Wypadki z udziałem zwierząt - do kogo o pomoc?
1. To prawo to jakaś porażka. A jak ktoś wraca od weterynarza z uspanym psem to co ? Tez można dostać karę ?
2. Kiedyś była dyskusja że myśliwi to tacy dobrzy ludzie, że to wszytsko to dla dobra ludzi i zwierząt, a zostawili dzika z raną postrzalowa żeby konał przez najbliższe dni ? 🤔wirek:
TheWunia, nie zostawili tylko im pewnie uciekł i dalej się zatrzymał, jak stan się pogorszył. Niby myśliwi nie mogę strzelać do zwierząt, jeśli nie są do końca pewni czy go zabiją, no ale... jak widać różnie bywa.
Znalazłam taki komentarz:
Przeczytałem ze zdumieniem ten artykuł. Przecież tam każde zdanie jest próba zatuszowania większej afery, to jest wierzchołek góry z działalnością tego ośrodka.
Prawo mówi jednoznacznie: każde podniesienie rannego /chorego/ dzikiego zwierzęcia z drogi przez osoby nieupoważnione jest kłusownictwem!
I to co opisują jest nieudolną jego obroną. Każde zdanie artykułu jest naruszeniem prawa.
Punkt odbioru padliny w schronisku? Leczenie ciężko postrzelonego dzika w lecznicy? Naiwna obrona!
Ranny dzik w wadze 80 kg w samochodzie, chyba nie osobowym, kto go tam wrzucił? Stoję murem za decyzją PIW. Ktoś ich próbuje zrobić nieudolnie w balona.
Według mnie to było tak: Gość podjął zastrzelonego dzika z drogi /kłusownictwo/ i zawiózł lub wiózł go w całości do badania w kierunku włośni.
Po drodze został skontrolowany. I cała afera zaczęła się od słowa "padł". Zwierzynę ustrzeloną legalnie na użytek własny można przewozić nawet samochodem osobowym, natomiast za padłe niestety jest kara...
Broniąc się przed oskarżeniem o kłusownictwo wpadł gość z deszczu pod rynnę.
A wystarczyło przedzwonić pod numer 112...
I jeszcze jedno. Lis podejrzany o wściekliznę w schronisku i gość czekał aż to zwierze padnie i dopiero zgłasza do PIW-u?
O tempora, o mores!
Co to za ośrodek Wielgowa?
Kompletny brak nadzoru, za takie naruszenia prawa do zamknięcia.
Taniu, tylko facet, który ratował dzika, nie raz pokazywał, że los zwierzaków nie jest mu obojętny...
Ja sama zbierałam z drogi koty i odwoziłam do weta, jakbym znalazła rannego królika, lis, czy cokolwiek tez bym zawiozła do lecznicy, gdybym miała odpowiedni sprzęt. (tak jak kotów się nie boję, tak na lisa, psa czy coś innego trzeba by mieć klatkę).
Thymos, Klatkę owszem, ale może do tego jakieś rękawice? Ja bym się chyba lisa nie dotykała...
Taniu, tylko facet, który ratował dzika, nie raz pokazywał, że los zwierzaków nie jest mu obojętny...
(...)
Ja tego wcale nie komentuję. Mam mieszane uczucia. Jeśli jest luka prawna dla takich zdarzeń to się ją powinno uzupełnić a nie karać.
Z drugiej strony pracownik IW ma pilnować aktualnego prawa. Trudny temat.
Tak na mój rozum, to zaplątanego, rannego dzika powinno się dostrzelić na miejscu. I tyle.
Czyli tak czy siak trzeba zadzwonić po odpowiednie służby. Bo chyba nikt sam go nie zabije
Aha, to po co wiozl padlego dzika do schroniska w celu utylizacji? Raczej latwo osadzic czy dzik byl konsumpcyjny czy nie po samochodzie. Jakos nie widze mozliwosci wsadzenia zywego, rannego dzika do bagaznika, raczej musial jechac autem przystosowanym do przewozu zywych, duzych zwierzat. Skad by sie urzednicy dowiedzieli o dziku, gdyby gosc tego inspekcji nie zglosil? Przeciez nie zostal zatrzymany w przypadkowej kontroli i nakryty z truchlem dzika? Sam poinformowal urzednikow w celu otrzymania mandatu?
tet, facet pracuje na co dzień w ośrodku pomocy dla dzikich zwierząl, dzik był postrzelony, ale wg nich do uratowania, skoro jeszcze żywego zapakowali do auta.
