Dzierzawa
Roeven, a tak z ciekawości, jaka stajnia?😉
edit. zajrzałam w ogłoszenia, już wiem🙂
No niestety, osoby z Warszawy raczej szukają stajni właśnie w "centrum" niż na obrzeżach, korki itp, dojazd w godzine czy 1,5 to sporo czasu dla kogoś kto np kończy pracę o 16 czy 17, a wydaje mi się, że najwięcej jest właśnie takich osób wśród osób chcących dzierżawić lub mające swoje konie. 🙁
Ja do swojego mam 35 km. Z jednej strony Warszawy do stajni po drugiej stronie Wisły (od Warszawy to jeszcze kawałek), czyli wszystkie remonty i korki moje. 😉 Odkąd mam samochód, dojazd zajmuje mi max godzinę (do tego mam rodzinę w pobliżu, więc mogę sobie u niej pomieszkać, żeby nie jeździć wte i wewte, jak jestem w stajni jednego dnia wieczorem i następnego rano). Przedtem jeździłam autobusami, zima nie zima (i zdarzało się, że jak były remonty i objazdy, to jechałam i po 2h) - choć fakt faktem, że wtedy to jeszcze nie była dzierżawa i jeździłam rzadziej (choć latem zdarzało się codziennie - bo mogłam poświęcić na to pół dnia). Do tej pory się zastanawiam, jak ja to robiłam, że mi się chciało... Ale chyba byłam nienormalna. 😜 Teraz sobie nie wyobrażam jeździć tak bez samochodu, zwłaszcza, że były okresy, że przyjeżdżałam codziennie tylko po to, żeby zavagothylować babrzącą się rankę (listopad, -6*C, vagothylowałam na wyścigi, żeby samochód się nie zdążył wychłodzić w środku, bo jak mi zmarzły ręce, to ciężko mi się było rozgrzać...). Nie zawsze miałam kogo poprosić, żeby to zrobił "przy okazji" (i żeby naprawdę to zrobił). Autobusem byłoby ciężko... Niemniej tak sobie myślę, że jakbym przypadkiem szukała innego konia, to pewnie byłoby mi dość obojętne, gdzie stoi (oczywiście, że im bliżej, tym lepiej, ale jakby był fajny gdzieś dalej, to tak do 45 km pewnie bym dojeżdżała). Już się przyzwyczaiłam. 😉
Dojazd był, jest i będzie 🙂
Ekstremum u mnie osiągnięte zostało gdy do pokonania było 70 km w jedną stronę, z jednego krańca Warszawy do pod Warszawy z drugiej. Na szczęście to już przeszłość.
Ale z drugiej strony był też czas piechotką 1 minutę 🙂.
Wszystko się da jeśli się ma chęci, możliwości i czas.
Witajcie!
Mam pytanie z prośbą. Czy ktoś mógłby wysłać mi swoją umowę odnośnie dzierżawy konia? Chciałbym poczytać i wyciągnąć parę fajnych rzeczy 🙂
Bartekl1, w prawym górnym rogu każdego wątku masz wyszukiwarkę dotyczącą jedynie tegoż wątku. Wpisz w okienko "umowa" a kilka umów już przytaczanych Ci się pokaże ...
Z dzierżawami jest jeszcze jedna ważna sprawa. Mianowicie do któej godziny w ciągu tygodnia roboczego stajnia jest otwarta.
Jeżeli bierzemy konia w współdzierżawę to dobrze byłoby mieć możliwość wsiąść o godzinie np. 20-20.30. Niestety dużo stajni pensjonatowych o 21 zamyka bramę na kłódkę i nici z jazdy w ciągu tygodnia po pracy.
asds, dziwi mnie ten problem. Niewiele osób pracuje do 20... a jeśli - to nie od 8 i można jeździć przed pracą. Co więcej sprawa ta dotyczy każdego jeźdxca korzystającego z infrastruktury dane jstajni - czy to właściciela konia, czy dzierżawcy, czy osoby, która korzysta z usług rekreacji konnej (o ile jest prowadzona).
Gaga
Moja sytuacja:
Mieszkam pod Warszawą do pracy dojeżdzam na 9.00 (z domu wychodzę 7.30). Z pracy do domu wracam na około 18.30-19.00, a więc nie mam zbytnio możliwości jazdy przed pracą, a jedynie po w ciągu tygodnia.
_Gaga, u nas są prowadzone i jest zapotrzebowanie na jazdy o 19-20.
Ja może coś dorzucę od siebie apropo dzierżawy.
Z dzierżawami w Warszawie jest tak, że kiedy znajdziesz najbardziej odpowiadającego ci konia, i ogólnie spoko wszystko, to pierwsze pytanie jakie sobie zadajesz przed zadzwonieniem do właściciela brzmi "Ciekawe jak daleko ode mnie jest koń? 50 km? Czy może 45? ". I to jest reguła, niestety. Najlepsze konie są tam, gdzie cię nie ma...
