Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Chyba chodzi o emocjonalne jedzenie i tłumaczenie tego czynnikami zewnętrznymi zamiast przyznania się do słabej woli...

Cierp trzymaj się jakoś...


Super, pominelam drugie śniadanie :/ zapomniałam totalnie zabrać coś z domu..
aaaa... no to jak o to, to nie czysty przypadek, że pojawiło się po moim wpisie. 🙂
Cierpienie, trzymaj sie 🙁 totalnie nie wiem co w takich chwilach napisac.. :przytul:

Ascaia, oczywiscie, ze uzywam. I zjadam, jak ostatnio, wielkiego, nieplanowanego burgera, ale mialam chec, moj facet planowal taki obiad, zabral mnie ze soba, narobil mi smaka i zjadlam. Nie planowalam, przeholowalam z kaloriami i to sporo do tego obiadu, ale nie tlumacze sie przed soba, nie zrzucam winy na niego, po prostu zamiast wybrac salatke, wybralam buregra. Czasem wybieram chipsy, czasem popcorn, czasem za duzo suszonego mango 😉 I to jest wlasnie moja slaba wola, czasem mnie pokonuje 😉

Niepotrzebnie Ascaia bierzesz to do siebie, serio. Odnioslam sie do ogolnej tendencji przerzucania sie wymowkami zamiast po prostu przyznac sie, ze sie zwyczajnie dalo ciala i sie nawalilo przez swoja slaba wole. Ale faktycznie moglas jakos moj wpis odniesc do swojego wpisu, bo ja rowniez wczoraj szalalam po targu 🙂
Spoko, w pierwszym momencie wyszło jak do mnie, bo było post pod postem. 😉
Ale to po prostu tak nie pasuje, że nie nawet jakby do mnie było to bym nie umiała wziąć do siebie.

U mnie dzisiaj rano właśnie jarmarczna podsuszana kiełbasa i końcówka chlebka żytniego z pomidorem. Bardzo lubię taką wędlinę na której idzie zęby połamać.  😁
Na II śniadanie dwie marchewy, a za niecałą godzinkę miks - mięso kurczaka z rożna, brązowy ryż, szparagi (niestety już takie ze słoiczka, ech, dlaczego nie mamy świeżych cały rok), kapary i jogurt doprawiony a'la tzatziki. 
madmaddie   Życie to jednak strata jest
08 września 2014 13:06
jej, byłam w LO, biologiczka powiedziała że schudłam, "chudzinka"  💘 warto było zasuwać rok  😁

nadal nie wiem co jeść bo na nic nie mam apetytu. chyba stanie na odstępstwie od wege i rybie z makaronem pełnoziarnistym i szpinakiem.
Moja kolano spoko, dałam dziś czadu na bieżni i poćwiczyłam nieco. Jest dobrze.
Cariotka   płomienna pasja
08 września 2014 13:16
ja żyję w stresie do niedzieli i totalnie nie mam ochoty na nic, na jedzenie tym bardziej. Wmusiłam dzisiaj w siebie nawet owsiankę poranną, którą tak bardzo uwielbiam.
dziś mamie robię szpinakowe naleśniki a sobie kasze jęczmienną ugotuje z czymś. Pies też dostanie trochę kaszy z mięchem i marchewką.
jestem ciekawa na ile da się utrzymać sylwetkę przy leczeniu hormonalnym....

