Quanta Też muszę się przyznać, że należę do fanek Twoich kopytnych i bloga...
mtl O, Dylan coraz fajniejszy!
Dawno mnie nie było, bo małżu sobie kuku zrobił i wszystkie obowiązki, jego, moje i co gorsza NASZE spadły tylko na mnie 😁 Powiem szczerze, że jestem padnięta, ale małżu wraca powoli do roboty i jak widać, mam w końcu trochę czasu 🙂
Dzisiaj była trenerka i baby zrobiły mi mega obciach bo chodziły koszmarnie 😁 Obydwie 😁 Z drugiej strony wyszły nasze najgorsze problemy i dostałam cenne rady jak sobie z tym radzić. U mnie do poprawienia przede wszystkim sztywna góra w galopie, no i pilnowanie oparcia na zewnętrznej. Trener potwierdziła to, co ja się bałam przyznać: że i Cayenne, i Atea to konie niełatwe, wymagające dużej dozy cierpliwości. Ja wiem, że to brzmi jak wymówki! Tylko, że ja, wręcz przeciwnie, traktuję to jako wyzwanie i szczerze mówiąc coś mi mówi, że nam się uda 🙂
Pozdrawia też Czarodziejka, która wciąż jest w areszcie boksowym, może już jednak wychodzić na pół godziny swawoli na hali.

I taaaak ją boli nóżka... 😀iabeł: