praca
Właśnie o takie spostrzeżenia mi chodziło, dzięki zen :kwiatek:
Mamy tu sporo dziewczyn pracujących w IT, mających znajomych w IT, czy chociażby sam dział IT w firmach z innych branż i o takie opinie bym prosiła, czy zatrudniali u Was osoby bez papierka. Potrzebuję argumentów w dyskusji "przydatność papierka w karierze grafika-programisty", bo moje się wyczerpały 😵
mundialowa, dobrym przykładem jest mój brat, papierka nie ma, studiów żadnych nie skończył, a interesy swoje robi. Np. skonstruował od zera komputer z terminala płatniczego, zaprogramował swój własny system, program do giełdy walutowej, program do telewizji cyfrowej (sterowane przez internet). 😜 dla niego zrobienie strony internetowej od zera to zabawa, fun na jeden wieczór. 😎 No ale... nie jest nigdzie zatrudniony, bo po co ? Żeby być niedocenionym ? U siebie odwala niezłą robote (i stać go na naprawdę dużo, nie opłaca mu się kisić gdzieś za 1600-2000zł/mieś.) aż strach nieraz wejść do niego bo 5-6 monitorów paczy. 😁
desire, ja to doskonale rozumiem, że da się i bez papierka, ale na swoim. A swoje nie zawsze działa. Czasem trzeba pójść popracować do kogoś, a wtedy papierek chyba się przydaje.
Chciałam z Wami podyskutować, czy tylko ja mam takie przekonanie, że skończone studia owszem, nie gwarantują pracy, ale w jakiś sposób zwiększają szanse na jej znalezienie? Czy mając te dwadzieścia kilka lat nie lepiej przysiąść weekendami i pracując już w zawodzie zrobić dodatkowo papier potwierdzający nasze doświadczenie, niż za jakiś czas martwić się, że rekruterzy mogą w ogóle nie otwierać CV, gdzie nie znajdzie się wpis o szkole wyższej? Jasne, może być też tak, że od nadmiaru magistrów nie będzie się to liczyć wcale, ale... czy mimo wszystko nie warto zainwestować w swoją edukację teraz, gdy nie ma się rodziny i wielkich zobowiązań czasowych i finansowych?
Na swoich studiach miałam grupę osób po 40stce, które musiały zrobić papier, bo pracodawca kazał i widziałam, jak ciężko im było połączyć to z życiem rodzinnym, pracą i - nie oszukujmy się - mniejszą chłonnością wiedzy. Dlatego ciężko mi zrozumieć, jak młodzi ludzie mogą świadomie z tego rezygnować i liczyć na to, że papier nigdy nie będzie im potrzebny.
mundialowa, w całości podzielam Twoje zdanie. Papier po prostu dobrze mieć i potem zdobywać doświadczenie.
Tu rzecz się rozchodzi o człowieka, który doświadczenie już ma, pracuje na swoim, ale też dostał pracę w zawodzie, więc zyskał takie poczucie własnej zaje****ści, że uważa, że studia to marnowanie czasu i pieniędzy... 😵 Ale tak jak mówiłam, własna działalność raz się kręci a raz nie, a żeby szukać pracy u kogoś można mieć szczęście i dostać ją bez papierka (ale wiadomo, że najczęściej za niższą kasę), ale można też jej nie znaleźć właśnie dlatego, że nie ma się udokumentowanych kwalifikacji. Niestety moje argumenty nie trafiają.
Ciekawa jestem, czy wciąż wśród nich panuje przekonanie, że prawdziwy informatyk to tylko taki, co ma mgr inż z informatyki, czy przyjmują też tych, co sami w domu uczyli się wszystkiego, ale są ogarnięci i doświadczenie mają.
