Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 listopada 2014 17:40
budyń, O rany, takie są najgorsze. Ja już nie mam oporów przed opieprzeniem żeby mi w tyłek nie wchodziła/wchodził. Może takie pouczenie nie jest przyjemne, ale jak ktoś zachowuje się jakby był pępkiem świata i mu się wszystko należy (nawet pierwszeństwo w kolejce) to we mnie diabeł wstępuje. 😁

Najgorsze są babsztyle (nie babcie, bo babcie to co innego) z laskami. Nie patrzy ci taka na nic tylko lezie, pcha się swoim cielskiem, jeszcze laską po nogach przygrzmoci. A na jakiekolwiek zwrócenie uwagi albo nie reaguje albo obrzuca wyzwiskami rodem z rynsztoka. 🤔wirek:

A tak poza tym wkurza mnie świadomość, że do pierwszych śniegów coraz bliżej. Nie znoszę zimy!
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
17 listopada 2014 18:21
Mnie wkurza jak ciągle pewna osoba niby prosi o pomoc a tak naprawdę szuka jelenia, który ciągle coś za nią zrobi. Już ciężko mi słuchać jak to (po wielu latach w stajni sportowej) ciągle czegoś nie umie. "Zrób mi grzywkę, bo mi nie wychodzi", "ogól mi konia bo ja nie umiem" itd. Jak powiedziałam, żeby sama najpierw spróbowała w ogóle ogolić, bo to nie jest takie trudne i nie raz widziała jak to się robi, to temat ucichł. Dzisiaj się dowiedziałam z koleżanką jak to ją olałyśmy i nie ogoliłyśmy jej konia i ona tez nas oleje. Ręce opadają  😵 
Constantia, ja też mam alergię na takie osoby. Co innego, jak ktoś powie 'pokaż mi' (żebym w domyśle następny raz mógł zrobić to sam) zamiast 'zrób' (i rób za każdym razem). Oczywiście jak ktoś do jakiejś czynności ma rzeczywiście lewe ręce to można pomóc ale nie wyręczać kogoś na każdym kroku.
smarcik, mruknęłam: "To już wszystko rozumiem" a głośniej: "Może pan próbować, ale szczerze... nie radzę!" Spokornieli.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 listopada 2014 08:36
halo współczuję konfrontacji z takimi ludźmi  🙄

Wkurza mnie, że dziś i jutro nie ma wody w akademiku bo wymieniają rury i oczywiście informacja o tym fakcie pojawiła się TERAZ, kiedy już odcięli wodę. I to tak totalnie - nie ma jak ugotować obiadu czy choćby umyć się. Oczywiście informacja jest w postaci jednej kartki na cały 6-piętrowy akademik i to po czesku - mi to nie przeszkadza ale nie sądzę, żeby np Wietnamczycy zrozumieli co tam jest napisane. A wkurza mnie to, ponieważ nie jest to żadna awaria tylko rutynowa wymiana rur więc nie sądzę, żeby ktoś dziś rano pomyślał "wymieńmy rury!" - na pewno było to wcześniej zaplanowane, więc informacja też powinna być wcześniej  🙄
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 listopada 2014 09:15
smarcik, u mnie to norma, chociaż niby ciągle coś im się psuje. "wody nie ma do odwołania"  😂
mogę zapytać co Ty robisz w czeskim akademiku?  👀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 listopada 2014 09:20
Studiuję w Brnie  😉  Dla mnie to totalna magia bo w Warszawie zanim dorobiłam się swoich czterech ścian wynajmowałam mieszkanie, więc życie akademickie jest mi totalnie obce  😉 No ale nic, przynajmniej jest motywacja, żeby pójść na siłownię dziś i jutro (liczę na to, że tam mają wodę w prysznicach  😂 ).
smarcik, dopiszę, że dziś dowiedziałam się, że moja reakcja była... mało asertywna 🙂 Trzeba było wezwać policję. W podobnej sytuacji facet dostał... 8 lat... psychiatryka 🤣
(zapewne nie "dostał", tylko ostatecznie trafił, ale ojtam ojtam).
Wkurza mnie, a może raczej smuci fakt, że jestem alergikiem. Wiedziałam, że na pewno jestem uczulona na kocią sierść (nie trzeba mieć nawet wykształcenia medycznego, żeby to stwierdzić w moim przypadku...). Dzisiaj na zajęciach ot tak robiliśmy sobie wzajemnie testy skórne i jak się okazało jestem także uczulona na psy i króliki 🙁 Tego nie byłam świadoma i zawsze myślałam, że pies to dla mnie w przyszłości jakaś alternatywa na koty (które uwielbiam i nie mogę przeboleć faktu, że nie będę ich mogła w przyszłości posiadać). Dobrze, że nie mieli końskiej próbki bo pewnie też by mi wyszedł dodatni odczyn (a czasem pewnych rzeczy warto nie wiedzieć). Poza tym wyszło mi jeszcze kilka +, np. niektóre zioła, roztocza, kurz (tego się akurat domyślałam). Jedyny pozytywny aspekt jest taki, że poznałam prawdopodobną przyczynę swoich sezonowych dolegliwości - pyłki traw.

