Kącik folblutów

Evson No to mimo wszystko dobre wieści! Z tego co obserwuję to folbluty lubią być przesadnie histeryczne ale z drugiej zaś strony niesamowicie się potrafią regenerować i tego Intruzowi życzę🙂 :kwiatek:
Evson, dobre wieści! Może i francuskie pieski są folbluty, ale twarde sztuki jeden w drugiego.

My nieee - żadne WKKW, o tym mowy nie ma 🙁, chyba, że cienia nie będzie zaszłości. Kiedyś, kiedyś.
Lokalne mistrzostwa w skokach. Łatwo nie będzie, on żaden wyjadacz, jak dobrze pójdzie, to przyjdzie mu debiutować w P, i nie chodzi o to, że ma być doskonale, ma prawo do błędów w granicach normy, ALE jeśli wywinie jakiś spektakularny(!) numer to mówię pas.
Evson no to wieści super, teraz tylko wyleczyc zapalenie do konca, ale tak naprawdę do końca. Nie wiem jak z chrzastka ale napewno stosuje się km do regeneracji więc jakąś tam zdolność gojenia się ma. Trochę to potrwa ale myślę że zobaczymy jeszcze intka pod siodlem, w robocie, a może nawet oderwanego od ziemi 🙂 zwłaszcza ze wet powiedział że jest dobrej myśli!
Evson to dobre wieści, ulgę poczułam! Będzie dobrze, chłop się z tego wyzbierał, już pokazał, że ma wolę walki. 🙂 Najważniejsze, że więzadła i łąkotka całe i nie ma tej masakry, z której można by nie wyjść.

cytując Cię: "TO NIE JEST WYROK", zregeneruje się! kciuki wciąż trzymam, teraz za tą regenerację. :kwiatek:
Evson, czyli w sumie dobre wieści 😀! Ja też trzymam mocno kciuki za regenerację! Zdrówka dla Intruza!

halo, to powodzenia i dobrze bawcie się śmigając parkur 🙂! A co do WKKW to kto wie, moze jeszcze kiedyś, jak koń nabierze obycia startowego, skusisz się i będzie już ok. Trzymam kciuki za całokształt. Zdrowy G jest i to najważniejsze. Wraz z poważniejszą robotą przyjdzie mu napewno też zmiana mentalności.

Kahlan, wcale źle nie wygląda Twój glucik. Całkiem dobrze, kawał konia z niego🙂. Świetnie, ze z nogą juz lepiej 😀! Zdrówka dla koniska!

A my stępujemy. Stępować będziemy jeszcze 2 tygodnie, a potem jak wszystko będzie dobrze zaczynamy kłusować i po tygodniu najprawdopodobniej decydująca kontrola.
Czesiu na obolałego nie wygląda, nie kuleje, nie znaczy, ale wciąż jest mała opuchlizna i trochę płynu.
Czesiu mentalnie jest bardzo dzielny i zachowuje się jak pacjent idealny. W zasadzie już 2 tygodnie ma areszt boksowy. Wychodzi jedynie na stęp i w ręku na trawnik stajenny. Jest uosobieniem łagodności, nie odstawia żadnych szopek, grzecznie stępuje. Jeżdżę sobie w pojedynkę na spacery wokół okolicznych pól. 
Wieki temu był ostatnim razem na porządnym L4, ale wtedy miał dobrych kilka lat mniej i na prawdę spacerki z nim nie należały do przyjemności- chodził na dwóch nogach ( ogierem wtedy był), non stop wypłaszał się, znienacka wystrzelał w górę z 2metrowymi hołubcami itp.
A teraz jest po prostu kochany. Zdarza mu się delikatnie wypłoszyć tzw "kwiatka na łące", ale tak dla fanu, aby się niegroźnie poboczyć, żeby nudno nie było. Małą chwilę się czemuś przygląda, nafuczy i niby nie chce przejść obok, ale i tak ( sam z siebie, nie że go przepycham itp) przejdzie, ale bokiem -  tak dla zasady 😂. Potem maszerując dalej stępem jest bardzo z siebie zadowolony i głosno parska dłuższą chwilę 😂. Jednym słowem śmieszny i pocieszny, niesfrustrowany jest, a ja się obawiałam jazdy nie z tej ziemi (jak za dawnych czasów) 😉.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
18 września 2014 12:39
zgadnijcie jakiej nowości dowiedziałam się o mojej Dżambi i od kogo. Nie zgadniecie  😂
Moja babcia stwierdziła, że Dżambi była krępowana sznurem żeby nie uciekała i nie wierzgała. A dlaczego? Dlatego, że "po wewnętrznej stronie nóg ma strupy po za mocnym ściąganiu sznurem"
I przetłumacz kobiecie, że to nie prawda...
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
19 września 2014 16:59
Evson, kciuki są dalej! Dzielnego masz konia i razem dacie radę 🙂

