Co mnie wkurza w jeździectwie?
Faza, pod domem było łatwiej i czasowo i finansowo
Znasz mniej więcej moją historię i wiesz, że nie miałam wpływu na to, co się stało. Aktualnie w pensjonacie brakuje czasu na 2 konie a sprzedać nie mam serca. Oba ze mną od wielu lat... Stąd pomysł dzierżawy. I na prawdę nie mam wielkich wymagań - byle dzierżawca o konia dbał i krzywdy nie robił i będzie ok 🙂
Ale masz rację - ofert dzierżawy sporo 🙁
Piotrek, Istnieje możliwość, że znajdziesz kogoś, kto Ci te jazdy za 30-40 zł poprowadzi.... ale kto to będzie i jak poprowadzi to inna inność. Instruktorów rekreacji (często z papierami, bo nietrudno jest przejść kurs IRR) jest pełno, a część takich, że w życiu nie dałabym im nawet oprowadzki poprowadzić na swoim koniu. Za to trenerzy, instruktorzy sportu - tacy z doświadczeniem, dobrym podejściem do konia i umiejący uczyć, są zazwyczaj drodzy (60-100 zł i więcej)....
Heh, pytanie o przeniesienie i o skoki to chyba standard....
wiem Gaga i bardzo mi przykro ,że nie możesz znalesc dzierżawcy.
Szkoda mi równiez konia o którym pisałam , konia który stoi w mojej stajni. Ale ..sama mam 7 koni ,sama zatrudniam dziewczynę do pomocy przy koniach , a po wypadku mojej córki naprawdę brak czasu na ogarnięcie następnego konia. A chetnych do dzierżawy- brak.
Ofert dzierżawy jest bardzo dużo, praktycznie w każdej stajni jest kilka osób chętnych do wydzierżawienia swojego ogona. Większość ludzi najpierw kupuje, a potem zastanawia się co zrobić jak mu koszta wyskoczą.
Znam kilka osób, które nie umiejąc nawet jeździć kupiły konia a potem był zgrzyt, bo koń młody, lonżować nie umieją więc były próby wsiadania od razu na wystanego - koń zły bo zrzucił. No załamka, szkoda sierści.
Sama osobiście jeździłam taką młoda kobyłkę, właścicielka naprawdę fajna babka, ale pojęcie o koniach zerowe, wsiąść też nie, bo się boi, ale konika chce mieć. No spoko, szkoda tylko, że po jakimś czasie jej się znudziło.
Ofert jest na rynku na tyle duzo ze mozna przebierac - pisze z punktu widzenia dzierzawcy.
Ale, jakosc tych ofert tez jest watpliwa 🙂
poza tym, zwroce wam uwage na cos - przy dzierzawie oprocz konia bardzo wazne sa tez stosunki z wlascicielem/wlascicielka. nikomu nie umniejszajac oczywiscie!
Ja chcialam poddzierzawic jakiegos fajnego spokojnego rekreanta, tak zeby sobie do lasu pojechac na spacer ze 2 razy w tygodniu, blisko od domu. A wzielam 4 letnia arabke, podjezdka na dodatek, na drugim koncu miasta. Zadecydowala super przyjazna wlascicielka i cena - duzo ponizej wspomnianej tu polowy kosztow. Kon okazal sie super z charakteru, a reszte dopracowalam sobie sama.
Wszyscy sa zadowoleni, nie mam obowiazku jezdzic z trenerem, przyjezdzam kiedy chce wlasciwie, wkladam w konia swoja prace, dbam, dopasowuje sprzet.
Mozna sie dogadac i mozna znalezc , mimo wszystko.
To i ja dorzucę coś od siebie.
Wkurza mnie to, że najważniejsze jest żeby mieć swojego konia. Trochę się pojeździ i zaraz trzeba kupować. Nie ważne jakie ma się umiejętności i wiedzę. Kolejnym aspektem jest, że po kupnie konia nagle zaprzestaje się jazd z trenerem bo okazuje się, że utrzymanie, sprzęt, kowal albo wet (bo nagle koń ciągle chory) itd kosztuje i na trenera nie starcza. Nagle koń przestaje być tym, którym był dotychczas i właściciel sobie z nim nie radzi, a zamiast szukać pomocy to wstawia zwierzę na łąkę, albo co lepsze do boksu bo z łąki ciągle ucieka, albo oddaje z powrotem osobie od której kupił bo przecież sprzedała mu byle co i nie daje się jeździć. Ale jak trener tłumaczy, że lepiej najpierw zainwestować w siebie, w swoją naukę i dobrze przekalkulować koszty własnego konia i czasu to nie słuchają. Chyba myślą, że swój koń wychodzi taniej niż jeżdżenie u kogoś. I jeszcze najczęściej kupować chcą tacy i kupują, którzy jeżdżą raz w tygodniu i na więcej jazd nie mają czasu i uważają, że to wystarczy, albo że nagle dla swojego konia ten czas się znajdzie. Generalnie mam tu na myśli rekreacyjnych jeźdźców, którzy troszkę pojeździli i życia nie wyobrażają sobie od razu bez swojego konika, a nieświadomi rodzice spełniają zachcianki.
