Zaginął koń Skarbnik
Trudno napiszę to, ale dla mnie ta historia jest żałosna. Nie mam litości dla właścicielki/właścicielek, bo zaniedbała temat konia, jak można było tak olać sprawę. Taki był kochany, zasłużony ??? to dlaczego nikt się nim nie interesował, czy ma się dobrze, czy jest zdrowy, zadbany ? Powszechnie wiadomo jak niektórzy ludzie potrafią traktować zwierzęta, tutaj nieufność jest co najmniej usprawiedliwiona. Są telefony, internet. Umowę należało spisać na taką formę użytkowania, dodać do niej zapisy choć trochę chroniące zwierze. A przede wszystkim wykazać zainteresowanie, bezcenne !
Przez ROK nikt nie sprawdził czy koń zyje? choćby nie poprosił o zdjęcie? 🙁
przy takim olaniu konia nie wiadomo czy czasem "dzierżawczyni" nie chciała go oddać, a nikt go nie chciał i "musiała się go pozbyć". Mało to koni porzuconych po stajniach, których właściciele ośrodków nie mogą się pozbyć? Skoro nie podpisano żadnych papierów i przez rok olano konia to nie mamy żadnej gwarancji na prawdomówność 🙁
Strasznie to smutne... Koń został sprzedany rok temu. Ile go nikt nie odwiedzał - nie wiadomo. Może o wiele dłużej. I dowiadywanie się od przypadkowej osoby... Szkoda konia.
raczej już " po zamiatane" niestety 😕
jezeli kon trafił do handlarza a z opisu jasno na to wyglada to koń stał u niego góra pare tygodni ... ;/
dla handlarza to żaden problem wywieźć konia do rzeźni bez paszportu...
podobna sprawa była z Hazardem
koń trafił do handlarza, po ciemku wywieziony ze stajni bo właścicielowi sie odwidziało utrzymywać konia, 2 dni później dziewczyna która się nim opiekowała sciągala go dosłownie z transportu do Rawicza
szybka reakcja uratowała konia a tu jest sprawa z przed roku ;/
ja kiedyś tak wywiozłam jednego ze swoich koni - niby super stajnia, extra warunki , takie prawdziwe łąki dla konia emeryta ( mówię tutaj o swoim ślepym ) . Ale nie mogłam do Niego często przyjeżdżać i byłam 1 lub 2 razy na dwa tygodnie. W efekcie koń stał tam niecałe 3 miesiące - jak dzwoniłam mówili , że wszystko jest super, koń pączek itd. Kiedy zdarzyło się, że nie było mnie przez 3 tygodnie .. przyjechałam i zobaczyłam co według nich to koń "pączek" ... szybko się ogarnęłam i postanowiłam wszystkie konie wstawić w 1 miejsce.
Nigdy nie można w 100 % ufać nikomu !! 🙄
Oby skarbnik się znalazł ...
kasiek może to i koniec, a może jeszcze i nie. Handlarz mieszkający obok mnie ściąga konie w liczbie dość okazałej i zatrzymuje, bo powołuje się na swoje hobby. Ot, upodobanie. Niekoniecznie koń musiał stać parę tygodni, może jednak gram szczęścia go dopadł i gdzieś zakotwiczył na dłużej...
Wierzycie w to, ze koń znajdzie się rok po sprzedaży?
Ja niespecjalnie niestety...
Dziewczyny, chyba trochę zapędzacie się w ocenie sytuacji... jasne, każdy ma prawo myśleć co uważa, ale nie zapominajcie, że ten koń nie został wydany w ręce obcej osoby, ani nawet dalekiej znajomej, tylko w ręce dobrej koleżanki. Zaufanie takiej osobie w kwestii opieki nad koniem to nie to samo co porzucenie go u obcych ludzi. Ja również uważam, że nie wolno załatwiać nic na gębę, ba! przekonałam się o tym na własnej skórze! Ale jestem w stanie zrozumieć, że ktoś kto nie miał nigdy takich doświadczeń zwyczajnie uwierzył osobie, którą zna nie od wczoraj.
jeśli koń był na chodzie to mógł zostać jeszcze komuś do jazd sprzedany (oby)
Nie wieszałabym tak psów na właścicielkach konia. Oddały konia nie obcej osobie a znajomej, przez dłuższy czas wszytko było w porządku. Zaczęło się psuć jak "koleżance" pozmieniało się w życiu, ale pewien kapitał zaufania się zgromadził. Na pewno pierwszą myślą właścicielek nie było, że chce je oszukać czy skrzywdzić konia raczej ma małe dzieci i stąd takie nerwowe zachowania.