My się dołączamy do "kontuzjowiczów". Kobyła praktycznie lipiec pochodziła mało, w sierpniu wcale. Teraz na lekkim rozruchu na lonżach (dwóch) koń odmawiał ruchu. Początkowo stępem szła, kłusem trochę i po chwili.. Stop! Odmowa dalszego ruchu, niewiele pomogły próby wrócenia na ślad. A dzisiaj okazało się, że kobyła ma starą sprawę w szyi - blokada z prawej strony, dodatkowo z lewej strony była nastawiana w 3 miejscach na grzbiecie + zobaczymy jak zachowa się jej prawa zadnia noga (od kiedy ją znam to stawiała ją celując kopytem na zewnątrz - pytałam wetów i "widocznie tak ma"😉, bo być może spięcia w szyi i w grzbiecie swoje robiły. A jak nie to sprawdzamy za jakieś 4-5 tygodni krzyż i biodro, bo akurat wtedy będzie kontrola. Jak chodziła regularnie to nie było nic - nie odmawiała ruchu, nie wykazywała bolesności na grzbiecie (sprawdzało ją kilka osób poza mną). Dopiero po przerwie wylazło jak "mięśnie" osłabły i znowu miały się ruszyć. Myślałam, że folblut pokaże od razu - a tu psikus, bo nie zawsze.. dopiero jak było solidnie osłabione/bolesne. Może to być przyczyna dlaczego ją tak trudno rozluźnić + była nieco gorsza na jedną stronę, ale wcześniej była to kwestia "odrabiania" + w miarę pracy bywało lepiej, więc też nie wiadomo do końca od kiedy było nie tak.. Mogła na pastwisku się solidnie przeciorać ostatnio, a może to mieć od lat i się po prostu nauczyła i pogodziła z tym aż do teraz (najdłuższa przerwa jaką miała od około 3 lat). I bądź tu człowieku mądry, staraj się pracować, masuj itd. jak i tak może zaskoczyć  😜
Nie wiem jak to napisać. Dziękuję za kciuki. Już są niepotrzebne. Boli. Gdy koń nie chce, to nie chce  🙁 A bezradność w sytuacji gdy na treningu jest fajnie i na rozprężalni bezproblemowo jest porażająca. Gdy się zrobiło wszystko dobrze.
A najbardziej bolało... jego hiper zadowolenie z siebie gdy wracaliśmy do stajni. Taki był triumfujący. Zrobił co sobie założył  💃. Taa, za drugim razem skacze bez kłopotu, lekko, ale nie da się przejechać parkuru z 12 stopami. Dobra, dojechaliśmy AŻ do siódmej. Na łatwym parkurze, wymiarowym, nie błahym, ale naprawdę łatwym, przyjaznym. Na którym ew. spodziewałam się problemów tylko dlatego, że doświadczenie z koniem dowiodło, że nigdy nie mogę być pewna co mnie spotka, ale zasadniczo myślałam "normalnie": jak dobrze trasą i w tempie pojechać, jak zrzutki nie sprowokować. Nie ukrywam, że mam instynkta mordercze. Ze względu na styl ABS (a różny za każdym razem) i że... powodu nie było.
Nie mogłam zrobić nic więcej, lepiej. Zatem finito i na parkurach. Nie wiem, może jutro jeszcze wystartujemy, bo czemu nie, gorzej być nie może, ale zasadniczo już nie ma PO CO. W ogóle, nie tylko tym razem. Nie ma po co skakać. Nie wiem, naprawdę nie wiem co mu siedzi we łbie. Jest głęboko przekonany, że tak TRZEBA, że właśnie na tym ta zabawa polega, że skoki są fajne, o ile ON podejmie taką decyzję. A takie poważne, doniosłe decyzje trzeba podejmować po starannej ocenie sytuacji, nie?

Viridila przypomniałaś mi linki od Ikariny o przypadłościach folblutów 🙁

Ale w sumie wy macie dobrze, zaszłości fizyczne można wyleczyć, podkurować. Czegoś kompletnie nie tak w głowie - nie ma sposobu.
Halo a bierzesz pod uwagę że u was to teżmmoże być fizyczne? Z tego co zrozumiałam po jjakimś leczeniu i pprzerwie skakał? Czy on tylko w parkurze odmawia?

U nas spokojnie. Za tydzień zaczynamy galopy, będzie ciekawie  😁
halo nawet nie wiesz z jakim niepokojem sprawdzałałam wyniki jak tylko wróciłam do domu i zobaczyłam, że już są  😕 😕 😕 To jest takie niesprawiedliwe, nie fair i w ogóle 😕

Ale tak mi właśnie przypomniała się sytuacja dlaczego przestałam startować na Reszce nie biorąc pod uwagę jej 'mozliwosci fizycznych' to własnie miałyśmy podobnie. Przecież pod koniec ja nie mogłam na niej Lki w skokach ukończyć bo tak nakręcała się, tak podniecała a na parkurze blokowała... i nie było zmiłuj się. Tak więc doskonale rozumiem bo ja umierałam ze wstydu i złości nie mogąc zagalopować po wjechaniu na parkur.... a na treningach fruwała nad wszystkim, ujezdzeniowo chodziła spokojnie na czworoboku szatan itd...

Nie mniej jednak to boli bardzo gdy nie można zrobić już nic, gdy dało się tyle szans, tyle razy zaczynało od nowa🙁 tyle razy budziło nowe nadzieje, plany, ech... aż mi się humor popsuł (a był całkiem, całkiem bo Unisono dzisiaj znośnie popracował). Czemu takie konie muszą mieć taka psychikę, zaś inne 'pokraki' (w tym moja :hihi🙂 walecznością mogłyby kilka innych obdzielić... nie, nie, nie zgadzam się z tym ❗

escada gdyby było fizyczne to czemu skakałby na rozprężalni i treningach ❓🙁  głupio to zabrzmi ale to byłoby zbyt piekne🙁
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
19 września 2014 21:28
halo, link od Ikariny z tym artykułem co było nieco o budowie i przypadłościach? Czy coś innego? Dobrze, że przypomniałaś, bo z chęcią sobie poszukam i rzucę raz jeszcze okiem.
Twojej sytuacji nie zazdroszczę 🙁 Może warto spróbować jutro - skoro gorzej być nie może.. Chociaż pytanie czy jest sens się tak dobijać, bo to pewnie tylko Cię dobije jak nie pójdzie 🙁