Nie chcę też jakoś strasznie generalizować bo wiem że zdarzają się najróżniejsze sytuacje, ale kilkanaście takich przypadków spotkałam. W pierwszej mojej stajni w pewnym momencie pojawiła się moda na swojego konia i jak jedna osoba kupiła to potem już poszło. W większości kupowali swoich rekreacyjnych ulubieńców albo młode konie po nich. A jak pojawiały się problemy to konie wracały z dodatkiem wielkich pretensji od oburzonych rodziców. W większości były to osoby z 'młodszego pokolenia'. Albo np. dziewczyna kupiła kobyłę ze źrebakiem. Właścicielka poszła jej na rękę, bo to długo jeżdżąca u niej osoba, i dała konia po zaliczce. Po pół roku jak przyszło do płacenia reszty to kobyła wraca bo dziewczyna sobie z nią nie radzi, ale za to źrebaka zostawia. I jeszcze właściciele dostają, że takie konie sprzedają 'popsute'.
Zastanawiam się tylko dlaczego jeszcze mnie to dziwi 🤔
a ja jestem wyjątkiem
jestem początkująca- tak
bo nie umiem piaffów, pasażów, lotnych zmian, a swojego konia sobie kupiłam, nawet dwa: jeden dla 8 latki drugi dla mnie. Jeździmy 3-4 razy w tygodniu, z instruktorem (za 40 zł bo jesteśmy stałymi klientkami)! przed zawodami jeździmy codziennie. Moje konie są werkowane przez kowala, zaszczepione, dopieszczone
i co, może nie wrzucajcie wszystkich początkujących do jednego wora
wiem kiedy trzeba zwrócić się o pomoc do kogoś mądrzejszego i kupiłam konia bo "zawsze marzyłam o swoim własnym konisiu"
to jest niesprawiedliwe, że Waszym zdaniem konia może posiadać tylko ktoś z brązową odznaką, tylko jak do niej dojść? na czym? Własny koń to dla mnie regularność jazd (bo jak mam okres to nie chce mi się iść na lekcję więc odwołuję a jak ma własnego to nie ma że boli, trzeba wsiąść i już), nie muszę zawsze polegać na instruktorze, który też ma prawo do własnego życia i może np wyjechać na wakacje na 2 tyg, mogę sama decydować kiedy koń jeździ, kiedy odpoczywa, a kiedy jest lonżowany, dzięki temu konie się rozwijają i ja się rozwijam
pomijam oczywisty fakt, że moje 8 letnie dziecko czuje się bardzo ważne, że nawiązało więź z własnym koniem, że jest za niego odpowiedzialna, składa kieszonkowe na odrobaczania, szczepienia i inne wydatki. Nie wiem czy na szkółkowym koniu miałaby taki zapał i determinację do codziennych treningów i startów w zawodach, a własne 4 kopytka jej to wynagradzają (sama tak mówi)
Rudzik sie nie denerwuj. Ja też sportowcem nie jestem i mam własnego konia. Ale osób takich jak my jest mniejszość.Dziewczyny piszą o najczęstszych przypadkach i niestety muszę im przyznać rację. Chociaż znam też przypadki że sport sie znudził i konik - najlepszy przyjaciel ,poszedł orać do rekreacji . I takich koni mi bardzo żal.... Stoi opuszczony w boksie cały taki smutny ech.....
Rudzik spokojnie 😉 napisałam, że nie chcę generalizować i że są różne sytuacje. Nie miałam też na myśli, że tylko "nierekreanci" mogą mieć swojego konia. Są właściciele koni, tacy jak Ty, świadomi i ogarnięci. Wiedzą, że potrzebna jest odpowiednia opieka i trener według potrzeb. Ważna w tym wszystkim jest świadomość co koń potrzebuje, analiza czemu źle się zachowuje i próba rozwiązania problemu a nie oddania do właściciela bo nie daje się jeździć. Koń jak każde zwierzę uczy dziecka odpowiedzialności, a i tak jak piszesz rodzi się więź.
