Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Murat-Gazon, I ją dostają 🙂 Pt. "Cacy, cacy, dodaj to". "Jak to - nie działa, jak widziałam, że działa?"
Thymos ładnie pięknie, ale nie sądzisz, że jednak Najgłupszy człowiek WIE więcej od konia??? "Wiem, że nic nie wiem" powinno mieć zdroworozsądkowy wymiar.
A w naturalsach wyczytasz: widocznie koń ma rację. Człowiek nadal nie popełnia Żadnego błędu. To koń "ma rację" i pełne! prawo do tej racji. Każdej. Full pozytywne nastawienie. Jak nie działa, to zadziała. Kieeddyś. gdy już (magicznie?)  zdobędziesz u konia poważanie. Nadal nie popełniając błędów, bo wszak przy full pozytywnym nastawieniu - żadnych błędów NIE MA. Szklanka jest zawsze więcej pełna niż pusta. Czy jakikolwiek naturals, od kogokolwiek, kiedykolwiek usłyszał, że najlepiej, żeby dał sobie spokój  (w ogóle, na razie) - co klasykom zdarza się słyszeć często? Nie zauważyłam. Jest "dobrze, świetnie, tylko..."
edit: literówka
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 maja 2014 12:18
dobrze świetnie siadaj dwója

a może podzielisz się z nami Murat-Gazon twoją historią jeździectwa naturalnego: od czego zaczynałaś ty i twój koń, ile lat się szkolicie i do czego doszliście. Chętnie obejrzę filmiki przedstawiające ciebie w siodle.
ElaPe bardzo chętnie opiszę, ale wieczorem, bo teraz nie mam czasu na dłuższe wpisy, które muszą mieć ręce i nogi.
Z filmikami będzie problem, bo stoję w stajni przydomowej i zwykle jestem sama, ale znajdę na pewno jakieś zdjęcia.
Zdjęcia to sobie daruj bo jaki jest koń to każdy widzi  🤣
Niestety ale żeby coś powiedzieć trzeba to zobaczyć. Przydomowa stajnia chyba nikomu nie przeszkadza i nie ma nic do rzeczy . 😉
Thymos ładnie pięknie, ale nie sądzisz, że jednak Najgłupszy człowiek WIE więcej od konia??? "Wiem, że nic nie wiem" powinno mieć zdroworozsądkowy wymiar.


Nawet najgłupszy człowiek wie więcej od konia - a to już zależy o czym rozmawiamy, bo koń może wiedzieć więcej ode mnie w wielu płaszczyznach, na temat których ja jako człowiek nie mam zielonego pojęcia. A czasami jadąc przez miasto zastanawiam się ile koni lepiej prowadziłoby auta niż niejeden kierowca - serio.  😂

Konie uchodzą raczej za głupie stworzenia (może zdarzają się jednostki wybitne, ale ja tu o ogóle chcę mówić).
To, że koń jest uciekającym a ja drapieżnikiem nie może wpływać na to, że postrzegam je jako głupie. One są mądre na swój sposób.
Dla nas głupotą jest uciekanie, i patrzenie później przed czym się ucieka, u nich to odwrotne, ale zapewne każdy o tym tutaj wie.

Zakładając więc, że wyznacznikiem mądrości jest postęp cywilizacyjny, bo to w końcu my na nich jeździmy 😎 no to tak - są głupie.
Moje "wiem, że nic nie wiem" ma jak najbardziej zdroworozsądkowy charakter.
To mój skrót od: im dłużej żyję, tym więcej jest rzeczy, których muszę się nauczyć.
Jeśli się uczę, to wraz z upływającym czasem dociera do mnie ogrom nauki, i tego, co jeszcze muszę wiedzieć, aby jeździć świadomie i w sumie, zawsze będzie: można lepiej można więcej, za co kocham jeździectwo 😍
i każdego oglądającego mnie na koniu przepraszam, ale jeśli nie chce sobie niszczyć wzroku to niech nie patrzy.
Ja będą dalej egoistycznie pakować się na końskie plecy, będę utrudniać "pysiowi" oddychanie poprzez dopinanie popręgu i tak dalej.
Swoją droga, co za hipokryzja, żeby kochać konie i jednocześnie je męczyć 😎


