Rumunia to dziwny kraj. Kraj kontrastów. W dużych miastach jest normalnie, jak na zachodzie.
1) Ale zjeżdżasz z głównych dróg, wbijasz się w boczne i trafiasz na zupełnie inny świat. Ludzie są bardzo ubodzy. Domy się rozwalają, płoty leżą, ludzie chodzą ubrani w szmaty gorsze niż u nas z najgorszego lumpeksu. Ale są życzliwi, pogodni, pomocni zupełnie bezinteresownie. Totalnie inna mentalność niż u Polaków. Nie zauważyłam tam zawiści, zazdrości. Mimo że wyglądaliśmy przy nich na bogaczy. Pomagali i nie chcieli nic w zamian! Uśmiechali się, machali i to wszystko. To między innymi z powodu tych ludzi chcę tam wracać. Wiadomo, że można się różnie natknąć, ale zasada jest taka, że .. są inni. Mimo biedy wyglądają na szczęśliwych. Po prostu szczęśliwych i życzliwych.
2) Żarcie - beznadziejne, Nie umieją gotować, Frytki to pokrojone w kawałki ziemniaki i ni to usmażone, ni ugotowane, często surowe w środku. Nie potrafią przyprawić porządnie, nie mają chyba nic smacznego poza takimi fajnymi okrągłymi ciastami pieczonymi na drewnianym patyku nad węglem. Toto to żarłam jak małpa kit i przytyłam od tego. Ich słodycze miejscowe to porażka. Jak u nas za czasów ciężkiej komuny.
3) Ceny- różnie, ale ogólnie podobne jak w Polsce.
4) Noclegi- bardzo różnie, Można rozbijać namiot gdzie się chce, przy drodze, na łąkach,w górach. Aby nie włazić nikomu bez pytania bezczelnie na ogrodzoną posesję. My się baliśmy tak nocować, ale sporo ludzi tak nocuje. My jeśli już w namiocie, to wchodziliśmy na posesje i pytaliśmy czy można rozbić namiot np w ogródku. Pozwalali.
5) Widoki- nieziemskie!! Góry Apuseni to park narodowy. Ale wszędzie można wjeżdżać i wchodzić! Przepiękne miejsce. Góry Karpaty z drogą Transalpiną czy szosą transfogaraską- nie do zapomnienia! Po drugiej, południowej stronie Karpat zaczyna się gorący ciepły klimat. Ziemia czerwonawa, żar z nieba.
6) Co kocham w Rumunii? To, że non stop zaskakuje. Co chwila!
- chciałam tylko pogłaskać konie. Przylecieli i siłą prawie wrzucili mnie na grzbiet! Mąż cykał fotki a właściciel latał, poprawiał im grzywy, żeby jak najładniej się prezentowały. Nie chciał za to nic!

- szliśmy poboczem drogi. Jedzie facet wozem. Zmusił nas że nas podwiezie, bo do miasteczka daleko. Nic nie chciał!
- zgubiliśmy się na polach , bo szukaliśmy skrótu do jaskini ( w Rumunii NIE WOLNO szukać skrótów. Skróty= kłopoty! Normalne drogisą wystarczająco do kitu. Główne przelotówki ok, ale pozostałe..masakra! Drogi w Polsce to bajka. Przynajmniej nie kończy sie nam asfalt nagle i nie zmienia się w żwir. A tam, to całkiem normalne.) Panowie przybiegli ciągnikiem i jeden przez drugiego próbowali nam wytłumaczyć jak jechać. Oczywiście nikt nic nie rozumiał. Oni CHCIELI pomóc. U nas? Podejrzewam, że u nas dopóki sami byśmy niepodeszli, to nikt by palcem nie kiwnął.