Informatyk to bardzo szerokie pojęcie 😉
Bardzo często wszystkio zależy od pracowników działu HR (gdzie zwykle odsiewają na dzień dobry wszystkich bez mgr inż.) 😉
Często jest tak, że "papier" pozwala się przedrzeć przez zastępy "pań/panów z HR" i daje szansę rozmowy na tematy merytoryczne, w których możesz się wykazać wiedzą, a nie gadki szmatki o ulubionych kolorach/autorytetach i zwierzątkach.
Wiele zależy też od organizacji firmy. Programistów-klepaczy zatrudnia się takich którzy potrafią programować, a nie koniecznie mają wykształcenie informatyczne. Kierownicy projektów/algorytmicy to najczęściej ludzie po studiach informatyka/matma/fizyka.
Ja zaczynałam pracę w IT bez wykształcenia kierunkowego (jakiegokolwiek 😉) jakieś 10 lat temu.
Od dzieciaka programowałam sobie "for fun", ale nie miałam ciśnienia na jakieś studia informatyczne. Pracy w zawodzie (po studiach zupełnie nie związanych z IT) nie dostałam, więc poszukałam sobie pracy w jakikolwiek sposób związanej z komputerami.
Po roku znajomy ściągnął mnie do firmy w której pracował - uniknęłam pogawędki "o d.. Maryni i kolorach"- od razu miałam merytoryczną rozmowę z przyszłym przełożonym.
Mając czas i kasę zrobiłam sobie jakies kursy+ studia podyplomowe tylko po to żeby właśnie "mieć papier", ale do dziś na rozmowach dostaję pytania "dlaczego tak późno zainteresowała się pani informatyką".
W tej chwili uważam te kursy i studia za stratę czasu i pieniędzy 🙄 Efektywniej uczę się samodzielnie.
Jeśli już "papier", to raczej certyfikaty pod konkretne technologie - to przynajmniej da jakieś szanse podczas szukania pracy za granicą 😀
Pracuję jako programista, robię to co lubię, ale zdaję sobie sprawę, że następnym krokiem w karierze będzie prawdopodobnie własna firma albo wyjazd z kraju.
Jestem po 3 dniach szkolenia, od dziś oficjalnie pracuje 😀
Strasznie się cieszę, że coś wreszcie wyszło z moich poszukiwań, ekipa, którą poznałam wydaje się być spoko, pracuje z jedną koleżanką z którą byłam na roku (o czym dowiedziałam się 2go dnia szkolenia :hihi🙂. Godziny trochę zabójcze bo jedna zmiana jest od 6:30 do 15 a druga od 15 do 23. Ale dam radę 😀 In plus jest to, że mam bardzo dobry dojazd z domu, 40min i jestem na miejscu 😀
mundialowa, IMO grafik a programista to 2 różne sprawy. Jak jesteś zajebistym grafikiem to czy masz papierek czy nie - Twoją kartą przetargową jest portfolio.
Dostałam wczoraj praktykantkę pod swoje skrzydła 🙂 w sumie fajna odmiana, pokazywałam jej cały dzień jak się pracuje, co się robi z pacjentami, pilnowałam przy drobnych czynnościach. W pewnym momencie ogarnęło mnie takie fajne uczucie - hej, przecież niedawno sama zaczynałam a teraz to ja kogoś uczę! 🙂 moje ego czuje się absolutnie dopieszczone 😁
Czy jest tu ktoś, kto mógłby mi pomóc w napisaniu wypowiedzenia?
Okazuje się, że mam jednak 3 mce, nie 1mc i musze pisać za porozumieniem stron/z prośbą o skrócenie i nie wiem, czy mam w wypowiedzeniu pisać dlaczego proszę o takie skrócenie
mundialowa, IMO grafik a programista to 2 różne sprawy. Jak jesteś zajebistym grafikiem to czy masz papierek czy nie - Twoją kartą przetargową jest portfolio.
Dokładnie - mój szwagier jest obecnie lead artist w jednym ze znanych studiów (gry) i nie ma żadnego pspierka z grafiki, po prostu ma ogromny talent, dzięki czemu załapał się do jednego studia i potem już piął sie po szczeblach kariery, w miedzyczasie zmienił studio - wszystko dzięki portfolio właśnie.
