Sprawy sercowe...

Boże jak dobrze, że o tym rozmawiacie. Mieszkam z chłopakiem od jakichś 3 miesięcy. Bałaganiarz i syfiarz, ja o tyle lepsza że jestem bałaganiarą ale syfiarą nie. Nienawidzę starych resztek na talerzu i klejącej się podłogi ale jeśli ciuchy leżą na ziemii dzień czy kurtka wisi na krześle a nie na wieszaku to mi nie przeszkadza ale zostawianie sosu pomidorowego na talerzu, który potem próbuję zmyć z talerza 15 minut to przesada. Jest mnóstwo rzeczy, które mnie denerwują... Wiecznie odkręcona, przez co wysychająca pasta do zębów, skiśnięte pranie w pralce (bo przecież nie słychać jak pralka się drze i nie widać wielkiego czerwonego światełka, które sygnalizuje skończone pranie), buty w przedpokoju utrudniające wejście do mieszkania. Wiedziałam, że jest bałaganiarzem więc na razie powiedzmy zbieram ostatki cierpliwości, bo (na to nie mogę narzekać) kiedy jest sprzątanie domu angażuje się i robi to dokładnie. Gorzej z utrzymywaniem porządku
Co do systemu karteczek w moim przypadku kompletnie się nie sprawdza ale głównie z uwagi na mnie  🤔wirek: może coś nie tak ze mną 😀 ale po prostu dostaje SZAŁU myśląc, że on nie może tego prania wyciągnąć bo pralka mruga tylko ja muszę mu o tym napisać... albo że nie może odkurzyć jeśli ja tego nie powiem...
nie wiem czy to taka kobieca potrzeba tego żeby faceci się "domyślali" no ale kurde jak pralka wyje co minute to nie rozumiem jak można jej nie rozładować 🤔
Dziwi się czemu jestem obrażona. Usłyszałam "to umyj", albo "zgaś sobie światło potem, albo nie ja zgaszę jednak bo się przyczepisz znowu" (lekko zmieniłam cytat, brzmiał gorzej) 😲


Faceta można nauczyć porządku, wiadomo, trzeba się docierać, każdemu co innego przeszkadza, ale szacunku do siebie nie da się kogoś nauczyć... jeżeli ten cytat brzmi tak jak sobie myślę, to bardzo niefajnie się facet do Ciebie odzywa... a jeszcze olewając Twoje prośby (np. palenie w domu - u mnie też by to nie przeszło, w ogóle nie wiem czy bym mogła być z palącym facetem, ale to już inna sprawa 😉) tym bardziej okazuje brak szacunku w stosunku do Ciebie 🙁
A ja myślałam, że to ja miałam z byłym jazdy o sprzątanie.... 
Mnie by chyba tacy faceci obrzydzali, na zasadzie - skoro jest takim syfiarzem, to czy dba o swoją higienę?
No i też brak szacunku tu widzę....
lussi, zgadzam się absolutnie z tym co napisała Cricetidae niestety 🙁
Też to przerabiałam w związku. W końcu zdecydowałam się definitywnie odejść, po trochę ponad 3 latach, i ani razu nie żałowałam tej decyzji.
Też mieszkałam z facetem. Wytrzymaliśmy miesiąc po trzech latach. Niby fajnie ale ciężko było mu mieć mnie codziennie chyba. Tak to rozumiem w każdym razie. Może po prostu mnie nie kochał. Nie wiem. Ciężko znoszę rozstanie. W sumie to zamknęłam się w domu, a jedyne co mi zostało to  r-v  do której dziś dotarłam.. 🙄 Skasowałam z rozpaczy NAWET  fb. Ileż można czytać wiadomości co się stało i pocieszeń których de facto nie chciałam. Jak dalej nie zacznę jeść to do świąt schudnę jeszcze z 10kg (więcej żarcia zmieszczę jak mi apetyt wróci przy kolacji). O spokojnym śnie i dłuższym niż 3h nie wspomnę.. To zawsze jest takie trudne czy tylko pierwszy raz?  Musiałam się gdzieś wygadać..  😡
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
28 listopada 2014 06:47
Jestem bałaganiarą, ale to co opisujecie to jakaś tragedia  😲 Tak jak szepcik napisała, tacy osobnicy po prostu są obrzydliwi ile by nie siedzieli w (brudnej??) wannie
Vegonia zawsze jest trudno, co tu ukrywac. Nie masz z kim pogadać? Tak po prostu wygadać się, wypłakać? Nie możesz się zamykać przed światem... Ale zerwanie kontaktu jest (niestety) jak dla mnie bardzo pomocne. Zależy oczywiście w jakiej atmosferze się rozstaliście, ale trzeba nabrać dystansu.