aaa zapomniałam napisać że wczoraj się okazało że moje czapsy są na mnie za duże  😵 zaniosłam do szewca, bo podczas jazdy mi spadały...
laski  :kwiatek: ogarne sie kilka dni i wroce
Padam na pysk. Mija 8my dzień pracy od rana do wieczora z pprzerwa na ruszenie konia. Dziś też siedzę do 20... Chyba zarzadze wolny weekend o ile dozyje...
Też padam na pysk, chociaż nie od pracy. Zdecydowanie za krótko spałam, słoneczna pogoda, jeszcze odsiedziałam swoje na rehabilitacji i teraz mam śpika do kwadratu. Muszę kawę, bo wyryję noskiem w klawiaturę, a mam trochę pracy domowej i prac domowych również. Zjadłam mięsko z papryką i szparagami, teraz plaster suszonego ananasa (mniaaaam!). Na ostatni posiłek podgrzeję sobie szklankę rosołu.
ja mam na koncie 3 kawy i redbulla niestety niewiele to dalo... Dieta dziś kiepska skladowo choć dobra kalorycznie. Będę rratować jajkami i sałatka na kolację. Czuje się jak zwłoki. Miałam w planach być w domu w południe i coś wziąć do jedzenia ale telefony, klienci no i polecialam prosto do pracy... Uroczyście przysięgam że biorę 10 dni wolnego pod koniec grudnia choćbym nie miała co jeść. Tak się nie da ciągle harowac, 6/7 dni w tyg. A czasem i w niedzielę. Do tego prawie codziennie koniecznie do konia bo się rehabilituje. No nie daje rady, za cienki bolek jestem...
busch   Mad god's blessing.
08 września 2014 18:58
escada, to mi przypomina moment, kiedy ciągnęłam na raz pracę na pełen etat, stajnię i miałam sesję na uczelni, na którą się uczyłam od 23 do oporu... Znam ten ból. Ja potrafiłam tankować kawę przez cały dzień, potem strzelić sobie o tej 23 kolejną kawę, zapić od razu red bullem i nadal zasypiać nad książkami 😀. Współczuję Ci i wspieram w zorganizowaniu sobie urlopu - trochę czasu można tak żyć, ale płaci się za to naprawdę wysoką cenę. Ja jak po długim czasie dawania z siebie 100% przewartościowałam sobie życie i znalazłam czas dla siebie, to przez pierwszy miesiąc w czasie wolnym zajmowałam się tylko spaniem 😀. Normalnie jakbym cierpiała na narkolepsję, jedyne co w życiu robiłam, to chodziłam do pracy na osiem godzin, jadłam i spałam - nie wspominając już o różnych sympatycznych dolegliwościach temu towarzyszących 😉 Trzymaj się! Ja wiem, że czasem naprawdę ciężko jest się tak nie żyłować, ale niestety nikt nie jest z żelaza i to się tylko wydaje, że akurat ja dam radę i nie muszę odpoczywać - może i dam radę, ale nie na długo 😉
escada, popieram busch, w 100%. Nie można tak, nie można się przyzwyczajać i brać za normalność takiego sposobu życia. Mam przykład mojej przyjaciółki, która codziennie od 8 do 21. Wczoraj jeździłyśmy godzinę przed zamknięciem galerii, żeby w końcu kupiła sobie jakieś buty na wesele, na które idzie za tydzień. Widzę jaka jest zmęczona. I jak się w tym zapętliła. Sama też nie jestem dużo lepsza... a przepraszam, nie byłam. U mnie co prawda różnie z tymi godzinami poza domem, ale za to nerwy związane z projektami, odpowiedzialność, zależność od współpracy z innymi. Trzy lata kiedy brałam urlop w lecie tylko po to, żeby pracować przy zewnętrznych festiwalach. A doszła jeszcze sprawa mieszkania. Dopiero teraz, w te wakacje - najpierw zwolnienie po upadku ze schodów, później planowe 3,5 tygodnia urlopu pozwoliły mi wrócić do równowagi, tak naprawdę odpocząć. I dały czas na przemyślenie swojego podejścia, ustalenia priorytetów. Tak naprawdę nie ma ludzi cyborgów - są najwyżej tacy, którzy umieją się dobrze maskować. Trzeba nauczyć się być po prostu "tylko" człowiekiem, ze swoimi atutami, ale też ze słabymi stronami, odczuwaniem zmęczenia, niezadowolenia, smutku. To jest normalne i to też jest element życia.
Cierp1enie, trzymaj się 🙁

