Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2095829#msg2095829 date=1400255971]
Wiadomo, że pułapki są we wszystkim. Pójście w stronę "aaaa wisi mi, to tylko zabawa" jest złe i prowadzi do problemów, ale odwrotność i zachowanie "muszę kurrr***, bo jak nie to się pochlastam" też prowadzi do problemów, tylko innych. Rozsądny człowiek będzie umiał to wypośrodkować - a żeby mu pomóc, jest "zabawa", żeby wyluzował, ale jednocześnie ta zabawa jest "grą", żeby pamiętał, że dobrze by było, aby jednak to on wygrał.
[/quote]

Czy nie ma w tym pewnej sprzeczności? Czy wskazanie, że dobrze, aby jednak wygrał nie spowoduje determinacji u człowieka czyli w zasadzie nie doprowadzi do myślenia "muszę... bo jak nie to przegram". Czy natural godzi się na półśrodki?
Czy można skończyć grę nie wygrywając a np. remisując? Albo czy można przegrać z premedytacją?

Chciałabym też wiedzieć jak jest z użyciem głosu - czy można do konia gadać bawiąc się z nim. I jeszcze jak jest z dawaniem smakołyków - czy to jest dozwolone jako nagroda.
Smakołyki to temat tabu wśród naturalsów ! Zło które trzeba wytępić !  😀iabeł:

A tak na poważnie na pewno wiem że Monty odradza dawanie smakołyków koniowi. Upiera się że przez to koń może być agresywny w stosunku do człowieka.

"Jak dotąd, ani jednemu źdźbłu trawy nie udało się uciec przed koniem." MR<- sam jednak przyznaje że jest to dobra motywacja do nauki, ale powinna być stosowana tylko przez "profesjonalistów",

Natasha z tym "wygrywaniem bez parcia" zasadniczo chodzi o to, aby nie zafiksować się na tym, że za wszelką cenę musisz wykonać to, co sobie założyłaś. Wtedy cel staje się ważniejszy niż relacja z koniem - boi się? nie ufa mi? nie chce tego zrobić? - nieważne, ma zrobić i koniec. A tymczasem jak coś nie idzie, to można zmienić wymagania tak, żeby sesję skończyć jednak swoim sukcesem, a nie awanturą z koniem i psuciem relacji - a do tego, co nie wyszło, wraca się na kolejnej sesji, mając czas na przeanalizowanie, co nie wyszło, dlaczego i jak to można poprawić.

Używania głosu początkującym się nie poleca z tego powodu, że łatwo jest zacząć używać tylko głosu, a mowy ciała w ogóle, a wtedy człowiek niczego się nie nauczy. Jednak ze znanych mi osób wszyscy dużo do koni mówią i używają komend głosowych. Jak ktoś ogarnia sam siebie, to mu gadanie do konia w niczym nie zaszkodzi. Ja gadam do mojej klaczy jak najęta, zwłaszcza jak ją chwalę za coś, co zrobiła - pochwały głosem są dla niej bardzo ważne i widać, że jak ją chwalę także głosem, a nie tylko samym głaskaniem czy innym "fizycznym sposobem", to się bardziej stara.

Smakołyków Monty nie poleca z powodu przytoczonego przez Oblivion. PNH jak najbardziej - pod warunkiem, że: a) z koniem masz na tyle ustalone relacje, że nie wlezie ci na głowę, domagając się kolejnych smaczków, b) jeśli będzie próbował, umiesz rozpoznać dominacyjne szcztuczki i je ukrócić, c) umiesz odróżnić przekupywanie konia od motywowania go i wykorzystujesz smakołyki jako motywację i nagrodę, a nie przekupstwo. Dla koni lewopółkulowych introwertycznych wręcz smakołyki są jednym z sugerowanych sposobów motywowania i nagradzania ich.
Dzięki Murat-Gazon 🙂 z tym remisem, myślałam dokładnie o tym co opisujesz. Ja zmieniam wymagania tak, żeby koń miał szansę im sprostać, kiedy już widzę, że na ostateczny sukces nie ma szans.