Dobry koń profesor ma swoja cenę podobnie utrzymanie konia. Dla mnie obie strony wychodziły na te umowie na równo. Dziewczyna mogła uczciwie powiedzieć: "zabierajcie konia" albo "łóżcie na jego utrzymanie tyle i tyle - ja już nie mam potrzeby na nim jeździć". Ustna dżentelmeńska umowa obowiązuje w wielu przypadkach, niestety jeśli któraś strona jest nie uczciwa pojawia się problem. Ciężka lekcja, że nie można ludziom ufać bezgranicznie 🙁 Sprawę trzeba zgłosić policji i zabezpieczyć wszelkie dowody np. korespondencję, porobić skany wpisów na fb itd. Na właścicielkach teraz leży udowodnienie, że istniała umowa bezpłatnego użyczenia, na szczęście nie ma rygoru formy pisemnej.
Mam nadzieję, że jednak trafił gdzieś jako koń do jazdy a nie na karmę dla psów.
Nikt nie wiesza psów, tylko jak ktoś jest głupi albo nieodpowiedzialny, to niech później nie płacze na FB i nie wiadomo gdzie.
Inteligentny człowiek bierze pod uwagę to co może się stać, kiedy postępuję w taki, a nie inny sposób i podejmuje takie, a nie inne decyzje.
Nie może brać pod uwagę, tylko plusów zaistniałej sytuacji... (darmowa emerytura, koleżanka i sielanka konia, którego nie widzi na oczy z jakichkolwiek względów) 😎
Rozumiem nie odwiedzać konia miesiąc, dwa, trzy. Ale nie widzieć go przez rok? Ludzie wynajmowane mieszkania odwiedzają częściej, by skontrolować ich stan. Poza tym to taka średnia emerytura, bo koń przecież miał tam stać w zamian za jazdy. Równie dobrze mógłby chodzić kilka razy dziennie i pod różnymi osobami. Dlatego tym bardziej należało to skontrolować i ustalić co sięz koniem dzieje.
[quote author=Na_biegunach link=topic=94613.msg2068298#msg2068298 date=1397548434]
Dziewczyna mogła uczciwie powiedzieć: "zabierajcie konia" albo "łóżcie na jego utrzymanie tyle i tyle - ja już nie mam potrzeby na nim jeździć".
[/quote]
a ... wiesz, że NIE powiedziała? Bo ja nie wiem, nie rozmawiałam z nią i jej nie znam. A nie jestem pewna, czy uwierzę we wszystko co usłyszę od osoby, która:
Rozumiem nie odwiedzać konia miesiąc, dwa, trzy. Ale nie widzieć go przez rok? Ludzie wynajmowane mieszkania odwiedzają częściej, by skontrolować ich stan.
rok to jest kupa czasu. nie zauważyć, że konia nie ma przez rok? nie odwiedzić nawet? Gdyby to był kochający i dbający właściciel to rozumiem-wierzę w niego i jego słowa. Ale skoro mówi to osoba, która tak postępuje... nie uwierzę na słowo.
Sio masz rację to nie problem podrobić umowę - w końcu jak nowy właściciel dojdzie do tego - o tym nie pomyślałam 😡
Szczerze - możecie na mnie teraz wieszać psy, ale ja niestety uważam, że po roku Skarbnik się i tak już nie odnajdzie. Nawet jeśli jest u kogoś, a nie trafił w swoją ostatnią drogę 🙁, to kto się przyzna w obecnej dobie do tego, że ma u siebie skradzionego konia ? Wiadomo, że na policji tłumaczenie typu " ja nic nie wiedziałem/am " na nic się zda i zostanie tak samo oskarżony jak osoba, która go sprzedała - gdyby sprawa została szybciej zauważona - to może skończyłoby się to inaczej. Wcale się nie dziwię dziewczynom, że piszą takie rzeczy na temat właścicielek - to woła o pomstę do nieba - rok temu Skarbnik został sprzedany na targu w Pajęcznie - wcześniej Julia S. sprzedała go Joannie Ch. - nie wiadomo jak długo stał u Joanny. To jak długo nie był odwiedzny ? Nawet nie chcę o tym myśleć, bo nie mieści mi się to w mojej głowie 🤔
Ja znalazłam konia rok po sprzedaży (ze znanego mi miejsca), potem kontakt mi się urwał i po pół roku znalazłam go ponownie.