Ja dziś 2 dzień na 5. Kuszą mnie oliwki z migdałami - ale się nie dam 😉
http://www.evera.pl/p,forever-lite-ultra-waniliowy-suplement-diety,198.html
kupić czy sobie odpuścić ?  za niecałe 100 zł
Ja wiem że macie rację i chyba dojrzalam dourlopu w grudniu. Teraz biorę jeszcze dodatkową robotę.  Może bylo by łatwiej gdybym nie potrzebowała tyle kasy co miesiąc ale niestety nie mogę już obniżyć kosztów. Nijak. Firma koń i wynajem  mnie zabija finansowo, ale niedługo koń idzie do wspoldzierzawy jak tylko wydobrzeje...

A są cyborgi - tunczyk przykładowo 😉
Dzionka, moja tesciowa mieszka mega blisko, wiec sama rozumiesz. I mimo ze to dobra kobieta, to nienajlatwiejsza do zycia. A najgorze jest to, ze jest moja jedyna alternatywa na wyjscie z domu, wiec zyciowo jestem od niej ciagle zalezna, wiec musze byc mila, a czasami mialby czlowiek chec powiedziec co mysli. I jeszcze moj facet ma tak bledne pojecie na czym opieka nad dzieckiem polega, ze czasami mnie zalewa. Jemu sie wydaje, ze roczne dziecko to juz powinno samo chodzic spac, nie wyc, a to ze chce na raczki to wynik rozpuszczenia go, to ze wyje jak nie dostanie czego chce to tylko dlatego ze ja mu na za duzo pozwalam  🙄  i od czasu do czasu musze go sprowadzac na ziemie. Dzis jest juz sprowadzony, wiec jest ok.

Cierpienie, trzymaj sie.

Dzis w miare bajka. Jajecznica, raviolli, latte, salatka na kolacje(salata, pomidorki koktajlowe, mozzarela, chrupiáca cebulka, avokado). W miedzyczasie podjadalam marchewke (mnostwo!!!) i suszone owoce z orzechami. Cos malo mi wyszlo,a nie czulam glodu i nie mam wrazenia, ze malo zjadlam.

przepraszam za brak polskich znakow, ale na tym kompie nie ma takiej opcji.  :kwiatek:
drey, odpuść. to żadna okazja. kup normalne białko.
tu masz 30 porcji (mam i bardzo polecam właśnie w ramach zastępowania posiłków) - http://www.sfd.pl/sklep/Trec_Whey_100-opis26480.html
tu sojowe, też 20 porcji http://strefamocy.pl/pl/bialka-roslinne/393-olimp-sojavit-85-700-g.html
Eeee tam, tuńczyk nie jest cyborgiem. 😉 Jest silną, dziarską babką, ale i Ona czasem nie ma do czegoś sił (fizycznie i metafizycznie rzecz ujmując😉 ) albo ochoty, o czym mówi zupełnie wprost.
Taki banał ale... umiejętność bycia słabym świadczy o sile.
escada- z jednej strony tak...bo potrafię fizycznie żyć jak cyborg ( mam dnie czasami od -do. Co do pół godziny, wszystko na czas, robię kilka rzeczy na raz, po niewyspanych nocach, po myciu w zlewie) , ale z drugiej....PSYCHICZNIE mam luz!  A to ważne! Wiem, że moje cyborgowanie przekłada się na finanse. Wiem, że to ma sens. Poza tym.. psychicznie mam wszystko idealnie. ( tfu, tfu..odpukać!)  Nie zamartwiam się różnymi problemami ( poza nauką syna) Nie mam tak naprawdę zmartwień na głowie A jak mam, to jakoś tak to robię, że ..nie mam. Wtedy cyborgowanie czysto fizyczne jest do zniesienia. ( a i tak czasami trzeba odpocząć!!!)
Gdybym miała na głowie problemy psychiczne, nie dałabym rady. Padłabym baaardzo szybko.

