kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
Mirinda94, prawnie wygląda to tak, że właściciel pensjonatu nie jest właścicielem konia nawet wówczas, gdy właściciel konia nie płaci za jego utrzymanie.
TU więcej na ten temat
_Gaga dzięki :kwiatek: ten wątek nie napawa jednak optymizmem - wychodzi na to że skoro przy umowie wynajmu boksu nie było umowy wekslowej regulującej kwestie własności konia w wypadku niepłacenia przez właściciela, to sprawa jest właściwie nie do rozstrzygnięcia. Gdybym wiedziała że właściciel stajni zapewni temu koniowi godziwe warunki życia, to nie zastanawiałabym się nad kupnem innego i stacjonowaniem w lepszym miejscu (hala, trenerzy itp.), a tego podopiecznego bym odwiedzała co jakiś czas. Ja nie jestem zbyt emocjonalną osobą, ale mam takie poczucie, że jak się zdecydowałam nad opiekę nad zwierzęciem to nie mogę sprawy tak po prostu pozostawić.
Mirinda94, chcesz sprawę ruszyć to szukaj właściciela konia. Znasz nazwisko, stary adres? Prawdopodobne miejsce pobytu? Znajdź krewnych lub szukaj faceta przez internet. Dogadaj się z właścicielem konia, że w zamian za zrzeczenie się zwierzęcia Ty spłacisz pensjonatowe długi.
abre, za 5 lat? Licząc nawet bardzo niską średnią rzędu 450 zł - koszt konia wyjdzie 27 000 zł + kowal i lekwet (odrobaczanie, szczepienia)...
_Gaga, jeśli jej zależy na koniu? Może też dogadać się z właścicielem, że "abonament" zaliczy jako część długu. Niech kombinuje.
Niech go kupi za tyle ile właściciel sprzeda, a były jego właściciel z właścicielem stajni niech nie razem martwią co dalej 🙂
abre, na brak pieniędzy nie narzekam, ale za 27 000 zł to można kupić super konia do sportu. Nie ledwo zajeżdżonego dzikusa z średniawym rodowodem 😁. Zależy mi na sprawie, ale takiej kasy na pewno nie wyłożę, trzeba mieć jakiś rozum a nie ulegać emocjom, tak jak dziewczyny już mówiły.
Czy jeśli 6 koni zostanie odrobaczonych, a jeden nie i będzie miał z nimi kontakt przez 4 dni (następnie przeniesiony do innej stajni) to może tamte "ponadkazić"?
Mirinda94, albo znaleźć właściciela, kupić/dostać od niego konia - i jakimś cudem/negocjacjami przy udziale prawników ewakuować konia z dotychczasowej stajni, albo... zagrozić aktualnemu posiadaczowi/dysponentowi konia (nie właścicielowi konia, właścicielowi stajni), że... nie będzie się konia dzierżawić i zrobi wszystko, żeby ew. chętnych do dzierżawy zniechęcić.
Zażądać umowy dzierżawy/ użyczenia z możliwością przeniesienia, podpisanej przez posiadacza (posiadacz to nie właściciel). Uzyskać zgodę posiadacza (on - kłopot z głowy, ty- stajesz się faktycznym posiadaczem konia, możesz o nim decydować w ramach "zwykłego zarządu"😉, ale nie będzie łatwo, bo on utraci twoje płatności, więc musi być skuteczna groźba, że utraci i tak i tak. Za to użyczenie możesz coś zapłacić z góry. Ryzyko - że prawdziwy właściciel się odnajdzie i będzie dochodził wydania swojej własności, już od ciebie. Jeśli jesteś pewna, że "przepadł na dobre" to negocjuj z posiadaczem wydanie konia pod twój zarząd (faktyczne dysponowanie koniem).
Mało to koni ma zupełnie innych właścicieli w papierach niż ich faktyczni posiadacze?
Umowa przekazania tobie konia pod zarząd powinna być pisemna, z dokładnym opisem okoliczności, żeby nikt ci nie zarzucił działań w złej wierze, a jedynie chęć zaopiekowania się porzuconym zwierzęciem. Nie możesz tego konia kupić, ale może wywalczysz rodzaj adopcji/bycia DT.
halo dzięki za radę 😉 i chyba czas zakończyć tą dyskusję bo wątek z podstaw jeździeckich zszedł na podstawy prawne 😁
Mirinda94, żeby ci doradzić jeździecko trzeb by znać przyczyny zjawiska, co się dzieje i z jakich powodów. Bo tak, to np. ja mogę sobie wyobrażać, że jakiś... optymista uczuł konia "ugięć bocznych na rozluźnienie" a teraz zbieracie tego owoce.