Smok10 przydomowa stajnia ma to do rzeczy, że sama się raczej nie nagram.  😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2091459#msg2091459 date=1399895990]
Smok10 przydomowa stajnia ma to do rzeczy, że sama się raczej nie nagram.  😉
[/quote]

A to ta stajnia jest na pustyni ??? ( To taki ogromny parkur z piasku ,że po horyzont nic nie ma ) . Smartfony mają autofocusa  😉
Smok10 jasne, tylko jeszcze trzeba mieć smartfona, a nie aparat fotograficzny sprzed piętnastu lat.  🤣
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2091475#msg2091475 date=1399897574]
Smok10 jasne, tylko jeszcze trzeba mieć smartfona, a nie aparat fotograficzny sprzed piętnastu lat.  🤣
[/quote]

I co w promieniu 20 kilometrów nie ma żywej duszy ??? Nie masz przyjaciół ,koleżanek ,rodzeństwa tylko konie . 😉
Oj Smok10 myślisz, że każdy ma tłumy znajomych i trzyma konia w stajni, po której przewijają się dziesiątki osób dziennie?
Przyjaciół i koleżanek nie będę ciągnąć tylko po to, żeby nagrali dziesięciominutowy filmik, do stajni 30 km od miasta, do której od przystanku trzeba drałować na nogach 45 minut. Mogłabym mieć mniej przyjaciół i koleżanek, gdybym spróbowała  😉
Jak będzie ktoś akurat w stajni, to go poproszę, żeby nagrał.
(a rodzeństwa nie mam  😉)
Potrzeba JEDNEJ !!! osoby a nie ekipy telewizyjnej  😉
Potrzeba JEDNEJ !!! osoby a nie ekipy telewizyjnej  😉


jednej dyspozycyjne, która będzie wiedziała jak się nagrywa. Niby wszystko proste, ale weź już zejdź z biednej Murat-Gazon - będzie mieć opcję nagrania, to wstawi. Co taki w gorącej wodzie kąpany?
Mnie się bardzo podobają wyważone posty Murat-Gazon.  :kwiatek:
I bez "wkładania palca w bok" wiem, że pisze jak jest.
Ależ oczywiście ,jakże by inaczej. Krytykować można tylko tych którzy jeżdżą klasycznie .!!! A jeśli chodzi o naturalsów to oni tylko poprawiają konie po klasykach. O efekty pracy naturalnej nie można pytać bo my przecież nie należymy do zaklętego kręgu wtajemniczonych .  😉
Smok10 ale spokojnie  😉 Napisałam, że wieczorem opiszę, jak pracuję z moją klaczą i co robimy, to napiszę. I będzie można nas krytykować, ile chcesz.  :kwiatek:
Murat Gazon doskonale rozumiem że nie ma kto Ci robić zdjęć i filmików. Też mam stajnie przydomową, ale oczywiście nikt nie ma czasu, a po sąsiadach nie będę chodzić i prosić  😉 Czasem stawiam sobie kamerke na słupie no ale jednak wychodzi to kiepsko.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2091528#msg2091528 date=1399900523]
Smok10 ale spokojnie  😉 Napisałam, że wieczorem opiszę, jak pracuję z moją klaczą i co robimy, to napiszę. I będzie można nas krytykować, ile chcesz.  :kwiatek:
[/quote]

Kiedy ja wcale nie chcę ciebie krytykować . Mnie tylko w....... jak często słyszę dobre naturalne rady ,co by kto nie zrobił jakby był na miejscu tego czy tamtego.  😉
Thymos, ja nie o mądrości. Tylko o wiedzy. Tak,  konie wiedzą więcej - o smaku trawy.
A zatem uwaga, będzie epistoła  😁

Może najpierw coś o mnie i o koniu.
Ja  - typowy rekreant, bez żadnych aspiracji sportowych. Jeżdżę konno prawie dwadzieścia lat, z czego dziesięć regularnie i z instruktorami, a drugie dziesięć z przerwami (czasem długimi), z doskoku, jak popadnie i gdzie popadnie. W życiu nie powiedziałabym, że jeżdżę dobrze. Coś tam umiem, utrzymuję się na koniu w trzech chodach i nie spadam zbyt często. Cały czas się uczę.
Koń - dziewięcioletnia klacz arabska. Moja od kwietnia zeszłego roku, więc jesteśmy razem zaledwie trochę ponad rok. Klacz bardzo reaktywna, wrażliwa, pobudliwa i "do przodu", ale jednocześnie zrównoważona i mająca "równo pod sufitem". Bardzo ciekawska, chętna do robienia nowych rzeczy, ale też w nieznanych sytuacjach łatwo tracąca pewność siebie. Zanim do mnie trafiła, przez ponad trzy lata nie robiła nic - urodziła dwa źrebaki i chodziła sobie po pastwisku, ciesząc oko byłych właścicieli. Ujeżdżona, ale jeżdżona bardzo niewiele, praktycznie okazyjnie.