U nas właśnie o tyle dobrze, że fizycznie - jestem ciekawa jak to dalej pójdzie.. i pluję sobie w brodę, że wcześniej nie zauważyłam, ale z drugiej strony nikt nie zauważył.. choć to żadna wymówka tak naprawdę. Narzekać nie mam na co i rozumiem kobyłę. Sama teraz od ~3 tygodni chodzę na siłownię i wylazło kilka ciekawostek (np. też mam spięcia - łopatki + zewnętrzna część ud i łydek wraz z lekkim przykurczem wewnątrz nóg..), więc no.. 😁
halo o niee. Serio mnie to załamało jak zobaczyłam post i na prawde bardzo mi Ciebie szkoda  🙁 Podejrzewam ze czujemy sie teraz w podobnie beznadziejnym położeniu. Przyznaje ze tym razem juz nawet nie chciało mi sie wierzyc ze on znowu wywinie numer na zawodach. Bo pisalas ze na treningach juz go 100% rozgryzłas, ze poddał sie Twojej woli i ze skacze wszystko bez problemu. No nie chce sie wierzyc  🙁
Ale macie racje, psychika konia jest czasem nie do przewalczenia.
Mam w pracy konia, mega spokojny, nawet pod małymi dziećmi nie wyłamuje, a pod dobrym jeźdzcem skacze wszystko. A a na zawodach- nie skoczy nic. Na zawodach w domu to samo. Można go zabić, a on walczy o swoją racje jakby walczył o życie.
Viridilao nie, jeszcze Wy?! A co to cos z plecami sie dzieje ze nastawiana? I co to za stara sprawa z szyją?
escada a co Tadzik taki wesoły przy galopach?  😉 Jak tam dotychczasowy rozruch?
Magdziorwłasnie zabieram sie za oglądanie firmiku z U.  🙂
czeggra1 po tych wszystkich zabawnych opisach, oraz zdjęciach musze stwierdzic ze Czesiu to kon 100% w moim typie  💘

Kurcze Intruz ma tu więcej troskliwych ciotek niż w realu  😁 A tak serio to jeszcze raz bardzo dziękuję za wsparcie, nawet takie wirtualne daje mi poczucie ze nie jestem z tym sama  😅 Z kliniki nie dzwonią a w tym wypadku brak wieści to dobre wieści. Ale chyba nie wytrzymam i jutro tam pojade  😎

Jest sens jechać kolejny dzień i nawet kolejne zawody, tylko na pewno nie zakłądając wysokości jakich koń do tej pory nie chodził. Dlaczego? Dlatego, że jeśli wykluczone są problemy zdrowotne (WAŻNE !!!!) i tylko w parkurze kon mówi "nie", to trzeba zacisnąć zęby i kolegę przepchnąć za wszelka cenę choćby z  dragiem w zębach. To jest jedna opcja. Na pewno nieprzyjemna i z lekka dobijająca, ale druga to sie poddać.

Evson, będzie dobrze. Koń jest w najlepszych rękach. 😉
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
19 września 2014 22:34
Evson, w szyi miała solidną blokadę na prawo. Od czego - nie wiemy.. wet (dr Kmiecik) stwierdził, że stara sprawa i może być jeszcze zanim ją kupiłam, a może być np. od odsadzenia się kiedyś (tylko ostatnie odsadzenie jakie pamiętam to było ponad roku temu i niekoniecznie mogło być przyczyną, mogły być wcześniejsze próby na które wpływu mogłam nie mieć, nie wiem - gdybanie). Ogólnie szyja "nastawiona" (nie wiem jak to ująć) też.. aż "pykło" (blech, nieprzyjemny dźwięk) i koń się chwilę bawił sprawdzając co to się zmieniło, rozglądała się jak głupia na prawo 😉 Nie dziwie jej się w sumie. Z plecami - dyski.. Od czego też nie wiadomo - siodło miała sprawdzane, dopasowane jest przez p. Karolinę Rusak. Zobaczymy jak będzie w ciągu tych 4-5 tygodni - ciekawi mnie to podwójnie w sumie. Kobyła miała blokadę z prawej strony szyi, plecy nastawiane "od lewej", a prawą zadnią stawia - od biodra - tak, że kopyto celuje na zewnątrz (bardziej niż lewa zadnia). Poprawiło się to przy regularnym struganiu kopyt i wyprowadzeniu ich przez bluchę. Po dzisiejszym nastawieniu pleców tą nogę zaczęła przenosić bliżej drugiej zadniej - jak się utrzyma, to muszę pomyśleć o ochraniaczach na pastwisko koniecznie. Jutro przyjeżdża blucha - D. zobaczymy czy będzie do roboty, ale z chęcią zobaczę jak ta noga się zachowa po nocy. Mam nadzieję, że to od pleców i szyi nadrabiała tą nogą, a nie odwrotnie - ale biodro i krzyż tak czy siak sprawdzimy pewnie. Dzisiaj nie było sensu po prostu więcej robić. Na koniec miała bioprąd (?) i chyba była zadowolona z całości.
Plus taki, że u nas w sumie 1-2 dni wolnego, a później już lonża i dopiero za min. tydzień wsiadać zacznę na stępa. Dodatkowo jakoś w następny piątek/sobotę ma być w stajni Paulina Puchała i najpewniej D. załapie się na masaż.