Ja dziś wygrałam sama ze sobą i jestem z tego dumna.
Śnił mi się dzisiaj całą noc. Dawno już mi się nie śnił, chyba stresuję się wyjazdem, że będę musiała powiedzieć znajomym. Nad ranem obudziłam się i napisałam do niego maila.
O tym, że chyba łatwiej mu myśleć, że mnie nie zdradził, ale przecież dobrze wiem, że z nią korespondował i przysyłała mu swoje zdjęcia zanim jeszcze cokolwiek mi powiedział.
Że pewnie trwało to dłużej, że pewnie przesyłał jej pozdrowienia z naszych wakacji. Że jak już poznałam, jakim jest człowiekiem, to cieszę się, że nawet sekundy dłużej razem nie spędziliśmy.
I że nie dziwię się, że się tak szybko oświadczył, bo ze zdzirami nigdy nie wiadomo, kiedy zainteresują się innym zajętym facetem, i zdradzą obecnego.

Napisałam, przeczytałam. Sączył się z tego jad, okropnie. Było to wredne, i wiedziałam, że go to wkurzy.
I skasowałam, nie wysłałam.
Nie chcę się mścić, chcę być od tego wolna. Nie jestem taka jadowita, to po prostu reakcja obronna na krzywdę.
I wcale nie chcę go wkurzać. Wolałabym, żeby było mu smutno 😉
Tak jeszcze wracając do tych kłamstewek pokłóciłam się na śmierć i życie z moim D o psa. Od zawsze chciałam mieć psa i teraz, gdy mieszkamy sami stwierdziłam że już na to czas. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jest bardzo przeciwny. Do tego stopnia, że doszło do wymiany zdań typu "albo pies albo ja"... Powiedziałam, że wolę psa. Pokłóciliśmy się strasznie i sama podjęłam decyzję o wzięciu psa mimo wszystko. Okazało się, że kłamał tak, bo chciał kupić mi tego psiaka na gwiazdkę, do czego w końcu się przyznał jak mu tyle czasu trułam cztery litery 😵
i takim właśnie sposobem zepsułam sobie najlepszą niespodziankę w życiu  😕
Ja nie rozumiem. To wy jesteście razem czy się od niego wyprowadzasz? Jeszcze jednego psa chcecie mieć? Chcesz mieć kolejny obowiązek na karku?
szepcik chyba pomyliły Ci się osoby 😉
No dobra, pomyliłam Cię z Lussi, tak samo facet - flejtuch 😉 i kwestia psa.
Co do kłamstewek, mój mnie okłamuje co do fajek, bo nie chce, żebym 'była zła'. I nie dociera, że bardziej mnie wkurza to, że próbuje przede mną ukryć czasami całą paczkę niż sam fakt, że ją kupił. I przestałam się już zastanawiać ile papierosów okazyjnie wypala jak mnie nie ma, bo bym popadła w paranoję. Grunt, że nie pali tyle co wcześniej.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
28 listopada 2014 10:56
szepcik
Brawo dla Ciebie! oby tak dalej :kwiatek:

vegonia
Niestety na ten ból nie ma lekarstwa, trzeba swoje odcierpieć, trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej doszła do siebie :kwiatek:



Tak czytam co piszecie o facetach bałaganiarzach i muszę w tym miejscu pochwalić mojego 😍
Trafił mi się facet, który jest w stanie zrobić w domu wszystko od drobnych napraw, po szycie 😀 Ze sprzątaniem nie ma najmniejszego problemu, zrobi zakupy, czasem jak go najdzie wena, to i ugotować potrafi (chodzi wtedy dumny jak paw, nawet jeśli specjalnością wieczoru są zwyczajne zapiekanki 😉 ).