Ja strasznie dużo gadam, myślę, że chyba nawet w większości przypadków bardziej do siebie niż do konia. W sensie, że bardziej sobie tym gadaniem pomagam niż koniowi.

Smakołyki daję i one też mi pomagają. Mam nawet jedną czynność u swojego starszego konia uwarunkowaną na smakołyk.
Wkleję tutaj tekst tet. Dotyczy akurat psów, ale...
Każda czynność wykonywana bez myślenia może się złe skończyć. Jeżeli ktoś ćwiczenia z psem ogranicza do rzucania mu zabawki, nie rozumiejąc ani po co, ani dlaczego to może się skończyć nadpobudliwoscia.
Jeżeli rozumiemy, ze zabawa w aportowania jest częścią łańcucha łowieckiego, rozumiemy ze szkolenie psa to praca nad równowaga i umiejętnością kontrolowania psich emocji to sobie możemy ciepac piłeczka do u....j śmierci a pies i tak będzie normalny. Im mocniejsze są tendencje do wykluczenia awersji ze szkolenia tym silniejsze są dążenia do unikania u psów pobudzenia. Zwyczajnie ludzie tak szkolą nie radzą sobie z pobudzeniem, uważają ja za ciemna stronę mocy. Sami nie startują w konkurencjach wymagających od psa pracy w pobudzeniu, ani nie szkolą psów pracujących, dla których motywacja i kontrola pobudzenia jest bardzo istotna. Kontrola, a nie unikanie pobudzenia.
Już teraz widac ze ludzie z bardziej "cywilizowanych" kynologicznej krajów musza szukać psów roboczych w takiej dziczy jak np Polska. U siebie nie tylko wytępienia zachowania wykraczające ponad radosne merdanie ogonem, ale i wyeliminowali z hodowli psy żywiołowe. Maja psy wyprane z popędów, sami z takimi pracować nie bardzo potrafią.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
17 maja 2014 04:41
Halo czyli jeśli dobrze zrozumiałam uzyskali psy mało psie? Pozbawione naturalnych odruchów i  - jakby to ująć - psiego myślenia? (bo w wyeliminowanie instynktow nie wierzę jednak 🙂. Murat - tu fajnie piszesz, logicznie myślący naturals powinien pracować z sensem. Myślę że największym problemem jest to że mnóstwo ludzi widzi w naturalu ścieżkę na skróty. Łatwą drogę z schematami bez konieczności nauczenia się psychologii zwierzęcia (nie schematycznej!) i panowania nad sobą (emocjami i ciałem). Na zasadzie: koń ma mnie w d..., poganiam go na kole, ach, popatrzy na mnie, ach to teraz nawet ciągi dla mnie zrobi. Może to jest największy "problem" ? Nie tylko z naturalsami bo i wielu klasyków uważa że zrobi koniowi jeden masaż i pojedzie na dwie kliniki z dosiadu i już będzie różowo i cudownie a w domu to pracować się nie chce? Tak sobie właśnie pomyślałam...
Omnia masz całkowitą rację. Wiele osób, zwłaszcza młodych, natural przyciąga tym, że jak się poogląda np. filmiki zaliczeniowe wrzucane przez ludzi na YT, zwłaszcza te z wyższych poziomów, to wygląda to tak "magicznie". Ot stoi człowiek i kiwa palcem, a koń się cofa dziesięć metrów, podnosi kijek, a koń zasuwa te dziesięć metrów z powrotem chodem bocznym. No super. To może robić wrażenie. Ale potem powstaje błędny obraz, że natural to takie sztuczki i schematy, że nie trzeba nic wiedzieć, tylko tu się podnosi kijek, a tu spluwa trzy razy przez lewe ramię, a konik tańczy na uszach. Co jest oczywistą nieprawdą, bo to system treningowy jak każdy inny. Wymagający wiedzy, co robić, po co robić i jak to robić (a także czego nie robić!). I wymagający czasu, by przyniósł efekty - a ludziom często się wydaje właśnie tak, jak napisałaś, że poganiają konia po kole i już magicznie stają się jego największym autorytetem i przewodnikiem. Co jest totalną bzdurą.