Klami, to rozumiem zwłaszcza jeśli ktoś nie zawiesza dalszych startów na danym koniu. Jednak z tego jak zrozumiałam post halo wynikało, że to tak.. średnio się "opłaca", bo halo już chyba odpuściła tego konia po prostu 🙁 Przepchać się powinno, pytanie tylko czy jak już przepcha i znowu będzie nadzieja - pomysły kolejne starty, kolejne póby i jak będzie powtórka ze stopów? Nie chcę podważać tego co napisałaś :kwiatek: - koń ma iść, a nie decydować i się bawić "chcę-nie chcę". Gdybałam bardziej pod kątem tego co się dzieje w emocjach halo (bo post odebrałam jako nacechowany solidnie.. smutkiem? żalem? a ta "może jutro" to tak "może na dobitkę" - oby nie). Choć skoro koń może być dla córki (dobrze pamiętam? choć nie wiem czy się nie zmieniło po tych akcjach) to tym bardziej warto zawalczyć i przepchać mimo własnych rozterek :kwiatek:
Wiecie tylko problem taki, że ciężko wyczuć granicę kiedy powiedzieć dość. Sama mam z tym problem bo z jednej strony człowiek chce, dalej chce próbować ale z drugiej po iluś tam niepowodzeniach i akcjach rozum podpowiada, że może to jednak bez sensu. Tym bardziej jak docelowo nie chce się jeździć L-ek tylko coś wyżej. Jak popatrzy się na konie szczgólnie wkkw na wyzszym poziomie, one nie tylko chcą skakać, nie tylko pracują za siebie, one często jeszcze za jeźdźca pomagają mu w sytuacjach awaryjnych.

To takie ogólne rozważania, bo ciężko sytuację danej pary, bo tak to trzeba rozpatrywać, wirtualnie oceniać. Na to się mnótwo czynników składa. Często po prostu brzydko mówiąc sprawa zdaje się być 'nieopłacalna', wysiłek nie jest adekwatny do osiąganych celów i nie ma wizji na zmianę tego. Ach długo by o tym rozprawiać można.

Evson To dawaj znać jak się dowiesz czegoś więcej i jak tam ma się Intruz🙂 A nasz filmik taki sobie, ale ciekawa byłam jak z boku pewne rzeczy wyglądają bo muszę porównać to co czuję z tym co widać z boku. Ale widzę światełko w tuneli dla nas. Zobaczymy jak to jeszcze w październiku się poukłada wszystko, bo już za tydzień wyjeżdżam, ech... 🤔wirek:

Virdilia i dla Was dużo zdrówka!
Viridila, E, mnie nic bardziej dobić nie może. Tylko sensu to nie ma żadnego. Tyle, żeby przepchać przez 3 przeszkody i się ukłonić. Żeby zakończyć moją decyzją a nie jego.

escada, dotychczas tylko na krosach  😀iabeł: Zdarzały się dziwne, niepokojące "akcje" na skokowych, ale co jakiś czas i właśnie dawało się wykoncypować jakiś powód, raczej myślałam jak najlepiej pojechać.
Na treningach... cóż, jeszcze dwa konie od nas startowały (reszta jeszcze nie dorosła). Z tej trójki na treningach G. wypada najlepiej. A jeden poszedł P (zaczyna chodzić P) z jednym błędem, ot, nieuwaga amazonki, a drugi, który ostatnio sporo parkował - piękny czysty przejazd, walczą dalej. Praktycznie pół stajni (obecni na miejscu) się popłakało razem ze mną, bo to było takie... niewiarygodne, niezrozumiałe.
Bardzo bym chciała, żeby był jakiś powód fizyczny, pozwoliłoby mi to nadal wierzyć w to, co wiedziałam o koniach: że gdy da im się szanse i optymalny czas to współpracują z człowiekiem i znajdują w tym radość, nawet te znarowione czy mocno zniszczone. Coś bym rozumiała. Tak jak jest, mimo dociekań, nie rozumiem NIC.
Przy czym przedziwne decyzje mojego konia to nie jest "typowe cwaniactwo". Jego "performance" i nastawienie mogą się zmienić w minutę, w kierunku konia błyskotliwego i ochoczego (lub odwrotnie 🙁). Problem na tym polega, że NIE WIEM co mnie spotka za chwilę, jakiego konia mam pod siodłem. Nie wiem i nie mogę znaleźć żadnej prawidłowości. "Info" od konia też nie mam. Jest nieprzewidywalny i nieobliczalny, i najwyraźniej, to go wyklucza "z zastosowań skokowych".

Jedyne, co mi teraz przychodzi na myśl,  że trafił mi się koń o totalnie "zjechanym"... poczuciu własnej wartości, o ego skrajnie przeskakującym od "jestem taki maly i nic nie umiem, świat jest GROŹNY, chcę się schować" po cesarską dominację nad wszystkim co żyje. Nie wiadomo, która opcja gorsza, a migotliwe przeskakiwanie jest nie do opanowania ( i nie da się dobrać właściwego postępowania 🙁). Przy czym nie jest to niestabilność emocjonalna, bo koń emocjonalnie stabilny jest bardzo. Niestabilność osobowości. I koń. Dobre  🙄.

Klami, litości, to było L!!! Które koń chodził wiele razy i nawet w maju na tym samym placu, gdy tylko dlatego był błąd, że mucha go dziabnęła boleśnie w końcówce najazdu w łuku, podskoczył zadem, odstawił i zgubił rytm, za blisko było, żeby "zad podgonił", więc zrzucił. Nie było tam nic dziwnego, z czym nie poradziłby sobie z palcem w zadzie. Przeszkody wydawały się malutkie. "Przepychać" konia na 90 cm??? Widzisz sens??? A nawet gdyby - to w 99% przypadków problem nie wystąpi. Najmniejszy. A jeśli wystąpi ten 1% to i tak nie zdążę zareagować (ja czy ktokolwiek inny), nie mając żadnego info, że wystąpi, ani kiedy wystąpi. Przepychać konia to można, gdy wiadomo, że to jest jego "widzimisię", "bystrość inaczej", ale ja wcale a wcale nie mam tej pewności 🙁 Wiesz, gdyby miał jakąś okazję się zrazić, czy coś, ale nie. Jakby nie był w stanie pojąć na czym to polega - nie na jak najładniejszych, czystych skokach, ale żeby czysto być po drugiej stronie wszystkiego co między celownikami bez zatrzymania. A on - jak... bawidamek (z imienia), jakby myślał o własnej prezencji w skoku i na tym tle moje oczekiwania/polecenia są zupełnie bez znaczenia. On jest taki... wytworny. I niestabilny.

