiś hodowca powiedział tak a siak nie oznacza, że tak być musi.
I pomyśl, proszę, czy jakoś się jednak nie da zaradzić samotności Twojego kanarka.
Kanarki od dwóch wieków towarzyszą mojej rodzinie. I początkowo były to zawsze Maciusie trzymane w pojedynkę - bo wtedy po prostu tak było i kropka. Klateczki były maleńkie, więc ptaszki dużo latały po pokojach - ale zawsze samotnie. Jako dziecko też miałam pojedynczego kanarka, żył bardzo długo i uważałam, że ma świetne i szczęśliwe życie. Dopiero jako dorastająca pannica sprawiłam mojemu bardzo oswojonemu Wyimkowi koleżankę kulczyka i zobaczyłam jak ubogie życie miały wszystkie te ptaki trzymane wcześniej samotnie. Wyimek był moim ptasim towarzyszem, wyjadaczem dziur w kanapkach, nurkiem w herbacie, asystentem naramiennym. Ale kiedy ptasia partnerka niespodziewanie padła moje towarzystwo stało się bez znaczenia - najpierw przeraźliwie kulczyka wołał, potem zamilkł, przestał jeść i reagować na bodźce - wręcz biegłam do sklepu po następcę i dopiero na widok kolejnego kulczyka ożył. Widzę też ile uwagi poświęcają sobie moje obecne kanarki i wiem na pewno, że już nigdy więcej żadnego ptaszka nie będę trzymać w pojedynkę. No chyba, że będzie taki jak mój sławny psychopata szczygłokanarek Sawyer, który pogonił z domu hydraulika, ale to zupełnie inna historia. 🙂
edit - literówka
Mzimu dzięki :kwiatek: Nie ma obawy, nie najeżę się. W sumie dlatego właśnie zaczęłam pytać, że mam wątpliwości, czy przypadkiem nie robię tak, jak z tym samotnym koniem, o którym słusznie wspomniałaś. W takiej sytuacji wygląda na to, że najlepszym wyjściem będzie sprawienie mu towarzyszki. Jeżeli faktycznie tyle, co napisałaś, wystarczy, by się nie rozmnażały, to kanarzyca będzie na pewno najlepsza, no i dla mnie też lepiej, bo już takie miałam. Jeśli mogę jeszcze podrążyć temat - czytałam, że jest pewne ryzyko, że się nie zaakceptują. Można je jakoś zmniejszyć?
(jeśli on tak do czerwonych rzeczy, to może kupić mu czerwoną samiczkę? 😉 )
Zawsze jest jakieś ryzyko, że się ptaszki nie polubią, bo to żywe stwory, mają w ptasich móżdżkach tajemnicze upodobania - a nuż mu będzie odbiegała od ideału, czyli od ramki (żartuję 🙂😉 - ale tak już zupełnie serio: u kanarków to się bardzo rzadko zdarza, z papużkami jest nieco trudniej. Bywały parki kanarków u różnych znajomych i nigdzie nie zdarzył się problem z łączeniem.
Doradzałabym Ci zakup drugiej klatki - będzie potrzebna przy dwóch ptakach, teraz na początku i awaryjnie, bo a nuż któryś zachoruje (rzadko się zdarza, ale się zdarza) i trzeba będzie odseparować, żeby poleczyć, ponaświetlać i zapewnić spokój. Wpuszczanie nowego ptaszka na żywioł od razu do klatki bywalca, na jego teren, może niepotrzebnie wygenerować konfliktowe sytuacje (to trochę tak, jakbyś wraziła jednemu koniowi drugiego, zupełnie obcego, do jego boksu, powiedzmy, że dużego boksu, ale jednak na ściśle zamkniętą osobistą przestrzeń). Klatka może być mała, z najtańszych, jak się ptactwo zapozna to wwalisz ją do piwnicy czy gdziekolwiek. Powinno się robić tak, że klatkę z nowym ptaszkiem przystawiamy do tej, która już jest, mogą się stykać prętami i niech tak postoją, dzień, dwa trzy. Ptasie reakcje wszystko ci powiedzą - czasami życzliwe wzajemne zainteresowanie podszyte jest nieśmiałością i wtedy trzeba dać im czas na oswojenie się z nową sytuacją. A czasem jest takie parcie do kontaktu, że tego samego dnia można je połączyć i nastaje sielanka. Ja się tak czaiłam, ostrożnie zestawiłam klatki, a z obu stron ptactwo tak do siebie przylgnęło, że po godzinie otworzyłam drzwiczki między nimi, Trelek natychmiast wskoczył do Pipinelki, posiedziały razem na jednym drążku z bardzo głupimi cielęcymi minami, po czym on po bolesnym namyśle sfrunął na dół, poszperał, znalazł puchate piórko, wrócił i wręczył gospodyni. Prezent został przyjęty i od tej chwili zachowywali się jak dobre stare małżeństwo. Dla pewności awaryjnej klatki jeszcze nie zwijałam - na pierwszą noc Trelek sam z siebie wrócił do swojej klatki i spali osobno, drugiej już razem, dwie kulki bok w bok.
