Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?
srcn, to dobre rozwiązanie ale nie zawsze jest taka możliwość. Ja jak kupiłam swoją, to myślałam o ubezpieczeniu, ale okazało się że jest alergiczką i zaczynały się schody.
to prawda, w polisie są wyłączenia które mogą ograniczyć możliwości ubezpieczenia.
Smok10 może i człek najgorszych scenariuszy nie zakłada, bo sama myśl o nich wielce nieprzyjemna, ale na pewno nie twierdzi, że życie to różowy obłok chmury, z której spaść się nie da. Ci bardziej zaradni na pewno mają już alternatywę, gdyby świat im się na głowę zawalił. Ci roztropni również, przy czym odłożenie środków na "czarną godzinę" wydaje się być wówczas logicznym działaniem.
Z reguły jestem optymistką, ale zdaje sobie sprawę z roli pieniądza w świecie i wiem, że muszę środki nadprogramowe, których ruszyć nie mogę, aby sumienie było spokojnie. W przypadku nagłej komplikacji życia, mam miejsce, do którego wysłałabym kobyły bez ponoszenia kosztów za hotel. Są rozwiązania, mniej lub bardziej drastyczne dla serca. Sama sprzedaż zwierzęcia też jest swego rodzaju furtką.
Po pierwsze to w ogóle nie było do ciebie . Przykład tylko był od ciebie . Poza tym , jak ktoś ma konia na utrzymaniu i w momencie kiedy zdarzy się wypadek losowy i np : zachoruje dziecko i wymaga natychmiastowej operacji za olbrzymie pieniądze to nie bardzo rozumiem jak można zachować się inaczej . 😲
Inaczej czyli twoim zdaniem jak? Ja cały czas piszę, że nie pozbędę się konia ot, tak, bo się zrobiło trudniej. To dla mnie oznacza odpowiedzialność za żywe stworzenie. W sytuacjach naprawdę tragicznych, najpierw poszukała bym innych rozwiązań, a koniowi znalazła nowy dom, w ostateczności.
[quote author=Smok10 link=topic=1957.msg2051790#msg2051790 date=1395930474]
Po pierwsze to w ogóle nie było do ciebie . Przykład tylko był od ciebie . Poza tym , jak ktoś ma konia na utrzymaniu i w momencie kiedy zdarzy się wypadek losowy i np : zachoruje dziecko i wymaga natychmiastowej operacji za olbrzymie pieniądze to nie bardzo rozumiem jak można zachować się inaczej . 😲
Inaczej czyli twoim zdaniem jak? Ja cały czas piszę, że nie pozbędę się konia ot, tak, bo się zrobiło trudniej. To dla mnie oznacza odpowiedzialność za żywe stworzenie. W sytuacjach naprawdę tragicznych, najpierw poszukała bym innych rozwiązań, a koniowi znalazła nowy dom, w ostateczności.
[/quote]
Sytuacje tragiczne mają to do siebie że mają dość gwałtowny przebieg i rzadko się zdarza żeby człowiek w takiej sytuacji miał komfort czasu i wielu możliwości. Z resztą to każdego sprawa co dla niego ważniejsze koń czy dziecko . Ja tylko stwierdzam że są priorytety i zdarzają się sytuacje które przewartościowują priorytety . Tyle że oczywiście nie dla wszystkich .!!! 😉
Moje zdrowie, dobrobyt itp absolutnie są poniżej w hierarchii niż koń. Przez kilkanaście lat bywało różnie, ale koń był i jest. O ironio to dla niego wygrzebywałam się z najgorszych sytuacji i on mnie mobilizował do walki o jego byt.
Trudno powiedzieć jakby się wartościowało chorobę dziecka ws koń. Jednak zakładając kupno konia bez sensu jest analizować wszelkie możliwe kataklizmy życiowe.
Nikt normalny biorąc kredyt np. na mieszkanie nie zastanawia się czy za 5 lat nie zachoruje na białaczkę i nie będzie miał problemu z płatnością rat.