Evson liczę wkrótce na dobre wieści, naprawdę dobre (a nie, że brak wieści...), wywołujące uśmiech na twarzy  :kwiatek:.
halo, szkoda wielka, że G. znowu Cię zawiódł. Z tymi folblutami to niestety już tak bywa, że one we wszystko co robią to wkładają całe serce. Wszystko fajnie jest dopóki to serce wkładają w pracę. Niestety problem się zaczyna gdy czegoś nie chcą, bo robią to z równym zaangażowaniem i siłą.
Trzymam kciuki za przejechanie problemu!

Oglądaliśmy dziś siwą 5 latkę o imieniu Road To Heaven, irlander po folblucie Road To Happiness z takim papierem: http://www.allbreedpedigree.com/road+to+happiness2 Całkiem skaczący rodowód?
Miła, zrównoważona, dobrze galopująca, bardzo chętnie skacząca , z aktualnym TUV i piękna bardzo inaczej (tak trochę lewy dyszlowy od armaty)😂.
Nie startowałam, w zamian zrobiliśmy trening, który sprawdził to i owo. Sensu nie było, bo żeby nie wiem co, i tak mógłby zrobić co chce/nie chce w dowolnym momencie. Przyglądałam się tym koniom, które tak jak my wczoraj nie ukończyły. I jeden - identyczny typ. Fizycznie zupełnie inny, ale wręcz czułam się w jego siodle, podzielałam (musowe) odczucia jego amazonki. Trąba na ostatniej (trzecia odmowa). Też koń o dużych możliwościach motorycznych. Dla tych koni najgorszy możliwy styl jazdy to "niech sobie galopuje i skacze, byle tempo było", a takie właśnie są zawsze parkury na tych zawodach. Takimi końmi trzeba jeździć bardzo precyzyjnie, pod pełną kontrolą, z ciasnych zakrętów, zebranymi w liniach, bo jakiekolwiek ich poczucie swobody prowadzi do... automatycznej utraty respektu dla jeźdźca. Bywają takie konie, urodzeni szeregowcy marines. Musi być wycisk, wycisk, spływanie potem, jak nie - to "nie jesteś sierżantem, ja pi*, i biorę fajrant".

Wiedząc o tym mogłabym tak prowadzić sprawy, żeby konik np. regularnie bezbłędnie chodził 120, 130, wiem jak to się robi. Ale a) konieczne są długie okresy przygotowania metodą startową, a na to nie mam kasy ani możliwości b) nie warte to wypruwania flaków, ryzykowania własnymi kośćmi, ciągłej jazdy bez przyjemności, w trybie ordnung 120%. Po co? Żeby koń wytrąbił nagle gdy coś ważnego, bo coś stoi 5 cm wyżej czy nieco trudniej??? (był taki jeden w seniorach). Jeździć całe lata w trybie "musisz skoczyć, musisz, no skocz"? PO CO? Żeby pojawiać się na parkurach? Potrzebowałam konia klasowego. Ciałem i duszą. Dlatego prowadziliśmy go tak, żeby miał szansę pokazać tę klasę, jeśli jest, a nie tak, żeby wydusić na co go stać. Nie ma klasy (nie ten charakter) i mieć nie będzie. Jest "zwykłym szeregowym", fakt, bystrym bardzo i zręcznym. Szanuje tylko tego, kto go krótko trzyma. Nie takiego konia potrzebowałam. I to, że wiem co trzeba zrobić, żeby nigdy już się "aż" tak nie zachował - nie zmienia istoty rzeczy. Że ja nie chcę. Wkładać serca w konia, który swojego serca nie wkłada w "pro" tylko w 'kontra", w wyrobnika, najemnika a nie partnera.

Teraz trzeba kupić munsztuk 🙂 Gimnastykować się lubi i wydaje mu się to łatwe bardzo, a im więcej się wymaga, tym bardziej zadowolony. Będzie miał co chce. Skoro nie chciał "galopować sobie swobodnie i skakać". Kocha musztrę - będzie musztra.

czeggra1, nie mów! Siwaaa? Irlandero/ xx???  😜 😜 😜
Evson, moja ochabska klacz miała uszkodzonę chrząstkę w kolanie- tzn miała znaczny ubytek. Stało się też nagle i nie ma przyczyny ( na padoku pewnie, ale jak? do dziś nie wyjaśnione, bo nie miała za bardzo w co tak uderzyć).
Po wygojeniu stanu ostrego chodziła rok step a w karuzeli i śladu nie ma po tej kontuzji ( a był wielki odstający nakostniak na kolanie jeszcze nie dawno). Wracała do pracy jakieś 3 miesiące zaplanowanym treningiem i długo była lekko nieregularna na początku treningu, po galopie było już ok, a teraz przeszło jej już kompletnie i nie wróciło więcej 🙂 Wdrażana była na Super Fen z cortaflexu.
Co taka cisza?
Evson Ja tam Intruz, kiedy wraca z kliniki?