Jak już będą razem w jednej klatce dobrze jest dowiesić dodatkowy pojemniczek na ziarna - żeby były dwa stanowiska do jednoczesnej konsumpcji, wiadomo - stół i łoże to powód najczęstszych zwarć. Nie wiem jak podajesz zieleninę, warzywa i owoce - ja korzystam ze "szczypek" do wieszania prania, bardzo wygodnie można nimi umocować listek czy płatek marchewki na wysokości drążka. I mam takie szczypki dwie, każde ma swoją.
A, i jak się pojawi samiczka - na wszelki wypadek schowaj ramkę. 🙂 I licz się z tym, że samczyk będzie wtedy śpiewał dużo dużo mniej. Samotny Trelek piłował całymi dniami tak, że mózgi ścinały się nam w owsiankę, kiedy ujrzał Pi zamilkł w nabożnym zachwycie, że oto naprawdę wyśpiewał sobie kobietę, a cała rodzina wydała zbiorowy jęk wielkiej ulgi. Teraz śpiewa jej ze dwa razy dziennie, w południe i wieczorem i mi to bardzo odpowiada.
Gdyby jakimś cudem zareagowały na siebie wrogo, absolutnie nie sądzę, ale to natura, wszystkiego nie przewidzisz, to w większości sklepów czy u hodowców jest opcja, że można samiczkę zwrócić i wymienić na inną. Mam troszkę mieszane uczucia co do tej, jakby nie patrzeć trochę przedmiotowej wymiany, ale czasami nie ma wyjścia. Powiem Ci na pociechę, że u mnie w rodzinie przy rozlicznym ptactwie (jestem "ptasia" z matki-pramatki) nie zdarzyła się żadna nienawiść, kanarki latały razem z kulczykami, kiedyś z astryldami - nigdy nie było bitew na śmierć i życie - ale i też dobieraliśmy starannie obsadę, pilnowaliśmy zasad i obserwowaliśmy na bieżąco.
Powodzenia! (a dałabyś radę wrzucić fotkę swojego ramiarza?)
Mzimu, dziękuję Ci, piszesz tak interesująco, ze nawet ja - nigdy sie ptakami nie interesowałam - mam ochote czytac jeszcze i jeszcze! Jakie cudowne historie milosne! 😍 😀
Mzimu na szybko mam tylko takie z serii "zalewam wodą całe mieszkanie" 😉 bo mój aparat totalnie sobie nie radzi z czymś tak małym i szybkim 😀
No to będę działać wobec tego.
Co do śpiewania, to absolutnie się nie zmartwię, jak będzie śpiewał rzadziej - zwłaszcza że on uwielbia śpiewać szczególnie wtedy, jak rozmawiam przez telefon, oglądam film albo przyjdzie ktoś znajomy i rozmawiamy, i wtedy jest to koncert pt. "zagłuszę was!!!". 🙂
Aha, "ramiarz" ma na imię Figo. 😉
Raniuszki 😍

Dava 😍 nigdy nie widziałam ich na żywo, ale je uwielbiam, są takie śliczne 😍
Zawsze jest jakieś ryzyko, że się ptaszki nie polubią, bo to żywe stwory, mają w ptasich móżdżkach tajemnicze upodobania - a nuż mu będzie odbiegała od ideału, czyli od ramki (żartuję 🙂😉 - ale tak już zupełnie serio: u kanarków to się bardzo rzadko zdarza, z papużkami jest nieco trudniej.
Tutaj muszę się nie zgodzić. Nie spotkałam się wśród tych najpopularniejszych papug trzymanych w domach (czyli falistymi i nimfami), aby były jakieś trudności w łączeniu. Z tym że zauważyłam, że sporo papug jest agresywnych przez pręty klatki, dlatego absolutnie w przypadku papug nie powinno się stawiać klatek obok siebie. Zalecana jest 2-3 tygodniowa kawarantanna nowego osobnika i po tym czasie wypuszczenie go ze stadem (albo samotną papugą, jeżeli posiadaliśmy do tej pory tylko jedną) na wolne loty po pokoju.
Faliste potrafią być agresywne w okresie lęgowym, zwłaszcza jeżeli mamy w stadzie więcej samic niż samców (wtedy może nawet dojść do tragedii jeżeli samice zaczną walczyć miedzy sobą o względy panów). Ale są to rzadkie sytuacje i jeżeli zapobiegamy lęgom, to nie powinny mieć miejsca.
sienka - dziękuję, miło mi. 🙂
Dava - łomatko, lomatko, jakie to to piękne. Jak ja je uwielbiam, a tylko dwa razy widziałam na żywo. Dzięki za fotę, od razu paszcza się do niej śmieje, cud natury po prostu.