Chodziło mi o ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy co niesie za sobą posiadanie swojego konia i że jak się znudzi to można oddać czy jak pisze Majowa dać do rekreacji. Spotkałam się z kilkoma takimi przypadkami i one spowodowały mój post. A każdego świadomego jeźdźca czy właściciela koni szanuje i sama staram się takim być 🙂
Rudzik, wystarczy znaleźć dobrą szkółkę. U nas w ostatni weekend był Parkur treningowy, cała ekipa z naszej szkółki startowała, niektóre dziewczyny jechały swoją pierwszą Lkę. Baa nawet już zaatakowały podmurówki 😉
Każda osoba jest uczona siodłać, czyścić konie. Jak ktoś chce sie dowiedzieć jeszcze więcej to naprawdę, stajnia, zwłaszcza w weekendy czy w wakacje jest zawsze otwarta, można się sporo nauczyć jeśli ma się czas i chęci.
Nasi ludzie zdają na brązową i na srebrną odznakę. I da się.
Nie mówię że nie wolno początkującemu kupić sobie konia. Ale zdecydowanie nie jest to najlepszy pomysł. Chyba że jeździ praktycznie non stop z instruktorem/trenerem który na owego konia wsiądzie i naprawi.
Choć znowu, osoba która "piaffów, pasażów" niekoniecznie musi być żółtodziobem.
Dyskusja teraz jednak tyczyła się dzierżawy, i tego że większość z nas jak chce wydzierżawić konie, które coś potrafią szuka też dla nich jeźdźców, którzy też coś potrafią 😉
Fajnie że twoja córka jest szczęśliwa z posiadania konia. Ja nie wiem czy ja bym chciała mieć konia w takim wieku. Sama dostałam pierwszego zwierza jak miałam lat 14 i beztroskie życie się zdecydowanie ukróciło. I też kieszonkowe szło na konia, a nie np. na kino.
Tylko że ja byłam sama, moi rodzice "w koniach" nie siedzą.
Zireael, Majowa a przepraszam konie do rekreacji to jest jakiś podgatunek? Gorszy sort? Większość dobrych szkołek (nie mówię typu u pana Zbysia za płotem, czy agroturystykach gdzie koń który nic nie robił w wakacje tyra po 5h) dba o swoje konie, zwierzaki dobrze wyglądają, są zadbane, zdrowe. I wierzcie mi, póki wyjdą na padok i żłób mają pełny to nie "Stoją opuszczone w boksie cały taki smutne".
Konisiom do szczęścia nie jest potrzebny jeden człowiek. Jak się nimi ktoś zajmuje, da jeść, puści na padok to naprawdę żyją i smutne nie są.
Sama wiesz że szkółki są różne. Tutaj też nie chcę generalizować. Zwyczajnie pisząc miałam konkretny przypadek na myśli. I nie ukrywajmy że jak właściciel oddaje zwierza to koń tęskni.... Przynajmniej przez jakiś czas.
Majowa, większość koni się nie przywiązuje. Wielu właścicieli koni przyjeżdża do stajni raz na tydzień - dwa i konie przez te "samotne" dni wcale nie tęsknią...
Co innego konie trzymane pod domem, z którymi jest więcej kontaktu (z racji choćby czasu, który spędzamy w stajni), co innego konie w pensjonacie
Ale są w znanym im miejscu ,wśród znajomych ludzi i koni.Gaga generalnie sie z Tobą zgadzam ale sadzę ze zmiana stajni i właściciela nie jest dla konia obojętna.