U nas całe życie jest podporządkowane zwierzakom. Dla koni opuściliśmy miasto i wylądowaliśmy na odludziu. Dla nich zmieniliśmy zupełnie styl życia. Ale w efekcie zyskaliśmy dużo więcej niż konie pod oknem, bo zainteresowaliśmy się mocniej tematem zdrowia, dobrej żywności itp. To jest bonus, którego nie ma jak przeliczyć na $
Nikt normalny biorąc kredyt np. na mieszkanie nie zastanawia się czy za 5 lat nie zachoruje na białaczkę i nie będzie miał problemu z płatnością rat.
Raczej kiepski przykład. !!!!
Wczoraj był program o tym że zaległości w spłacaniu kredytów hipotecznych w Polsce rosną w zastraszającym tempie . Kredyty są na 15-30 lat więc trzeba być wyjątkowym optymistą żeby zakładać że przez 30 lat nic się nie wydarzy. Polska to nie Norwegia czy Finlandia i przy Polskiej stabilności gospodarczej i stanie rozwoju gospodarczego , oraz czasu przez jaki będziemy spłacać kredyt, tego że coś złego się wydarzy można być pewnym na 99,9999% . Sorry ,taki mamy klimat ! 🤣 🤣 🤣 🤣
http://tvn24bis.pl/informacje,187/przestajemy-placic-kredyty-mieszkaniowe-to-dopiero-poczatek,411155.html
bera7, bardzo mi sie Twoj post podoba, zgadzam sie z kazdym slowem 😉
Smok, a jakim trzeba byc pesymista, zeby zakladac wszystkie najgorsze katastrofy w swoim zyciu!? Ja tam wierze w prawo przyciagania... Kierujac sie podobna filozofia jak przedstawiana wyzej to strach w ogole za cokolwiek sie brac, bo zawsze cos sie wydarzyc moze. Zwolenniczka kredytów absolutnie nie jestem, ale nie kazdy bankrutuje, zachorowuje na bialeczke, albo jego dzieci ... Sama z moim koniem mam przeboje od poczatku wlasciwie, mimo, ze zakladalam w momencie kupna, ze jedyne moje koszty to bedzie pensjonat i kowal. No cóz, szybko sie okazalo, ze musze wydawac tyle, ze spokojnie odlozylabym w tym czasie na nowe auto. Latwo nie bylo, bo ogromne wydatki przyszly od pierwszych miesiecy mojej pierwszej pracy, a mieszkam, zyje i utrzymuje sie sama od 21. roku zycia. Ale jednoczesnie dawalo mi to ogromna motywacje do pracy, bo wiedzialam, ze konia ze wzgledu na stan jego zdrowia (i moje uczucia do niego) pozbyc sie nie moge, a ze tez mi nikt za bardzo finansowo nie pomoze... Nie planowalam tez wyjazdu na stale zagranice (kon zostal w Polsce), ale po wielu przebojach i to udalo sie zorganizowac bez sprzedawania konia (tak, ze teraz wszyscy sa szczesliwi 😉). Od 2 lat nie jezdze, ale jakos pozbycie sie Rudzielca przez mysl mi nawet nie przeszlo. Kurcze, jak juz jest naprawde zle to ja po prostu nie wierze, ze dorosly, zaradny czlowiek nie jest w stanie miesiecznie wysuplac 400 czy 500 zl za zapewnienie bytu na lakach dla swojego kopytnego. Ale moze ja w krainie jednorozców zyje...
Pesymistą ??? Chyba realistą . Żeby przewidzieć co będzie za 20 czy 30 lat to trzeba być wróżką i mieć szklaną kule . 🤣
Smok10, to dobry przykład. Przynajmniej w teorii konia się łatwiej pozbyć niż kredytu. Skoro tyle osób zadłuża się jednak to nasze konie to przy tym "pikuś".
I oczywistym jest, że w życiu się wydarza, ba czasem wydaje się, że prawo serii dotyczy tylko nieszczęść. Ale jako ta, która już parę razy wygrzebała się z bagienka mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że dobro moich zwierząt mobilizuje mnie dużo bardziej niż pisma z banku. Te drugie mogę olać, położyć się na miesiąc do łóżka i myśleć "pie...le, niech zabierają wszystko". O koniu nigdy tak nie myślę i choćbym miała zbierać puszki po lasach to na jego siano zarobię.
