Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza
Moim, teoretycznym zdaniem, to właściciel pensjonatu może ustalać zasady tego co dzieje się na terenie jego ośrodka.
O matulu, to może jednak właściciele pensjonatów, z którymi do tej pory miałam do czynienia, nie tacy źli, jak mi się do tej pory wydawało? 😁 Mimo wielu "ciekawych" pomysłów i ograniczeń, roszczeń o kasę z prowadzenia treningów na prywatnym koniu nie spotkałam NIGDZIE. Co niestety nie oznacza, że mam wokoło siebie same super stajnie z ludźmi w 100% do dogadania. Ale przynajmniej takich cudów nie ma.
A swoją drogą, mam konia półtora roku, jesteśmy w czwartej stajni. Nie wiem, czy to dobry wynik, ale w obecnej jesteśmy niecały miesiąc i już widzę, że póki co, to najbardziej prokońskie miejsce, w jakim byłam. Czyściutko, konie na zewnątrz naprawdę bez żałowania, siano bez ograniczeń, trawa nie do przejedzenia, treściwe bez najmniejszych problemów, wszystko na czas i bez gadania, swoboda, święty spokój. Infrastruktura nie jest imponująca - dwa place ze zwykłym piachem i lonżownik, hali brak. Ale z punktu widzenia konia niczego nie brakuje, poza tym cena jak na warszawskie warunki niska, więc uważam, że nie mam prawa narzekać. Tym bardziej, że wszystko prowadzone z pomyślunkiem i troską o konie.
Poprzednio stałam w stajni z lepszymi warunkami do regularnej pracy z koniem, więc oczywiście zimy będzie szkoda, ale zmieniła mi się trochę sytuacja finansowa i chciałam się przeprowadzić na zasadzie oszczędzenia na jeździectwie, a nie na dobru zwierzaka. I, tfu tfu, najwyraźniej się udało. 🙂
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg2137469#msg2137469 date=1405080082]
Majowa, a jeśli będę prowadzić działaność zarobokową robiąc np. sesje ślubne na swoich koniach - ale w plenerze (na łakach okolicznych) to tez mam zapłacić właścicielowi pensjonatu, bo prowadzę działalność zarobkową? 🤔
[/quote]jeżeli na jego terenie to jeśli sobie tego zażyczy, to tak. Jeśli w cudzym pensjonacie chce się prowadzić działalność zarobkową to trzeba się z tym liczyć.
A ja spotkalam sie z tym ze wlasciciel osrodka który prowadzi rownież działalnosc rekreacyjną, ma jakieś ALE do tego zeby wlasciciele koni udzielali treningów bezpłatnie. Wiadomo, jesli to są 1-2 lekcje tygodniowo to ok, ale byla u nas w okolicy osoba ktora na 2-3 prywatnych koniach prowadzila w osrodkach rekreacyjnych conajmniej kilka treningów dziennie.
A co do zmian pensjonatu... Mam konia 1,5 roku, zmieniałam pensjonat 5 razy 😵 z tym ze dwa miejsca sie powtorzyły.
U nas w okolicy w zasadzie nie da sie wybrac idealnego pensjonatu, bo albo malo karmią albo jest brudno, albo opieka słaba (wczesnie zamknieta stajnia i brak nadzoru), 80% to stajnie bez hali, bez dobrego podłoza itp.. A do tego ja np jestem wybrednym pensjonariuszem i po kontuzji wazne jest dla mnie zeby kon chodzil na padok z samymi wałachami lub z jednym koniem... Jest to niewykonalne 🙄
Majowa, płacę za korzystani infrastruktury ośrodka płacąc za pensjonat
Jeżeli moja umowa nie zakłada dodatkowych opłat (a sądzę, że umowa deborah też takich opłat nie zakłada) - dlaczego mam dopłacać?
Sprawę znam z obu stron - 15 lat miałam własną stajnię, z mini - pensjonatem. Żadnych opłat za prowadzenie jazd, czy przyjazd trenera nie brałam... Jedyny warunek: auta zostawiamy na parkingu przed bramą (coby mi zadbanego trawnika przed domem nie rozjeździli) Na szczęście aktualnie stoję w równie normalnym miejscu 😉
Gaga ja tam pensjonatu nie mam i nie miałam. Za przyjazd trenera opłata jak dla mnie nie jest dobrym pomysłem. Jednak mogę zrozumieć że ktoś chce opłaty za wykorzystywanie mojego terenu do działalności " gospodarczej".