Nie wyobrażam sobie, żebym miała w czymkolwiek wyręczać faceta na zasadzie, on nie chce/nie umie/udaje, że nie wie itd., to ja biedaczkowi pomogę w tej trudnej życiowej sytuacji. Facet jest dorosły, ręce wyrastają mu z tego samego miejsca co mnie i to bynajmniej nie dwie lewe, więc dlaczego nie mógłby np. wstawić prania, pozmywać, czy wykonać jakąkolwiek domową czynność? jeśli poprosi mnie o zrobienie czegoś, bo sam na przykład nie ma czasu, to jasne, ale panicza w domu bym nie zniosła.

Gillian   four letter word
28 listopada 2014 10:59
To i ja się pochwalę - mężczyzn mój złożył mi sam całą meblościankę, a jak zaczął ją wycierać z kurzu to tak się rozgalopował, że przy okazji posprzątał jeszcze pokój, przedpokój, kuchnię i łazienkę na błysk  😍 
Tak jeszcze wracając do tych kłamstewek pokłóciłam się na śmierć i życie z moim D o psa. Od zawsze chciałam mieć psa i teraz, gdy mieszkamy sami stwierdziłam że już na to czas. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jest bardzo przeciwny. Do tego stopnia, że doszło do wymiany zdań typu "albo pies albo ja"... Powiedziałam, że wolę psa. Pokłóciliśmy się strasznie i sama podjęłam decyzję o wzięciu psa mimo wszystko. Okazało się, że kłamał tak, bo chciał kupić mi tego psiaka na gwiazdkę, do czego w końcu się przyznał jak mu tyle czasu trułam cztery litery 😵
i takim właśnie sposobem zepsułam sobie najlepszą niespodziankę w życiu  😕


Szczerze powiedziawszy to Twój facet zawalił, bo fatalnie to rozegrał - powinien był powiedzieć coś raczej na zasadzie: pomyślimy, pogadamy na spokojnie po świętach.
No nic, to teraz się tylko cieszyć, że będzie pies - i niespodziankę przekuć na planowanie i wyczekiwanie 🙂
vegonia, jak nie chcesz poklepywania po plecach, to tylko Ci napiszę, że wszystko płynie, emocje też się zmieniają, mijają, raz jedne są górą, kiedy indziej inne. Spróbuj sobie zrobić miejsce w sobie na to, że owszem, teraz cierpisz, ale to nie będzie trwało wiecznie, przepłynie jak woda pod mostem albo chmury na niebie. Przyjmij to na słowo...
Oj Teo, niby takie proste i łatwe... a ja czasem mam ochotę wyrwać sobie i serce, i rozum. Żeby nie myśleć i nie czuć 😀
W ogóle nie łatwe. Czasem niewykonalne. Ale mi pomaga w ciężkich wirach taki racjonalny cichy głosik w środku: to minie.
e tam - moj jeszcze wtedy chlopak tez mowil ze kota nigdy w zyciu, on nie lubi, nie chce, no nie i koniec. Bylismy akurat w takiej sytuacji ze sie nie upieralam (wynajmowane mieszkanie itd) ale traktowalam jego gadanie na zasadzie "tak, tak, jasne, kiedys i tak bedziemy miec kota  😁" no i nie minelo zbyt duzo czasu jak kota dostalam. Potem jeszcze jednego 😀
Faceci mysla, ze jak beda sie zapierac, to dla nas bedzie to wieksza niespodzianka (no bo jest...) ale koniec koncow chca pokazac, ze sa w stanie zniesc swoja niewygode ze wzgledu na nas. Dlatego trzeba wiedziec, zeby nie napierac 🙂 Tak na zwierzaka, jak i na oswiadczyny chociazby 😉
Hiacynta z jego strony właśniie dokładnie tak było. Mówił dokładnie żebyśmy "zawiesili temat" ale ja drążyłam, wierciłam dziurę w brzuchu, wybuchałam złością że nie ma serca, że dobrze wie że chciałam psa i że planowaliśmy to razem  😡. Było mu przykro ale mi wcale, nadal się darłam bo nie potrafiłam zrozumieć co się zmieniło a on biedny nie potrafił tego poprzeć żadnym sensownym argumentem  😡 totalnie moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina  🤬
Ech, Teo, po pierwszym poważnym zawodzie miłosnym (związek trwał 3 miesiące) podnosiłam się 3 lata, dopiero wtedy zaufałam komuś innemu, wcześniej była fala powrotów i rozstań z tym samym, przez 3 lata. Potem, po przerwie znów fala, bo tamten puścił mnie kantem.... tyle, że w pewnym momencie pan nr 1 mi się zupełnie przestał podobać, przestałam go akceptować, choć on miał wciąż do mnie słabość. Nie wiem, te wszystkie nieudane związki to chyba jakieś moje fatum, które w końcu trzeba przełamać 😉
[b]szepcik[/b] nie jesteś z tym sama... On też pisał sobie z inną zdzirą i kłamał, że on z nią kontaktu nie ma. Ostatnio widziałam ich razem. Zresztą może to było z mojej strony złe ale przejrzałam mu telefon i znalazłam tam wiadomości z nią. Niektóre to nie mają żadnych skrupułów. Wiedziała doskonale, że jesteśmy razem i mieszkamy. A mimo to ciągle do niego wydzwaniał i wypisywała. W końcu uległ. Wiedziałam, że był u niej więc w sumie stałam w drzwiach z walizkami. Płakał. Ja nie płakałam. Ostatecznie to on mnie zostawił jednak. Teraz ja płaczę, a on cudowanie się bawi. Niestety moimi uczuciami nadal też  😵