Poza tym..mówiąc wprost....w dużej mierze, chyba jednak o kasę chodzi. Można zapierdzielać! Jeśli widzisz tego realny sens! A jeśli zapierdzielasz i wypruwasz z siebie flaki, a kasy nie ma, to i sił szybciej brakuje. Tak mi się wydaje.
Odpocznij! Bo rozsypiesz się psychicznie, nerwicy dostaniesz i tyle z tego...  :kwiatek:
To co? Zaczynamy nowy dzień?

Powiem Wam, że ruszam pełną parą. Przytyłam i to duużo. Jakoś mi to nie przeszkadzało latem, bo ciągle nosiłam jakieś sukienki. A sukienki rozciągliwe i nie widać, że się przytyło. A że sylwetkę i proporcje trzymam, to ani brzuch mi nie wyłaził, ani nic. Nogi szczupłe wystawały i wszystko wyglądało ok. Ludzie mi mówili, że tak grubiej lepiej, i tak jakoś leciało.
Ale..
Ja wczoraj za jeansy, bo jesień idzie ( mam z 15 par) mierzę je, a tu w zdecydowaną większość NIE WCHODZĘ! A w tych w które wchodzę górą tłuszcz wyłazi! Masakra. Tak się wczoraj wkurzyłam, że szok.
No..wiedziałam, że przytyłam, ale jakos tak...nie sądziłam, że aż tak!
Na wagę nadal nie wchodzę, ale za to od wczoraj jadę z koksem pełna parą. ( z odchudzaniem znaczy się) Pewno z 5 kilo mam do zwalenia.  Tak patrząc po spodniach...
właśnie się powstrzymałam przed zjedzeniem pierniczka do kawy :jogin:
od dzisiaj znowu zero folgowania!
tunrida - u mnie to wygląda tak, że bez cyborgowania nie wystarczy do pierwszego niestety, w przyszłym roku planuję to zmienić ale to trochę błędne koło bo aby to zmienić równiez potrzebuje kasy. Jako tako problemów psychicznych nie mam, zwyczajnie za dużo kosztów w stosunku do zarobków, plus to ze nigdy nie wiem ile zarobię i nie do końca zależy to ode mnie, ale od ludzi, pogody, pory roku i wydarzeń na świecie nawet. nie jestem w stanie taniej mieszkać we wrocławiu na wynajmie, z kredytem było by taniej miesięcznie ale wkładu własnego brak. i tak w kółko. konia aktualnie nie mogę wydzierżawić bo jeszcze wychodzi z kontuzji ścięgna. kosztów firmy nie obniżę bo takie mamy państwo ze chce ode mnie 1000zł miesięcznie za nic nieważne czy zarobię czy nie.

teraz do bycia fryzjerem, menadżerem, księgową, sprzątaczką, projektantem i krawcową dojdzie bycie budowlańcem wykończeniowcem... 😉

no i byle przeżyć do wiosny...
Masz problemy: ledwo wiążesz koniec z końcem, mimo że wypruwasz flaki, to nie do końca od ciebie zależy efekt końcowy, koń z kontuzją.  O takie mi chodziło.  😉

Nie chce mi się ale idę. Na siłkę. Spróbuje dziś ominąć bieżnię i zrobić orbitreka. Idę
Scottie   Cicha obserwatorka
09 września 2014 09:04
zen, madmaddie, pytałyście o ćwiczenia na pośladki- do inspiracji polecam instagram 🙂 Szczególnie profile takie jak buttguide, jenselter, funkygine, squatadvice i squatguide. Mnóstwo filmików, zawsze jak kończę cisnąć na maszynach, to robię kilka ćwiczeń z instagramu 🙂
Cześć Laski🙂
Dołączam...
Rzuciłam fajki na początku lipca. Trzymam się dzielnie i tym razem chyba już nie wrócę do palenia. Mam wrażenie, że "wyrosłam". Oby to było prawdziwe wrażenie🙂
W ogóle bardzo bym chciała rzucić "używki" wszelkie i czerpać radość z rzeczy "wyższych" a nie substancji chemicznych. Tym bardziej, że mój organizm wołał już od samego początku młodzieńczych eksperymentów z papierosami, alko (+itp.) , że tego nie chce, nie lubi i już. Ale młody mózg nie lubi słuchać🙂 A potem człowiek zapomina, że można się bawić na imprezie nie pijąc na przykład. I że po ostrym stresie ani się nie eksploduje ani świat się nie zawali jak się nie wypali fajki.
Jak się w tym tyglu wymiesza niezdrowy tryb życia, używki i kiepskie żarcie to mamy to co mamy
😡

