Sprawy sercowe...

szepcik, zgadzam się, że nie zawsze jest kolorowo. W sumie to w życiu codziennym jest chyba więcej sytuacji, które się po prostu przyjmuje na klatę, niż takich, że "motylki w brzuchu". Chyba każdy słyszał o takich parach, co to "nigdy się nie kłócą, dogadują doskonale, w ogóle jest pięknie, ach i och", a nagle jakaś pierdoła wyskoczy i po związku.

A z tym spakowaniem, to ja też nie interpretuję tak do końca, ze czasem mam ochotę zakończyć to, bo nie mam - ostatnio wręcz przeciwnie. Tydzień temu pyknęły nam 4 lata i raczej przekonuję się, że to jest człowiek, z którym chcę spędzić resztę życia. Pisząc, że "kwintesencja związku" chodziło mi właśnie o to, że nie zawsze jest kolorowo i czasem po prostu mam ochotę udusić gada, a czasem zacałować na śmierć  🤣
CzarowniaSa, ciągłe zniekształcanie rzeczywistości jednym słowem. Kłamanie przy naprawdę bzdurnych rzeczkach, doszło do momentu w którym zaczęłam się zastanawiać czy w każdym jego zdaniu czegoś nie przeinaczył całkowicie naumyślnie. Kłamał jak z nut, wymyślał różnorakie historie na poczekaniu i sam chyba tego nie zauważał.

[edit] Aaa, tak się kończy pisanie z telefonu! Nie z "patologicznym mianem" a z patologicznym mitomanem  😵
Dopiero zauważyłam, że brakło literek  😡
Buyaka mój ojczym to mitoman. Teraz akurat jest chory i nie mówi, ale przez wszystkie lata wszystko trzeba było dzielić przez 2 lub nawet 4. Cokolwiek powiedział było poddawane w wątpliwość. Teraz jak jestem dorosła to potrafię to rozróżnić, jako dziecko nie, i w wiele rzeczy uwierzyłam i się sparzyłam. No ale to tata więc wybaczam.
Koleżanka w gimnazjum wymyśliła, że została grupowo zgwałcona. Straszna była z tym jazda...
Miałam/mam przyjaciółkę, która też kwalifikuje się do mitomanii ale nie mi osądzać czy to właściwie już choroba czy jeszcze okropny nawyk. Kłamie odnośnie WSZYSTKIEGO, nawet durnot, o których nawet bym nie pomyślała, że warto kłamstwo wymyślać :P Może to niezbyt dobre ale trochę się do tego "przyzwyczaiłam". Po prostu wszystko co mówi biorę przez pół ale to przyjaciółka. W związku chyba tak się nie da  🤔wirek:
U mnie w gimnazjum też była taka jedna, co niby została zgwałcona. Wersji było cztery, a potem dwie aborcje i policja. No i raz napadli na jej dom antyterroryści. 😎
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
26 listopada 2014 14:03
heroinx piąteczka, znam to bardzo dobrze  😉 Mi to totalnie nie przeszkadza, ale czasem się zastanawiam, po co wymyślać takie rzeczy w kwestiach, które są totalnie bez znaczenia  😉


Nadal jest tak  😍 Lubię zaczynać nowe znajomości, chociaż przez ostatnią znajomość ze zdecydowanie nieodpowiednią osobą cały czas mam w głowie myśli typu "ciekawe kiedy się zepsuje" albo "ciekawe kiedy dowiem się, że to jednostronne zaangażowanie"  🙄 Jednak jak człowiek przez dłuższy czas dawał sobą manipulować to potem ciężko uwierzyć, że może być po prostu dobrze.
Smarcik, coś przegapiłam! Opowiedz coś więcej! Czy to może jakiś wspinacz? 😉
smarcik dokładnie... bo po co kłamać, że np. mama krzyczy na nią żebym oddała jej ciuchy a potem się okazuje, że nic nie mówiła  🤔 no głupota kompletna ale nieinwazyjna więc nie warto zaczynaś sporów
Myślę, że do przyzwyczajenia się do takich rzeczy trzeba po prostu czasu. Gdy po złym przychodzi dobre każdemu wydaje się, że jest kruche. Ale nie zawsze 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
26 listopada 2014 14:10
amnestria oczywiście, że wspinacz  😁 Ale póki co nie zdradzam nic więcej żeby nie zapeszyć bo to takie początki początków  😉 (choć przyznam, że to dodatkowa motywacja do podnoszenia poziomu umiejętności wspinaczkowych  😁 ).