Pesymistą ??? Chyba realistą . Żeby przewidzieć co będzie za 20 czy 30 lat to trzeba być wróżką i mieć szklaną kule . 🤣
O nie Smok, twoje podejście to raczej pesymizm, nie realizm. Bo według Ciebie coś się złego wydarzyć musi, to już czarnowidzenie. Realista po prostu ma świadomość tego, że w życiu bywa różnie i wiele nieprzewidywalnych rzeczy może się wydarzyć, ale nie zakłada zaraz, że jak kupi konia albo weźmie kredyt to na 99% coś złego go w końcu spotka. To domena pesymistów jednak.
No to muszę ci powiedzieć że żyjąc ciut dłużej jak 30 lat, mogę z całą świadomością powiedzieć że coś się na pewno wydarzy . Czasem to coś złego jak choroba czy pożar a czasem coś wspaniałego jak urodzenie 5- cio raczków, co może mieć wpływ na przewartościowanie priorytetów . Fakt że przez 30 lat nic ciekawego się nie zdarzy czyni życie totalnie pustym . Też mam konie i bywało różnie ,czasem wydawało się że tragicznie , a są dalej , ale wiem że w życiu bywa różnie więc w przeciwieństwie do was nigdy nie mówię nigdy, bo nie wiem co będzie i jak będę musiał zareagować . Mam nadzieję ( a jestem w życiu hura optymistą ) że jednak nigdy drastycznie nie będę musiał przewartościowywać swoich priorytetów, ale wiem że życie to nie bajką więc staram się przewidywać problemy i zapobiegać zanim wystąpią . 😉
Dokładnie, z ciebie taki realista jak ze mnie chińska cesarzowa. Przychodzi mi na myśl smerf pesymista, który zawsze mówił "nie uda się" Człowieku, życie mamy tylko jedno, i jak je przeżyjemy, to w większej części zależy od nas samych a myślenie że wszystkie nieszczęścia czyhają na nas, to tylko palnąć sobie w łeb. Gdyby wszyscy myśleli tak jak ty, to nikt by nie brał kredytu, zakładał firmy, kupował konia itp bo zakładałby że straci pracę, zachoruje, tajfun przeleci, pożar i inne nieszczęścia. Rany! skąd się biorą tacy ludzie? Realista.... dobre sobie.
Realista wezmie kredyt, bo wie ze zakup za gotowke nie lezy w jego zasiegu
ALE
wezmie kredyt dostosowany do swoich mozliwosci - kawalerka/ nieduze 2 pokoje, dobierajac dzielnice do swoich mozliwosci (oraz mozliwosci pozniejszej odsprzedazy)
Zaczynajac budowac swoje dorosle/ samodzielne zycie, realista nie wpitoli sie w najdrozsza dzielnice miasta, nie mowiac juz o domku (dla 2 osob, moze kiedys bedzie dziecko ...), 80-metrowym mieszkaniu na Mokotowie, w kredyt na 500 tys. PLN bo mu tak w banku zdolnosc wylicza (mimo, ze samodzielnie nie ma uzbieranych nawet 50 tys. zl ...), nowych autach (bo uzywki wstyd ...) - wszystko na bazie doswiadczen bliskich znajomych.
Smok10 moze i przejaskrawia opisy, ale liczyc zawsze warto, zeby sie jednak w zyciu nie przeliczyc.
Zeby nie bylo, tez sobie beztrosko kupilam konika w poczatkach 20-stki. Duzo mnie to nauczylo, ale i kilka mozliwosci przede mna zamknelo.
Smok no nie zgodzę się z twierdzeniem, że każdemu jak leci musi przydarzyć się coś złego/tragicznego jak żyje. Są tacy szczęściarze, którym udaje się przejść przez życie całkiem szczęśliwie, bez większych tragedii, znam takich więc to nie bajki. Nie można zakładać, że na 99% czeka człowieka jakaś tragedia, bo może, ale nie musi.
Kredytów nie mam nigdy u nikogo nie pracowałem tylko u siebie , mieszkania też nie mam ,tylko dom i to chyba nawet dużo za duży 😀 co do tego co się komu może przydarzyć , jeden klepie bidę całe życie drugi wygrywa w totolotka i gwiżdże na wszystko. Ale cała ta dyskusja poszła totalnie w bok. Mnie tylko chodziło o to że nie można mówić że ja w zyciu nigdy czegoś nie zrobię dopóki nie staniesz przed sytuacją która zmusi cię do takiego wyboru.