W zasadzie z naturalem mam styczność od 2004 roku (mniej więcej), kiedy odkryła go moja koleżanka i zaczęła mi o nim opowiadać. Zainteresowałam się, bo brzmiało ciekawie i zgodnie z moimi zainteresowaniami psychologią koni. Wtedy nie miałam akurat dostępu do żadnych koni - jedna z przerw jeździeckich - więc zamiast tego czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce, oglądałam filmy szkoleniowe, uczyłam się w teorii od znajomych pracujących metodami naturalnymi. Im więcej czytałam, tym bardziej byłam pewna, że to jest to, co chcę robić w przyszłości z własnym koniem, jeśli będę go miała. Potem zaczęłam znowu jeździć i tym razem starałam się zawsze postępować według tego, co czytałam. W końcu dostałam też możliwość zobaczenia, jak wygląda cała sprawa w praktyce, bo mogłam się bawić z jedną rekreacyjną klaczą. Nie zaszłyśmy daleko, jedynie pierwsze cztery zabawy, ale miałam wrażenie, że koniowi też się to podoba - pewnie przynajmniej w jednostajnym życiu rekreanta coś zaczęło się dziać.
Potem przestałam jeździć w ośrodku, bo trafił się pierwszy koń pod pełną opieką - dzierżawiony koń przyjaciółki. Ona też jest naturalsem, więc było wiadomo, że z tym koniem będę mogła pracować w pełni według reguł PNH. No i - to było wyzwanie. Koń był ogierem, bardzo mocno dominującym, upartym, piekielnie inteligentnym i wykorzystującym swoją inteligencję przeciwko człowiekowi. Z ziemi wielkie wyzwanie - deptał, taranował, ciągał ludzi na prawo i lewo jak chciał. Pod siodłem dzięki bogu dużo lepiej, bo koń dobrze klasycznie ujeżdżony i przyjemny do jazdy. Ten koń był wyzwaniem dla początkującego naturalsa. Był pod moją opieką około pół roku i nauczył mnie chyba więcej niż wszystkie konie rekreacyjne do tej pory razem wzięte.
A po nim była już moja klacz. Początkowo myślałam, że będziemy pracować naturalnie z ziemi, a jeździć klasycznie - miała być dobrze wyszkolona i taka, że "wsiadać i jechać", więc po co miałam jej mieszać i utrudniać życie. Ale okazało się inaczej - wyszło na to, że owszem, koń przyjmuje jeźdźca i bardzo się stara, ale co do umiejętności, no to... gdzieś tam dzwonią, coś tam kiedyś uczyli, ale co... Hamulce nie działały, łydka - no chyba znaczyła, że trzeba skręcić, ale czy na pewno... Ponieważ od przywiezienia jej zanim zaczęłam wsiadać, minął z miesiąc (poszukiwania siodła), umiała już całkiem sporo z ziemi i rozumiałyśmy się całkiem dobrze, to postanowiłam zaryzykować i spróbować pokazać jej, o co chodzi w chodzeniu pod siodłem, według PNH. I to był strzał w dziesiątkę. Klasycznie też próbowałam, ale wkurzała się, sprawiała wrażenie, że jej się to nie podoba, widać było niechęć do takiej jazdy. Być może nie umiałam tego zrobić dobrze, ale sądzę, że to nie był główny powód, ponieważ wcześniej umiałam dogadać się z końmi i nawet coś tam poprawiać i uczyć, jeżdżąc na nich, więc nie sądzę, żebym nagle cofnęła się w rozwoju.
Daleka jestem od stwierdzenia, że koń dużo umie pod siodłem. Ot porusza się w trzech chodach do przodu, cofa, robi zwroty na zadzie i przodzie, potrafi chody boczne. Takie podstawy. Ale plan był taki, że ma to być koń terenowy, bo zawsze chciałam uprawiać typowe "włóczęgostwo polno-leśne" - i do tego w zupełności wystarczy. Jest koniem coraz pewniejszym w terenie, choć cały czas zdarza się, że muszę zsiąść i pomóc jej z czymś z ziemi - opanowana, grzeczna, nie ponosi, chodzi oczywiście na halterze na luźnych wodzach. Wędzidło nam niepotrzebne, bo nie potrzeba mi tak precyzyjnego poziomu komunikacji. Ponieważ jest koniem o trudnym grzbiecie, przyszła do mnie z beznadziejnymi plecami, staram się jeździć możliwie aktywnie od zadu, w dół i do przodu, pilnujemy rozluźnienia i impulsu, do tego dochodzi regularna praca na czambonie (jakże nienaturalnie), drążki i kawaletki.
Co do pracy z ziemi - mamy opanowane siedem zabaw. Nigdy nie byłam na żadnym kursie PNH, ale sądząc po wymaganiach do zaliczeń, jesteśmy gdzieś na L2 - być może byłybyśmy w stanie go zaliczyć. Jednak nie mam takiej potrzeby, zwłaszcza że po "zaliczeniu" L1 zaczęłam iść z programem trochę według własnego widzimisię i po prostu robię to, co wydaje mi się fajne, ciekawe i przydatne do czegoś. Koń nie umie żadnych tzw. sztuczek - nie staje dęba, nie kłania się, nie daje buzi, nie kładzie się na polecenie. Ponieważ skupiamy się na jej pewności siebie, wchodzi na różne rzeczy, stawia kopyta na przedmiotach, przechodzi pod różnymi przeszkodami, skacze, wprowadziłam też pracę na dwóch linach z człowiekiem za koniem. Pracujemy trochę na linie, a trochę na wolności, zależy od tego, co robimy. Dużo spacerujemy w ręku po okolicy, zaczynamy spacery z koniem na wolności, ale bardziej jako ciekawostka i sprawdzian relacji niż jako cel sam w sobie.