Stan wyjściowy:
Wzrost: 169 cm
Waga:66 kg
talia: 85 cm (to można nazwać talią? :p)
biodra 95 cm

CEL -> 58 kg (ale już przy 60 będzie dobrze🙂 )

Środek do celu: Chodakowska( Skalpele + dziennik) , zapisywanie posiłków i ich kaloryczności , regularna praca z Florentyną, która też musi schudnąć🙂

Fajnie, że się motywujecie. Może mnie też będzie nieco lżej w grupie wsparcia🙂

Pozdrawiam serdecznie i jestem pełna podziwu dla efektów jakie osiągnęłyście od czasu założenia wątku! Tysiąca stron nie przeczytam ale zdjęcia rzucają się w oczy! Gratulacje!🙂

milenka- ależ plan.  🙂 Witamy.

Urobiłam godzinę orbitreka z interwałami i zestaw na brzuch. Drugie śniadanie zeżarte ( twaróg z jogurtem, pół kajzerki, 3 śliwki)  Szykuję obiad w pudełka, bo wypadnie jedzenie go w poradni między pacjentami. No cóż...bywa...
pytanie o motywację 😀 jak ją odzyskać - poradźcie proszę

udało mi się z 72 kg zejść do 60 kg, było super - celem było 58 (172 wzrostu) ale wyjechałam na urlop - w czerwcu :P i od tamtej pory nie jestem w stanie znaleźć w sobie motywacji którą miałam wcześniej 🙁 i oczywiście 5kg jest do przodu 🙁 co zrobić? jak wrócić na właściwy tor? 🙁
To i ja się dołączam. Może z kopniakami w tłusty tyłek od Was, będzie skuteczniej 😀
Z diety jakiś czas temu poleciały spore ilości słodyczy, białego pieczywa, fast foody i inne tego typu świństwa. Od wczoraj przymuszam się do jedzenia śniadań (od lat jem dopiero po przyjściu do pracy i, niestety, dopiero po kubku pierwszej kawy :rozga🙂, staram się także kontrolować kalorie, a dziś lecę do sklepu po... wagę i metr krawiecki 😁 Może liczbowe wyniki wprawią mnie w większe zakłopotanie, niż wystający brzuch. I może dzięki temu wrócę do ćwiczeń w domu, a od października celem jest siłownia 🙂
mundialowa , milenka_falbana  witajcie !  😀


zucchini
  z tymi powrotami na dobre tory mam podobnie, u mnie sprawdziło się stopniowe (nie nagłe) wprowadzanie zmian , a żelazną zasadą jest rozplanowanie i pilnowanie stałych pór posiłków, potem już z górki  😉
w razie jakiejś wpadki trudno ale nie załamuj się i pilnuj żeby reszty dnia nie spiep**
najbardziej zgubne jest chyba rozumowanie typu  :" zjadłam czekoladę, to dzisiaj sobie odpuszczę i zjem następną bo i tak dzień zepsuty i zacznę od jutra "

EDIT:
z INSANITY robię sobie na razie przerwę, łydka ciągle boli .. :/  , zaciskam zęby i mogę ćwiczyć ale czuję że tak tylko pogarszam sprawę , 
ale ćwiczyć nie przestaję !!! biorę się za XHIT Daily i FitnesBlendera

zazwyczaj po lekarzach nie chodzę ale z tą łydką chyba będę musiała, tylko do jakiego  🤔 🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się