Gaga tylko pensjonat na 3/ 4 konie różni się już od takiego 10 +( nie wiem na ile koni prowadziłaś). Co przy dwóch koniach/ właścicielach jest mało uciążliwe, przy 6 robi się problemem. Każdy kto musi utrzymać stajnie ,w tym konkretnym przypadku maneż , wie jakie sa to koszta. Plac trzeba wyrównywać, przy większej ilości koni częściej, nawadniać. Nie bez znaczenia jest również ruch na stajni, który zwiększa się wraz z ilością osób przychodzących do stajni. Inna kwestia, to taka czy osoba prowadząca jazdy posiada odpowiednie ubezpieczenie i kwalifikacje?
Na szczęście aktualnie stoję w równie normalnym miejscu wink
Także to stwierdzenie uważam za nietrafione , bo w moim pensjonacie jazd rekreacyjnych się nie prowadzi. Gdybym jednak miała rozważyć taką opcję, to na pewno nie za darmo, a uważam że jest zupełnie normalnym miejscem . Dodatkowo na brak chętnych nie narzekam, wręcz przeciwnie.
a co powiecie na narzucanie wam lekarza wet do opieki nad koniem? ja spotkałam się z sytuacją, że jasno dawano i daje się, do zrozumienia, że jak się coś będzie działo to będzie się wzywać takiego a nie innego weta (np. takiego, któremu ja bym martwego konia nawet nie powierzyła czy drugiego, który miał okazję się "wykazać" i popełnił kardynalny błąd w sztuce). Dodam, że podany jest na tabliczce i na umowie pensjonatowej inny wet,specjalista, znany i ceniony w PL i nie tylko😉
Ciekawi mnie wasza ocena takiej sytuacji?
W żadnej stajni, gdzie stałam, nie było problemem sprowadzenie innego trenera, lub poprowadzenie jazdy na własnym koniu. Oczywiście nie mam tu na myśli kilku godzin dziennie, ale raz na kilka tygodni powożenie znajomych czy rodziny. Zresztą, jeśli koń chodzi 2-3 godziny tygodniowo pod właścicielem czy pod kimś innym, to chyba żadna różnica z punktu widzenia właściciela pensjonatu.
Z wetami też nie było problemu - obecnie mamy kilku wetów, którzy do nas dojeżdżają i nie było nigdy żadnych nieporozumień.
Anderia, a gdzie wy teraz? 🙂
Karlachyba żartujesz !? Niechby ktoś spróbował. Potrafię walczyć o swoje i bywam agresywna 😉 Rozumiem gdy ktoś na swoim terenie nie życzy sobie abym prowadziła sobie szkółkę ale od trenera,weterynarza i kowala wara 😤
Pod Poznaniem spotkałam się z ośrodkami, w których cena pensjonatu dla osób prowadzących działalność i zarabiających na prowadzeniu jazd jest wyższa. Szczególnie, jeżeli robi to konkurencję szkółce wlaściciela. I ja to rozumiem!
Ale takie narzucanie odgórne trenera, kowala i weta jest dla mnie czymś niepojętym. Są stajnie gdzie jest nadworny kowal i wet i w razie W się go wzywa, ale musu nie ma...
Karla spotkałam się jedynie z sytuacją, że określonego weterynarza nie należało wzywać, bo nie był mile widziany na terenie ośrodka (oględnie mówiąc).
Donia Aleksandra, nadal nie rozumiem. Ktoś ma swojego prywatnego konia. Zamiast sam wsiadać ze 2 razy w tygodniu wsadza kogoś innego i kasuje za to nie prowadząc stricte działalności gospodarczej. Dorobi sobie w miesiącu do kowala, czy na witaminy - kilka złotych raptem. Koń nie chodzi ani minuty dłużej, niż chodziłby pod właścicielem. Dokładnie taką opcję omawiamy (vide deborah) W którym momencie infrastruktura ośrodka jest dodatkowo zużywana? Koń zamiast 6 dni chodzić pod właścicielem 4 dni chodzi pod nim i 2 pod kimś innym. Dlatego kompletnie nie rozumiem dodatkowych opłat za to. Kilometrów robi tyle samo, podłoże zużywa tak samo...
Kwalifikacje jako takie zgodnie z prawem niepotrzebne. Ubezpieczenie również nie jest obowiązkowe.
Co innego, gdy w pensjonacie jest prowadzona rekreacja. Wówczas rzeczywiście właściciel może mieć pretensje o robienie swoistej konkurencji.. ale stricte w pensjonacie? Nadal nie rozumiem dlaczego...
Co do wyboru kowala czy weta - to moja prywatna sprawa i właściciel pensjonatu nie ma prawa mi tego narzucić. Może doradzić, może wezwać "swojego" weta w nagłym wypadku, jeśli nie ma ze mną kontaktu (u nas tak to działa). Ale narzucać? wrrr
Edit literówki
Donia Aleksandra, a jaka jest różnica czy właściciel konia X wsiada na niego sam, czy prowadzi jazdy na nim komuś? Dla zużycia się placu - tu i tu jeden raz koń chodził będzie.