Ale zdarzają się wyjątki. Umawiasz się wtedy na jazdę próbną, łuhuhu na pewno stworzysz z koniem niesamowitą parę, zdobędziecie Mistrzostwo Galaktyki itd. przyjeżdżasz do stajni, znajdujesz właściciela... i tu są dwie opcje.
a) koń bez mięśni, w beznadziejnym stanie, w panierce z błota i kupy. W tym momencie przypominasz sobie że właściciel wspomniał coś o tym, że koń "przez chwilę miał wolne".
b) koń super wyglądający, oczywiście bardziej ubogo niż na zdjęciach z ogłoszenia, ale co tam - może to twoje wrażenie.
Ubieracie konia, wsiadasz na jazdę próbną i zonk. Następne trzy wyjścia -
1) koń jest totalną lamą, nie odpowiada na sygnały, płoszy się, nie ogarnia swojego życia, a ty tym bardziej nie ogarniasz jego. Szybki rzut pamięcią do ogłoszenia "ujeżdżony do P/N" Konsekwencja punktu a.
2) nie radzisz sobie z koniem, koń torpeda, leci przed siebie, a właściciel stoi obok i mówi "Hmm.. tak tak, widocznie musicie się dopiero zgrać...". A ty pośpiesznie odmawiasz pacierz.
3) Koń idealny, reaguje na sygnały, naprawdę masz przeczucie że wyjdzie z tego coś dobrego. Więc - do boju kowboju.
Jeśli zdarza ci się sytuacja 3, zazwyczaj dzierżawisz konia. Po drodze masz kilka spin z właścicielem, małe sukcesy, dni kiedy przeklinasz konia bo tak, a potem albo koń sprzedany, albo ty się przeprowadzasz, albo koń, albo właściciel przestaje płacić za pensjonat.
I tyle, koniec bajki.
To tyle, jeśli chodzi o "Dzierżaw in Warsaw Story " by Ja.
Dużo stresu, hajsu, ale sporo funu z udawania, że ma się własnego konia.
Pozdrawiam 🙂
_Gaga, u nas większość ludzi przebywa w stajni w godzinach 19-21 - w sumie wtedy na hali jest chyba największy tłok 😉.
Strzyga, skoro jest zapotrzebowanie na przeciw któremu wychodzi usługodawca, to w czym problem? 🙂
I jak napisałam - problem godzin otwarcia stajni dotyczy wszystkich bez wyjątku - nie tylko dzierżawców...
Nie zapominajmy również o sytuacji w któej okazuje się na miejscu że właściciel wcale nie jest zainteresowany wydzierżawieniem konia,a pgłoszenie puścił bo mu rodzice/mąż/żona kazała żeby pensjonat taniej wychodził....
O sytuacji w której to niektórzy dzierżawę konia traktują jako okazję do podrywu lub znalezienia nowej osoby do pary/trójkąta czy czego innego nie wspomnę.... ( Tak, pisze poważnie).
mi się przyszło przywitać z kącikiem, ale im więcej tu czytam tym bardziej mina mi ... 🙁
Hm.... poddzierzawiam cos z przerwami od kilku lat i jeszcze mi sie nie zdarzyla zadna z wyzej wymienionych sytuacji...
Tzn owszem, bywaly konie gorzej zrobione, ale za to np bardzo dzielne w terenie, albo z bardzo fajnym charakterem. Poza tym zadnych atrakcji 🙂
Najgorzej jestvchyba z dzierzawa na odleglosc z opcja przeniesienia...,ten ktos sam do Ciebie dzwoni i proponuje taka dzierzawe,poponuje takiego i takiego konia,ja dogaduje sie telefonicznie na warunki,tamta osoba mowi mi ze juz szykuje konia i umowe wysle na maila,wiec ja organizuje transport i stajnie...,potem dzwonie do tej osoby zeby umowic sie co do dnia i godziny odbioru konia,a tu cisza!!! Nikt nie odbiera ...,dzwonie i dzwonie,wysylam sms-y i maile i zero odzewu🙁 Fajnie byc jest zrobionym w konia 😲
Andaluzja, ale chyba jedziesz zobaczyć konia przed organizacją transportu... ?
Ciężko w tej Wawie. Ja za pierwszym razem trafiłam na konia, który:
- fajnie odpowiada na sygnały,
- szybko się uczy,
- jest odważny w terenie,
- jest milusi 🙂.
I to za jedyne 150zł. Ja to mam szczęście 😁.
A tak ogólnie to w moich okolicach nietrudno o fajnego konia do dzierżawy, ale pod warunkiem, że ktoś już na prawdę dobrze jeździ. Jeśli ktoś się uczy to niestety ciężko o dobrego konia 🙁.