Jeśliby mieli to robić z checi zysku, to chyba lepiej było faktycznie go dobić na miejscu i przewieźć truchło.
Sprawa się rozchodzi o to, że auto było przystosowane do przewozu żywych dzikich zwierzat. Za martwe odpowiadają inne służby.
A ja wam przytoczę swój przykład 😉
Na początku października wieczorem potrąciłam sarnę (a właściwie rogacza - bo tak podobno nazywa się młody samiec). Nie miałam szans, zmrok, mijałam się z samochodem, kiedy z za drzewa wyskoczyła sarna... Samochód uszkodzony. Dostała w głowę, przez ułamek sekundy wydawało mi się ,że wpadnie mi z tymi rogami do środka...Sarna pognała w pola. Dzwonie do znajomego policjanta. Czy mam to zgłaszać im czy komu. No i tu pojawił się problem... Skoro zwierzę uciekło to nie mam zgłaszać policji, bo nie będą ganiać po polach za zwierzyną. Dla upewnienia się, pojechałam zapytać na komendę w swojej rodzinnej miejscowości (zdarzenie miało miejsce jakieś kilka kilometrów od niej) a tam wielkie oczy, o co ja w ogóle pytam 😉 I twierdzenie ,że takimi sprawami zajmuje się nadleśnictwo albo koła łowieckie. No i gdyby teren należał do nadleśnictwa nie byłoby problemu, a ,że należał do koła łowieckiego to znów problem... Bo nikt nie wie jakie to koło 😵 Nadleśnictwo najbliższe nie wie.. W końcu udało mi się dowiedzieć, jednak dopiero następnego dnia i to przypadkiem. No i niestety nie udało się jej uratować... Chciałam jej pomóc, ale w związku z tym ,że "nikt nic nie wie i to nie jego teren" nie udało się.
Więc ja się pytam, ok zwierzę potrącone zostaje na miejscu wiadomo co robić. Ale co w przypadku kiedy ranne ucieka dalej?
Traumę mam do tej pory. Dwa dni później taka sama praktycznie sytuacja... tylko wielki dzik na skraju drogi. Nie wiem jak to zrobiłam,że go wyminęłam i nie urwałam chociaż lusterka o samochód z naprzeciwka... Jesień to straszny czas dla zwierzaków 🤔
Dałaś się zbyć policji i tyle.
kasja znaleźć koło łowieckie to nie problem, wystarczy wpisać w google "koło łowieckie (nazwa miejscowości)", każde ma mapę z terenem jakim zarządza a nawet jeśli nie to dzwonisz do pierwszego lepszego z tej miejscowości to podpowiedzą.
Jak zwierzyna padnie na miejscu to zasady postępowania są proste, prawo o ruchu drogowym mówi, że kierowca ma obowiązek usunąć z drogi zagrożenie (czyli zwłoki) lub oznakować je w taki sposób by było widoczne dla innych użytkowników (no przecież każdy ma w samochodzie taśmę ostrzegawczą i paliki nie?) 😂. O ile zepchnięcie butem jakiegoś kota jeszcze mogę zrozumieć to w przypadku większego zwierza może być ciężko dlatego wówczas trzeba dzwonić na policję, która oznakuje to miejsce i/lub powiadomi zarządcę drogi o konieczności usunięcia zwłok. Jeśli zwierzę żyje i nie ma szans na przeżycie to decyzję o jego uśmierceniu podejmuję (no własnie nie pamiętam kto jest pierwszy w kolejności -chyba ktoś z nadleśnictwa albo koła łowieckiego -sprawdzę w robocie i się poprawie jak pisze brednie). Jeśli oni z jakiś powodów nie mogą tego zrobić to odstrzału może dokonać Policjant albo inny funkcjonariusz a zwłoki usuwa oczywiście zarządca drogi. Jak zwierze potrącone ucieknie i padnie gdzie indziej wtedy jego utylizacją zajmuje się gmina (ustawa o utrzymaniu czystości w gminach). W każdym przypadku koło łowieckie musi być powiadomione o takich zdarzeniach, żeby ujęli tą sztukę w "planie odstrzałów".
