szamanka, sprostuję trochę informacji.
Nie byłam hodowcą tego konia, a właścicielem. Koń z dzikiego krycia ze stajni Malinowskich, trafił do mojej koleżanki, kiedy kupiła jego matkę- Alisię. Źrebak był bez papierów, więc jej zbędny i ja dostałam go w prezencie. Kiedy został odsadzony przyjechał do znajomego na hotel a później do naszej przydomówki. Ponieważ był bardzo krnąbrny a ja pracowałam w delegacjach zdecydowałam o dalszej jego sprzedaży.
Łeb rozciął o drewniany żłób w stajni kolegi. Chcieliśmy go zszyć, ale nie było mowy o dojściu do niego weterynarza. Nawet po Sedalinie kiedy ledwo stał na nogach kiedy wet zbliżał się z igłą nagle ożywał i stawał dęba i walił z zadu w stronę weta.
Forumowa wiwiana też zaliczyła od niego kopa, kiedy próbowała go werkować. Ot, taki źrebak jednej pańci. Mojego męża próbował również kopytami potraktować. 2 tygodnie urlopu i codziennej pracy niestety niewiele wniosły i szukaliśmy kogoś z większymi możliwościami czasowymi i doświadczeniem w pracy z takimi gagatkami 😉
Cieszę się, że dobrze trafił i mam nadzieję, że będziesz miała z niego dużo radości.
szamanka przejrzyj sobie moje wpisy o Armanim z jesieni 2010r
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,752.1200.html - tu się zaczęło.