halo poprzedni jeździec tego konia raczej za wiele rozumu nie miał i mogę się założyć że dziewczę pozwalało sobie na takie akcje...Nie napisałam tego w pierwotnym poście, ale napiszę teraz bo widzę że nie do końca rozumiecie o co ja się pytam. Nie chodzi mi o to "co zrobić jak koń mnie wywozi", bo to ja wiem. Moje pytanie dotyczyło czystej FIZYCZNOŚCI - odkąd codziennie pracujemy, siła, elastyczność i zwinność konia znacząco się powiększyły. Gdy zaczynałam przygodę z nim, sprowadzenie go na "właściwy tor" było prostą sprawą - wystarczyło zepchnąć łydką, trochę wodzą i podnieść głos. Działało. Jednakże w skutek roboty konisko się wyrobiło i potrafi bez problemu i błyskawicznie wykonać naprawdę szalone manewry, a zanim ja zareaguję to już jesteśmy o parę metrów od miejsca gdzie mieliśmy być. Te incydenty ZMNIEJSZAJĄ swoją częstotliwość, na starcie to było co każdą jazdę, po parę razy, teraz zdarza się może raz na 10 dni czy rzadziej. Jednak mi brakuje sił żeby szybko skorygować bestię, dlatego szukam jakiegoś sprytnego "sposobu" 😁
Mirinda94, na to niestety nie ma magicznego sposobu 🙁 Fajnie, że "doopisałaś" bo twój, czy w ogóle - ten, nie jest wcale błahy ani rzadki. Bardzo trudny do korekty. Dlatego tak ważna jest "profilaktyka" - żeby drive, ruch do przodu zawsze rozwijać silniej niż nawet gimnastykę/elastyczność, nie wspominając o "cudach-wiankach". Ponieważ zwinny, sprawny i bystry koń potrafi takie manewry, że każdego "załatwi".
Nie widzę innej rady (zza monitora) niż klasyczne "mocniejsze zamknięcie w pomocach" tuż PRZED "objawem", nie dopuszczenie do najmniejszej utraty tempa (zwolnienia, zawahania) i to z takim wyczuciem, żeby "objawowi" zapobiec a nie wprowadzać popłochu/elementu uprzedzenia konia "coś jest na rzeczy'. Przy rozsądnym postępowaniu "objaw" powinien stopniowo zanikać. Można sobie spróbować rzecz ułatwić. Przewidzieć/sprowkować miejsce wystąpienia i... :zaczaić" tak kogoś, kto wykona taką akcję (może "straszny" szelest torebką, może "piszczałki i cymbały" :lol🙂, że koń uzna obrót za bardzo nieatrakcyjny i wyrwie do przodu - za co należy pochwalić.
Ogólnie "objaw" jest właśnie objawem - oporu na drodze odmowy ruchu. Wszystkie opory poprzez odmowę ruchu są STRASZNIE trudne do korekty. I bardzo łatwo przeradzają się w narowy.
halo spróbujemy ze "strachami". Zastanawiam się czy uderzenie bacikiem w momencie odmowy ruchu będzie dobrym wyjściem, na zasadzie skojarzenia niemiłego bodźca z faktem wywożenia w krzaki 😁 . Podczas jazdy używam bacika bardzo rzadko także koń czuje do niego respekt, nie wiem tylko czy w tym danym momencie nie spowoduje to jeszcze dodatkowo paniki i próby dalszej ucieczki? Jak myślisz? Warto spróbować? Bo wydaje się że to łatwy sposób ale nie chcę zrobić głupoty, z tego co wiem to poprzednia amazonka używała palcata głównie jako "pedału gazu" i martwię się że on tego nie ogarnie jako kary tylko jako zachętę do kontynuowania ruchu w złym kierunku...
A ten mój wariat to jest chyba jakiś niespełniony barrel racer albo reiningowiec 😁
Nie wiem gdzie o to spytać...
Poszukuję takich termobutów:
http://pasi-konik.pl/pl/p/HKM-Termobuty-stajenne-Vancouver/1226Tylko z wyciąganą skarpetą/wkładką w środku.
Ktoś coś wie? 😉
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie linki! 👀
Mirinda94, jeśli koń tak respektuje bat, a wyczujesz, że się zbiera do zwrotu - może wystarczy tylko bat pokazać od strony, w którą się zbiera? Tak przesunąć do przodu, żeby koń go zobaczył? W stronę pyska.