Trochę mnie też smuci, że te alergiczne dolegliwości nasilają się u mnie z wiekiem, podczas gdy zwykle są to problemy dzieciaków (i z czasem mijają). Ostatni test miałam robiony dobre 10 lat temu i wtedy nie wyszło mi kompletnie nic...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2014 12:42
vanille nie jestem w temacie alergii (na szczęście i mam nadzieję, że na zawsze - bo u mojego wujka wyszło dopiero po 30 latach uczulenie na pyłki a całe swoje dzieciństwo przeżył na polu, boisku, itp 😀) ale skoro masz kontakt z końmi, psami i nic się nie dzieje, to chyba możesz z nimi przebywać?
strzemionko, jeśli chodzi o konie to zdarza mi się przyjść do stajni i doznać nagłego zatkania nosa i ataku kichania. To się jednak zdarza rzadko i najczęściej w okresie zmiany sierści, kiedy to wszystko w masowych ilościach lata w powietrzu. Nie jest to jednak dla mnie jakaś uciążliwa kwestia, ponieważ w stajni nie bywam codziennie tylko kilka razy w tygodniu, a i objawów nie mam za każdym razem. Z psami nigdy nie miałam bliższego kontaktu (ani w domu ani nigdzie indziej) i wydaje mi się, że to jest powodem mojej tolerancji wobec nich. Gdybym jednak psa kupiła, zamieszkała z nim i miała codzienny kontakt z sierścią sprawa pewnie by się radykalnie zmieniła. Z moim kotem też tak było - alergia rozwijała się stopniowo. Na początku długo nie było mi kompletnie nic, obecnie doszłam do momentu, w którym nawet położenie się w miejscu, gdzie wcześniej leżał mój kot wywołuje u mnie reakcję.

Poza tym o ile te roztocza i zioła wywołały u mnie niewielki odczyn, o tyle pies, kot i trawy były nie do przeoczenia 🙁
vanille, są psy i koty, które mogą mieć alergicy. Choć łysy kot, to nie kot 😁
Nie musi być łysy...
Koty syberyjskie tez są hipoalergiczne, bo nie mają czegoś tam w ślinie, co uczula alergików. Sprawdzone info, bo z 3 kotów w domu, tylko z tym mogę spać i nie udusić się w nocy 😉
A są one wręcz przeciwieństwem łysiny ;p Załączam mojego puchacza

btw vanille jak Cię to tak bardzo gryzie to się po prostu odczul. Zazwyczaj działa. A z alergią da się żyć wśród zwierząt, tylko potrzeba trochę więcej determinacji i leków antyhistaminowych 😁 Mówi Ci to studentka weterynarii. Po studiach mam zamiar iść na odczulanie, ale nawet jeżeli nie wypali to trudno, do tej pory przeżyłam, to dalej też dam sobie radę.
Podobno to nie sierść uczula, a skóra, więc łyse psy nie pomogą.
budyń, już kiedyś rozważałam kupno sfinksa (ponoć nie uczulają) choć przedstawiciele tej rasy wyglądają paskudnie 🤣 ale kot to kot, nie ma co wybrzydzać!

Ramires, ale piękna bestyjka! Szczerze mówiąc nie miałam o tym zielonego pojęcia ale w takim razie na pewno przyinteresuję się tematem! Poza tym jeśli chodzi o odczulanie to ponoć na koty nie ma żadnego, które tak naprawdę działa. Pytałam dzisiaj jednego z lekarzy na zajęciach.

flygirl, z tego co wiem psy, które mają włosy a nie sierść są hipoalergiczne - np. yorki. Z tym, że mi się zawsze duży pies marzył - labrador albo coś w ten deseń.