Zgłosiłam kołu łowieckiemu już po fakcie to zdarzenie. Ja jednak miałam problem ,żeby znaleźć koło łowieckie odpowiednie temu terenowi... Bo nie wiem czy tylko u mnie w pomorskim takie dziwactwa... np. Koło łowieckie Gdyni znajduje się pare km od mojego domu.A więc jakieś 60 km od Gdyni. No chociaż może też ze zdenerwowania nie udało mi się szybko znaleźć tego koła... Nie zaprzeczam 😉
Owszem, wiem ,że dałam się zbyć policji... no niestety 🤔
A wiecie jak to jest z odszkodowaniem? Jak nie ma ktoś autocasco
Znajomy wysłał mnie na komendę, abym spisała zeznania, bo tego dnia odbywało się polowanie i zwierzę było wystraszone. W takim wypadku podobno nawet bez AC można dostać odszkodowanie. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem z tych co byle gówno i chcę zadość uczynienie. Poruszyła mnie ta sprawa... Ale naprawa auta też trochę kosztowała..
Jeśli droga była oznakowana znakami "zwierzęta leśne" to nie wypłacą (przeważnie wszystkie odcinki leśne są oznakowane).
No właśnie droga nieoznakowana tym znakiem, jechałam z dozwoloną prędkością. To nie był odcinek leśny, u mnie na Żuławach lasów nie mamy 😉 Po obu stronach tylko gołe pola i kilka krzaczków.
Dostałam pismo z policji ,że nie popełniłam wykroczenia w związku z wydarzeniem.
To chyba się należy w takim przypadku. Złóż wniosek do zarządcy drogi.
edit - jeśli tego dnia odbywała się nagonka to może ci to ułatwić sprawę bo wówczas to koło łowieckie musi wypłacić odszkodowanie.
edit2 kasuje link
TRATATA, skróć link, bo rozjeżdża stronę...
Gdyby ten łoś zdechł na prywatnym terenie, a właściciel usiłowałby wywieźć trupa, to miałby zaraz proces o kłusownictwo. To a propos historii z dzikiem.
http://www.tvn24.pl/znalazl-sie-transport-dla-rannego-losia-trafi-do-specjalnego-osrodka,492137,s.html
Paranoja... Skoro od początku było wiadomo, że nikt nie chce wyłożyć środków na transport (najwyraźniej wyłożono je tylko po to, żeby media się odczepiły), to nie można było podjąć decyzji o uśpieniu? Skoro on nie był w stanie sam się poruszać, to bez pomocy człowieka i tak by nie przeżył, a tak to tylko się męczył... Super, że w końcu zwierzę uzyskało realną pomoc i ma szanse na powrót do zdrowia, ale dla mnie pozwolenie na to, by przez 4 dni cierpiało, jest totalnie niezgodne z ustawą o ochronie zwierząt. Jakoś nie widzę w tym działaniu postępowania zgodnego z treścią ustawy - bo najwyraźniej żadna jednostka nie była zdania, iż zajęcie się tym łosiem leży w jej gestii. :/
Czy naprawdę sformułowanie "Inspekcja Weterynaryjna oraz inne właściwe organy administracji rządowej i samorządu terytorialnego" jest tak nieprecyzyjne, że się dowolnie mogą przerzucać odpowiedzialnością?
Paranoja :/ ja się zawsze zastanawiam co ludzie, którzy bezbronnego zwierzaka uratować nie chcą, zrobią gdy to człowiek będzie potrzebował pomocy..
dla takich ludzi człowiek to człowiek i o ludzi trzeba dbać, a taki zwierzak to coś, rzecz.
ostatnio sąsiadka do mnie wyjechała z załamującym tekstem. Wracałam z psem od weterynarza, łapy wygolone od pobierania krwi. Z zaciekawieniem zapytała co to, to odpowiedziałam i powiedziałam ile zapłaciłam za badania. O rany boskie tyle na PSA! przecież dzieci chodzą głodne a ja 100zł na psa wydaję.
Trzeba bylo zapytac kiedy ostatnio dala pieniadze glodnym dzieciom
tu nawet nie o to chodzi, że ona nie daje pieniędzy dla potrzebujących ludzi. Tu chodziło o zmarnowanie pieniędzy na psa.
Trzeba bylo zapytac kiedy ostatnio dala pieniadze glodnym dzieciom
Zazwyczaj jest tak, że krowa, która dużo ryczy... standard
Szepcik, dziękuję za link.
Ja przyznam, że przesłałam kasę, a łoś w ogóle okazał się dziewczynką 🙂