Oj, opisałam się strasznie. Mam nadzieję, że ktoś będzie miał cierpliwość to przeczytać.  😉
Teraz można więc mnie zjadać.
A w naturalsach wyczytasz: widocznie koń ma rację. Człowiek nadal nie popełnia Żadnego błędu. To koń "ma rację" i pełne! prawo do tej racji. Każdej. Full pozytywne nastawienie. Jak nie działa, to zadziała. Kieeddyś. gdy już (magicznie?)  zdobędziesz u konia poważanie. Nadal nie popełniając błędów, bo wszak przy full pozytywnym nastawieniu - żadnych błędów NIE MA. Szklanka jest zawsze więcej pełna niż pusta. Czy jakikolwiek naturals, od kogokolwiek, kiedykolwiek usłyszał, że najlepiej, żeby dał sobie spokój  (w ogóle, na razie) - co klasykom zdarza się słyszeć często? Nie zauważyłam. Jest "dobrze, świetnie, tylko..."
No a ja się nie zgodzę. Znam sporo naturalsów i nie mogę im zarzucić, by nie szukali błędów w swoim postępowaniu. Oczywiście, każdemu trudno jest spojrzeć na własne działania z dystansu, ale nie widziałam nigdy podejścia: "koń ucieka? To jego wybór, ja tu sobie poczekam aż do mnie dołączy", tylko raczej "koń ucieka? Chyba przesadziłam... Spróbujmy inaczej..." A co jest w tym stoickim podejściu niewłaściwe? Przecież myślenie "musisz, koniu, to zrobić, bo ja jestem dla ciebie dobra i masz co jeść dzięki mnie" tworzy jakieś potworne frustracje.
A koń ma w pewien sposób "prawo" do negatywnych zachowań. To ja w tym układzie jestem ambitną jednostką, on jest już doskonały w szczypaniu trawy i nie widzi powodów, by się zmieniać. To w moim interesie jest, by zmienić jego zachowanie i ukształtować go tak, żeby ze swoich "praw" nie korzystał. I takie podejście pozwala na ukaranie konia bez emocji w krytycznym momencie, gdy koń będzie swoje "prawa" udowadniał. Bez "ja ci pokażę brykanie, ty..." i bez "mój konik się zdenerwował, lepiej z niego zsiądę".

edit. Ja pożarłam Murat-Gazon i okazała się bardzo zjadliwa :P . Mam tylko pytanie - jak przejawiała się niechęć konia do klasycznej jazdy? Nie myślałaś, że po prostu brakowało ci umiejętności (bo jazda na zrobionym koniu to jednak co innego niż uczenie podstaw)? I czy myślisz, że gdybyś teraz zdecydowała się na jakąś ambitniejszą jazdę, to czy PNH daje ci potrzebne podstawy?
Przecież myślenie "musisz, koniu, to zrobić, bo ja jestem dla ciebie dobra i masz co jeść dzięki mnie" tworzy jakieś potworne frustracje.

