Kącik folblutów
Strzemionko, wstaw jakieś zdjęcia San Moritzki 😉
wstawiałam kiedyś i tu, i w wątku z naszymi końmi. Aktualnych i bardziej technicznych (jak to się nazywa :oczy2🙂 nie mam, ostatnio opuściłam się w robieniu zdjęć, to jest z końca sierpnia. Teraz już jest coraz bardziej włochata 🙂
Viridila, co prawda twierdzę, że folbluty to takie... hucuły, tylko niepodobne 🤣. Hucuły, bo staaara krew, i te grzywy... Ot, takie arystokratyczne... prymitywy 😁
Ale daj spokój! Z fiordem dopiero byś się użerała! Z folblutem ciężko się pracuje, bo to tamto, i co chwila "coś się nie zgadza" - z teorią dobraną do plastycznych półkrewek, ale co przyswojone - zostaje w koniu. Folblut nie dziczeje od "beleczego". No, niestety trzeba bardzo uważać, co koń przyswaja 🤣
Magdzior, masz rację, gdy pojawia się wyzwanie - to się myśli jak je zrealizować. Ale kłopot mam, i on maleć nie będzie, raczej wzrastać. Bo G. jest kapitalnym(!) wierzchowcem, po prostu kapitalnym. W codziennym użytkowaniu mogę mu ufać na całego. "Powie" mi wszystko, jeździecki dialog jest obustronny, to nie jest "martwa glina", którą trzeba mozolnie lepić, już daje ogromną frajdę z jazdy - i z całego "bytowania" z koniem. Z jakiegoś powodu uznał, że... zawody są... głupie 🤔 A po cholerę lecieć przed siebie i skakać nieważne jak - byle po drugiej stronie? I wracać skąd się wyruszyło? Obawiam się, że dobrze odczytał moje głębokie intencje 🙁 Bo całe lata uważałam sport za... pusty. Całe lata nie chciałam jeździć sportowo, bo... jaka idea? Co to ma do głównego celu: wzajemnej harmonii i wzajemnego rozwoju? Późno zrozumiałam, że sport jest konieczny(!). Jako test współpracy. Także jako swoista drabina wymagań, okazja do porównań. W wyniku tego testu okazało się, że ja o wiele bardziej słucham konia, niż koń mnie 😁 Że nadal ważniejsza dla mnie jest przyjemność z jazdy niż... skuteczność. Pozostałam w głębi serca jeźdźcem rekreacyjnym, nieważne, że dla mnie definicja rekreacji (i nadal niezrealizowany cel 🙁) to: jeździć 130 bez zadyszki i piaff/pasaż z uśmiechem.
Jakoś tak mam w życiu, że na czym mi NAPRAWDĘ zależy - to dostaję. Tylko... "uważaj na marzenia, bo mogą się spełnić" 🙁 Jeśli się czegoś ważnego nie uwzględni to przerąbane.
Chciałam mieć kapitalnego konia, przyjemnego do jazdy, niezmordowanego, wszechstronnego, na którym można i poskakać, i serie lotnych robić, i ciąć w terenie - to mam.