Problem dotyczący decyzji o dzierżawie... Mam możliwość dzierżawy czterolatki w dość atrakcyjnej cenie bo niższej niż wynoszą mnie dwa treningi w tygodniu przez miesiąc.
Na co dzień jeżdżę w stajni z ambitną rekreacją, wsiadam na konia po sporcie C klasa ujeżdżenie, również fryza, który nie chodzi w rekreacji na poziomie L z elementami P. Czasem też na konia chodzącego ujeżdżenie N z elementami C wyłączonego również z pracy w rekreacji. Ogólnie fascynuje mnie ujeżdżenie, ale również czasem skaczę.Wygląda to ogólnie jak normalne treningi sportowe z tymże na różnych koniach, nie codziennie, na zawody czasem się uda pojechać także jest to nadal rekreacja.
W roku szkolnym jeździłam dotychczas raz w tygodniu, teraz jeśli się uda chciałabym chociaż dwa. Na potencjalnym koniu do wydzierżawienia mogłabym jeździć załóżmy pięć razy w tygodniu, jednak bez trenerki. Pomagałaby mi owszem z młodym koniem,ale to nie to samo co jazdy gdy za nie zapłacisz, a niestety to wyniosłoby mnie już dużo więcej, na to nie mogę sobie pozwolić.
Kobyłka jest bardzo fajna, jak na młodego konia super charakter, miałam przyjemność pracować z nią na lonży i ostatnio również jeździć. Koń ma bardzo słabe kopyta i gnijące strzałki (opieka w stajni jest genialna, także może to kwestia poprzedniej), więc właścicielce zależy żeby koń chodził i miał robione kopyta, bo ona za bardzo nie może przyjeżdżać. Jest to współdzierżawa, więc czasem jeździłaby, ale sądzę,że bardzo rzadko.
Stajnię mam dosyć daleko, lecz rozmawiałam już z różnymi osobami i mogłabym wymieniać się dojazdami.
Jeśli chodzi o moje doświadczenie to miałam do czynienia z młodymi końmi, trenerka twierdzi,że poradzę sobie.
Oferta wydaje się świetna, jednak jest też sporo minusów. Mam nadzieję,że pomożecie mi wybrać.
Plusy:
- częstsza jazda,
- praca z jednym koniem,
- ciekawe doświadczenie,
- pomoc ze strony trenerki,
- radość z przebywania w stajni częściej,
- przyjazdy do stajni o której godzinie mi pasuje
Minusy:
- brak treningów,
- przerwa w jeżdżeniu czworoboków, uczeniu się wyższych elementów (teraz tylko praca nad rozluźnieniem, przejścia, prostowanie konia, jazda w równowadze z jeźdźcem),
- zobowiązanie umową (w razie urazu konia duże obciążenie finansowe dla rodziców),
- mniej czasu dla siebie (to akurat nie jest tak istotne, głównie chodzi o dojazdy, żeby nie kolidowały z pracą rodziców i szkołą, ale to jako tako mam pozałatwiane)
Naprawdę podchodzę do tego jak najbardziej poważnie i odpowiedzialnie, nie rzucam się od razu bo "będę miała tak jakby swojego konika". Wiem,że jednak jest to młody koń, który na razie wymaga cierpliwości i spokojnej, powolnej pracy. Wiem co robić na jeździe, mam pomysły na treningi dopasowane do konia.
Mam nadzieję,że osoby z większym doświadczeniem w tych sprawach ode mnie, mądrze mi doradzą, gdybyście jeszcze mieli jakieś pytania to proszę. 🙂
Dodam jeszcze,że koń po fajnych rodzicach, przyszłościowy, ładnie zbudowany. Problem polega też na tym,że nawet jak włożę w niego dużo pracy, w najbliższym czasie na pewno go nie kupię (dalej kwestia finansowa) a istnieje też ryzyko,że zostanie sprzedany np. za pół roku.
Kolejny nierozwiązany problem,że póki co nie mam siodła i jeździłam w stajennym na tej klaczy, a właścicielka jeszcze nie kupiła... W razie czego dokupię strzemiona, mam swoją podkładkę, szczotki, czapraki. Koń ma swoje ogłowie, wytok, wędzidło powinno być zmienione ale póki co chodzi na pełnym pojedynczo łamanym a powinna na pustym podwójnie łamanym. 🤔
Dramuta12, gdzie takie cuda?:P
Jak zaczynałam dzierżawić to wahałam sie czy dam rade, czy podołam, czy aby na pewno mam, aż takie doświadczenie. No i biorąc pod uwagę moje liche umiejętności bałam sie, ze właściciel nie wyrazi chęci wydzierżawienia konia tak słabemu jeźdźcowi. Po 5 miesiącach dzierżawy mogę powiedzieć, ze staram się jak mogę i właścicielka konia chyba jest zadowolona 🙂 A przystępną cenę dzierżawy przekładam na to, że dokupię brakujący sprzęt, marchewkę, lizawkę.. itp. Koń jest nieco specyficzny, niekoniecznie łatwy, ale poznawanie go naprawdę daje mi dużą frajdę. Po takim czasie mogę powiedzieć, że to „moje” czasami nieobliczalne konisko to moje oczko w głowie i daje mi on naprawdę dużo pozytywnej siły do życia.