- wjechaliśmy na pole namiotowe, spytaliśmy miejscowych gdzie tu się kupuje piwo. Powiedzieli. A po chwili przynieśli nam w plastikach. Nie chcieli NIC w zamian, Ani z nami imprezować, ani gadać za długo. Zapytani "Czemu to zrobili?" odpowiedzieli, że "też byśmy chcieli żebyście nas kiedyś tak przywitali w Polsce".
- dasz panom papierosa ( jest to mile widziane) i zaraz masz kupę chętnych do rozmów. Mimo że nic nie rozumiesz. 😉 Inni są ci ludzie i tyle.

- tak wyglądają stacje benzynowe przy pobocznych drogach.

A tak stacje w górach. Na środku placu jeden jedyny dystrybutor z napisem "benzina lub motorina" I wybieraj który pistolet bierzesz. 😁

- miejscowi tak potrafią jeździć

- sklep w mniejszym miasteczku ( zwróćcie uwagę na podkowy! )

- sklepo-stragan na wsi ( wszędzie legalnie w tych plastikowych butelkach jest palinka- czyli bimber)

- cygańskie dzieci sępią jak sępy! (nie mylić Rumunów z cyganami!) Mnie dziewczynka uprosiła o spinkę do włosów! I była przeszczęśliwa jak ją dostała.

- w miasteczkach wzbudzaliśmy zainteresowanie miejscowych

- takie są widoki w górach Apuseni



Tu mieszkali ludzie!!! Podejrzewam, że to taka dacza letnia!

Całe rodziny zbierają jagody, sortują je ( tu na zdjęciu właśnie sortowanie) i przyjeżdża po te jagody pan z miasta i skupuje .

kobiety gotują na wolnym ogniu w garach

dziecięcy rowerek

chłop NA OKLEP! Jakby nigdy nic, prawie środkiem!

Tu w ogóle zwierzęta mają prawo być na asfalcie. Trzeba uważać. Wchodzisz w zakręt a tam nagle krowa, koń lub osiołek.





- zastawił nam wyjazd jakiś mercedes. Właściciel poszedł i zostawił go otwartego z kluczykami w środku! ( zwróćcie uwage, jak wygląda na fura na tle biednych straganów!) Nie mieliśmy jak wyjechać. Ktoś nam znalazł kolegę właściciela, ale ten nie umiał przestawić bo to był automat. Kolega rozmawiał z właściciel przez komórkę i próbował przestawić auto, ale nijak nie mógł zrozumieć zasady działania automatu. I co? I kiedy powiedziałam, że "mąż przestawi" to dali mu kluczyki i przestawiał cudzy samochód pod nieobecność właściciela. No NIE WIEM, czy w Polsce ktokolwiek by mu tak dał... Byliśmy ludźmi z za granicy, z którymi nie można sie dogadać. Bo..w Rumunii, w małych miasteczkach angielski jest w ogóle nieprzydatny! Na migi!

oznaczenie miejscowości , SUPER znak informujący o nazwie, nie?

wesoły cmentarz

świnie w lesie. Tak\m cały dobytek łazi sobie luzem i schodzi na noc do domostw. Nie ma ogrodzeń. Głupie uczucie iść sobie przez las i nagle słyszeć chrumkanie jak dzikiego dzika! A to..świnia hodowlana.

Signisoara- miasteczko wpisane na listę UNESCO. To miasteczko zabytkowe, z czasów średniowiecznych jakichś! (sorki, moja historia leży i kwiczy- jak te świnie w lesie)


Droga przez pasmo Karpat- Transalpina. Oj...była moc!! Tyle powiem! Zwłaszcza na motocyklu! Zero barierek, pobocza pół metra i przepaść.




Wiecie co? Mogłabym tak pisać i pisać. Ale ja po prostu KOCHAM RUMUNIĘ! Tylko NIE PRZY GŁÓWNYCH PRZELOTÓWKACH. Tam nic nie znajdziecie poza zamkami zrobionymi na potrzeby turystów. Swoją drogą nie zwiedziliśmy jeszcze ani jednego. Zamierzam nadrobić w tym roku.