O na przykład tu, zaliczenie L3 z ziemi:

Dla mnie tu widać efekty fajnej, przemyślanej pracy z ziemi i świetną relację człowieka z koniem. Dla osób jw. - no "magia". Co zrobić, żeby mój koń za tydzień też tak umiał?  😜
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
17 maja 2014 06:49
O widzisz - czyli jak zwykle : idea dobra tylko ludzie do d.... Czyli komuś się nie chce pracować i liczy że nauczy się "zaklinania" koni, nie pojmując że nauka zaklinania to długa i źmudna praca... To już wiem co mnie wkurza w "naturalsach" - celowo w cudzysłowiu. Murat - dzięki 🙂. Bardzo fajna dyskusja. Żeby nie było "drogi na skroty" i pierdyliad klinik zamiast sensownej roboty wkurza mnie u każdego. 😉
Myślę że jakby wziąć wszystkie szkoły naturalne do jednego wora, wywalić wszystkie elementy które są bez sensu ( tzn robią wodę z końskiego mózgu i są niezgodne z końską naturą , oraz z zasadami procesów nauczania) to powstałby całkiem przyjemny zestaw kilku ćwiczeń/zabaw dla ludzi zaczynających przygodę z końmi . Dla mnie wtedy natural miałby sens.
to powstałby całkiem przyjemny zestaw kilku ćwiczeń/zabaw dla ludzi zaczynających przygodę z końmi . Dla mnie wtedy natural miałby sens.


Dokładnie ,wtedy uzyskała byś klasyczną szkołę jazdy !!! 🤣 🤣 🤣

A tak mamy

Wzmocnione marketingiem .
Obejrzałam film - dla mnie tam widać dość dobrze wytresowanego konia. W wielu ćwiczeniach dość dobrze widać pomoce człowieka - np. w ustępowaniu kobieta jest bardzo wyrazista. W sumie moje pierwsze skojarzenie - cyrk. Dla mnie tu jest doskonałe podporządkowanie.

Czy na tym filmie -
jest to do czego w PNH dąży się jeździecko?
Byle westowiec zrobi to 100 razy lepiej
Natasha - Ciekawe skąd to wspólne skojarzenie z Cyrkiem  😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2096211#msg2096211 date=1400305307]
O na przykład tu, zaliczenie L3 z ziemi:

Dla mnie tu widać efekty fajnej, przemyślanej pracy z ziemi i świetną relację człowieka z koniem.
[/quote]