Nie zdefiniowałam sobie, że chcę mieć skutecznego sportowca 🙁. I jeszcze powiedziałam sobie: w sporcie wszystko albo nic. I tak prowadziliśmy trening - JAKBY to miał być zwycięzca, nie - byle robił co ma robić. Dlatego folblut - żeby nie zdychał po 6 km krosu 😁 Wszystkiego się nie udało. Zostało - nic (no, prawie nic). Jest jeszcze jedna szansa, za kilka miesięcy, jeszcze jednej rzeczy nie sprawdziliśmy w skokach, ale jest to szansa maleńka. Nie sprawdziliśmy skoków na hackamore. Żebym to była pewna, że koń do tego serca nie ma, to nie byłoby o czym mówić. Ale nadal wcale pewna nie jestem. Nadal wiem tylko, że coś się mocno porąbało, ale nie wiem CO. Mimo wielu "różnych przypadków" nie miałam jeszcze takiego, ze na rozprężalni gęba się śmieje, a z minięciem celowników - wręcz przeciwnie 🙁 Choć jeździłam takiego konia, który bezbłędnie ustalał, że są zawody, gdzie sędziowie, gdzie celowniki, gdzie pierwsza przeszkoda - i próbował wszelkimi siłami jak najszybciej powrócić na rozprężalnię. Ten koń ostatecznie chodził C. Mój to nie ten przypadek - to wiem. Ale nadal nie wiem o co chodzi naprawdę. Takie wyzwanie jeszcze przede mną nie stanęło: jak z konia nieprzewidywalnego (mimo solidnego ujeżdżenia i możliwości fizycznych/technicznych) zrobić konia "jak w dym". Na razie nie sądzę, że się da 🙁 Na jedyny sposób, który przychodzi mi do głowy - żeby startować tydzień w tydzień, nisko a do oporu, i wyżej - i znowu - po prostu mnie nie stać. I wątpię, że chcę takiego konia - którego JEDYNYM życiem będą zawody. I moim też. Gdybym miała jeszcze 3 konie, to "przy okazji" Gallant pewnie by się rozkręcił. Ale poświęcanie życia dla jednego konia, który włączył chimery i nigdy nie wiesz, czy śmigniesz bez problemu czy szybko zakończysz przygodę, i NIC od ciebie tu nie zależy - racjonalne nie jest. Ani przynoszące satysfakcję.
halo, tylko ja bardzo lubię te "prymitywy" - i z wyglądu, i z charakteru (choć lepiej znam kp, z fiorda to tylko mix'a z arabem na którym rajdy jeździłam - turystyczne, żeby nie było 😁 ). Chociaż nie mam porównania za dużego - od kilku lat nie siedziałam dłużej na koniu innym niż xx 👀 Ale jak wsiadłam na kobyłę (sp) koleżanki to było mi dziwnie, bo jakoś tak.. nagle mogłam się spodziewać - w większym stopniu - co ten koń zrobi. Tak samo jak wsiadłam jakoś na wiosnę na jakiegoś nn'ka i od tak - poszło. Fakt, spłoszył się raz, ale jakoś wolniej niż D. i to było takie.. zabawne w sumie 😁 Chyba mam "zniszczony mózg" już.
Mamy zielone światło na wsiadanie 😅 Tak mnie nosi żeby pojechać na jakiś stępo-teren.. a tu bum - grypa 😵 Los to złośliwe zwierze.
strzemionko, fajna, śliczna jest Dżambi 🙂! Dzielną żróbką tam była.
Czesiu wczoraj chwilę kłusował 😀! Teraz codzienny spacerek z coraz to dłuższym kłusem każdego dnia, a za tydzień będzie kontrola veta, jeszcze raz prześwietlenia i zobaczymy. Proszę o kciuki!
czeggra1, kciuki są 🙂
sonkowa, wy już we Wro? Bo taka cisza.. nic się nie chwalisz gdzie Was wywiało 😉
Evson, jak tam Intruz? 🙂
Dziś nie wysiedzę, wsiadam na konia na chwilę stępa. Mam dość chorowania, do lekarza dopiero jutro i to prywatnie, bo nieprywatnie na grudzień 👿 Jestem ciekawa jak kobyła pod siodłem po tym nastawieniu i masażu będzie chodzić 🙂
Ciężka u Was sprawa halo z jednej strony koń ideał, z drugiej... kompletnie nieprzydatny do tego, do czego miał być najlepszy. Pozostaje tylko zmenić marzenia i liczyć, że się spełnią w przyszlości😉 A ja po cichutku trzymam kciuki za te skoki na hackamore, bez zbytnich nadziei, bez nastawianie się ale.... no może akurat! (ale by było pięknie :emoty327🙂.
To strasznie męczące jest taki nierozwiązany do końca koń. Ja szczerze mówiać Reszki też nie rozgryzłam do konca, ale rozstanie było o tyle łatwiejsze, żę ona fizycznych możliwości nie miała żadnych, więc nie było mowy o żałowaniu o tym, że nie pójdzie przez psychikę wyżej. Ale tez sprawa była pokręcona bo na treningach przecież skakała, a na krosie kilka rzy mi do start boksu nie chciała wejsć, nie bo nie, cofać się zaczynała i nic nie mogłam zrobić. Jak już ruszyła to ruszyła i jechała cały kros, ale początek to była masakra.... wyglądało jakbym znęcała się nad tym koniem zabierając go na zawody, a ona naprwde w domu skakala i to chętnie. Na parkurze było potem to samo, narozprężalnie nie wjedzie, na bata się cofa i takie tam, to było w sumie po przerwie jak na niej nie jeździłam więc skomplikowana sprawa, mogło dużo czynników na to mieć wpływ. Na pewno psychika i jej nerwowość, ale też to się pojawiłlo w którymś dopiero momencie więc nie do końca i tak wiem co miała na myśli.
