Atea Plany raczej mało ambitne, bo na razie rekreacyjnie i spacerowo, a co dalej, to zobaczymy. W planach jest sprzedaż moich obecnych pojazdów (bryczka polowa i sanie) i zakup maratonówki.
W tygodniu wracam późno z pracy, więc dopiero w sobotę planuję pierwsze zaprzęganie u mnie, tak dla orentacji, jak dalej z nim pracować. Koń raczej obyty - zaliczyłam przejażdżkę testową u poprzedniego właściciela, ale to trochę stres, bo zawsze chodził w parze, a w pojedynkę dopiero kilka razy.
No i chyba czeka mnie trochę pracy od podstaw. Pod siodłem koń nie jest zajeżdżony, ale wsiadłam na próbę i już widzę problem z kontaktem. Wiesza się, ciągnie i próbuje wyszarpywać wodze. Przypuszczam, że to skutki siłowej jazdy w zaprzęgu.
Co w tym przypadku - lonża ? na wypięciu - jakim ?
Domyślam się, że jego zajeżdżanie odbywało się na zasadzie - koń spokojny, zaprzęgamy w parze i jedziemy - bo on nawet na lonży nie umie chodzić, więc na pewno nie było tego etapu.
krótki film z integracji w nowym stadzie :
zdjęcia jeszcze od poprzedniego właściciela :