Jeśli chodzi o godziny jazdy to w stajni jestem najczęściej w godzinach 19-22. A jeśli chodzi o same odległości od stajni to do tej pory staliśmy w stajni do której miała 10 km, teraz przenieśliśmy gdzie indziej i mam 25 km. Trochę mnie przeraziła ta odległość i nie wiedziałam co mam robić, ale pojechałam w teren, konisko pokazało jakim jest złotym terenowym koniem i wszelkie obiekcje zniknęły 🙂
Po rozmowach z innymi właścicielami największym moim plusem jest brak wielkich ambicji i niechęć do startowania w zawodach. I jest to tak duży plus, że zdarzyły się już próby „podkupienia” mnie 😀
Mam głupie pytanie, ale zaryzykuję 😉
Z kim powinnam podpisać umowę o współdzierżawę jeśli osoba, która będzie jeździć jest niepełnoletnia?
Z małoletnią i wziąć osobno zgodę na jazdę od rodzica, czy podpisać umowę z rodzicem z adnotacją, kto będzie konia użytkował?
Milla, ja bym podpisała z rodzicem
Milla ja miałam umowę skonstruowaną tak, że podpisywał ojciec małoletniej. A w samym dokumencie było zastrzeżone kto dokładnie może użytkować konia (w tym wypadku tylko dziewczynka- imiennie, trenerka i osoby posiadające minimum 2 klase sportową - żeby uchronić się przed szaleństwami z koleżankami).
Dzięki :kwiatek:
Też mi się wydawało, że osoba niepełnoletnia nie powinna podpisywać za siebie umowy.
Milla, właścicielka konia, którego wspódzierżawię, chciała umowę podpisać ze mną (roku mi brakuje do pełnoletności) i jestem tam jako strona dzierżawiąca. Przy czym MÓJ tata stwierdził, że bez sensu i podpisał się pod moim podpisem, jako ojciec... No nie wiem, też się zdziwiłam, że tak chciała, ale tak właśnie mamy. Ja bym na jej miejscu zrobiła, jak wyżej radzono - raczej pisała umowę na rodziców z dokładnym zaznaczeniem przez kogo użytkowane. 😉
A propos godzin otwarcia stajni...
U nas z reguły w tygodniu zawsze było tak, że wychodziliśmy ostatni. 🙂 Brak tłoku na hali, cisza spokój....
Ale mamy wyrozumiałych stajennych 🙂
A u mnie kolejne rozczarowanie.,,
Miałam jutro jechać oglądać konia do dzierżawy, ale dostałam przed chwilą sms'a od właścicielki że konia dziś przypadkiem sprzedała.
Echh 🙁.
Jakieś fatum nad mną wisi...
Ulalala, a okolice Sępólna Krajeńskiego (taka dziura 😁 ) w kujawsko-pomorskim. U nas (województwo) ogólnie ciężko o konia do dzierżawy, a jak już jakiś jest to jakaś beznadzieja... Ja znalazłam młodą i bardzo fajnie nam się współpracuje. W dodatku kosztów weta, kowala, pensjonatu nie ponoszę,a mam jedynie pomóc czasem w oprowadzankach i (co najważniejsze) uczyć konia i o niego dbać 🙂. I jakby dobrego było mało, mam do niej 4km 😅.
Za to koleżanka za nic nie może sobie znaleźć fajnej szkapki rekreacyjnej, każda ma jakąś wadę: ta się wiesza, tamta ponosi... W końcu wydzierżawiła kobyłę, bojącą się kontaktu, ale powoli się ogarniają 😉.
edit. asds, u mnie była odwrotna sytuacja. Gdy dowiedziałam się, że ktoś chce kupić "mojego" konia (miłość od pierwszego wejrzenia) to wydzierżawiłam kobyłkę, póki właściciel nie wiedział. Trochę to chamsko, wobec osoby, która chciała kupić konia, ale wiem, że u mnie ma lepiej i ja nie styram mu stawów.
pierwsze koty za płoty
ja się rozczarowałam trochę postawą focha, dlaczego tak trudno wytłumaczyć że czasem pewne osoby są zwyczajnie "za ciężkie" na niektóre typy koni 🙁