Virdila Super 😅 a grypa niech sobie idzie bo czasu na chorowanie nie ma jak jest zielone światełko na powrót🙂
czeggra Cieszę się, że u Was też już rozruch na dobrej drodze, ależ pozytywnie się zrobiło🙂
Tylko ja siedzę i... no wlaśnie, nie jeżdżę wrr.. 😤 Ale przynajmniej Unisono dzisiaj popracuje i już nie mogę się doczekać jak wieczorem zasypię Julkę pytaniami🙂😉 Najgorzej to jak wiem, że ja mam czas a on stoi 400km ode mnie wrr... no nic od jutra już czasu będzie mniej więc i nie będzie tego odczucia zmarnowanego dnia mam nadzieję 😎
czeggra1, jasne, że kciuki są! Już będzie dobrze!
Viridila, tylko się nie dopraw! Nie wiem jak u was, ale u nas dziś paskudna pogoda. Jeden dzień cię chyba nie zbawi?
Fiordy fiordami, a coś czuję, że xx zmienisz dopiero na AQH 😀
Słuchajcie, uwielbiam munsztuk! I zachodzę w głowę, dlaczego nie założyłam wcześniej.
Nie jeździłam prawie na munsztuku, bo ciągle młode, wdrażane i odrabiane, a te nieliczne "dojrzałe" już miały dobrany munsztuk. Świadkiem przemiany konia pod wpływem munsztuka (z siodła) jestem pierwszy raz.
Oczywiste, że munsztuk nie jest "hamulcem ręcznym", nie do tego służy. Niby oczekiwałam jak zadziała, ale parę efektów mnie zaskoczyło.
1) Koń mi IDZIE na wędzidło! No niby szedł wcześniej, ale to było takie... niby, bez wyrazu. A teraz czuję tę spontaniczną, przepływającą energię ruchu, dążność do przodu, wyciągnięcie to JEST wyciągnięcie a nie "wyduszanie".
2) Z jazdy na jazdę znikają wszystkie mikro-skrzywienia, nierówności, niedoskonałości. Wręcz z minuty na minutę.
3) Precyzyjne narzędzie umożliwia wręcz... wybranie mięśnia, nad którym chcę popracować.
4) Jednocześnie nie muszę W OGÓLE myśleć o ręce. Po prostu trzymam wodze, delikatny kontakt, wszystko się robi dosiadem i łydkami, jakby samoistnie.
5) W hierarchii u konia awansowałam o +1000. Różnica taka, jak między dokuczliwą muchą na grzbiecie a... UFO ze znaczącą przewagą technologiczną 😁 Jakbym nagle stała się... hipo-bogiem 🤣
6) Muszę, po prostu muszę, dosiadem i łydkami jeździć bardzo starannie, moja sylwetka poprawia się szybko. Bo jeśli cokolwiek skopię - natychmiast to wyjdzie. No nie ma wyjścia - musi być elegancja i subtelność - właśnie to na munsztuku przekłada się na skuteczność.
Zaczynam rozumieć, dlaczego Fillis dość szybko zalecał folblutom (które uwielbiał) munsztuk. Po prostu zamiast upartej i wytrwale testującej chimery NAGLE mam konia - poezję.
Tylko, wiecie - dużo wcześniej na samym wędzidle robiliśmy serie lotnych, podejścia do półpiruetów w galopie, półkroki...
Munsztukiem nie wyrobi się równowagi, giętkości, elastyczności - to musi być wcześniej. Do munsztuka koń musi już być mocno przepuszczalny. Wtedy można sobie cyzelować, poprawiać impuls i wyprostowanie, kształtować chody zebrane, przenosić ciężar konia jak chcemy (w granicach aktualnej dojrzałości).
Ale jest bajka!
