własna przydomowa stajnia

Coś, dziewczyny dobrze Ci mówią. Mam już konie przy domu od ponad 10 lat i z upływem czasu stwierdzam, że teraz gdybym miała wystarczające środki finansowe bardzo chętnie postawiłabym konia w pensjonacie z halą i dobrym trenerem. Własna stajnia to obowiązek. Nie ma czegoś takiego, że mi się nie chce.Trzeba iść i robić. Masz teraz 17 lat, więc chodzisz jeszcze zapewne do szkoły. Kto by się opiekował końmi w czasie Twojej nieobecności? Sama wszystko byś sprzątała? Własna stajnia to obowiązek polegający nie tylko na daniu koniom jeść, posprzątaniu boksów i pojeżdżeniu koni  😉. Trzymając konie przy domu przychodzi taki moment kiedy czasem nie starcza już sił na jazdę,a konie jeżdżone są coraz rzadziej. Nie zawsze tak jest,ale w większości przypadków, no chyba, że ma się pracowników  😉. Co będzie jak skończysz szkołę? Kto będzie zajmował się końmi jeśli poszłabyś na studia, albo do pracy?  🙂 Myślę, że powinnaś sobie zrobić listę za i przeciw 😉. Nikt nie chce Ci źle radzić, ale chcemy, żebyś sama zadecydowała czy Ty podołasz temu wyzwaniu. Powodzenia w podjęciu decyzji 🙂!
Myślę, że bez hali, solarium, karuzeli, nawet bez kwarcu na ujeżdżalni 😎 da się przeżyć, trener myślę, że dojedzie (za opłatą odpowiednią 😉 ), ale właśnie trzeba brać pod uwagę, że w pensjonacie przychodzisz, potrenujesz, pomiziasz się - jedziesz do domu i nie interesuje Cię generalnie cała struktura funkcjonowania stajni (karmienie, ścielenie, wyprowadzanie/sprowadzanie, naprawy, ogarnianie zapasów oraz jedna wielka ciężka praca), tylko możesz się na tych treningach bardziej skupić. U siebie - musisz być przy tych koniach przynajmniej z 3 razy w ciągu dnia.
W zeszłym roku już nie miałam siły godzić obowiązków pracowo-studiowo-ogólnych ze stajnią, na chwilę konie były w pensjonacie, odetchnęłam... ale teraz znowu cieszę się, że mam konie "u siebie", choć byłabym niezmiernie zadowolona mogą sobie pozwolić  np. na pracownika.... ale tu, niestety, odpada ekonomiczność własnej stajni.... bo pracownikowi trzeba zapłacić, a lepiej nie liczyć na to, że przyjdzie ktoś pracować za jakiś grosz, bo 1) ludziom sie nie chce 2) szanujący się pracownik ma swoją stawkę 3) może i ktoś przyjdzie, ale kto to będzie....  🙄
Sankaritarina, masz rację 🙂. Da się przeżyć,ale o ile takie rzeczy umilają życie. Trzeba samodzielnie zadecydować co chcemy z końmi robić. Chyba wszystko rozchodzi się o kasę, bo w przydomowej stajni gdyby tej kasy było dużo, to można by dla siebie i halę postawić,i maneż z bezpiecznym podłożem i opłacać pracownika. Wtedy człowiek nie byłby zmęczony  😉. A w życiu dochodzi jeszcze praca, więc nie robi się tylko przy koniach.  Chyba każdy musi podjąć swoją decyzję, bo nie dla każdego wszystko pasuje  😉. Również nie zrezygnowałabym z końmi przy domu. Samo przebywanie z końmi daje mi fun. Po prostu cieszy mnie to, że mogę wyjść do nich nawet w środku nocy 🙂. Konie może luksusów nie mają, ale są na pewno szczęśliwe,to wiem i to mnie najbardziej cieszy 😉
Konie przy domu ok, ale jak jest kilka osób zaangażowanych. A już minimum dwie.
Jasne, że się da samemu, sprawdziłam 😉 Ale to cięęęężko...

U nas też plaga robactwa. Moi rezydenci także odmawiają wyjścia na pastwisko. Aktualnie wychodzą od 22 do 8. Przy czym od 6-7 do 8 to już jest nerw i gonienie.
Fakt, więcej osób to skarb. Albo ostatecznie jakaś zaufana osoba, która pomoże i wiadomo, że niczego nie popsuje.