Murat-Gazon, czyli w naturalnych szkołach chodzi o naukę takiej pracy z koniem (z ziemi, o panowanie nad koniem), a nie o naukę samej jazdy/skoków? Np. czy jest podobne zaliczenie L3 gdy człowiek siedzi na koniu?
Czyli ta nauka sztuczek z ziemi ma na celu uzyskanie "świetnej relacji" z koniem? Tzn koń jest posłuszny i bez miałknięcia wykonuje sztuczki. A nauka każdej kolejnej ma potwierdzać posłuszność konia. Natural jest bardzo głęboki.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
17 maja 2014 09:31
Nie przesadzajmy w drugą stronę 😉. A jeździectwo klasyczne co ma na celu? Osiagniecie podporzadkowania konia jeźdźcowi, ustawienie na pomoce i odpowiednie na nie reakcje. Przydatne to jak cholera koniowi na przykład a i człowiekowi zasadniczo tez 😉. Fun dla funu po prostu. tez w tym Rowu Mariańskiego nie widzę 😉.
Natomiast faktycznie niefajne jest nadmierne operowanie schematami - które moga doprowadzić do chęci pójścia na skróty - zamiast solidnej pracy od podstaw. Chyba czesto do tego doprowadzają zresztą - na zasadzie - koń polata w kółko wokół beczki to bardzo od tego zmądrzeje 😉). Nie zmądrzał - to wchodzimy na wyższy poziom energii i trzask konia w ryj.  😁 Ale to sposób myślenia idiotyczny - i w naturalu i w klasyku. W klasyku tez zdarza się, ze jeździec zamiast ogarnąć własną łapę kupuje cudowny patent na konia, który macha łbem.
Problem z naturalem  polega na tym, ze ubrano go w taka marketingową otoczkę, ze "naturalsi"  (ci w cudzysłowiu) uważają levele i stosowanie gadżetów oraz zabaw za cel sam w sobie.
Właśnie omnia piszesz o tym, nad czym zaczęłam się teraz zastanawiać. Nawet myślę nad założeniem nowego wątku - tresura a trening.
Im więcej się zastanawiam tym bardziej widzę, że do pewnego stopnia tresura w treningu konia wg zasad szkoły klasycznej jest używana. Tylko wydaje mi się, że tresura nie jest celem samym w sobie. Te pojęcia jednak się różnią. Inny mają cel. Tresura służy warunkowaniu określonego zachowania. Trening ma rozwijać naturalne możliwości. Na przykład piaff - można wytresować konia tak, żeby dreptał w miejscu. I można też poprzez trening doprowadzić do takiego skrócenia klusa, że  będzie on "dreptaniem w miejscu". Efekt pozornie ten sam, choć bedzie widać różnicę w fizycznosci konia.
Właśnie - podporządkowanie konia jeźdzcowi tak żeby odpowiadał na pomoce... a potem przy pomocy tych pomocy już trening? Pomoce są ograniczone - ręka, dosiad, łydka.
Omnia, nie zgodzę się z Tobą. W klasyku ZACZYNA się pracę od podporządkowania i reakcji na pomoce a nie KOŃCZY na tym jak w naturalu. To nie jest cel jeździectwa klasycznego.

Natasha: masz rację co do tresury i treningu. Na YT często widać ludzi tresujących konie z ziemi, np na pozytywne wzmocnienie piaffu czy pasażu, którym bardzo daleko jest jakością do ruchu konia wytrenowanego. Głównie dlatego że tresura zajmuje dużo mniej czasu. Przykładowo można nauczyć piaffu w jeden dzień , natomiast piaff w klasyce jest wynikiem wieloletniego treningu i przygotowań ( fizycznego i psychicznego konia).
Dla mnie wiele elementów w klasycznym ujeżdżeniu nie jest przydatnych w normalnej jeździe, np. pasaż, piaff. Sztuka dla sztuki?

Ciekawostka o piaffie: "Chód tego typu był pierwotnie wykorzystywany podczas bitwy, aby utrzymać konia w ruchu, skupionego i w pogotowiu przed natarciem bitewnym.". 🙂 (źródło: wikipedia).
Dla mnie wiele elementów w klasycznym ujeżdżeniu nie jest przydatnych w normalnej jeździe, np. pasaż, piaff. Sztuka dla sztuki?

Ciekawostka o piaffie: "Chód tego typu był pierwotnie wykorzystywany podczas bitwy, aby utrzymać konia w ruchu, skupionego i w pogotowiu przed natarciem bitewnym.". 🙂 (źródło: wikipedia).