Może nie chce mu się śledzić czy ktoś prowadzi jazdy raz czy 3 razy albo sprawdzać dowody i metryki czy to na pewno rodzina 😉 A tak to widzi że nie właściciel i już.
Kilka złotych tu, kilka złotych tam, od każdego kilka złotych i jak to mówią, złoty ciągnie do złotego 😉
Chyba ciężko byłoby wyznaczyć granicę gdzie pobieranie opłat zaczyna mieć sens.
Ubezpieczenie również nie jest obowiązkowe
Może obowiązkowe nie jest , ale nie wyobrażam sobie co by się stało, gdyby zdarzył się wypadek?
Mając kameralny pensjonat , nie mam ochoty jako właściciel aby "wycieczki " przechadzały się przez posesję. Poza tym jest dokładnie tak jak pisze Piotrek. Ok kiedy jest taka jedna osoba. Tylko że wtedy druga , trzecia, czwarta także wpadnie na pomysł prowadzenia jazd , bo przecież mam konia i mogę dorobić. Mam prowadzić zeszyt, kto kiedy jeździł, komu prowadził jazdy, czy aby tylko jednej osobie , a nie już dwóm innym?
Koń zamiast 6 dni chodzić pod właścicielem 4 dni chodzi pod nim i 2 pod kimś innym
Miałam parę koni na pensjonacie i jeszcze żadna osoba nie jeździła 6 dni w tygodniu. Byłoby jednak ok, gdyby tylko jedna osoba chciała praktykować takie " dorobianie" . Wiem że jest to niestety nierealne.
No a jak jest wtedy z odpowiedzialnością w razie wypadku???? Jeśli wpuszczający nie ma kwalifikacji????? Bo ja się spotkałam z sytuacją gdy wymówiono osobie pensjonatu dlatego że wsadzał wbrew woli właścicieli stajni swoją córkę wtedy pewnie około 3 klasy SP na konia 180 o charakterze bardzo trudnym i w obejściu i pod siodłem. Poza tym jednym incydentem z zakazami się nie spotkałam, tzn miałam sytuację gdy właścicielą sie wet i kowal nie podobał się i namawiali na innego ale sytuacja ostała olana przez pensjonariuszy.
Donia Aleksandra, właśnie i tu pada pytanie kto odpowiada cywilnie w razie wypadku ? Mój koń,osoba pod moją opieką. Jaka jest odpowiedzialność właściciela?
Moja sytuacja się wyjaśniła po rozmowie z właścicielem stajni. Ale temat myślę ciekawy i wart kontynuacji.
Znam sytuacje gdzie trener prowadzacy jazdy sciagnal za soba do pensjonatu kilka osob/koni. I w pakiecie maja znizke za pensjonat a nie podwyzke za zuzywanie infrastruktury.
Small Bridge, oczywiście, że tak. I w większości stajni takie osoby się raczej stara się zatrzymać zniżką a nie zwyżką, bo jak pójdzie to pociągnie za sobą resztę. Znam kilku takich trenerów, którzy jak przenoszą się to przyprowadzają ok. 10 koni. Strata naraz 10 koni to coś, na co raczej mało stajni może sobie pozwolić.
Byłam osobą jeżdżącą na czyimś koniu i nie widziałam różnicy w traktowaniu mojej osoby.
I niezbyt rozumiem narzucanie właścicielowi kto ma jeździć na jego koniu. Jeśli właściciel udostępnia konia osobie o minimum rozsądku i kompetencji, to w czym problem?
Trochę jakby właściciel parkingu mówił kto ma jeździć moim autem.
Z drugiej strony jeśli właściciel stajni chce takich zasad, to niech je zawrze w umowie i zakomunikuje wyraźnie przy wynajmie boksu.
