Chyba najłatwiej jest mieć długi uwiąz, przewinąć go 4 razy przez rurę i podwinąć końcówkę pod spód. Jak koń się szarpie, to uwiąz się wysuwa, koń czuje opór, uwiąz wysuwa się wolno i zazwyczaj, zanim uwiąz się skończy, to koń się uspokoi. Z reszta słyszałam, że jakaś naturalsowa szkoła opracowała podobny patent ...
EDYCJA: o totototot mi chodziło :
Ostatnio też odkryłam w sklepie kantary "safe" , które posiadają na potylicy rzep, bardzo mocny, ale koń szarpiąc się, odepnie rzep, nie urywając sobie głowy. Nie wiem tylko co z końmi, które naprawdę się zawieszają, czy przy puszczeniu nie wywiną fikołka na plecy ?
I tak jeszcze na koniec, oduczając konia odsadzania, nie tyle ważny jest sam sposób w momencie odsadzenia, tylko umiejętność obserwacji konia. Znając wierzchowca, wiemy, kiedy możemy zostawić go samego na 5,10,20 sekund, stopniowo wydłużając czas, powinniśmy też wiedzieć, jak konia uwiązać. Ja np wiążę tak, żeby koń miał możliwość wyciągnięcia całej szyi do góry w razie zaniepokojenia. Spojrzy i się uspokoi, natomiast nie mogąc podnieść głowy, wpadnie w panikę i zacznie się szarpać.
Czesto też przysuwam konia do przodu na lince, uczę odpuszczenia w potylicy na nacisk, koń powinien na to reagować bez zawahania tak, że jak zdarzy się napiąć linkę przy koniowiązie, to sam pójdzie do przodu. W naszym przypadku, nawet jeżeli zdarzy się próba odsadzenia, to zazwyczaj koń po wstępnym napięciu linki, skacze do przodu, czyli mimo instynktownej reakcji ucieczki i napierania, gdziś tam przez chwilę włącza się myślenie i wszystko wraca do normy.