EDIT: dopisek

emptyline   Big Milk Straciatella
20 listopada 2014 13:45
flygirl, nieprawda. Może uczulać ślina, mocz, kał (bardzo często), może naskórek, może sama sierść. Moja mama nie może mieć psów z normalną sierścią - od razu dostaje reakcji alergicznej, której nie dostaje już jednak na grzywacze chińskie, które w związaku z tym mamy - i wersję łysą i włochatą, oba są ok. Trzeba sprawdzać. Jeśli wracamy zaś do naskórka - czym pies więcej sierści zrzuca tym więcej naskórka zostawia i taki też będzie bardziej uczulający, warto więc szukać wśród ras liniejących jak najmniej.
emptyline, możesz podrzucić jakieś fotki grzywaczy?
Do tego koty tej rasy mają fantastyczne charaktery... nasz Puchaty często zachowuje się bardziej jak pies niż kot. Cały dzień chodzi za moją mamą, śpi jej na głowie, kiedy mama wychodzi z domu, kot siada pod drzwiami i płacze, a jak wraca, to zawsze ją wita i się łasi. Ogląda z nami telewizję i zawsze musi być tam, gdzie są ludzie. Mój ojciec uważa, że to żywa zabawka, bo nie ma w niej w ogóle takiego 'kociego' odruchu kaleczenia ludzi bez powodu - można z nią zrobić dosłownie wszystko a ta ewentualnie popatrzy na człowieka jak na idiote. Jedynie czasami gryzie papcie, to akurat głupi zwyczaj,
Znam 2 inne syberiany i oba są bardzo podobne 😉 Tylko trzeba im zapewnic dużo ruchu, bo mają tendencję do tycia i są kotami drzewnymi, więc muszę się powspinac i wybiegać.
Jak na kota to wybitnie wielkie i kochane bydlę.

Dodam tylko, że oczywiście nie jest to pewne na 100% że taki kot nie uczuli. Jest jednak najmniej uczulającą rasą, bo jego ślina nie zawiera pewnego białka, które odpowiada zazwyczaj za reakcję alergiczną u ludzi. Trzeba sprawdzić na sobie. Jednak jestem z rodziny alergików i u nas wszyscy są na Puchatego odporni, w przeciwieństwie do naszych dachowców.
emptyline   Big Milk Straciatella
20 listopada 2014 13:57
vanille, niestety to małe pieski. Tutaj mój powder puff (czyli włochaty), Lex:


Dodałam w poprzednim poście to: "Jeśli wracamy zaś do naskórka - czym pies więcej sierści zrzuca tym więcej naskórka zostawia i taki też będzie bardziej uczulający, warto więc szukać wśród ras liniejących jak najmniej" - warto zwrócić na tę kwestię uwagę.
emptyline dogłębnie nie sprawdzałam tego tematu, tak nam powiedziała pani na alergenach w zeszłym roku. 😉
emptyline, ale jest przeuroczy! Oczy prawie jak u kota ze Shreka 😀

