A ja muszę
(inaczej się uduszę) zdać relację z Budapesztu! Wypad był całkiem długi bo od 26. grudnia do 6. stycznia. Ograniczę się do kilku najciekawszych miejsc, choć i tak mi pewno epopeja wyjdzie. Będę się posiłkować zdjęciami z internetu, bo póki co dysponuję jedynie swoimi komórkowymi, a jakość pozostawia wiele do życzenia.
Dojazd. Polecam pociąg z Warszawy do Budapesztu, z min. 3-dniowym wyprzedzeniem bilety można kupić za 29e za miejsce siedzące, 39e za leżące w kuszetce 6-osobowej, 49e 4-osobowej, etc. Ja oczywiście przespałam moment i cena zdążyła podskoczyć do 100e za podróż w jedną stronę 😵 Skończyło się to łapaniem polskiego busa i blablacarem z Krakowa 😁 Jedynie wracałam pociągiem do Polski i szczerze polecam, jedzie się bardzo wygodnie! Już w Polsce obudził mnie przepiękny wschód słońca, taaaka feria barw, aż się wzruszyłam!
Do Budapesztu latają też samoloty wizza i LOTu.
Na pierwszych kilka dni pobytu wybraliśmy
Green Dream Light Apartment , był to strzał w 10! Świetnie położone, tuż obok trasę rozpoczyna tramwaj nr 2, przejażdżka nim to jedna z obowiązkowych atrakcji! Wszak kursuje wzdłuż Dunaju, także jest co podziwiać 😉 Małe, urocze mieszkanko miało wszystko co do szczęścia potrzebne. Nawet z okazji sylwestra czekał na nas "szampan"(wyborne carskie igristoje, które się będzie pojawiać jeszcze podczas naszego pobytu w Budapeszcie :hihi🙂 i przepyszne węgierskie słodkości(zjedliśmy ich chyba tysciące!). Wygląda to zwyczajnie ale kubki smakowe wariują, pychota!

Internet szybkości światła, natchnęło nas na Grand Budapest Hotel (to nic, że z tym miastem nie ma nic wspólnego :lol🙂, po 5 minutach mieliśmy go już na dysku 😲
Pierwszego dnia wybraliśmy się skoro świt Free Walk tour po całym mieście (
http://www.triptobudapest.hu/). W późniejszych dniach skusiliśmy się jeszcze na communist walk i jewish district. Polecam gorąco, w ciągu 2-3 godzin można się dowiedzieć wielu interesujących rzeczy i poukładać sobie w głowie historię miasta. Z pewnością nie wyniosłabym tyle z samodzielnego zwiedzania. Pomijając wątki historyczne, przewodnicy sypią anegdotkami związanymi z różnymi wydarzeniami na przestrzeni lat.
Spacerowanie po Budapeszcie to czysta przyjemność. Architektura różnorodna i po częstokroć po prostu bajeczna(art nouveau! Odon Lechner!!). Między innymi:
Muzeum Sztuki Użytkowej

Budynek poczty
Termy Choćby się waliło i paliło do term pójść NALEŻY. I tak trafiliśmy do Szechenyi. Wcześniej pospacerowaliśmy po parku okalającym kąpielisko, naładowaliśmy się energetycznie w pobliskiej restauracji by pod wieczór obrać kierunek termy.
A tam... sauny, solaria, baseny, odkryte baseny, whirpool... No czad w kropki 😜
Po zmroku unosząca się para robi niesamowite wrażenie!! Szkoda tylko, że przy wyjściu z basenu nie miałam się czym wytrzeć bo... ręcznik mi zamarzł tworząc całkiem interesującą rzeźbę 😁


Parę dni później, któregoś poranka decydujemy się na odwiedzenie Term Gellerta. Przejechaliśmy się, już któryś z kolei raz, tramwajem wzdłuż rzeki po czym ostatni odcinek przeszliśmy się pieszo. Trzeba było tylko przedostać się na drugą stronę Dunaju.
Gellert. Mniejszy niż Szechenyi ale za to dużo bardziej dekoracyjny. Od razu podrzucę: można kupić bilet wraz z wliczoną kolacją w hotelu obok term. Składał się z 3-ech dań i wina, przepyszne a cena śmieszna!
Ale to, co akurat do tych term przyciąga, to nie sauny, baseny czy masaże a przede wszystkim ta perełka:

No i odkryte baseny o temperaturze 38*C Zimą czynny jest tylko jeden z kilku, a żeby się do niego dostać trzeba pokonać jakieś 60 schodów; przy -5*, będąc w samym bikini mając za tarczę maly(i tak już cały mokry) ręcznik możecie sobie wyobrazić jak szybko po nich wbiegałam 😁 Ale ta gorrrąca woda wynagradza wszystko. Do tego jeszcze wieczorową porą, z parą buchającą znad basenu i sypiącym śniegiem można poczuć się jak w bajce! 😜
Wracając już po kolacji do domu znowu most przemierzamy pieszo. A właściwie się turlaliśmy, bo mimo, że pławiliśmy się od 12 do 22 a ja byłam głodna jak wilk, to po kolacji nie mogłam się ruszać 😂 Tym razem na środku mostu, mimo że wiało okrutnie, uskutecznialiśmy rozkoszowanie się widokiem. Dunaj wyglądał magicznie, ciemno, trochę mgliście, światła Budy i Pesztu, ale to, co się najbardziej domaga podziwu to parlament:

Tuż po nowym roku zameldowaliśmy się po drugiej stronie Budy, w hotelu bo18 (
klik , nam zeszli z ceny 30%, można też rezerwować pokój przez telefon, cena od razu staje się przyjemniejsza ). Bardzo ładny pokój, sam hotel fantastycznie położony a i estetycznie bardzo przyjemny. Jednak prawdziwym szałem było jacuzzi i sauna w części spa 😜 Codziennie wieczorem relaksowaliśmy się w bąbelkach!
Wstawaliśmy jak zwykle, wcześnie. Pierwszy poranek był cudowny, schodzimy na śniadanie a tam... czekoladowa fontanna! 💘 Wybór jedzenia był ogromny od jajecznicy przez różnorakie wędliny i sery, 20 rodzajów pieczywa i tostera rodem z NASA do jogurtów, płatków, kaw, kakao, herbat no i... szampana! Szkoda tylko, że to nie było nic innego jak szalone carskie igristoje, znowu 😁
Kolejny dzień zwiedzania zakończyliśmy zajrzeniem do knajpki z mojej listy awaryjnej*
Ciasno, głośno, wszystkie stoliki zajęte. No i słychać polski,
Drum Cafe to chyba jedyne miejsce jednogłośnie okrzyknięte mianem najlepszego pod względem jedzenia na forum fly4free 😁 Do wyboru mnóstwo węgierskich smakowitości, dosłownie głupieję od natłoku jedzenia. Dzięki buddzie wszystko okraszone zdjęciami, coby ułatwić klientom wybór. Kiedy dostaję moje danie, zupę pieczarkową z kluseczkami i serem dosłownie spadam z krzesła pod stół pokryty ceratą. Za chwilę wjeżdża ryż, wraz z piwem bzowym smakuje lepiej niż wyśmienicie, a po nim całości dopełnia absurdalnie pyszne ciasto. O zgrozo, za ten festiwal smaków dla dwóch osób zapłaciliśmy... 11e. A najedliśmy się jak bąki.
No i wyszło długo, choć darowałam sobie opisywania połowy atrakcji, bo nikt by nie wytrzymał takiego słowotoku 😁
Osobiście Budapeszt mnie w sobie rozkochał, nie nastawiałam się na nic spektakularnego. I mimo, że było mroźno, wiatr hulał na potęgę a jedyną pamiątką jaką sobie z Węgier przywiozłam to kilka par narciarskich skarpet to skradł moje serce 😍 Przepiękne miasto z mnóstwem intrygujących miejsc do zwiedzenia, skrytych knajpek z przepysznym jedzeniem i urzekającymi uliczkami.
Rzucając linkami:
Jeżeli chodzi o rezerwowanie hotelu, to zamiast booking.com polecam
http://hotel4free.pl/,
http://www.expedia.ie/. Często można trafić na bardzo przyjemną obniżkę cen.
*W kwestii organizowania wyjazdu, orientowania się w obowiązkowych atrakcjach, miejscach, knajp, etc. szczerze polecam lekturę forum f4f (
www.fly4free.pl/forum). My generalnie lubimy się szwendać i odkrywać na własną rękę, ale miałam przygotowaną listę na wszelki wypadek i opłaciło się zajrzeć do polecanych miejsc 😜