czeggra1 o jaaa! siwy folblut to jest to (irlander też może być;d)  😜

A u nas póki co bez zmian. Rzeźbimy sobie raz lepiej raz gorzej ale generalnie do przodu. Teraz mam prawie cały tydzień wakcji i aż dziwnie tak jechać do stajni, pojeździć jednego konia i już być odrobioną 🤣 Tak więc Unisono na nudę nie narzeka bo mam teraz mnóśtwo czasu dla niego. Ale tylko do niedzieli bo wówczas wybywam do Lublina więc będzie miał nieco luźniejszy czas, ale mam nadzieję, że tylko przejściowo🙂

Niestety zdjęć żadnych nie mamy, noo.. chyba, że takie:

ale model z niego kiepski, to jedyne na którym wygląda jako tako 🤔wirek: Pierwszy raz odkąd 'jest ze mną' guzy biodrowe nie sterczą i zaczynają się zakrywać, żebra to samo w końcu fajnie wyczuwalne a nie takie, że z łatwością można je policzyć i obejrzeć. Ale nad plecami to musimy jeszcze intensywnie popracować bo brzuchol mu się zaczyna robić🙂
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
24 września 2014 21:16
Magdzior, jeśli on ma brzuchol to moja chyba powinna zmienić pochodzenie.. 😁 Ale u nas też z plecami sporo pracy, więc logiczne, że brzuch ulega grawitacji 🙂

Dzisiaj 3. dzień lonżowania wg zaleceń weta. I w sumie kobyła jest inna - wyraźnie inna. Mam fajnego konia - tak dzisiaj do mnie dotarło (mam zapłon  😜 ). Co prawda mam masę swoich "dziwactw" (udawanie arabskiego ogiera to jej popisowy numer :rozga🙂, ale trudno - też mam swoje 😁 Zdjęć nie mam i na razie nie będzie, bo zapuszczamy fryzurę na "dzikiego mustanga" - dwa lata z rzędu cięłam na zimę irokeza, więc dla odmiany.. 💃
Magdzior, jakie szyjsko! 😵
Evson, jak tam?
Czeggra, pozostali?

U nas rozruch. 😅 pośpiech jest naszym wrogiem więc na spokojnie, pomalutku. 🙂
Perlica dzieki za informacje, wlasnie ostatnio sobie przypomnialam ze Twoja klacz tez miała cos z kolanem. U nas czas zadziałał bardzo na niekorzysc, nikt na poczatku nie podal przeciwzapalnych mimo ze weterynarzy było kilku. Takze najwiekszy błąd był ze ten stan zapalny nie został zgaszony. Ale ja jako własciciel konia skad tez mogłam wiedziec, wołam weterynarzy jednego drugiego, dziesiątego i na nich polega(ła)m. To cieszy ze mówisz ze z Twoją kobyłą juz jest wszystko ok.
P.S. (Czy Ty stoisz teraz w Brynicy czy mi sie wydaje?  😉 )

Magdzior ale szyjka!bardzo dobrze wyglada
Kahlan a jak noga? wszystko ok?

A dzisiaj byłam u Intruza. Teraz najgorszy czas bo ma stac w boksie bite 3 tygodnie (stoi 8 dni). Nawet nieźle to znosi, ale jest meeeega chudy, oczywiscie nie mam o to pretensji do kliniki bo wole zeby nie mial kolki ani ochwatu, siana ma do woli. Opieke ma tam bardzo dobrą, czyszczenie, robienie kopyt, to co mogą zrobic dla konia stojącego w boksie to robią. Bardzo ciezko mi zniesc ten czas ze on tak stoi, bez spacerów nawet, ale jakos trzeba wytrzymac.
Zabieram go w przyslzym tygodniu bo ma dostac jeszcze zastrzyk do stawu po 14 dniach od operacji. WYdaje mi sie ze z nogą juz jest odrobine lepiej bo śmiało sobie chodzi po boksie i nie odciąża juz jej cały czas (w sensie ze na czubku kopyta stawiał) tylko często stoi równo na dwóch.
Teraz pozostało mi sie tylko modlic  🙂

No i "mam" nowego konia  🏇 co prawda w pracy i nie jest moją własnoscią ale bede sobie na nim startowac, jest super  💘
Czyli wnosić należy, że gdy tu cisza to w życiu się dzieje? 😀 I to pozytywnie. Nieustannie - zdrowia dla koniowatych!

My drugi dzień total-ujeżdżeniowo, w niedzielę jedziemy czworoboki otwarte, kontrolnie, C-tki. Jednak nie cała praca poszła w dym i chwilami gęba się szczerze śmieje. Jasne, dużo, dużo jeszcze pracy przed nami, zanim będę zadowolona z obrazka, ale szanse są. Jest moment na czworoboku, który uwielbiam: galop wyciągnięty i potem zebranie w paluszkach. I nam obojgu bardzo się podoba, że te czworoboki już są "gęste" - nie jest nudno. Najwięcej pracy będzie, oczywiście, z kłusami, ale wygląda na to, że przy mocniejszym kiełźnie będzie się dało coś tam pokazać. Z czasem, na pewno nie od razu. Kontrgalopy fajnie wychodzą po ciągach i zwykła zmiana z kontrgalopu coraz lepiej. I szybko przypomniał sobie półpiruety w stępie. Jedną z lotnych standardowo psujemy nad-ekspresją 🙂, ale chyba wystarczy ze dwie, trzy zrobić w czasie rozprężenia.
Tylko tak dziwnie było: córka była w stajni, i jak zwykle zadzwoniła/zapytała, kiedy będziemy, czy może wziąć siodło. I tu: dziecko, przecież ja skokowego już nie będę potrzebować, teraz jest do twojej dyspozycji. 🙁 Ups. I ochraniacze, kaloszki schowałam do pudła 🙁 I napierśnik. I kilka czapraków już zupełnie zbędnych. No dobra, czasem na spacer do lasu. Ale płakać mi się chciało, gdy odkładałam sprzęt.
u nas juz po pierwszych prostych galopu. pierwszego dnia super spokojnie, wczoraj już amba 😉 wytok pójdzie w ruch bo nie mam ochoty się zabić... Tadek zawsze miał za duzo do powiedzenia w galopie w teraz po pół roku bez to juz w ogóle. dobrze ze się wygalopowała na padoku przez ten miesiąc bo inaczej byłaby rzeźnia 😉 miałam być lisem na tegorocznym hubertusie, ale zrezygnowałam, bedzie dopiero dwa tygodnie galopować wiec conajwyzej pojezdzę dookoła ganiających 😉