Teodora, super piszesz i tak starałam się to traktować ale udało mi się pierwsze cztery dni, a później się rozpadłam i od trzech tygodni siedzę zawinięta w kocu na łóżku i dopiero dziś skontaktowałam się z kimkolwiek na r-v, bo nie chce rozmawiać z nikim kogo znam w codziennym życiu..  🙄
Vegonia ale czemu uciekasz od innych? Przecież nikt Cię nie będzie obwiniał za to, co się stało. A jeśli masz dość poklepywania po plecach, tylko chcesz iść do przodu, to też to powiedz, niech przyjaciele zabiorą Cię na spacer, nawet niech wezmą za rękę... Albo niech przyjdą i spędzą z Tobą wieczór.
To normalne, że boli, i że jeszcze będzie boleć. Ale nie jesteś sama na świecie  :kwiatek:
Ja przeżywam dokładnie to samo co Ty - po 4 latach rozstanie, on poznał kogoś innego, widział się z nią, nawet zaplanował sobie, że się z nią prześpi, ale dalej twierdzi, że mnie nie zdradził. A 5 tygodni po mojej wyprowadzce się zaręczył.
Zerwij z nim wszelki kontakt, to jest pierwszy krok do tego, żeby on przestał się bawić Twoimi uczuciami. Wyrzuć go ze swojego życia - ciuchy, jego rzeczy. Wspomnienia i ból będą jeszcze długo, ale jeśli będziesz tylko leżeć i płakać, to nic się nie zmieni, a przecież nie chcesz być ciągle w tym samym miejscu..
vegonia, trzeba swoje przeboleć po prostu. Jest dużo łatwiej jak nie masz z nim żadnego kontaktu i przede wszystkim jak się czymś zajmiesz. Takie siedzenie i rozmyślanie niczym dobrym nie skutkuje.

Ja się męczę dziewiąty miesiąc, kilka pierwszych to też było płaku płaku, no ale ile można :P Choć ograniczone płaku, bo wróciłam do koni, więc to mi dało trochę kopa do życia. Bez tego pewnie też bym siedziała i jęczała. Pomaga też mówienie sobie, jakim ścierwem potrafił być w stosunku do mnie (i zapomnienie, że i ja święta nie byłam, no ale mam się pocieszyć w końcu :lol🙂.
Cricetidae, no niestety zdarzało się mu walnąć takim tekstem, rzadko, jak był zdenerwowany, ale to nie jest usprawiedliwienie.
safie, jestem tego samego zdania. Właściwie to tak było, że on robił syf, ja się od niego odsuwałam stopniowo, doszło do tego, że nawet nie pozwalałam się dotknąć.
szepcik, wiem, że pomyliłaś osoby, ale generalnie jeśli chodzi o wyprowadzkę, wróciłabym do rodziców, bo nie stać mnie, żeby samą utrzymać mieszkanie, siebie, zwierzyniec i dwa samochody (których za cholerę nie sprzedam).