Piotrek, nie wiedziałeś że ujeżdżenie to jest sztuka?
A wchodzenie na klocek czterema nogami, cofanie się za trzymany ogon, to jest dopiero przydatne w "normalnej" jeździe  🤣
Rozumiem że przez "normalną" jazdę masz na myśli praktyczne wykorzystanie konia pod siodłem, czyli jego zadania mają ograniczać się do przewiezienia jeźdźca z punktu A do B. Ponieważ wtedy nawet jazda w kółko na maneżu cz nawet wyjazd w teren nie mają sensu.
Piotrek - tak, myślę że ujeżdżenie to jest sztuka dla sztuki. Myślę, że ogólnie jazda konna to jest sztuka dla sztuki, bo  w sumie do przemieszczania się na dłuższych trasach są już wynalezione lepsze rozwiązania 😉 różnica między klasyką a naturalem jest taka, że klasyka dąży do rozwinięcia naturalnych możliwości. Nawet u konia w wychowie tabunwym możesz zobaczyć piaff - nie jako element ujeżdżenia ale właśnie jako naturalną gotowość do natychmiastowej akcji - np. do ucieczki. Prawidłowy klasyczny piaff to olbrzymia kumulacja energii u konia. Natomiast trudno mi przypomnnieć sobie, żebym widziała konia tabunowego wchodzącego 4 nogami na  jakąś naturalną przeszkodę. Koń w naturze albo ominie przeszkodę albo ją przeskoczy. I z tego też czerpie klasyka rozwijając w koniach możliwość przeskakiwania coraz wyższych przeszkód.

Zaczęłam się zastanawiać na ile natural moze być przydatny w rozwoju psychicznym konia. Na ile te ćwiczeńia pobudzają wrodzoną ciekawość  i budują jakąś tam otawrtość. I w sumie to byłoby nawet całkiem ok. Gdyby nie fakt, że ostatecznie chodzi o podporządkowanie woli człowieka, czyli jednak o uwarunkowanie określonego zachowania.

Czy ktoś naturalny mógłby mi wytłumaczyć proces/mechanizm budowania pewności siebie u konia? Jak to w teori naturalnej jest tłumaczone. Jak wykonywane ćwiczenia mają budować pewność siebie konia? No i w jaki sposób to się weryfikuje?

A z drugiej strony czy ktoś klasyczny może powiedzieć a ile porządana jest dla nas duża pewność siebie u koni? I co rozumiemy klasycznie przez pewność siebie u konia?
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
17 maja 2014 12:16
Ale koń w klasycznej jeździe też ma być podporządkowany człowiekowi.  Warunkuje się go na sygnały pomocy i potem zaczyna wyuczać (wytrenowywać) kolejne elementy. Nie wiem, nie znam się na naturalu - niech się ktoš wypowie: czy dąży się w nim do zademnstrowania sztuczek czy do porozumienia z koniem - i sztuczka jest tylko hm... Czymś jak w klasyce pokozanie ładnego piaffu - pokazanem umiejętności konia? I ocenia się np skupienie i szybkość reakcji, jakość ruchu?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2014 12:49
Chodzi o to że te naturalne PNHowe naziemne "gry" i "zabawy" a la cyrk nie służą w żaden sposób rozwojowi fizycznemu i mentalnemu konia który ma być docelowo wierzchowcem.

W klasyce wszystko co się robi z koniem tak z ziemi jak i pod siodłem temu celowi służy.
O Jezu, ale naprodukowaliście. Jako że "ktoś naturalny" wywołany znowu do tablicy to przez ostatnie kilka stron jestem wyłącznie ja, to teraz ja się naprodukuję.  😉

Na każdym poziomie jest zestaw wymagań zarówno z ziemi, jak i z siodła, które trzeba pokazać, żeby dostać zaliczenie. Z ziemi jest praca na linie i praca na wolności, z siodła freestyle (bez kontaktu) i finesse (na kontakcie), co się pokazuje, zależy od poziomu, który się zalicza. Mam nadzieję, że nie pokręcę, ale liberty z ziemi jest od L3, a finesse z siodła od L4. Oczywiście nikt nie broni robić tego wcześniej, jeśli zarówno człowiek, jak i koń są na to gotowi - każda para ma swoją historię i w dużej mierze od tego to zależy.
Natomiast kolejność, w jakiej "wchodzą" te umiejętności i w jakiej trzeba je opanowywać, żeby to miało ręce i nogi, jest zawsze taka sama. Ziemia na linie - frestyle w siodle - ziemia liberty - finesse w siodle. Oczywiście nie przestaje się robić jednego, jak zaczyna się robić drugie.