Aż zastanawiam się, czy to nie uruchomi mi konia w tych sytuacjach, kiedy miał mnie gdzieś - na zawodach. Bo teraz nie wygląda na chętnego do jakichkolwiek dyskusji z hipo-bogiem, wręcz czyta w myślach 🤣 Włączył taką cudowną, współpracującą - pokorę. A co będzie się dało wydobyć z jego ciała - to na razie jedynie sobie wyobrażam. Ale uczucie sprężania i rozprężania, uruchomianie sprężyny jest cudowne! Jednocześnie koń się super czuje - jakby właśnie tego potrzebował, jakby teraz świat wyglądał jak ma wyglądać: jest hierarchia, jest ciężka i ciekawa praca, jest duma z siebie, jest wyraźna nagroda (luzem, relaksem)...
Mnie się nie chce zsiadać (choć jeździmy krótko, bo nie ma co męczyć - gdy jest wyraźny postęp) i aż tupię, żeby nazajutrz pojechać do stajni. Gdzie mój koń nareszcie prawie się na mnie rzuci 🙂 - stęskniony i pełen uwielbienia 🤣, zamiast... robić mi łaskę swoją wspaniałą osobą.
Magdzior, może jeszcze wszystko się nam poukłada 🙇 Dziś dodatkowo super dzień w stajni 💃 Na zakończenie wakacji córa i "jej" klacz skoczyły swoje pierwsze 120. I przyjechała skara, malutka kucka (ta, co się tak podobała w ogłoszeniach), i żeśmy... "skoczyły" ją na lonży, z ciekawości okrutnej. A ten młodziutki klejnocik... skacze jak klasowy koń! Aż nam szczęki opadły! Ależ będzie z niej pociecha! Konieczny był w stajni nowy kuc, bo "nasza" stajenna kucka jest zarobiona po czubki małych uszek. Pracując w hipoterapii, na lonży i... bezbłędnie skacząc parkury 70 cm. Z młodej już wiosną powinna być dla niej pomoc - z myślą o skokach właśnie, bo maleńkich a sprawnych jeźdźców ciągle przybywa.
Magdzior, tak.. zielone światełko trzeba wykorzystywać 🙂
halo, doprawić to już będzie ciężko.. mam grypę, zatoki i prawdopodobnie rotawirusa (mama miała epidemię na oddziale w szpitalu.. na szczeście pod tym kątem dużo lepiej). Ale za to czuje się cudownie po wyjściu z domu - psychicznie. Mnie siedzenie w domu dobija, źle działa.. od końca kwietnia walczę z depresją (wcześniej nie pisałam nigdzie o tym, a teraz to.. mam spory dystans do tego po prostu już, zresztą - ostatnia wizyta i najpewniej koniec epizodu 😉 ) i no.. przez takie choróbsko i siedzenie w domu gorzej, mimo, że fizycznie ciut lepiej.
Ale z tym AQH to.. w sumie coś w tym jest 😀 Tylko najpierw się trzeba nauczyć jeździć.. 😁 Poza tym D. obiecałam u siebie dożywocie jak mi los pozwoli, więc ew. drugi koń za x lat (pomarzyć można 😀 ). Sentyment do xx'ów jest solidny jednak - to są fajne konie, choć niedoceniane często i ludzie tak specyficznie niekiedy o nich mówią.
Ale mam już kopa na szukanie kogoś do prowadzenia treningów - kobyła naprawdę fajnie chodzi. W piątek jedziemy na stępo-teren z koleżanką, żeby kobyły w końcu z placu wyszły. Dargana ~pół roku nie była poza placem (pomijając końcowe stępy po drodze z Warzyny do Księgienic) ze mną.