Trzeba po prostu pojechać osobiście i się dowiedzieć komu został sprzedany, odwiedzić tą osobę, potem pojechać od domu do domu, od gospodarstwa do gospodarstwa... We wszelkie możliwe miejsca. Z dużą ilością flaszek w bagażniku, ze zdjęciem konia i gotówką w łapie.
Nie wyobrażan sobie, że handlarz nie pamięta komu sprzedał. Na pewno to był ktoś z okolicy.
Umiejętne prowadzenie śledztwa przynosi rezultaty, ale liczy się determinacja 😉
Trzymam kciuki!
W ten sposób to zgodzę się, że może się udać 🙂. Tylko pozostaje pytanie - skoro koń nie był tak długo odwiedzany przez właścicielki toczy będą miały na tyle chęci oraz czasu aby go odszukać ? Miejmy nadzieję, że tak 🙂
co innego jak kon zostaje sprzedany ludziom z imienia i nazwiska znanym, co innego jak kon zostanie sprzedany handlarzowi. jak bylo wiadmo, ze kon zostal sprzedany pani kowalskiej, to jedzie sie do pani kowalskiej. pani kowalska mowi, ze sprzedala konia handlarzowi, wiec teraz mamy problem, bo nie znamy danych handlarza.
Tak sledze i czytam i rozmyslam, dziewczyny wspolwlascicielki zrobily rumor wsrod koniarzy, ze zaginal im konik, problem jest taki, ze jakos one samo malo sie interesuja sprawa. Nic nie pisza, nie zajrza na forum, no chyba ze sie bardzo myle i dziewczyny czynnie pisza z ludzi i sledza watki, ktorych nawet na fora nie powstawialy, tylko wstawili je ich znajomi...
4koniara - jeśli nie mają chęci, to przepraszam, ale ja za nikogo jeździć nie zamierzam. Ich cyrk i małpy, zgłosiły się po pomoc, jak tylko proponuję rozwiązanie.
co innego jak kon zostaje sprzedany ludziom z imienia i nazwiska znanym, co innego jak kon zostanie sprzedany handlarzowi. jak bylo wiadmo, ze kon zostal sprzedany pani kowalskiej, to jedzie sie do pani kowalskiej. pani kowalska mowi, ze sprzedala konia handlarzowi, wiec teraz mamy problem, bo nie znamy danych handlarza.
No to robisz tak: jedziesz do pani kowalskiej i pytasz skąd był handlarz.
Jakim autem przyjechał, ile za konia dał.
Potem orientujesz się gdzie w okolicy są handlarze, jedziesz do każdego i pytasz.
Zawsze dajesz flaszkę, gadka, żeby handlarz Cię wziął za swojego - wtedy powie.
Trzeba tylko mieć wystarcząąco dużo samozaparcia, żeby w każdej wiosce w każdym domu sprawdzić.
Ale nie mówicie, że się nie da, bo ja jestem świetnym przykładem tego, że MOŻNA tylko trzeba chcieć, prawda Neander? 😎
Tak sledze i czytam i rozmyslam, dziewczyny wspolwlascicielki zrobily rumor wsrod koniarzy, ze zaginal im konik, problem jest taki, ze jakos one samo malo sie interesuja sprawa. Nic nie pisza, nie zajrza na forum, no chyba ze sie bardzo myle i dziewczyny czynnie pisza z ludzi i sledza watki, ktorych nawet na fora nie powstawialy, tylko wstawili je ich znajomi...
Przecież założycielka tematu pisała, że właścicielka znała osobę, której oddawała konia.
Jakbym ja miała podobną sytuację i ufałabym mojej koleżance, której powierzyłam konia opieka za jazdy - również nie widziałabym nic złego w NIEODWIEDZENIU KONIA PRZEZ ROK - różne są sytuacje, może nie miała możliwości podjechać, ani nie sądziła, że znana osoba jest zdolna do takich rzeczy.
Co jak co, ale ja osobiście bym taką idiotkę (która konia sprzedała) wypatroszyła tępą łyżką.