Ramires, właśnie przejrzałam internety w poszukiwaniu jakichś informacji i rzeczywiście charakter mają kochany. No cóż, bardzo Ci dziękuję za przywrócenie wiary w to, że kiedyś coś puchatego będzie u mnie leżeć na dywanie 🙂
emptyline   Big Milk Straciatella
20 listopada 2014 14:46
vanille, dzięki, jest słodki, to fakt, ale to diabeł wcielony. 🙂 A ty możesz się zainteresować np. golden retriverem - mimo, że linieje, sporo osób na niego nie kicha, nie dostaje wysypki, ani się nie dusi. Tak samo duży pudel - mógłby się nadać. A także kilka innych terierów. Musisz sprawdzać, zarówno jeśli chodzi o koty jak i psy. A jeśli chodzi o grzywacze, to akurat na nie jeszcze uczulonej osoby nie spotkałam. 🙂
Jeśli chodzi o koty, to mam alergię tylko na dachowce 😁 na rasowe długowłose nie reaguję źle. Z naszym maine coonem normalnie śpię, z norwegiem kolegi też nie mam problemów, a sporo czasu spędzamy razem. ( 🤣 ) U babci, która ma dachowca, wystarczy 20 minut i zaczynam się dusić i puchnąć. A jednak w ilości gubionego futra jest ogromna-sierściuchy gubią mnóstwo nonstop, babciny trochę tylko jak zmienia na zimę i wiosnę.
busch   Mad god's blessing.
20 listopada 2014 20:59
Wkurza mnie, a może raczej smuci fakt, że jestem alergikiem. Wiedziałam, że na pewno jestem uczulona na kocią sierść (nie trzeba mieć nawet wykształcenia medycznego, żeby to stwierdzić w moim przypadku...). Dzisiaj na zajęciach ot tak robiliśmy sobie wzajemnie testy skórne i jak się okazało jestem także uczulona na psy i króliki 🙁 Tego nie byłam świadoma i zawsze myślałam, że pies to dla mnie w przyszłości jakaś alternatywa na koty (które uwielbiam i nie mogę przeboleć faktu, że nie będę ich mogła w przyszłości posiadać). Dobrze, że nie mieli końskiej próbki bo pewnie też by mi wyszedł dodatni odczyn (a czasem pewnych rzeczy warto nie wiedzieć). Poza tym wyszło mi jeszcze kilka +, np. niektóre zioła, roztocza, kurz (tego się akurat domyślałam). Jedyny pozytywny aspekt jest taki, że poznałam prawdopodobną przyczynę swoich sezonowych dolegliwości - pyłki traw.

Trochę mnie też smuci, że te alergiczne dolegliwości nasilają się u mnie z wiekiem, podczas gdy zwykle są to problemy dzieciaków (i z czasem mijają). Ostatni test miałam robiony dobre 10 lat temu i wtedy nie wyszło mi kompletnie nic...


Ja bym w pierwszej kolejności powtórzyła testy w jakimś bardziej wiarygodnym miejscu 😉. Pamiętam, że kiedyś też mi zrobiono takie testy, gdzie niby byłam uczulona na koty i psy bardzo (a w domu jedno i drugie biegało od zawsze), na konie trochę, na milion innych rzeczy z kurzem na czele. A silniejsze objawy miałam jak Ty - sezonowo (no i w przeciwieństwie do Ciebie na koty też nigdy sama nie odczułam tego uczulenia). Potem jak inny specjalista obejrzał te badania, to stwierdził że są źle zrobione i gdyby je wziąć na poważnie, to nawet na próbkę kontrolną - zdaje się wodę fizjologiczną? - też byłam uczulona.

Po powtórzeniu badań wyszło, że jednak zwierzęta mnie nie zabijają, tylko jakieś pyłki kwitnące w marcu i kwietniu 😉.
busch, w sumie rozsądnie gadasz, tak zrobię. Może akurat się okaże, że nie jest tak źle 🙂
emptyline   Big Milk Straciatella
20 listopada 2014 22:40
maiiaF, ja jestem uczulona na rosyjskie niebieskie. Nie wiem czym się cholera różnią, ale tylko przy nich się drapię i duszę.
Miałam to napisać w wątku "co mnie śmieszy", ale mnie wkurza.
Pani tłumacz przy bardzo ważnej okazji  tłumaczy:
- obornik (manure) jako shit  🤔
- o otrutych zwierzętach (toksykologia) mówi, że przyczyną śmierci było..... suicide !
- Osiedle Oficerskie (przedwojenna dzielnica) mówi: Military Zone !!
Swoją drogą "angielski" pana z Irlandii też był taki, że rozumiałam piąte przez dziesiąte, ale to już inna sprawa.
Tania  🤔 - masakra jakaś
Facella   Dawna re-volto wróć!
21 listopada 2014 16:09
Tania, ja kiedyś miałam (nie)przyjemność rozmawiać z Irlandczykiem, w dodatku przez telefon. Co on do mnie wtedy mówił, to do dzisiaj do tego w większości nie doszłam  😂 To co najważniejsze zrozumiałam  😁 A jak rozmawiałam na żywo ze Szkotem, to ani słowa... Masakra, niby człowiek zna ten angielski, ale jak przychodzi co do czego, to się czuje jak kretyn...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 listopada 2014 16:52
A ja muszę się teraz nauczyć z nimi rozmawiać 😵 😁 I nie powiem, łatwo nie jest 😉 Oni nawet liczą jakoś dziwnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się