Tak z zupełnie innej beczki, znacie książkę "Biegnąca z wilkami?" Kupiłam ostatnio, choć dopiero wtedy się zorientowałam, że to nie o wilkach 😉 dziś skończyłam czytać poprzednią książkę (akurat o alpinistach 😉 i chwyciłam za "Biegnącą...." i kartkowałam, aż wpadłam na fragment o mądrym przebaczeniu. Takim... bardziej dla siebie niż dla innej osoby. Chyba podświadomie jestem na dobrej drodze 😉
A książka prawdopodobnie dołączy do grona "tych ważnych" 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 listopada 2014 14:22
Buyaka Konrad lubi kłamać 😎 Nie robi tego aż do tego stopnia, ale lubi kłamać. Tylko mnie nie tyle samo kłamanie wkurza(no kto nie kłamie? 😎 ), ale jego podejście w stylu zastaw się a nie przyznaj. Taki debilizm mu do głowy jakiś mundry kolega z pracy u ojca wtłukł- "jak Cię złapią za rękę to powiedz, że to nie twoja ręka" 😵 I on się tego trzyma. Potrafi mi kłamać w żywe oczy chociaż doskonale wie, że ja wiem.
Ale na szczęście rzadko.
Nie mam pojęcia jak żyć z mitomanem. Ja bym chyba nie dała rady, po prostu psychicznie bym nie wyrobiła. Ciągłe życie w niepewności czy kłamie czy nie... no nie dałabym rady. Chyba, że partner dałby się namówić na terapię. Wtedy próbowałabym pomóc na ile umiem.
Mi się wydaje, że to kwestia "w jakich sprawach kto kłamie". Bo np. jeśli chodzi o w/w wyżej moją przyjaciółkę w poważnych sprawach nigdy mnie nie okłamała. Oszukiwała w tych błahostkach co dziwne  🤔wirek: no ale kto zrozumie kobiety 😀
gorzej jeśli ktoś nie uprawia "kłamstewek" tylko kłamie. Nie odnośnie tego, że tak naprawdę to nie on zostawił skarpetki na podłodze tylko np. że stracił pracę a nie dostał urlop. Chociaż w sumie czy ja wiem czy jakiekolwiek kłastwo w związku można tolerować?
szepcik, dobra książka, moim zdaniem.
Mi najbardziej kościotrup zapadł w pamięć 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 listopada 2014 14:34
No bez przesady, jesteśmy tylko ludźmi 😉
U mnie była taka śmieszna sytuacja. Mieliśmy starego laptopa, takiego już na słowo honoru działającego, w którym był zepsuty wiatraczek. I ten laptop mi kiedyś malowniczo upadł na kafelki- cyk i wiatraczek się naprawił 😁 Nic Konradowi wtedy nie powiedziałam. Aż któregoś dnia odpalił go i woła "kochanie, zobacz, wiatraczek się naprawił!" To ja uradowana przyleciałam i zanim pomyślałam palnęłam "No, to teraz mogę Ci powiedzieć, że upuściłam go na kafelki!" 😀
Konrad tak się śmiał, że mu łzy poleciały 😁

Ja nie mam zamiaru ukrywać czy udawać, że mój związek jest idealny. W KAŻDYM związku są jakieś małe czy drobne rzeczy, które teoretycznie nie powinny mieć miejsca. W jednym partnerzy odzywają się do siebie ze śmiechem "ty pierdoło", a w drugim byłaby o to wojna i karkołomne zerwanie. Każdy związek jest inny i w każdym ją mniejsze czy większe zgrzyty- nawet jeśli jest to zgrzyt w stylu "co robimy na obiad, bo ja chcę to ale ty tego nie lubisz". To całkowicie normalne.
Bo kocha się tę drugą osobę pomimo czegoś, a nie za coś 😉
Więc ja uważam, że można tolerować w związku kłamstewka. W stylu "nie, kochanie, to nie ja stłukłem ten talerz". A kiedy wkraczamy na drogę "taaaak, mam urlop...." gdy straciliśmy pracę to trzeba zwyczajnie porozmawiać.
To po prostu ludzka natura, że człowiek się często prawdy boi. To normalne.
I ten strach sprawia, że niektórzy wolą żyć w kłamstwie? Krzywdząc siebie i innych?