Podejście "masz koniu to zrobić, bo ja chcę i jeszcze cię nie zjadłam" nie rodzi żadnych frustracji. Proste jak budowa cepa. Jak z dzieckiem i fotelikiem samochodowym, kaskiem na rower czy rolki: nie ma innej opcji, bez fotelika/kasku nie ma jazdy.

Murat-Gazon, jak nie widziałam potrzeby filmików, to po twoim wpisie widzę. Poproszę o zwrot na zadzie i którykolwiek chód boczny, może być renwers. I jeszcze uzasadnienie, dlaczego wg. ciebie zwrot na zadzie i ciąg to "same podstawy". Wyjaśnię - samym wpisem ukróciłaś mi podejrzenia, że trochę umiesz jeździć.
Halo, w PNH to są podstawy. Zwrotu na zadzie i przodzie uczy się konia z ziemi na pierwszym poziomie, podobnie chodów bocznych. Potem niejako automatycznie przekłada się to w siodło zaraz po rozpoczęciu pracy pod siodłem (nie mówię o zajazdce, tylko o "zwykłej" jeździe), bo koń umie to już z ziemi, więc przekazanie mu z siodła, o co chodzi, nie jest niczym trudnym.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2091798#msg2091798 date=1399916754]
Halo, w PNH to są podstawy. Zwrotu na zadzie i przodzie uczy się konia z ziemi na pierwszym poziomie, podobnie chodów bocznych. Potem niejako automatycznie przekłada się to w siodło zaraz po rozpoczęciu pracy pod siodłem (nie mówię o zajazdce, tylko o "zwykłej" jeździe), bo koń umie to już z ziemi, więc przekazanie mu z siodła, o co chodzi, nie jest niczym trudnym.
[/quote]
Podobnie jak w west. Z tymi podstawami. Inaczej niż w klasyce.
Wyj ależ absolutnie jest możliwe, że gdzieś zabrakło mi klasycznych umiejętności. Orłem nie jestem. Natomiast trudno nazwać szkółkowe rekreanty, na których jeździłam, dobrze zrobionymi końmi - ale zostawmy to. Jak przejawiała się niechęć do klasycznej jazdy? Ogólnym fochem można powiedzieć. Koń był spięty, wyraźnie zły, każde polecenie kwitowała położeniem uszu i machaniem ogonem (mimo tego, że je posłusznie wykonywała). Zmiana stylu jazdy "magicznie" zmieniła ją w chętnego do pracy, rozluźnionego konia, który sam idzie ze mną z pastwiska w stronę siodła i staje luzem koło mnie, czekając na osiodłanie. Oczywiście nie stało się to z jazdy na jazdę, ale dla mnie ważne jest, że się stało. Choć oczywiście cały czas wiele pracy przed nami i ciągle jest sporo do poprawienia.
Co do ambitniejszej jazdy - jeśli masz na myśli sport, to myślę, że nie dostałabym tych potrzebnych podstaw "technicznych" z PNH. Przynajmniej nie na tym poziomie, na którym jeżdżę. Być może gdzieś wyżej tak, trudno mi powiedzieć, bo tam nie dotarłam. Na pewno miałabym więcej wiedzy na temat czytania koni i motywowania ich do wykonywania moich poleceń - już teraz. Natomiast sądzę, że gdybym miała dostawać "w ręce" kolejne konie, które chciałabym uczyć tak, żeby były bezpieczne, opanowane i pewne siebie, to miałabym dużo więcej wiedzy i narzędzi niż przed PNH.