Też nie jestem zwolennikiem nadawania zbyt wielu człowieczych cech koniom,ale konie mają swoich ulubieńców.Ja jestem właścicielką kwoką,dbam o każdy włosek na ciele,smaruję,wcieram,masuję,spaceruję,strechinguję i ogólnie traktuję swojego konia jak króla.I wszystkie moje konie zawsze były okropnie przytulaśne i rozpieszczone-do tego stopnia że mój aktualny zamiast jeść musli z ręki Taty ładuje głowę pod pachę i każe się przytulać.I miło jest,że w środę wczesnym świtem kiedy przychodzę do stajni-a nie ma mnie we wtorki koń rży na mój widok.
xxagaxx, myślę, że dziewczyny miały na myśli właśnie przytoczone przez Ciebie "rekreacje u Pana Zbysia za płotem"... osobiście znam takich ludzi, ba, trzymałam nawet u nich konia, co z perspektywy czasu wydaje mi się totalną głupotą, ale to mniejsza. W każdym razie w owej stajni rekreacyjnej konie może i wychodzą na padoki, może i ktoś się nimi zajmuje, ale uwierz, że nawet koń będący wiecznie w otoczeniu ludzi potrafi być smutny... Pomijam fakt, że w stajni wszystkie konie dostają tyle samo owsa. Nieważne, czy to ogier zasuwający CAŁE dnie, czy źrebna klacz, czy dwulatek, czy może wieeeelki wałach. Kto by się tym przejmował.
a tak odbiegając od tematu dzierżawy to wkurza mnie mój dziadek, bo każe mi sprzedać konia, bo zbankrutuję lub koń mnie zabije 😵
tylko to już nie są czasy, że właściciel MUSI się znać na wszystkim.
Starsze pokolenie wychowało się na "jazdach za robotę" i to pokolenie wie co nieco o karmieniu, kopytach, sprzęcie, warunkach bytowych bla bla. A bardzo dużo jest osób, które... nie wiedzą o koniach praktycznie nic poza jeżdzeniem na nich. Znam co najmniej kilkanaście osób, które nie mają pojęcia co to linia biała, kąty wsporowe czy zagwożdzenie, albo od czego się bierze ochwat a od czego mięśnioochwat. A konie mają kilka/naście lat! i jeżdzą na poziomie okolo klasy N! Bo mają w nosie karmienie-od tego jest właściciel pensjonatu. Mają w nosie kopyta-bo od tego jest kowal. Mają w nosie odrobaczenia i nie mają pojęcia ile razy i czym-od tego jest wet.
I skoro poważni jeźdzcy mają takie braki, to dlaczego wymagać od początkujących, żeby to wiedzieli przed kupnem konia?
Budziło to we mnie wielki sprzeciw, ale teraz już mam w nosie.
xxagaxx pisząc rekreacja miałam na myśli tę "rekreację", taką jaką opisujesz.
Isabelle, ale ludzie nie chcą się uczyć. Nie dopytują, nie interesują się, nie sprawdzają sami. A wiedzy im do głowy nie wbijesz. Czasem NAPRAWDĘ ciężko jest nauczyć ich budowy ogłowia =/
Też fakt. Budowa ogłowia to wyższa szkoła jazdy 😎 No ale to też różnie bywa. Są i tacy co mają 20 lat doświadczenia z końmi, a niezbyt wiele to znaczy.
Majowa, Nie uczłowieczałabym koni w ten sposób. Konie bardzo szybko przyzwyczajają się do nowego miejsca, jeśli dostaną tam jedzenie, mają ustalony jakiś jeden "rytm dnia", a atmosfera wokół nie jest jakaś mocno stresogenna (typu - stajenny znienacka napadający z widłami 😎 bo w dużych ośrodkach sporo koni jest w stanie przyzwyczaić się do momentów większego ruchu i gwaru). Myślę, że konie przyzwyczajają się do samego faktu, że ktoś się nimi zajmuje. Nie do konkretnej osoby (choć i takie przypadki są), tylko do konkretnego "rytuału" - roboty, czyszczenia, nawet miziania czy spacerowania. Rekreacji też się to tyczy.