Teo jeszcze dziś zabieram się za czytanie 😉
CzarownicaSa haha i teraz uzasadniamy kopanie w zepsuty komputer  😁

edit: wydaje mi się, że może po prostu trzeba by było to jakoś podzielić
dla mnie np. rzeczy typu "to nie ja zbiłem talerz" to bardziej takie kłamstewka-oszustwa
a takie Kłamstwo przez duże "K"  to zupełnie co innego
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
26 listopada 2014 14:49
CzarownicaSa haha i teraz uzasadniamy kopanie w zepsuty komputer  😁


Szczególnie ten w pracy  😎 Bo tak raptownie zeszłam z krzesła, że PRZYPADKIEM oberwał  😁
Mój M ostatnio tez się przyznał do drobnego kłamstewka. Bardzo nieinwazyjne,a wręcz takie, że od niego wymagało nie lada odwagi, a mnie rozczuliło, że jedyne co chciałam zrobić to go przytulić(co chwile później uczyniłam  😎 )  😁

Z tym, że to w porównaniu z moim poprzednim związkiem jest inna liga. Bo wtedy było dokładnie tak, jak któraś z Was już napisała- wiesz, że kłamie, ale dalej wciska Ci ciemnotę prosto w oczy. Moim zdaniem w związku to nie ma racji bytu, bo im dalej w las tym gorzej i człowiek zaczyna się zastanawiać, czy w przypadku poważniejszych rzeczy nikt Ci kitu nie wciska. I nie ukrywam, że to był jeden z powodów do rozstania  🙄
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 listopada 2014 14:54
edit: wydaje mi się, że może po prostu trzeba by było to jakoś podzielić
dla mnie np. rzeczy typu "to nie ja zbiłem talerz" to bardziej takie kłamstewka-oszustwa
a takie Kłamstwo przez duże "K"  to zupełnie co innego


Ooo, dokładnie.

Bo wtedy było dokładnie tak, jak któraś z Was już napisała- wiesz, że kłamie, ale dalej wciska Ci ciemnotę prosto w oczy. Moim zdaniem w związku to nie ma racji bytu, bo im dalej w las tym gorzej i człowiek zaczyna się zastanawiać, czy w przypadku poważniejszych rzeczy nikt Ci kitu nie wciska. I nie ukrywam, że to był jeden z powodów do rozstania  🙄


I dlatego skończyłam ten związek, bo na mnie to wszystko zaczęło oddzialowywać aż do momentu gdy u siebie zaczęłam zauważać zalążki paranoi na tym tle. Skoro potrafi kłamać na wielu płaszczyznach...  🙄 Zaufanie bardzo szybko się traci w takim przypadku. I parę razy faktycznie było tak jak i CzarownicaSa wspomina: "jak Cię złapią za rękę to powiedz, że to nie twoja ręka".  😵

Nie chodzi o pomniejsze, niewinne, kłamstewka bo to każdemu się zdarza, ale życie z kimś i ciągłe zastanawianie się ile jest prawdy w tym co mówi nikogo nie bawi. Czasami miałam wrażenie, że żyje w pararelnej rzeczywistości.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
26 listopada 2014 16:49
buyaka piąteczka  😉 Zaufanie w takiej sytuacji traci się z prędkością światła po prostu. Szczytem wszystkiego dla mnie było wciskanie mi kitu, że wszystko jest pięknie i ładnie, a za moimi plecami robił coś totalnie wbrew mnie, po czym jak "sprawa się rypała", to stawiał mnie przed faktem dokonanym  😵 Kolejna rzecz, której miałam totalnie dosyć. Pominę olewanie oraz brak szacunku. Generalnie to mogłabym epopeje napisać na ten temat. Dlatego teraz tym bardziej doceniam M, bo pomimo tego jaki jest wspaniały, opiekuńczy i pełen szacunku zarówno dla mnie jak i mojej mamy, widzę dodatkowo jak powinno życie z drugim człowiekiem wyglądać. Szacunek, SZCZEROŚĆ i rozmowa to dla mnie podstawa, bez tego nie ma nic. I tak się sobie dziwię, że w poprzednim związku tyle wytrzymałam...
Przerażające. Powiedzcie, dlaczego tacy ludzie są i dlaczego trafiają na naszą drogę?  😵
I jak tu potem komuś zaufać?
Mitomania to choroba. Gdyby chciał, to by nad sobą pracował. Ale nie widzi problemu, a bez tego, no cóż... Ja generalnie w szoku byłam, bo on zawsze z automatu miał gotową(oczywiście wyssaną z palca) odpowiedź.