Budowanie pewności siebie u konia... Polega na wyrobieniu w nim przeświadczenia, że świat pokazywany mu przez człowieka jest raczej przyjazny niż koniożerny, a zadania i czynności, jakie ma wykonywać, nie wyrządzą mu krzywdy, więc o cokolwiek człowiek prosi, jest to dla niego bezpieczne. Koń pewny siebie nie boi się, jest chętny do pracy i ma przeświadczenie, że "może to zrobić". Osiągamy to wieloma sposobami - tu nie ma jednego. Bardzo istotne jest friendly, czyli zwyczajne odczulanie - na cokolwiek tylko komu przyjdzie do głowy. Siedem gier z przedmiotami pełni po części tę samą rolę. Oprócz tego dobrze się sprawdza zabawa w prowadzenie (czyli kierowanie koniem na sugestię) z człowiekiem ustawionym za linią motoryczną konia, tzn. na wysokości zadu albo za nim. Tak prowadzony koń w swoich oczach idzie pierwszy, a więc wykonywanie poleceń w takiej konfiguracji uczy go, że nawet jak jest pierwszy, to nadal nic mu się nie dzieje.
Weryfikuje się to, po prostu obserwując zachowanie konia i jego reakcje, które powinny stopniowo się zmieniać - coraz mniej sceptycyzmu, wątpliwości, obaw, a coraz więcej ciekawości i zainteresowania. Zarówno z ziemi, jak i pod siodłem reakcją na nowe sytuacje coraz rzadziej jest nafukanie się, niepewność, płochliwość itp., a coraz częściej coś w stylu "ooo... a co to się dzieje? chcę zobaczyć". Dodatkowo pewne siebie konie często zaczynają być bardziej kreatywne - tzn. same zaczynają wymyślać sposoby interakcji z otoczeniem, na przykład same szukają możliwości zabaw z danym przedmiotem czy odkrywają, co można z nim zrobić. Oczywiście im bardziej niepewny siebie był dany koń "w punkcie wyjścia", tym widoczniejsze są te zmiany - niektórym koniom pewności siebie bardzo brakuje, inne mają jej aż za dużo same z siebie.  😎
I jeszcze po jednym można poznać wzrost pewności siebie - koń zaczyna sprawdzać hierarchię!  😁

Pewność siebie konia zdobyta na ziemi przekłada się na jego pewność siebie pod siodłem. Zwłaszcza służą temu wszelkie zabawy w prowadzenie z koniem na pierwszej pozycji - gdy potem człowiek znajdzie się w siodle, koń nadal jest przecież na pierwszej pozycji.

Rozwojowi fizycznemu konia zabawy służą, jeśli są wykonywane prawidłowo i z pomysłem - nikt mi nie powie, że praca na górkach, na drążkach, cavaletkach czy skoki nie rozwijają konia fizycznie, że wykonywanie wszelkiego rodzaju zwrotów, cofania, chodów bocznych nie uczą go równowagi, samoniesienia i panowania nad własnym ciałem.