Wrrr, znowu wkurza mnie generalizowanie, i to jeszcze w tym wątku 👿
Stajnię mam na wsi, moje konie to zwyczajne człapaki, jazda kosztuje 30 zł (a w karnecie jeszcze mniej) a mimo to jednak śmiem twierdzić że poziom opieki nad końmi oraz przekazywanej wiedzy mamy sporo wyższy, niż w większości stajni rekreacyjnych w Krakowie chociażby. Mam poczucie misji dziejowej 😉 przełamywania tego koszmarnego stereotypu 'szkółek', dlatego nasze konie zawsze mają dopasowany sprzęt, czyste czapraki, ochraniacze lub owijki na cztery nogi, w razie potrzeby są golone, derkowane, psikane repelentami a klientów staram się uczyć indywidualnego podejścia do każdego konia, nie tylko mówić co robić, ale przede wszystkim jak i dlaczego... I co z tego, skoro wyskoczy jedna z drugą miastowa gwiazda, że u nich poziom wyższy bo hala, bo miasto, bo 60 zł za godzinę albo że one nie będą słuchały uwag na ujeżdżalni bo ich trenerka uczy inaczej a poza tym one tu przyjechały po lasach pogalopować 😵
Gaga nie podoba mi się Twoje zakładanie że jak kogoś nie stać, to na pewno nie posiada umiejętności odpowiednich do poziomu Twoich koni. Bo ludziom różnie się w życiu układa, każdemu noga się może powinąć... Znam pewną dziewczynę, która właściwie od zawsze jeździła za pomoc przy - najpierw w szkółce za prace stajenne, a że ma spory talent szybko zaczęła dostawać do jeżdżenia wariaty, problematyczne konie do poprawiania, potem prywatne konie do objeżdżania - cały czas się rozwijała. Teraz ma własnego konia, ale gdyby ktoś kiedyś jej nie dał szansy nie byłaby teraz w tym miejscu swojej jeździeckiej drogi. IMO czasem lepiej nie mieć w kieszeni kasy z dzierżawy ale mieć korzyść w postaci poruszanego i dopieszczonego konia, niż i tak tej kasy nie mieć i dodatkowo musieć konia jeździć samemu 😉
Majowa, Nie uczłowieczałabym koni w ten sposób.
tak mam i za stara jestem żeby to zmienić 😍
Orzeszkowa super że tak jest u Ciebie i wiem że w wielu innych miejscach też. W sumie większość z nas zaczynała w rekreacji i tam zaczęła sie miłość i pasja ( ups ale patetycznie wyszło ) . Szkoda że są miejsca które psują opinię ale tego nie da sie uniknąć.
Zireael, XXagaxx zwracam honor, tylko jak ktoś wspomniał nie generalizujmy, bo w każdej grupie występują wyjątki
Tak, tylko że to nie Ty powinnaś stanowić wyjątek! O to się rozchodzi...
Mnie najbardziej rozwala to, że pierwsze pytania o dzierżawę brzmią tak:
A można skakać?
A ile skacze?
A może być taniej?
A gdybym wsiadała czasami bo nie mam pieniędzy akutalnie?
Ale mistrzem była dziewczynka, która po wymianie kilku maili uznała, że ją okłamałam, mówiąc że koń nadaje się do niskich klas ujeżdzenia, bo mam zdjęcie, na który wywala język! Po tej kwestii uznała, że ona nie będzie płacić za jazdę na jakimś szkółkowym koniu, na którym ją wyeliminują z czworoboku 😵
koń nadaje się do niskich klas ujeżdzenia, bo mam zdjęcie, na który wywala język! Po tej kwestii uznała, że ona nie będzie płacić za jazdę na jakimś szkółkowym koniu, na którym ją wyeliminują z czworoboku 😵
W końcu koń obraża sędziego, też bym się wkurzyła i wyeliminowała 😁
Majowa, Nie przemawia do mnie ten argument 😉 na naukę nigdy nie jest za późno.
Orzeszkowa, To 30 zł było chyba bardziej w kontekście ogólnej ceny dzierżawy + trenera i jazd na dzierżawionym koniu. Że za samą dzierżawę wydajemy już x złotych, a dodając do tego trenera, robi się większa suma niż karnet w rekreacji.
Nie uważam, żeby cena 30 zł świadczyła zawsze i wszędzie o jakości usług w takiej "normalnej", rekreacyjnej szkółce. 🙂
A o co chodzi z tymi skokami? Ze nie mozna konia do skoków dzierżawić i o to pytac?
Bo juz ktoras pisze takim tonem jak by to co najmniej zbrodnia jakas była.
Arimona, chodzi o to że większość dzieffczynek co kocha konisie to by tylko skakały bo ujeżdżenie jest nudne i mało efektowne i naprawde trzeba się uczyć. A skakać przecież każdy może nie?
Zresztą jak pierwszym pytaniem jest ile może skoczyć to już też odpowiedni obraz osoby przed oczami staje. Niekoniecznie taki, któremu by się chciało zaufać jeśli chodzi o konia.
Gaga nie podoba mi się Twoje zakładanie że jak kogoś nie stać, to na pewno nie posiada umiejętności odpowiednich do poziomu Twoich koni.