Piaffallo, pytałaś już chyba w termobutach (?)... ja nigdy nie widziałam butów termicznych z wyjmowana wkładką... może poszukaj w nie jeździeckich sklepach raczej...?
Piaffallo, _Gaga, chociażby Jack Wolfskin ma krótkie śniegowce/termobuty z wyjmowaną skarpetą, ja miałam taką z wierzchu aluminium w środku kożuszek, nawet przy -20 stopniach komfortowo się w nich prowadziło jazdy.
Ale faktycznie pytanie bardziej pasowałoby do wątku o termobutach 😉
EDIT: Pierwszy-lepszy wynik po wpisaniu w Google 'śniegowce z wyjmowaną skarpetą':
http://www.hanet.com.pl/Zimowe-Buty-Termiczne-Sniegowce-Thinsulate 😉
Orzeszkowa, Wolfskin raczej nie bywają dostępne w sklepach jeździeckich - stąd porada poszukania w pozostałych 🙂
_Gaga, sorry przegapiłam to 'nie' na końcu :kwiatek:
Czy pod pas do lonżowania TRZEBA zakładać czaprak lub podkładkę stricte pod pasową? Oczywiście mowa o pasie nowym, nie zniszczonym, bez ostrych krawędzi, a praca na lonży lekka, bez wypięcia póki co.
Byłabym wdzięczna za odpowiedzi :kwiatek:
Fokusowa, nie, nie trzeba, ale warto aby chronić pas przed końskim potem - dokładnie solą z końskiego potu
Czy wedzidla z rolka sa dozwolone w startach w ujezdzeniu? jest w przepisach cos takiego jak obrotowy lacznik, ale czy to sie tyczzy tez rolek?
[quote author=_Gaga link=topic=1412.msg2222507#msg2222507 date=1415962621]
Fokusowa, nie, nie trzeba, ale warto aby chronić pas przed końskim potem - dokładnie solą z końskiego potu
[/quote]
Dziękuję :kwiatek:
faith, zalaży z jaką rolką. Dokładne dozwolone kiełzna masz na stronie 62 - 63
przepisówRolki jako takie są zabronione, chyba że są łącznikiem obrotowym po prostu
witam mam pytanie - kon podczas lonzowania ( z lonza lub bez) zawsze zadziera glowe pod niebo. Moge zakladac czambony, wypinacze, wszystko a on na czambonie wogole nie chce pracowac (rzucanie lbem, zatrzymania, brak ruchu naprzod albo jakies skoki, ostatnio nawet na czambonie polozyl sie i zaczal tarzac ) a wypinacze nie robia na nim zadnego wrazenia :/
pod siodlem nie ma problemu, po kilku okrazeniach w klusie, sam obniza glowe - na lonzowniku jest to nie do opanowania. Co robic?
szamanka co to znaczy, że wypinacze nie robią na nim żadnego wrażenia? poprawnie dopasowane powinny własnie uniemożliwić zadzierania głowy i nakłonić konia do prawidłowej pracy. Oczywiście nie mówię o maksymalnym skróceniu na siłę, ale stopniowo jak koń już wie o co chodzi w danym patencie trzeba go skrócić do takiej długości, która działa a nie powiewa i nie spełnia swojej funkcji🙂
Co do czambonu to teraz przeczytałam, pracy na lonży też trzeba nauczyć, kon ma wiedzieć, że to jest element pracy/treningu taki sam jak ten pod siodłem i nie ma takiej opcji, że zacznie robić co mu się podoba, ignorować Cię.
Wypinacze sa ignorowane zupelnie, zadziera łeb do góry jakby ich nie było, przy dodatkowym skracaniu ich głowa idzie na jedna strone - zawsze zewnetrzna i potrafi sobie nawet wedzidlo przeciagnac byleby nie trzymac glowy do pionu 🤔
szamanka, zęby jej wet sprawdzał? Nie ma przypadkiem wilczaków?
_Gaga Jemu 😉 Tak, byl u nas wet 3 listopada, wszystko z zebami w porzadku, rowno scierane - nie zalecal zadnych dodatkowych akcji 😉
Szkoda mi go bo widze ze mecza go wszelkie patenty. chcialam to zrobic bezinwazyjnie nie uzywajac ich, no ale kon łeb do gory i heja, a pracujemy nad tym juz 4 miesiac przynajmniej 2-3 razy w tygodniu. Bez lonzy pracuje lepiej wiec ja rowniez usunelam - nie wiem czy slusznie ( pewnie nie 😉) ale na lonzy ma jakies momenty irytacji, jakby zloscil go kawalek sznurka...