Tadek po przerwie może i grzeczny ale nie jezdny. .. No regres do 4 latka 😕 chyba nigdy nie jeździło mi się tak źle na własnym koniu...
escada, a może to tak "chwilowo" w trakcie jako takiego rozruchu jeszcze? Głupawo żartując - może to in plus, bo teraz ponownie "ucząc" można nauczyć lepiej i uniknąć jakiś błędów.. 😀 A tak na poważnie, oby jej minęło - a nie grzeje się przypadkiem? Moja zawsze jak się grzeje to momentalnie jest nie do współpracy..
halo o jaa ależ pozytywnie! 😜 😜 cieszę się bardzo, bardzo i.... zazdroszczę po cichutku 😡
Jak rzeczywiście tak 'awansowałaś' w hierarchii i uda się jeszcze coś z G zawojować to naprawdę będziesz hipo-bogiem nie tylko w jego oczach 😍
I dostałam wieści, że U. dzisiaj popracował, na początku jak zwykle nieco walczacy ale pod koniec podobno już lepiej i nawet ustępowania sobie porobili i jeszcze pozwolę sobie zacytować co mi Julka napisała:
a tak poza jazdą to osobiście chciałam Ci "pogratulować:" bo się z niego zrobił piękny koń jak zobaczyłam dzisiaj jego szyję to aż trudno mi było uwierzyć że kiedyś była z niego taka okropna szkapa
🙂 więc u mnie też w jakimś tam stopniu pozytywnie
Ja się chyba za bardzo cieszyłam, że z nogą ok, więc wczoraj zastałam taki widok 😵

Więc mam konia jak po wojnie. W oko maść, pod oko maść i na nogę maść. 😵
O rany... Rogowka cala?
Viridila nie nic z tych rzeczy. Poprostu nawet koń glupek który jest jakoś już wyszkolony nie wytrzyma nudnego kręcenia kółek na placu. A ja nie mam możliwości reakcji bo mogę tylko tak o jeździć.
jak ja próbuję mu otworzyć oko to nie jestem w stanie (strasznie go boli). gdy otworzy sam z siebie i spojrzę mu "głęboko w oczy" to wydaje się rogówka w porządku.
a nie możesz Tadkowi dołożyć jakiś pojedynczych drążków na ziemi, żeby sobie je po prostu przekraczał?, jakieś serpentyny, wolty, przekątne? żeby go zaskakiwać kierunkami?
Kahlan w boksie to sobie zrobił? 🙁
tia.... on ma talent do urazów, ale JAK sobie zrobił to pojęcia nie mam. musiał naprawdę fest w coś przygrzmocić. poidło? żłób? lizawka? rurka? (ma taką odgradzającą jeszcze, że może być boks otwarty, a ta rurka jeszcze go w środku zamyka)
nie wiem. ale musiał walnąć konkretnie. dziś stajenni napisali, że oko otworzył, ale wciąż ma napuchnięte (no i pewnie będzie jeszcze trochę miał). Na razie został w boksie, żeby sobie tego nie zapaskudził piaskiem przy np. tarzaniu. będą mu to chłodzić (mam nadzieję), jak ja jestem w pracy, popołudniu jadę też schłodzić i dołożyć maść z antybiotykiem i sterydem. mam nadzieję, że pomoże. konsultacja wet telefoniczna na razie była, jak maści nie pomogą będzie wizyta.
do grobu mnie ten koń kiedyś wpędzi. 😵
ale humor mu dopisuje. jak zrobiłam do niego dziubek to wyciągnął caaałą szyję, żeby też zrobić dziubek i mnie całą obślinić. 😁
Kahlan, wiem że to małe pocieszenie, ale powiem Ci, ze Czesiowi też parę lat temu tak oko spuchło, że nie mógł otworzyć. Wyglądało to podobnie jak u Twojego. Przyjechał wet, obejrzał, pooglądał oko , czy są jakieś uszkodzenia wewnątrz ( wyglądało, ze nie), następnie powiedział, że coś go ugryzło i to taaaaka reakcja alergiczna. Zalecił wapno. Po dwoch dniach zaczęło schodzić, a po czterech śladu nie było. Trzymam kciuki aby u Was było podobnie!
Moja Dżambi też sierota, nie raz walnie się w paśnik ale teraz już mniej, chyba się nauczyła że głowy nie podnosi się tak wysoko przy daszku 🙂
A buziaki lubi średnio, chyba jeszcze nie jesteśmy na etapie 2 bazy 😂 (czy tam którejś). Ale to i tak dobrze bo moja Gniada buziaków nie lubi w ogóle mimo długoletniej znajomości 🙄
Będzie dobrze :kwiatek:
dzięki dziewczyny. :kwiatek: ponieważ dziś otworzył oko szerzej to spróbuję mu jeszcze raz sama je skontrolować. ukąszenie to nie jest, więc wapno nam nie pomoże. ewidentnie jest to mechaniczny uraz i opuchlizna od tego, bo widać nawet na zdjęciu zdartą skórę.
ja wiem jak NAS pieruńsko boli coś takiego, a co dopiero konia, który jeszcze nie rozumie, że to nasze pchanie paluchów tam to po to, żeby zaaplikować maść, żeby mu ulżyć (podobnie przyłożenie kompresu chłodzącego też nie jest wydłubywaniem oka tylko chęcią ulżenia). Trochę zaczyna to kumać, ale anielsko cierpliwie znoszę jego uciekanie głową.