akselka, Pewnie. Gdybym mogła - dawno miałabym halę 😁 jestem wygodna i "księżniczkowata" - uwielbiam jeździć na hali 😁
Tylko czy to nie tak, że gdyby się miało kasę.... to nie trzymałoby się ostatecznie tych koni w wypaśnym pensjonacie? Choć w sumie - różni ludzie mają różne potrzeby. Ja to jestem taka, że lubię mieć wpływ na wszystko, a w pensjonacie to, nie czarujmy się, wpływu defacto nie mamy. Możemy negocjować, na coś się umówić, ustalić etc, ale ostatnie słowo i tak należy do właściciela pensjonatu. Grunt, żeby się obie strony umiały dogadać.
Jest jakaś plaga..
To pierwsze lato kiedy nawet wieczorem koni puścić sie nie da i w biegu sprzątam bo mam przed wejściem kolejkę z poworotem do środka.Szkoda mi ich bo jednak stanie 24 ha w boxach i to jeszcze dobry miesiąc dla konia ... ale nie mam sumienia na siłę zamykać im drzwi od stajni jak one nie chcą być na dworze.
No i myslałam że to tylko tak u mnie bo normalnie widzę konie na dworze i jakoś dają radę a moje nie.
Ale jak piszecie że u Was też to znaczy że to pewnie na tych gospodarstwach bardziej oddalonych od drogi i w lasach.
Moze coś w tym jest że jak słaba zima to owadów masa .Zima była naprawdę baaardzo łagodna w tym roku więc pewnie dlatego takie zarobaczone lato.
Mi kurczę konia żal żeby siedział 24 h w boksie, więc pryskam go lawendą i wanilią(działa całkiem całkiem, pojedyncze gzy siadają ale nie chmarami ) i chociaż na troche na trawę idzie.
pojedyncze gzy siadają ale nie chmarami


Gzy chmarami?
Ja pryskałam i wanilią i czym sie dało-nawet cynamonem .
Mam derki ,maski ,żele i nic to nie daje.

Nic
Jusznica znęca się nad końmi masakrycznie i włazi pod derki ,sieka po szyi a bąki kąsają puzdra i wymionka aż krew kapie.Jak można stanie konia na dworze przekładać na ten ból i cierpienie?.Mają wszystko popuchnięte ,w uszach krew.
Wywalam je i przeganiam aby mi się nie zastały ale to walka z wiatrakami.
Znajoma mająca stado koni nie wierzyła że u niej konie dają radę a moje nie.Była u mnie wieczorkiem i była w szoku co się u mnie dzieje.
Konie nie chcą stać i koniec
Zadna trawa ich nie jest w stanie na dworze zatrzymać a ja zmuszać nie będę.
Wyrzucam bo w gnoju stać nie będą i potrzebuję mieć boxy puste aby posprzątać ale to jest sprzątanie w biegu bo na drzwiach mi wiszą -szczególnie wieczorem.
I nie wazne czy to 18 czy 21 - gryzą i już.
Trudno...
Godzę się na to że zamiast wakacji mam kupe pracy przy sprzątaniu ,koszeniu ,noszeniu ale konie są w stajni.
Ra-da-da tak dosłowanie latają stadami.

Angela nie próbowałaś koło 5 wypuszczać?
dokladnie u mnie koń jest w stanie jakos wystac na pastwisku od 5 do 7 rano, pomimo, ze stajnie ma otwartą cala dobe to w dzien jest zbyt duzo bakow jusznic itp a wieczorem i nocą komarow... :/
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
09 lipca 2014 10:25
U mnie podobnie chociaż nie mam aż tak dużo owadów. Ale konie i tak koczują praktycznie 20h w stajni (otwarta)