Mówiąc grafik-programista miałam na myśli kogoś, kto zrobi layout, potnie go, wsadzi gdzie trzeba w cms-a, no ogólnie - ogarnie stronę od a do z. Bo np. w agencji, w której teraz robię mamy osobno grafików, którzy zajmują się wyłącznie grafą i osobno ludzi do cięcia i programowania, a facet, o którym tu mówię, potrafi i jedno i drugie. I stwierdził, że woli iść w grafikę - studia odpuścił.
We wrześniu 2013 zaczęłam prace jako nauczyciel wf z wykształceniem licencjata. Mgr obroniłam na początku lipca tego roku, zaniosłam dokumenty do szkoły i teraz moje pytanie do zorientowanych - kiedy podniosą mi pensję? Umowę mam do końca sierpnia, jeszcze nie wiem czy zostanie przedłużona, bo jestem na zastępstwie za kogoś i spodziewałam się, że po obronie tę na razie teoretycznie ostatnią pensję dostanę już wyższą, ale tak się nie stało. Ktoś siedzi w temacie? :kwiatek:
Zaczęłaś pracę jako nauczyciel stażysta?
Złożyłaś do dyrektora sprawozdanie ze stażu? Po pozytywnej ocenie, w tym samym roku, co uzyskanie pozytywnej oceny, powinnaś wnioskować do dyrektora o rozpoczęcie postępowania kwalifikacyjnego. Dyrektor powołuje komisję, ktora ocenia, czy Cię chcą, czy nie. Jak dają zielone światło, to zostajesz nauczycielem kontraktowym z wyższą pensją. Ale to wszystko powinien Ci powiedzieć opiekun stażu i dyrektor. Nauczycielem kontraktowym możesz być całe życie, lub po upływie dwóch lat, ubiegać się o kolejne stopnie.
Także odpowiadając na Twoje pytanie, nie ma podstaw do zwiększenia pensji z tytułu obrony pracy magisterskiej.
Co do awansu, to zakończyłam staż, uzyskałam stopień kontraktowego. Czekam na decyzję czy osoba, którą zastępuję wraca czy nie. Jak nie, to pewnie mnie zatrudnią na kolejny rok i wtedy to już jasne, że będę zarabiać więcej.
Pytam, bo z tego co wcześniej szperałam w necie pensja licencjata różni się od pensji magistra (mówię o stażyście).
Pursat, a nie jest tak, że podpisujesz kontrakt na rok i ze stanem Twojego aktualnego wykształcenia? U mnie tak jest, co roku jest kontrakt, ja wprawdzie jestem na najwyższym szczeblu, ale moja koleżanka obroniła w styczniu magistra, zaniosła kopię dyplomu do HR szkoły, ale pensję przewidzianą dla magistrów otrzyma dopiero od sierpnia tego roku (czyli po podpisaniu nowego kontraktu).
W sumie może tak być. Zresztą skoro zaniosłam dokumenty, a nic się nie zmieniło, to widocznie muszę czekać (oby) do września. 🙂 Dzięki za pomoc. :kwiatek:
A mi już minął miesiąc pracy na nowym stanowisku 🙂 bardzo mi się podoba, mam zadaniowy czas pracy więc nieco bardziej elastycznie, no i pracuję "z ludźmi" i "dla ludzi" a więc dla mnie bomba 🙂
A u mnie przyszedł dziś szef szefowej i powiedział, że zadanie, które ostatnio zrobiłam jest przemegaśne i bardzo mu czegoś takiego brakowało i będzie go używał. i zrobiło mi się miło.
Wczoraj dostałam mailową reprymendę, że muszę przyspieszyć z forami, choć spadło na mnie prowadzenie portalu informacyjnego. Dziś poza forami i portalem dostałam w pakiecie copywriting 😵
A tu jeszcze Tour de Pologne i trzeba być na bieżąco... Nocuję dziś w biurze.
rico, brzmi super 🙂 a co robisz?