Powiem wam coś. Mój facet poszedł po rozum do głowy, pogadał ze znajomymi (oczywiście wspólnymi, a nawet bardziej moimi, to się samo przez się - dostałam cynk) i uznał, że musimy spokojnie porozmawiać. Podczas rozmowy wyszło, że mu się wydawało, że on się tak zachowuje przeze mnie, ale wytłumaczyłam, żeby zajrzał dalej w początki. No fakt, no to co teraz. Powiedziałam grzecznie, ale prosto z mostu, że mnie obrzydza, więc jakim cudem mam się chcieć przytulić czy z nim gadać nawet. No tak trochę racja. No i, że jest świnią, bo kłamie. Tu była długa cisza. Powiedział, że on to zmieni, spróbuje. Odpowiedziałam, że to dla niego chyba za dużo na raz, że mu nie ufam i zwyczajnie już nie wierzę. Ostatecznie dałam temu miesiąc, i tak nie mam głowy do przeprowadzki na ten moment. Dzisiaj rano o dziwo czysto, do tego ma posprzątać po pracy, tzn zapytał co ma zrobić i obiecał, że dokładnie poodkurza. Nie wiem, na razie jestem sceptycznie nastawiona. Chcę napisać na kartce co konkretnie (sam poprosił) jest nie tak i jak będzie po miesiącu tak samo to mu tę kartkę gwoździem do czoła przybiję, obiecuję. Wiem, głupia ja 🤬 Ale to już naprawdę ostatni raz 😉

A! I SAM powiedział, że jakby co to biorę psa 😍 😅. Cytuję "pies i tak łazi za tobą, ze mną tylko spaceruje, czasem zabawką rzuci, nie słucha mnie, co krzyknę to leci do ciebie czy aby na pewno ma to zrobić i nie zwraca na mnie uwagi". Wcześniej bał się przyznać 😂

Vegonia, na pewno masz przyjaciół, którzy wiedzą co jest grane. Moi mi wiele pomogli. Zawsze byłam osobą "ja sama sobie radzę", ale pomoc znajomych jest nieoceniona. Choćby wyjście na imprezę, pobawić się, pogadać 😉
Nie martw się, ja też się musiałam na razie do rodziców przeprowadzić 😉
szepcik, chyba po prostu potrzebuję z nikim się nie widzieć. Za jakiś czas mi przejdzie. Mam nadzieję..  Może i łatwiej z kimś tylko po co mam się zmuszać do czyjegoś towarzystwa? 🙁 Póki co chyba starczy mi r-v..

budyń, jak mnie będzie tyle męczyć to chyba sobie w łeb strzelę  😵
I jak tam Vegonia, coś lepiej?
vegonia, spoko, czas pomaga, to nie jest czarna rozpacz, tylko takie, ot, czasem się pomyśli, zatęskni. Ale mój nic nie odwalił takiego i rozstaliśmy się w zgodzie, więc trochę inna sytuacja. No ale tak jak mówię, trzeba sobie dać czas i zająć swoimi sprawami, a nie rozmyślać i się dołować 😉
Wiecie co - a ja tak cichutko szepnę - dzięki problemom pozazwiązkowym i temu, że nie zostałam z tymi problemami sama, przeżywam swój związek jeszcze raz od stanu pierwszego, cudownego zauroczenia. I nigdy nie było tak dobrze, jak teraz. A to ten sam, który pół roku temu co niektórzy w tym wątku kazali mi... co najmniej przemyśleć 🙂

Osobom, które wątpią - w siebie i partnera, i uczucia - życzę wytrwałości.
Ja też wątpiłam... Ale czasem warto dać sobie i jemu szansę, poczekać, co pokaże życie.

Kiedyś napiszę coś więcej, na razie uczę się z powrotem pisać na forum  😁 po dłuższej przerwie, więc odwiedzam różne wątki, na razie po trochu...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się