One już chyba to polubiły bo wczoraj wieczorem chłodno, zero latających mend, a one ze stajni nie chciały wyjść więc tata musiał im pomóc🙂
u mnie jakiejs tragedii nie ma w tym roku, a konie muszą sobie same radzic. nauczyly sie nawet przechodzic okrakiem  nad sosenkami 😉
gzów na padoku nie ma w ogole, w lesie troche.... komary tylko przy pastwiskowym bagienku, wiec go unikają.. poza tym mają stale wlaczony spryskiwacz i stoją pod nim czesto, potem sie panierują w blotku i komary takie straszne nie są 😉
takze wspolczuje tym, ktorzy maja nalot robactwa..  😫
W sprawie stajni popieram Sankaritarina i akselka 😉
Natomiast jeśli chodzi o robactwo to mojego małego prawie nic nie rusza - jak chce to sobie chodzi nawet w samo południe, duży jest tarantem, ma delikatniejszą skórę i zazwyczaj woli siedzieć w ciągu dnia w stajni, musi nosić maskę i pryskam go intensywnie przeciwko "gryzącym potworkom". Na pastwisko wychodzą albo rano (max do 10), albo wieczorem (od 19 około). Resztę dnia mogą spędzić w stajni lub na padoku.
Bardzo wspolczuje tym którzy zmagają się z tym robactwem  🤔
My pozdrawiamy z wczorajszej sjesty pastwiskowej o 16 godzinie  i chwale się moim nowym podlozem na ujezdzalni które udało się zrobić kosztem paliwa do ciągnika,koparki i piwkem dla mojej cudownej ekipy chlopakow  😍 Mam teraz cudowna piaskownice po której bosko się jeździ  🏇
gunia92 marzy mi sie taka uj  💘
Haffek   powiem szczerze ze po 12 latach posiadania stajni i marzenia wlasnie o takim podlozu, bujaniu się po terenach bo ziemnie za twarda w lato a to "jezioro" po deszczach teraz po prostu jezdze,lazuje kiedy chce ,wkoncu czuje to jeździectwo przez duże J i to już nie tylko raj dla moich koni bo mam je przy domu ale również dla mnie bo JEŻDZE  😍 Mam wielkie szczęście ze udało się to takim malusim kosztem zrobić bo nie oszukujmy sie koszt kupna takiego podloza na taka powierzchnie jest bardzo duzy  🙄
gunia92, dlaczego duży koszt kupna? Piasek kosztuje od 10 do 25 zł za tonę... żaden dramat
_Gaga, ale tego piasku też trzeba trochę nawieźć a nie 5cm 😉... ja muszę jeszcze liczyć że prócz piasku, tłuczeń i kliniec muszę kupić bo inaczej mi się to w glinie utopi...
Ale fakt, sam piasek to najmniejszy koszt hih
Wlaśnie 5 cm - jeśli nawieziesz więcej to będziesz miała nadmorską plażę a nie ujeżdżalnię i się konie będą zakopywać...
Przy 5cm jak przegalopują kilka razy to dokopią się do klińca/tłucznia pod spodem niestety - 10cm wydaje mi się optymalne.
U mnie ujeżdżalnia ma być równocześnie wybiegiem (w sumie to drugie, to większy priorytet dla mnie).
Inaczej - generalnie ujeżdżalnie robi się w taki sposób, że warstwa piasku jest wbrew pozorom dość cienka. Jeśli robi się pełen dernaż, to pod pisaskiem jest np. geowłóknina i żwir... Na ujeżdżalni guni92, raczej nie ma drenażu - od piach wysypany na ziemię. I to komentowałam w zakresie kosztów 🙂
No tak tak, rozumiem 🙂
Mnie na pełen drenaż i geowłókninę nie stać, sama budowa domowym sumptem i najtaniej to duże koszta.
Gaga Drenażu nie ma fakt ale ja mam około 10cm(spod zwir na wierzchu żołty piasek) piachu i to na sporej powierzchni ,nie jest kopny.U nas (czyt. pod wawa )piach jest droższy do tego transport to tez koszt ..No oczywiście zależy dla kogo jakie pieniądze to duzy koszt bo dla mnie wydanie 1000zł na podloze to bardzo dużo dlatego tez ciesze się jak dziecko ze mam to co chciałam za 150zł  😉
Gunia z zejściem z ceną z 1 000 zł na 150 zł cieszyłby się każdy 😉
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
10 lipca 2014 10:58
Ja na sam lonżownik potrzebuje ok 100 ton piachu. Mam taką łąkę podmokłą, że kładę szmaty (nie pamiętam nazwy takie co pod autostrady  kładą)

już kilka przyczep nawiozłam kiedyś, zmieliło się z ziemią szybko;/
Met   moje spore
10 lipca 2014 19:02
u nas wybieg przed boksem wychodzi w kosztach około 1000zł, jeśli o podłoże chodzi - także bardzo, bardzo zazdroszczę 😅
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
14 lipca 2014 09:47
Baronka pozdrawia z raju błogiego wypoczynku hihihi-> 
derby, już się zachwycałam Twoim koniem strażackim - sikawka nie straszna hehe

A ja tak troszkę z innej beczki...
mam możliwość kupna stempli drewnianych, świerkowych fi 8-11cm (2,7-3m dł), okorowanych i wysuszonych
- 3 lata składowane w stodole, teraz od miesiąca pod chmurka ale przykryte - cena 5zł za sztukę

Zastanawiam się czy warto... potrzebuję na ogrodzenie.
O ile jako zamiennik słupków plastikowych do naprężenia linki drutu taka grubość jest ok, to chyba na stałe ogrodzenie trochę za cienkie...
Pytanie, czy takie wysuszone są lepsze, niż kupione świeże?
Odpada mi problem korowania tego co jest dużym plusem, bo jednak trochę ich potrzebuję...
Niestety nowe są i droższe bo u mnie minimum 8zł za sztukę jak pamiętam 2,5m to jeszcze babrania się więcej...
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
14 lipca 2014 10:52
Cobrinha,
świerki to nie jest żadne ajwaj, mimo, że cena zachęcająca.
Jeśli chcesz mieć ogrodzenie trwające dłużej to warto zainwestować w dębinę.
Moje ogrodzenie świerkowe praktycznie przestało istnieć w 5 lat, resztki trzymają się siłą woli.
A to były takie bale 15-20 cm.
Te cieńsze to są naprawdę odległym wspomnieniem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się