Uchh, przyszła do mnie wczoraj młoda mama jako do osoby pierwszego kontaktu i opowiedziała o niepokojących ją zachowaniach jej synka. Z wywiadu wynika, że mały mocno po stronie autyzmu, zdecydowanie to co opisała nie mieście się w normie i spełnia część kryteriów diagnostycznych. Skierowałam ją do dwóch dużych poradni zajmujących się stricte tym zaburzeniem, no ale skoro takie skierowanie, to i rozmowa o takiej możliwości musiała się odbyć, brr. Dzień miałam do tyłu, ruszyło mnie to strasznie.
Dzionka, nie rozumiem, co się z takim dzieckiem stanie? Bardzo źle to wróży?
A mnie moja praca już zaczyna denerwować, źle się tam czuję. Stało się - managerka wypowiedziała magiczne zdanie: "Przecież ty jesteś z Polski i on jest z Polski. Powinnaś go traktować lepiej"
Acha, zaczęło się.
Ja nie chcę nikogo traktować lepiej, ani gorzej. Ja lubię wszystkich tak samo, chcę, aby drużyna tworzyła jedność, a nie, tak jak teraz - podział na to, kto jest Polakiem, a kto nie. A ja niby potraktowałam "kolegę"-Polaka gorzej, bo śmiałam mu zwrócić uwagę, żeby następnym razem czegoś nie robił, że robił coś źle i klient domagał się przez niego zwrotu pieniędzy. W ogóle, nie podoba mi się ogólne nastawienie "kolegi" - od byłej managerki dostałby solidne baty za same rzeczy, które mówi na temat klientów. A tak, to teraz to on jest taki zaczepisty, wszystko robi super, nie wolno go tknąć. Ech.
Niech się zgodzą na ten transfer ja tam już nie chcę być.
ikarina, no autyzm to całościowe zaburzenie rozwoju, diagnoza zazwyczaj dla rodziców druzgocząca...
Dzionka, nigdy nie miałam do czynienia z autyzmem "na żywo", wiem, że rodzicom z takim dzieckiem jest nieco trudniej, ale nie wiedziałam, że aż tak 😡 😡 😡
ikarina, ale kiepsko :/
NIECO trudniej? Zalezy od stopnia autyzmu ale generalnie to... no tragedia to jest czesto :/ Dezorganizuje zycie totalnie...
Dzionka, i jak Pani zareagowala?
My z ekipa przed chwila wypowiadalismy sie do spotu kreconego przez urzad miasta. Kujka bedzie straszyc w tramwajach 😁
kujka, w UK jest właśnie program o dzieciach-geniuszach i właśnie jedno z nich jest dotknięte autyzmem - jednak bardzo lekkim. Na pierwszy rzut oka wyglądał normalnie, no i wymiatał pod wieloma względami, znał odpowiedzi na pytania, które totalnie mnie zbiły z tropu. Ale - tak, jak pisałam, poziom autyzmu był bardzo lekki. Nigdy jednak nie miałam do czynienia z głębokim autyzmem, kompletnie nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak przebiega dzień takiego rodzica, który musi się takim dzieckiem opiekować.
Dzionka, o właśnie, jak sobie z tym radzi rodzina dziecka?
Mama powiedziała, że właśnie tego się obawiała, ale nie chcieli z mężem wypowiadać tego słowa na głos. I tak dobrze, że w ogóle przyszli na konsultację, bo wielu rodziców woli "udawać", że niczego nie widzą - lepszy brak diagnozy niż taki grom. To jeszcze malutkie dziecko, wiele się może zmienić w jego funkcjonowaniu - no i ma zarówno sporo mocnych stron jak i sporo wskazujących na deficyty z kręgu autyzmu, nie wiadomo więc w którą to stronię się posunie. Trudna konsultacja.