W życiu nic takiego nie napisałam. Z tym, że przez kilkanaście lat posiadania kopytnych przerabiałam wiele układów jazdy za pracę - nawet rok temu w pensjonacie miałam w wakacje takich "luzaków" którzy czasami wsiadali a dodatkowo mieli płacone za sprzątanie, czyszczenie sprzętu itp... I bardzo rzadko mi się te układy sprawdzały... 🙁 Ludzie nie szanowali tego, że mogą wsiadać na zrobione konie - w zamian jednak dając swoją pracę... Twierdzili, że harują (taa przy 2 koniach) za darmo - jak im to przeliczałam na koszty treningu to okazywało się , że zarabiają całkiem sporo... Często nie dbali o sprzęt, a do cholery komplet ochraniaczy to 1000 zł, popręg podobnie, siodło kilka razy tyle... czyszczę wszystko po każdej jeździe i tego samego wymagam - mi to zajmuje jakieś 10 min, a jeźdźcy "za pracę" byli zmęczeni i "może jutro"
I cały czas twierdzę, że 1/3 kosztu utrzymania konia to na prawdę niewielka kwota za jazdę nawet na szkółkowych niewiele umiejących rekreantach... Wychodzi ok 25 zł za jazdę. W okolicy nie ma jazd w zastępie tańszych, niż 50 zł
Dodatkowo dzierżawcy mają 50% upust na treningi ze mną... mało?? 😲 wychodzi podobnie, jak karnet w rekreacji a jakość jakby troszkę większa jednak...
Zawsze jeżdżąc na drugim koniu - podpowiadam coś dzierżawcy. Nieraz wpadnę na ujeżdżalnie "przejazdem" całkiem gratis...
nadal mało??
Jeśli tak - to sobie nadal będę sama jeździć oba konie i sprzątać oba boksy... mocno mi to nie przeszkadza, chociaż czasem trochę sił brakuje - to daję radę
Dodam, że wstaję o 5 rano aby do stajni pojechać i leki podać. Jeden z koni jest chory (rak), co prawda już po operacji ale jeszcze kilkanaście tygodni musi dostawać kortykosterydy... Wróciłam dziś ok 21... szybkie coś na ząb, prysznic, 10 min re-volty i idę spać 😉 Mając dzierżawcę wróciłabym dziś 2 godziny wcześniej ...
Arimona, żadna zbrodnia, ale jako pierwsze pytanie o dzierżawę - brzmi średnio 😉
Arimona, chodzi o to że większość dzieffczynek z kocha konisie to by tylko skakały bo ujeżdżenie jest nudne i mało efektowne i naprawde trzeba się uczyć. A skakać przecież każdy może nie?
Ale mnie takie coś wkurza 🙁 Albo smuci 🙁 Koleżanka już drugiego konia kupiła, bo ona chce SKAKAĆ, nie będzie konia ustawiać, koń nie będzie chodził poprawnie, ani małych skakać, bo ona chce metrówki + jeździć... I tylko koni żal.
Podczytuję ten wątek od jakiegoś czasu i dorzucę swoje trzy grosze.
Obecne pokolenie jest niesamowicie roszczeniowe - mnie się należy i mam mieć to ZARAZ! Żeby nie było - sama mam +20lat, ale zdaję sobie sprawę, że bez zapie*dalania nie ma kołaczy 😉
Zawsze byłam wdzięczna, że kiedy miałam lat naście ktoś zostawiał mi konia do jazdy za darmo - nie stać mnie na własnego konia, a nie jestem/nie byłam jeźdźcem zawodowym, żeby mieć konie w treningu. Cieszyłam się, ze ktoś mi ufa, pozostawiając zwierzaka na czas wyjazdu itp Dbałam zawsze jak o własnego, czyściłam, miziałam, zawijałam czy karmiłam jak trzeba.
A wygląda na to, ze powinnam rzucić kwotą 50zł/h conajmniej 😂 Czlowiek to jednak jest frajerem 😀
Co do samych dzierżaw - zauważyłam, że aktualnie jest dużo więcej sensownych ofert, w sensie fajnie ułożonych i bezpiecznych koni z ogarnietymi właścicielami. Tylko jak piszecie - znaleźć kogoś sensownego to koszmarek 🤔wirek: Ja aktualnie wśród znajomych nie mam ani jednej osoby, której powierzyłabym konia - znaczy mam sporo sensownych znajomych, ale te osoby już dawno mają własne rumaki 😉
I taki off: z perspektywy osoby, która dzierżawila kilka koni - właściciele też potrafią dopiec niestety 😉 No ale cóż, dzierżawa nigdy nie jest układem idealnym dla całego trio.