Współczuję mu, ale może teraz się nauczy trochę kontrolować swój czerep. 😉
Kahlan no co ty nic nie mogę. Żadnych wolt i wygibasow ani dragow... Przecież jest na rozruchu po sciegnie dopiero... A co do oka, tadek rok temu odkrecil drut od lizawki i wbił sobie w oko. Na szczęście blizna na rogowce jest w kąciku i nie przeszkadza...
wybacz, wyleciało mi z głowy. 😡 po prostu pomyślałam, że jak galopy rozpoczęłaś (czy to nie ty rozpoczęłaś? :oczy2🙂 to możesz już ciut więcej pokombinować z kołami/woltami i malutkimi pojedynczymi drążkami na ziemi.
pardon :kwiatek:
PS> nie na zasadzie regularnych wolt ale po prostu większych kół (takich nawet <20 m), dla konia to już odmiana :kwiatek🙂
strzemionko, nie pokazało mi się wcześniej zdjęcie. Ładna jest, chyba długonożna?
Kahlan, jak nie urok to inna para kaloszy 🙁 Nie wiem, czy ma w boksie lizawkę, jak ma to wyjmij (bo może trzeć podrażnione oko, a to zdecydowanie zaszkodzi).
escada, tyle wytrzymałaś, wytrzymaj jeszcze trochę.Tadek wróci do siebie także jeździecko.
Kahlan oj , mam nadzieje, że tak szybko jak się oko uszkodziło to i tak szybko uda się wyleczyć, bo rzeczywiśce wygląda niefajnie
escada Powodzenia w rozruchu, z każdym dniem bedzie lepiej, jak koń tyle stał to nie ma się co dziwić. Pamiętam jak też jeździlam początkowo kobyłę, która miała złamaną/pękniętą (? nie wiem już dość dawno to było) nogę. Tak więc stała dłuugo i pamietam, że te pierwsze jazdy to była masakra, ale potem się wyrobiła i powróciła no może nie do stanu przed bo jednak kontuzje miała poważną, ale zrobiła się bardziej jezdna🙂 Tak więc głowa do góry!
A ja chciałam się podzielić radosną nowiną 😍 wygląda na to, że jak uda mi się sfinalizować moje kombinacje z grupami i przepisywaniem ocen to bedę miała w piatek jeden jedyny wykład (z anatomii 😀iabeł: ) do.. 9:30! A znaczy to, iż uda mi sie dotrzeć do domu o na tyle ludzkiej porze, że będę mogła jeździć Unisono całe trzy dni w tygodniu 😍 😍 Od razu humor lepszy🙂 Bo z ćwiczeń z biofizyki, z których nawet nie liczyłam na przepisanie, dzisiaj wręcz mnie wygoniono jak się przyznałam, że fizykę to ja już miałam🙂 Zatem jutro tylko trzeba ładnie porozmawiać z prowadzącą przedmiot (i wykład) czy egzamin też będę miała zaliczony.
Kahlan jejj strasznie to wygląda!! Ale sprawy 'oczne' mają to do siebie ze gorzej wyglądają niż są w rzeczywistosci (na ogół). Tzn mam nadzieje ze rogówka nieuszkodzona, nie dasz rady mu zajrzec latarką?
Magdzior to super!! Ile masz km z miasta gdzie studiujesz do Unisona?
escada fakt to musi byc szalenie nudne dla konia takie chodzenie w kolko. A kiedy mozecie robic cos wiecej?