Magdzior - koniu wygląda zacnie, naprawdę 🙂 widać po nim twoją pracę 🙂

Halo - może się odnajdziecie w deptaniu kapusty? u nas był taki etap, ze względu na moją kontuzję kolana. oczywiście poziom tego był żaden bo Tadek jest zbudowany totalnie nie ujeżdżeniowo, o ruchu nie wspomnę. 😉 trzymam kciuki!

Evson jesteś niesamowicie dzielna, moje ścięgnowe przejścia to jest nic w porównaniu do tego co was spotkało. Dzięki tobie przestałam tu marudzić, bo widzę, że tak naprawdę to nie mam powodu, że pół roku leczenia to jest nic kiedy ma się diagnozę, plan leczenia i dobre rokowania. trzymam kciuki za Intruza🙂 trzeba by się kiedyś folblucio spotkać bo teraz we wrocławiu ty, ja, viridilla, a zaraz i sonkowa 🙂
Evson pozostała jeszcze bardzo niewielka gulka miękka, którą dojrzy się na dobrą sprawę dopiero po nachyleniu nad nogą. Tak to ładnie się wchłonęło ale jednocześnie cieszę się, że się uparłam na spuszczenie płynu - bo inaczej nie wiem jak by to było.

obecnie jeszcze spokojnie sobie stępujemy, dokładając pojedyncze delikatne kółka kłusa, areszt boksowy też się skończył, więc konio na razie asekuracyjnie wychodzi na lonżownik, a od poniedziałku pójdzie już do kumpla na padok. 🙂

ale niesamowicie wiele dała nam ta przerwa (!). jeszcze bardziej się do niego zbliżyłam (to możliwe?), a co najważniejsze - widzę, że on się jeszcze bardziej zrobił "do mnie". i to jest chyba najpiękniejsze. 🙂

halo mimo całej Twojej sytuacji zazdroszczę czworoboków C. 😉 dla wielu to wciąż tylko marzenie, a dla Was rzeczywistość. 🙂 trzymam kciuki za odnalezienie się w tym i czerpanie maksymalnej ilości radości. :kwiatek:

escada u nas galopowanie wokół ganiających zawsze budziło demona  😀iabeł: na szczęście takiego do wyciszenia. 😉

Evson no to modlenie się i kciuki masz wciąż zapewnione ode mnie. Podziwiam Cię, Twoją siłę i wytrwałość. :kwiatek: a co to za nowe cztery łapy, powiedz coś więcej! 🙂
Evson, kciuki dal Intruza oczywiście wciąż są i drapuszki za uszki też 🙂!
Magdzior, kawał koniska Ci się zrobiło!
Kahlan, Escada, gratuluję rozruchu i życzę spokojnego, bez żadnych niespodzianek powrotu do zdrowia!
halo, jak juz kiedyś pisałam, nawet nie wiesz kiedy spotkasz konia na którym pociśniesz parkury i krosy. Poproszę o relację i foty z czworoboków!

My z Czesiem stępujemy. Czechu wobec całej sytuacji jest bardzo dzielny i grzeczny. Na prawdę nie mam co narzekać na jego zachowanie. Spadł trochę z masy, ciałka, zdecydowanie gorzej wygląda, ale lepsze to niż sfiksowany, wiecznie nakręcony koń i niemożność zaleczenia kontuzji. W przyszłym tygodniu najprawdopodobniej zaczynamy kłusować 🙂.

Podjęłam decyzję odnośnie siwej ( matka irlander, ojciec xx). Niestety nie. Było to trudne, bo raz, że przemiłe to to bardzo i złapało za seduszko mocno ( mimo wyjątkowo wątpliwej urody :wysmiewa🙂, dwa: samo i wszystko skaczące, bardzo szczere, dobrze galopujące, ale niestety bardzo słabo kłusujące. Baaaardzo słabo. Koń chyba bardziej w typie huntera. Poza tym z powodu braku warunków fizycznych nie łatwa do pracy po płaskim. Takiego jednego już mam i choćbym zrobiła na nim czworobok życia, to nie będzie to nigdy widoczne w ocenie sędziów kontra inne pary.
Dla ciekawostki dwie fotki tej kobyłki, czyli konia półkrwi irlandzkiej po ogierze xx: Road To Happiness ( http://www.allbreedpedigree.com/road+to+happiness2 ):
czeggra1, oj, faktycznie - ona z "dążących do przebudowania zadem" chyba, nie? To nie polecam, chyba dobrą decyzję podjęłaś. Wychodzi mi, że to beznadziejna sprawa, nawet przy ogromnym serduchu konia - przychodzi czas, że przy większych wymaganiach grzbiet nie daje rady i zaczynają się opory. Inaczej ją sobie wyobraziłam, jako takiego Rosynanta bardziej, długiego, kościstego...