U mnie każdy z automatu ma jakiś procent zaufania. Nie wrzucam wszystkich do jednego wora. Jasne, nabieram doświadczenia po każdym związku, tak jak i jestem bogatsza o konkretne przemyślenia związane z tematem, ale nie nie jestem wycofaną myszką bo jakiś 'ktoś' nadszarpną moje zaufanie.

[edit] jakim cudem w moim poprzednim poście jak wół stoi 'zalonżek' skoro napisałam zalą.żek  🤔 poprawiam, poprawiam a ciągle wersja z błędem jest!
Ja nie wiem, może to dla mnie jeszcze za szybko, żeby oceniać, ale mam wrażenie, że z zaufaniem mogę mieć problem.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
26 listopada 2014 17:43
szpecik, mi się udało zaufać bo M po prostu dał mi się poznać. Niczego nie grał, niczego nie ukrywał. Bardzo dużo z resztą rozmawialiśmy czego oczekujemy od życia itd. Ale nie ukrywam, że tkwi we mnie taka jakby podejrzliwość. Że wydaje mi się, że coś jest nie tak, to po 10 razy pytam, zanim dojdzie do mnie, że serio wszystko jest ok i nikt mi oczu nie mydli. Wiem, że jest to upierdliwe i staram się z tym walczyć. Na szczęście M mnie rozumie i nie ukrywam, że swoją cierpliwością bardzo mi w tej walce pomaga 😉
smarcik, powiedz chociaż czy Czech, czy nie Czech 😍
P.S. Przepraszam, że nie odpisałam na PW, ale zupełnie nie miałam do tego głowy - odezwę się w weekend 😡
buyaka, bo forum automatycznie poprawia l.ąża na lonża 🙂 Biedny zal.ążek obrywa przy okazji.
szepcik, Biegnąca z wilkami to cenna książka. Dobrze, że przypadkiem kupiłaś.

Na fejsie pojawiło się takie Agnieszki Osieckiej: "Dopóki go kochałam, jak on cudnie poprawiał te włosy! Nagle - Jesu! Jak on głupio poprawia te włosy!" 🤣
Trochę jak z Szatańskimi Wersetami - zawsze myślałam, że to o czymś innym 😉 Ale z Biegnącej też będę zadowolona, na 200% 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
26 listopada 2014 18:57
halo, to łagodna wersja..
ja znam wymowniejszy opis tego mechanizmu  😎 😎 😎 😎

"Wchodzi do kawiarni kobieta, a tam oparty seksownie o bar przystojny mężczyzna, po męsku nieogolony, lekko zblazowany, papieros w kącie ust, magnetyczne spojrzenie. No i poszło! Burza hormonów, tajfun w łóżku. kilka miesięcy później ta sama kobieta wchodzi do baru, a on jak ten łach ostatni znowu opiera się o ten bar, jak popapraniec jakiś, jak dupa wołowa, znowu się nie ogolił, znowu się papierochami krztusi i znowu to bezmyślne tępe spojrzenie. Nie wytrzymała, rzuciła nieudacznika."

(najprawdopodobniej jest to cytat z felietonu Marcina Mellera)
Te cytaty zdecydowanie przeważyły szalę. To NAJLEPSZY wątek do jakiego dołączyłam choć u mnie z sercowymi kiepsko  😁
Piszcie, piszcie, piszcie  😍
Co do cytatów myślę, że dlatego wiele związków rozpada się przy dłuższym dystansie. To, co nam się podobało i kochaliśmy już nie wzbudza w nas tego zauroczenia, co kiedyś
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się