Tania dokładnie. Kolejność uczenia pewnych elementów jest nieco inna. W PNH mówi się, że "im lepiej koń chodzi do tyłu i w bok, tym lepiej robi wszystko inne" i dlatego cofanie, zwroty i chody boczne są zaraz na samym początku.
Podejście "masz koniu to zrobić, bo ja chcę i jeszcze cię nie zjadłam" nie rodzi żadnych frustracji. Proste jak budowa cepa. Jak z dzieckiem i fotelikiem samochodowym, kaskiem na rower czy rolki: nie ma innej opcji, bez fotelika/kasku nie ma jazdy.
Na "masz, koniu, to robić, bo ja chcę" faktycznie opiera się jeździectwo (i bezpieczeństwo też). Na "musisz to zrobić, bo cię utrzymuję" rosną frustracje. Bo koń nam nie jest nic winien z samego faktu, że jesteśmy dla niego dobrzy. Przecież nie widzi związku między pełnym żłobem a byciem dosiadanym. Przepraszam za te truizmy, ale chciałabym uniknąć nieporozumień.
Jak dla mnie naturalsowe powiedzenie "koń nigdy nie jest winny" nie oznacza nieużywania kary, tylko podejście zakładające, że niepożądane zachowania są wynikiem kontaktu z człowiekiem. Konia ma się takiego, jakiego się sobie wyszkoliło albo jakiego nam wyszkolono. Ot, i tyle.

Murat-Gazon, dzięki za odpowiedź!
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 maja 2014 20:10
Murat-Gazon. Aha. No tak. Czekam na film z pracy pod siodłem w 3 chodach z przejściami po prostych i po woltach. Takie podstawy. No i ew. te  "ruchy boczne".
[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2091798#msg2091798 date=1399916754]
Halo, w PNH to są podstawy. Zwrotu na zadzie i przodzie uczy się konia z ziemi na pierwszym poziomie, podobnie chodów bocznych. Potem niejako automatycznie przekłada się to w siodło zaraz po rozpoczęciu pracy pod siodłem (nie mówię o zajazdce, tylko o "zwykłej" jeździe), bo koń umie to już z ziemi, więc przekazanie mu z siodła, o co chodzi, nie jest niczym trudnym.

Podobnie jak w west. Z tymi podstawami. Inaczej niż w klasyce.
[/quote]

Tylko chyba czym innym są "chody boczne" westowe a czym innym klasyczne. Klasyczne ustępowanie od łydki, kiedy koń porusza się do przodu i w bok, nie jest chodem bocznym ale już trawers, kiedy koń idzie na wprost a wygięty jest jedynie w ciele, jest klasycznie chodem bocznym.
Ustępowania od łydki klasycznie zaczyna się uczyć konia na samym początku, na chody boczne trzeba go jednak najpierw przygotować.
Zwroty klasycznie nie są specjalnie do niczego potrzebne - zakładając, że mamy już ustępowanie od łydki, to ze zwrotami nie powinno być problemu. Natomiast piruet w stępie może wyglądać podobnie do zwrotu na zadzie ale piruet wymaga wycięcia w ciele - dlatego klasycznie robi się to na koniu bardziej zaawansowanym.

akurat trawers robi się dokładnie tak samo w west jak i klasyczny. Jest dość precyzyjnie opisany w przepisach i jest to to samo.
Chody boczne w PNH wyglądają tak, że cały koń idzie w bok, wygięty w kierunku ruchu, zewnętrzna przednia (czyli ta dalej od kierunku ruchu) powinna krzyżować się z wewnętrzną, a zewnętrzna tylna wkraczać pod kłodę przed wewnętrzną - nie wiem, czy sensownie to opisałam. Najpierw uczymy tego w oparciu o ścianę ujeżdżalni, żeby koniowi było łatwiej zrozumieć, że ma przesuwać się w bok, nie do przodu, potem w miarę zaawansowania robi się chody boczne bez oparcia. Oczywiście konia do tego też się przygotowuje - robi się to w taki sposób, że najpierw koń musi umieć przestawiać w bok osobno zad i osobno przód, czyli właśnie uczmy zwrotów (dokładnie jest to druga i trzecia zabawa z siedmiu), a chody boczne są wykonywaniem obu tych poleceń jednocześnie (szósta zabawa z siedmiu). Oczywiście w siodle jest tak samo - najpierw przestawianie zadu i przodu w izolacji, potem połączenie.
a te chody boczne w pnh to nie są sidepassy (czy jakoś tak) po prostu?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się