Intruzik juz w domu!! Kurcze myslalam ze sie od niego odzwyczailam i ze moge bez niego sie obejść ale jednak nie 💘 Tak bardzo sie ciesze ze jest juz u siebie 🙂 Jest dosc mocno zdezorientowany ale spokojny. I bardzo bardzo chudy 🙁
Kahlan dla konia który na każdej jeździe robił przejścia wszelkiego rodzaju, chody boczne że wstepem do ciągów, zmiany tempa, ustawienia, zwroty itp krecenie kółek jest nudne. Hehe nawet nie ogarnelam że mój koń tyle umie 😉
Jak oko?
Evson super że intruz już w domu. A masy nabierze! Coś więcej mogę od listopada gdzieś - wolty i ćwiczenia w stepie i klusie. Pierwsze tereny i dragi w grudniu. Małe skoki w marcu mniej więcej czyli prawie rok po kontuzji 😉
Evson, to dużo pysznego żarełka dla spokojnego(!) Intruza!
escada, dlaczego w teren nie możesz? Górzysto u was? Grunt jakiś dziwny? Za twardo? Faktycznie można jajo znieść tak "aby-aby" po placu/hali 🙁 Biedneście 🙁 (ale najważniejsze, że Tadek zdrów).
Evson, o latarce nie pomyślałam. Na co mam zwrócić uwagę? Bo dziś już dam radę to zrobić. wvczoraj było już dużo lepiej, opuchlizna znacząco zeszla, ale wciąż go bardzo boli. ale chyba rogówka cała, nic wczoraj niepokojącego nie zauważyłam.
escada, no właśnie a teren? czy zbyt jest wtedy Tadek napalony?
halo o lizawce nie wiedziałam. dziś mu zdejmę, bo ma.
Evson Kilometrów wcale nie tak dużo bo zależy jaką drogą 330-350 ale komunikacja kiepska bo pociag jeden i to późno a poza tym busy do Krakowa, które jadą dłuugo a z Krakowa jeszcze się muszę do domu dostać ale dam radę🙂
Super, że Intruz już w domu! To teraz na spkojnie sobie go podtuczysz i niech sę powolutku regeneruje🙂
escada kurcze cieżko z tym rozruchem u Was;( no ale rady nie ma, lepiej przeboleć i sie (i konia) ponudzić a z każdym dniem będzie już coraz bliżej do ciekawszych rzeczy!
Kahlan Uff, no to dobrze, że już nic gorzej nie popuchło i że jest lepiej🙂
A mi przepiszą biofizykę🙂😉 i to 4,5 jako ocenę z egzaminu, zatem już od przyszłego piatku będę się starała wracać wcześniej. Zobaczymy jak logistycznie mi się to uda. Dzisiaj już nie zdążyłam, ale jutro do U. jadę naładować akumulatory na kolejny tydzień 🏇 Zatem jak moja opcja wypali to będzie chodził codziennie od środy do niedzieli, a tylko poniedziałek i wtorek wolny. Trochę niefortunnie, żę dwa dni pod rząd ale i tak nie spodziewałam się, że aż tak się uda to poukładać.
Magdzior, a jakie plany co do U. na zimowe miesiące? 🙂
Evson, bosko, że już w domu! A, że chudy.. odpasie się, zobaczysz 🙂 Co się chłopakowi dziwić, że spadł z masy - dźwignie się 😉
Kahlan, wyglądało strasznie.. jemu tak tylko powieka spuchła? 🙁 Ech, jak nie urok to ... przy koniach.
A dzisiaj byłyśmy w lekkim terenie - bardziej spacerowo. Ale.. w końcu, po dłuuuugiej przerwie byłam w terenie i miałam frajdę ogromną 😅 Kobyła początkowo nerwowa, ale jak już "para zeszła" w głowie (tj. dało rade stępować na rzuconej wodzy od tak nawet przed koleżanką) to.. mam takiego konia 😍 Swoją drogą, wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam, że mamy takie ładne tereny do jazdy.. już widzę te łąkowe drogi pokonywane galopem 😍 Zazwyczaj tereny to wał, wał, wał, łąki, wał.. blech. Nie lubię wału, a tu można obok wału taką frajdę mieć 🙂



Z serii.. jeździec próbuje "na dżokeja" w siodle west (te strzemiona i te wodze xD), a koń ma w nosie, bo to folblut-nieścigający się 😁 Ogólnie miałam wtedy chwilę głupawki.. taką dłuższą 🙂