Jest coś takiego jak Centralna Baza Danych Koniowatych do której dostęp mają pracownicy PZHK i Inspekcji Weterynaryjnej, jeżeli koń został ubity to musi to być odnotowane w tej bazie, trzeba się postarać dotrzeć do jakiejś osoby która ma wstęp do tej bazy i sprawdzi. Jeżeli nie ma odnotowanego faktu śmierci konia to może jest aktualny adres posiadacza, jesli nie to zostaje szukanie po kawałku i odtwarzanie jego "drogi sprzedaży". Zyczę powodzenia
Jest coś takiego jak Centralna Baza Danych Koniowatych do której dostęp mają pracownicy PZHK i Inspekcji Weterynaryjnej, jeżeli koń został ubity to musi to być odnotowane w tej bazie, trzeba się postarać dotrzeć do jakiejś osoby która ma wstęp do tej bazy i sprawdzi. Jeżeli nie ma odnotowanego faktu śmierci konia to może jest aktualny adres posiadacza, jesli nie to zostaje szukanie po kawałku i odtwarzanie jego "drogi sprzedaży". Zyczę powodzenia
ktoś mi kiedyś z rv sprawdzał mojego konia (który nie został odnotowany - dopiero to działa od 2001r).
Niestety mam skasowane wiadomości z tamtego okresu i nie mogę sprawdzić kto to był.
do bazy zostały wprowadzone konie z wydanymi paszportami i była aktualizowana więc każdy zwierzak z paszportem powinien w niej być
Spróbuję to sprawdzić w CBDK ale z doświadczenia wiem, że to nie w każdym przypadku da się sprawdzić.
Nie chcę wprowadzić w błąd, ale jeżeli paszport jest u właścicielek, to chyba w Bazie nie będzie ani nowego właściciela, ani info o ew. uboju konia - no bo paszport jest w obiegu - więc jakim cudem związek może go uznać za martwego? paszporty po śmierci konia sa niszczone i jest to odnotowywane.
Dobra, pytanie do założycielki wątku: co powiedziała Pani Joanna Ch.?
Nie ma w telefonie w historii połączeń numeru do handlarza, który po konia przyjechał?
Czy tak z czapy koleś podjechał akurat z przyczepą/autem i zabrał, a przy sobie miał tylko 600PLN? 😎
Fajnie byłoby gdyby same zainteresowane koniem tu zajrzały...
Za facebookiem:
!!! SPRZEDAŻ SKARBNIKA NA TARGACH W PAJĘCZNIE MAJ 2013!!!
Po dzisiejszym dniu jesteśmy w stanie sprecyzować dokładną datę kiedy Skarbnik został sprzedany na targach w Pajęcznie. W dnu 11.05.2013 Skarbnika sprzedano mężczyźnie w wieku ok 50-60 lat, który zabrał Go z targów samochodem do 3,5t przerobionym na transport koni ( zwierząt ). jeśli ktokolwiek z was wie o tym że ktoś nabył w tym czasie konia pasującego do opisu prosimy o kontakt!!!!
Cenna jest dla nas każda wskazówka gdyż zależy nam na informacji czy koń żyje.
Thymos koń został sprzedany na targu... (pogrubienie moje)
Trochę się zapędzacie. Uważacie, że jak postękacie "jaka to okrutna właścicielka co u konia nie była", "co oddała go bez umowy" albo "dobrze ci tak, bo konia nie odwiedzałaś" - NIE WNOSI NIC DO TEGO TEMATU!
Postękajcie sobie gdzieś indziej. Co? Nie zmieni to nic a nic sytuacji w jakiej znalazła się właścicielka i ten koń.
Co do Centralnej Bazy Koniowatych, to nie trzeba daleko szukać kogoś kto ma do niej dostęp. W każdym WZHK go mają.
Thymos koń został sprzedany na targu... (pogrubienie moje)
No to trzeba się tam pojawić i popytać.
(Swoją drogą, zastanawia mnie fakt, że osoba odpowiedzialna za wywózkę konia na targ jeszcze spokojnie oddycha.
Nie było opcji poinformowania właścicielki, że dłużej konia nie dają rady utrzymać...?)
Czy tylko we mnie krew się tak burzy 😤
W Centralnej Bazie Koniowatych są tylko 4 Skarbniki- dwa urodzone w 2011 roku, jeden w 2004 i jeden w 2005. Żaden z nich nie odpowiada opisowi TEGO Skarbnika, o czym poinformowałam założycielkę tematu.