Dziewczyny! Jak dobrze czytać, że nareszcie folbluty wychodzą na prostą! Fajnie, Evson, że masz coś fajnego do jazdy, będzie ci "cierpliwiej" czekać, a nadal myślę, że się doczekasz, skoro zapalenie nie wystartowało znowu.

Mam pakiet refleksji, ogólnie związany z tym, że jest zupełnie inaczej, jeśli koń autentycznie(!) lubi coś robić, w tym wypadku - deptać kapustę. Bujałam się, bo nie miałam od konia czytelnego info: lubi skakać, nie lubi? Myliły mnie te nastawione uszka, zadowolenie po skokach, techniczna sprawność folbluta i okresy naprawdę fajne, jakby załapał i chciał, jakby to lubił. Ale kłopot w tym "jakby". Jest ogromna różnica między autentyczną pasją konia do skoków i galopu, a takim: "a jest job, rozumiem, to nawet fajne bywa". "Bywa" a "żyć bez tego nie mogę" robi różnicę. Owszem, masa osób skacze na koniach nie do końca szczerych, sceptycznych - z jakimś tam rezultatem. W tej chwili szczerze współczuję wszystkim, którzy muszą rzucać serce za przeszkodę ZA konia, choćby okazjonalnie. Wiem już jak to jest - ogrom pracy, serca, przywiązania, ciągła nadzieja, że gdy to i to się poprawi, to...
Oglądałam relację z Burghley. Z odczuciem wielkiej ulgi w sercu. Bo gdybym  mojemu xx-owi podyktowała takie warunki skoku, jakie tam wypadają co i rusz - to nie skoczyłby NIC. NIC, nawet maleństwa. A TE konie - skaczą. A jeździec musi myśleć tylko "jak" a nie "żeby". I żeby nie popełnić istotnego błędu, a nie, żeby było 120% poprawnie, bo jak nie to diupa 🙁
Takich koni wam życzę, takich, który przeciętny błąd (choćby z warunków trasy) - pokryją, dołożą coś z siebie, a nawet - uratują z katastrofy. Tylko w takie konie warto wkładać całe serce.
Inaczej można władować się w relację... dość toksyczną 😁

Więc przeżyję, że folblut nie ma modnego ruchu ani przyrodzonego balansu i hiper ocen na płaskim nigdy nie będzie uzyskiwał 🙁 Ale - on to LUBI! Autentycznie lubi i się stara, a nie tylko ściemnia. I to jest super uczucie, że jedziesz następny raz i jest Lepiej! A nie, że robisz WSZYSTKO a masz nagle regres do poziomu dziczy zza stodoły 🙁 Więc mam cichutką nadzieję, że uda mi się go przygotować na czworoboki odpowiednie dla Młodego jeźdźca, tak, żeby każdy jakoś tam kompetentny młody człowiek dał radę je przyzwoicie pojechać i uczyć się OD konia.
A możliwe, że mogąc wreszcie zastosować trening specjalistyczny a nie wszechstronny, dopracuję się i więcej. Bo tak sobie myślę, że jeśli koń chodziłby technicznie poprawnie DR, i precyzyjnie, to wrodzona jakość chodów może mieć mniejsze znaczenie wobec wartości szkoleniowej. DR to jeszcze gruszki na wierzbie, jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle przejdzie, ale do poziomu MR G. powinien dać się przygotować. Czerpiąc radość z treningów i występów, zgodnie ze swoją (z lekka narcystyczną) naturą.
Evson🙂 tak stoję w Brynicy 🙂 moja miała od razu punkcje w kolano dwa razy i płyn ściągany oraz podane przeciwzapalne do stawu.
P.s. Aktualnie raczyła skręcić przednią nogę 🙂
Halo no to zycze zebycie oboje mieli radosc z ujezdzenia, bo o to chyba chodzi zeby zadnej ze stron ta robota nie frustrowała  🙂
I masz racje, czas lepiej mi leci jesli mam co robic, dzisiaj pojezdzilam 4 konie, pozniej jazdy do wieczora. A wczoraj jak kupowalismy Nowego to po raz pierwszy od dawna czulam jak to fajnie jest po prostu sobie pojezdzic, skoczyc na fajnym koniu (bo moj chory, a jak jezdze w pracy to glownie poprawiam rekreanty lub robie młode).
Kahlan B. to sp wiec w wątku nie zagości (cordial/colorado z matki po landgraf I). Taki zupelnie inny niz folbluty  😎 prosty do jazdy jak drut, a do tego pewny w skoku. I granat mozesz podłozyć a sie nie spłoszy. To w sumie taka dosyc spora odmiana po moim  😁
Czeggra1 Dzieki! A co do Siwej to brawo za racjonalną decyzje w takim razie  😉
escada tak serio to ja w ogole nie bylam naszykowana na ta sytuacje z moim koniem (no bo jak) i odchorowałam bardzo to co sie juz działo do tej pory. Ale robie wszystko co moge a na drugiej stronie szali trzeba postawic fakt ze to jednak tylko kon. Nie moge tą sytuacją zatruc sobie życia, mimo ze jestem z tym zwierzakiem bardzo związana. Pamietam jak wczesniej był okazem zdrowia i raz zatarł sobie oko ze miał zamkniete to ryczałam jak dziecko  😎 teraz juz sie uodpornilam na takie drobnostki  😉 .
Escada ja chwilowo juz nie we wrocławiu ale czesto tam bywam  😉 takze chetnie sie spotkam.

Perlica tak myslalam  🙂 Intruz tez mial tam stanąc niedawno. A to miałas lepiejz tym urazem ze od razu został wyłapany, to bardzo dużo. U mnie nie widac bylo kompletnie zadnego obrzeku itp wiec nikt nie wiedzial przez dlugi czas gdzie jest miejsce kulawizny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się