Na zaliczeniach ocenia się skupienie, szybkość reakcji i jakość ruchu. Ogólnie ocenia się jakość reakcji konia, ponieważ ona świadczy o porozumieniu i realnej chęci pracy konia. Inaczej będzie wyglądał np. koń okrążający człowieka w tempie ślimaka, z położonymi uszami i chlastający się po bokach ogonem, a inaczej idący ładnym, żywym tempem, rozluźniony i z uchem skierowanym na człowieka. Jeden i drugi wykonuje polecenie, ale każdy z nich zupełnie co innego mówi o swoim stosunku do człowieka, który je wydał. Ten stosunek do człowieka podlega ocenie do tego stopnia, że jeśli wygląda jak w pierwszym przykładzie, a ktoś chciałby z takim nagraniem uzyskać zaliczenie, to go nie dostanie. To jak w przysłowiu: "Możesz doprowadzić konia do wodopoju, ale nie zmusisz go, żeby się napił". Można nauczyć konia dowolnej rzeczy, ale nie da się zmusić go, by miał do tego pozytywne nastawienie, jeśli go nie ma.




Murat Gazon - Jako że jestem facetem , to jestem wzrokowcem, nie chce mi się brnąć w te twoje elaboraty a widzę że teorią jesteś nafaszerowana jak samolot misji humanitarnej bombami ,więc poświęć się wsiądź na konia i pokaż nam jak jeździsz konno,jak potrafisz wcielić tą teorię w praktykę i wykorzystać do przemieszczania się na koniu. Zrób to dla nas a wtedy zapewne wszyscy zmienią zdanie o naturalu.
Smok10 przecież powiedziałam kilka stron wcześniej, że filmik będzie po przyszłym weekendzie. Nie wycofuję się z tego.
Ok. Zobaczymy jak ta olbrzymia wiedza książkowa się materializuje. Mnie chodzi o jazdę konną ,ćwiczenia i zabawy potem ,ok
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 maja 2014 16:27
Mimo że nie jestem facetem, to też nie chce mi się analizować Muratowych wypracowań.

Czekam na film pokazujący pracę Murata w 3 chodach w siodle.
Met   moje spore
17 maja 2014 16:30
spokojnie, jesteśmy z Murat umówione na przyszły weekend. będą dwa aparaty, więc i filmiki, i zdjęcia damy radę w jednym czasie robić. peace
Smok10, sam się wypowiadasz bardzo autorytarnie o jeździectwie klasycznym, gdzie twój filmik? 😉


Piotrek, nie wiedziałeś że ujeżdżenie to jest sztuka?


Chodziło mi o to, że takie zabawy w naturalu są uważane za złe, bo nie służą nauce jazdy, a to samo (sztuka dla sztuki) w ujeżdżeniu jest OK.

A wchodzenie na klocek czterema nogami, cofanie się za trzymany ogon, to jest dopiero przydatne w "normalnej" jeździe  🤣


Mogę sobie wyobrazić zalety tego, że koń umie i nie boi się wchodzić na klocek czy cofać jak go ktoś trzyma za ogon i nie wkurza się przy tym.

Rozumiem że przez "normalną" jazdę masz na myśli praktyczne wykorzystanie konia pod siodłem, czyli jego zadania mają ograniczać się do przewiezienia jeźdźca z punktu A do B. Ponieważ wtedy nawet jazda w kółko na maneżu cz nawet wyjazd w teren nie mają sensu.


Tak, przy czym jazda w teren to według mnie normalna jazda. Nie rozumiem tego o jeździe w kółko, przecież to normalny sposób nauki jazdy.
Smok10, sam się wypowiadasz bardzo autorytarnie o jeździectwie klasycznym, gdzie twój filmik? 😉
No właśnie! Gdzie?

ElęPe na koniu widziałam osobiście i mam bardzo dobre zdanie o jej umiejętnościach i jeździeckich i szkolenia koni, bo  miałam też zaszczyt na jej koniu (przez nią wyszkolonym) na chwilę zasiąść i była to jazda bardzo przyjemna.
Poza tym na forum sama pokazywała swoje filmy z czworoboków.

A Ty Smoku? Gdzie Twoje słowa w praktyce? 😉

Oczywiście najbardziej czekam na film M-G. 😀

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się