Yegua, np mi nie przeszkadza w pensjonacie to, ze ktos komuś pożycza konia, ze prowadzi treningi, itp. Mi, jako pensjonariuszowi przeszkadza rekreacja, kupa kręcących się dzieciaków, zajęta ujeżdzalnia w sposób trudny do ominięcia. Nie dziwię się więc niektórym właścicielom pensjonatów, że nie życzą sobie nikogo prócz właścicieli koni i np tylko trenerów, chcą zachować spokój w stajni i chcą aby wszyscy pensjonariusze byli zadowoleni. Chcą aby w stajni było kameralnie mimo wszystko. Spotkałam się ze stajnią, w której pensjonariusz wchodził do stajni "w cenie pensjonatu", a chyba już nawet najbliższa rodzina płaciła wejsciówki, ograniczało to ilość kręcących się ludzi po stajni, zużycie papieru toaletowego, wody 😉 😉 😉
Z punktu widzenia właściciela kameralnego pensjonatu mogę widzieć dwa przeciwwskazania dla prowadzenia jazd przez osoby prywatne na własnych koniach: po pierwsze przewijanie się przez stajnię osób, z którymi ja nie mam podpisanej żadnej umowy, których nie znam, więc dla mnie ryzyko potencjalnego wypadku, kradzieży etc. rośnie. Po drugie poziom prowadzonych jazd - jeżeli właściciel konia sam jeździ słabo albo ma kiepsko ujeżdżonego konia to jaki obrazek będzie prezentować 'szkolona' przez niego osoba? Nie dość że antyreklama to jeszcze ryzyko zniszczenia infrastruktury większe.
Miłośnikom stajni bardzo kameralnych, bez kręcących się po stajni ludzi, polecam prowadzenie pensjonatu dla koni na emeryturze albo dla źrebaków 🤣
Sama taką miałam i naprawdę poza mną, stajennym i trenerem, który lonżował trzy mogące chodzić pod siodłem konie to żywego ducha w stajni całe dnie i tygodnie nie było 🤣 Nic się z infrastruktury nie zużywało poza lonżownikiem i padokami, a jaka oszczędność na papierze toaletowym 🤣
A tak serio, jak ktoś zakłada pensjonat gdzie stoją zdrowe, w pełni użytkowe konie to chyba zdaje sobie sprawę, że do tych koni będą jeźdźcy, niekoniecznie tylko jeden do danego konia, rodzina tych jeźdźców, trenerzy, przyjaciele, przyjaciele przyjaciół.... itd.
Miałam parę koni na pensjonacie i jeszcze żadna osoba nie jeździła 6 dni w tygodniu.
Ja jeżdżę i to 2 konie... Czy w takiej sytuacji musiałabym Ci dopłacić za zużycie infrastruktury stajni?
Ja jeżdżę i to 2 konie... Czy w takiej sytuacji musiałabym Ci dopłacić za zużycie infrastruktury stajni?
A gdzie ja tak napisałam? Gdybys stała u mnie w stajni, jeździj sobie je nawet po dwa razy dziennie, ale jazd rekreacyjnych nie poprowadzisz . A to czy Tobie wydaje się taka zasada głupia czy nie , nie jest moją sprawą.
Bardzo bym się cieszyła, gdyby moi pensjonariusze jeździli konie choćby 4/5 razy w tygodniu, bo taki zwierz jest po prostu inny w obsłudze.
deborah wydaje mi się, że odpowiedzialność spada na właściciela konia.
Ja się spotkałam i z zakazem prowadzenia jazd (ani rodzina, ani za darmo, a już za pieniądze - absolutnie) i z zakazem sprowadzenia do ośrodka swojego trenera, a gdzie indziej narzucony wet.
Wyniosłam się i z jednego, i z drugiego, bo nie ma co prowadzić bezsensownych dyskusji i szarpać się o coś takiego IMO. Nikogo się na siłę nie zmieni, a co ja o tym myślę to moja sprawa.
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 lipca 2014 07:18
Donia Aleksandra, a w przypadku dzierżawy? Np. właścicielka konia zachodzi w ciąże. Koń ma stać cały ten okres, ma Ci coś dopłacać, czy się przenieść?
Ja jeżdżę i to 2 konie... Czy w takiej sytuacji musiałabym Ci dopłacić za zużycie infrastruktury stajni?
A gdzie ja tak napisałam?
Pisałaś o zużyciu infrastruktury przez jeżdżących na prywatnych koniach nie - właścicieli - stąd moje pytanie.
Gdybys stała u mnie w stajni, jeździj sobie je nawet po dwa razy dziennie, ale jazd rekreacyjnych nie poprowadzisz . A to czy Tobie wydaje się taka zasada głupia czy nie , nie jest moją sprawą.
Nigdzie nie napisałam, ze jest głupia. Polemizuję JEDYNIE z podaną tu przyczyną takich decyzji, nie z ich istnieniem. Stajnia jest Twoja - to Twój teren i masz pełne prawo wymagać czego tylko chcesz - nawet aby pensjonariusze chodzili tylko w różowych majtkach 😉 pod warunkiem, ze zasady te ustala się na początku, lub - wprowadzając - powiadamia o nich wszystkich. I tyle. Deborah - której problem się wyjaśnił - nie znała zasady dopłacania (lub nie) za jazdy prowadzone przez siebie... a to nie fair wobec pensjonariusza.