Murat-Gazon - ale przyjemny Figo, z oblicza bije mu charakter. Mój też zagłuszał rozmowy przez telefon (bez szans na ściemnienie przez komórę, że Cię w domu nie ma - "O, kanareczek śpiewa" - mawiali moi rozmówcy, ano śpiewa, śpiewa...) a odpalenie odkurzacza wyzwalało wszystkie istniejące oktawy (i te nieodkryte też). A Trelisław jest taki - uwieczniony z owym pierwszym prezentem dla wybranki, o którym pisałam wyżej.
LatentPony - a widzisz, to ciekawe, bo ja miałam z papużkami falistymi doświadczenia mianowite: do stada składającego się z dwóch samic i czterech samców wpuszczono młodziutką samiczkę, nie pamiętam już niestety czy od razu z marszu czy nie. I stara samica, matka założycielka, że się tak wyrażę, postawiła veto. Nie była to pora lęgów, w stadzie panował idealny spokój i ład, klatka wielka, pół-woliera praktycznie, a do tego otwarta przez większą część dnia. I stara się na nową uwzięła i ganiała ją tak obsesyjnie i agresywnie (reszta papug nie, tylko ona), że zapadła decyzja o oddaniu młodej do innego stada, gdzie została przyjęta bez problemu. Niedługo potem padł jeden z samców i do stada dobył na jego miejsce młodzik i wszedł w społeczność jak w masło, stara zołza nie miała nic przeciwko. Znam też dwa przypadki, kiedy w długoletnim związku zabrakło partnera, została samiczka, a ponieważ bardzo źle znosiła samotność dokupiono jej samca. Pierwsza samiczka na widok nowego zareagowała "z czym mi tu do ludzi" i zaczęła go tłuc, im bardziej się przymilał, tym bardziej tłukła, mój kuzyn pojechał do sklepu, wymienił na innego i ten łaskawie z miejsca do gustu przypadł. Druga samiczka również zareagowała wrogo, ale tu znajomi uznali, że to przetrzymają, że ptaszki się na pewno dotrą i poznają. No więc któregoś dnia, kiedy byli w pracy samiczka poznała małżonka zastępczego gruntownie od środka, urządzając teksańską masakrę piłą łańcuchową, tak, że to co z niego zostało trzeba było zdrapywać ze ścian. We wszystkich tych sytuacjach ogniskami zapalnymi były samiczki, nie obserwowałam ani nie słyszałam o problemach stwarzanych przez samce przy dołączaniu nowych nabytków. Oczywiście być może coś było robione źle przy łączeniu nowej pary w ostatnich dwóch przypadkach, nie wiem, nie byłam przy tym, ale faktem jest, że sytuacje miały miejsce - stąd moja uwaga. Papugi są inteligentniejsze od kanarków, może dlatego czasami reagują na nowych towarzyszy bardziej "personalnie". Samczyki kanarka w większości przypadków sprawiają wrażenie, że im wsjo ryba jaka z nimi jest samiczka - byle jakaś baba była.
Mzimu ale ładny jest 🙂
Ta pierwsza samiczka, którą miałam, też "śpiewała" - wydawała całe serie takich perlistych dźwięków, na różnych tonach i wysokościach. Bardzo miłe dla ucha to było. Uwielbiała też "śpiewać" do wody lecącej z kranu albo gotującej się w garnku, jak słyszała, że bulgocze. Druga nie miała takich pomysłów wokalnych, tylko ćwierkała. Za to jak zaczynały na zmianę ćwierkać raz jedna, raz druga i tak przez parę minut bez przerwy, to można było małpiego rozumu dostać 😀
Ja też znałam jedną papużkę-samicę, która zadziobała samczyka na śmierć przy próbie dołączenia jej kumpla. Potem była jeszcze druga próba, z innym samczykiem, tego łaskawie postanowiła tolerować, ale zdecydowanie nie była z nich para, tylko współlokatorzy po prostu.
ten ptaszek, co go próbowałam zidentyfikować to kowalik chyba 😉
Możliwe, że były nieprawidłowo łączone - nigdy, ale to absolutnie nigdy nie łączymy papug w klatkach i nie zamykamy ich razem jeżeli są jakiekolwiek agresywne sprzeczki. Ludzie często chcą na szybko, na już, na wczoraj, "bo nie mam klatki", "bo nie mam miejsca", "bo nie mam gdzie wstawić dwóch klatek" i tak to się często kończy...
Przy odpowiednim łączeniu, pod kontrolą, naprawdę nie słyszałam o takich problemach. Owszem, ptaki mają swoje sympatie i antypatie ale akurat faliste i nimfy można określić w jeden sposób - "im ich więcej, tym weselej".
Faktem jest jednak, że u falek to samice są zdecydowanie większymi agresorami. W okresie lęgowym potrafią zadziobać inne samice konkurując o względy samca. Zdarzały się też niejednokrotnie przypadki kiedy samice wyrzucały z budek lęgowych pisklaki innych samic, a nawet ptaków innych gatunków.
Jednak naprawdę nie znam historii (a "trochę" już w papuzim świecie jestem), żeby jakaś falka nie dała się połączyć w odpowiedni sposób z innymi.