Smok10, wiadomo o nas tyle na ile nas sprawdzono. I na tyle ile JA się sprawdziłam w danych sytuacjach mogę napisać, że zrobię tak czy siak. I dlatego piszę, że z całą pewnością koń stoi dla mnie wyżej niż moje dobra materialne, moje zdrowie i nawet niż miłość do faceta. Nie wiem czy nie przegrałby z dzieckiem. Mam nadzieję, że nie będzie mi dane takich decyzji podejmować.
baba_jaga, wszystko fajnie. Tylko pamiętajmy, że w czasie bumu kredytowego był też bum na rynku pracy. Znajomi co zarabiali po kilkanaście tysięcy zł brali kredyty z ratą po 5-6 tyś i płacili je z palcem w nosie. Tylko po 5 latach przyszedł kryzys a banki jak na złość nie bardzo chcą pójść na rękę klientowi np. wydłużając okres spłaty i obniżając ratę. Co mnie dziwi, bo chyba lepiej jak klient spłaca niż jak bank dostaje kolejny kredyt do windykacji. Ale to raczej temat na towarzyskie.
że nie można mówić że ja w zyciu nigdy czegoś nie zrobię dopóki nie staniesz przed sytuacją która zmusi cię do takiego wyboru.
Straciłam bardzo nagle rodzinę, krótko po tym większość majątku (w tym ziemię i stajnię) - moje błędy, czyli zaufanie kiedy chodzi o rodzinne pieniądze. Straciłam zdrowie... Było ciężko, bo konie w pensjonacie, to nie konie pod domem (finansowo) no i nie ma już kasy z pensjonatu... W dodatku byłam zakredytowana nieswoim kredytem (długo by opowiadać)...
Wybór miałam - konie mogły pójść do dalszej rodziny na łąki po kosztach niższych, niż pod domem... ale daleko
W krótkim czasie podwoiłam pensję, znalazłam kilka opcji dorobienia, "spięłam poślady" i jakoś daję radę
Aktualnie mam 2 chore konie. Jeden już po operacji, drugiemu dziś przełożyliśmy operację o tydzień. Niewielki kredyt, który musiał wspomóc leczenie spłacę max w miesiąc, góra 2 miesiące z palcem w nosie...
A jeszcze jakiś czas temu byłam w finansowej czarnej d... i co? i da się wybrać te cholerne "ogony" jeśli się w miarę ogarnia kuwetę 😉
Zatem Smoku drogi - nie pouczaj ludzi o których g - że się tak kolokwialnie wyrażę - wiesz
🤬
Coś się do mnie przyczepiła, kogo ja pouczam ? Jeżeli dla ciebie ważniejsze były ogony jak rodzina to twoja sprawa nie moja . Gratuluję wyboru. Ale wiem że są inni i mogą wybrać inaczej i ja to szanuję . Rozważamy tylko czysto teoretycznie o priorytetach i tyle w sprawie . 🤔
P.S Widocznie nie jestem prawdziwym koniarzem ,bo ja ani rodziny ani tym bardzie dzieci bym nie poświęcił dla koni. Mąjątek , jak najbardziej , nie stanowi to dla mnie problemu i nawet się już zdarzało ,ale jeżeli miałbym wybierać ,rodzina w tym dzieci czy konie ,wybór jest dla mnie prosty . Rodzina i dzieci potem konie . 🙄 Macie mnie jestem, tyranem
Rodzinę najbliższą straciłam (może zacznij czytać ze zrozumieniem?). Na cmentarz nadal chodzę...
Pisałam w kwestii wyboru własna wygodna (brak dużych obciążeń finansowych) a konie..., nie rodzina a konie
Przepraszam Smok10, ale zdecydowanie przeginasz. Uszanuj kogoś może od czasu do czasu...
Przepraszam Smok10, ale zdecydowanie przeginasz. Uszanuj kogoś może od czasu do czasu...
Szanuję , przecież przyznałem że majątek zdarzało mi się poświęcać dla koni ale nie rodzinę . Więc nie jestem dla was autorytetem .
P.S Majątek to pryszcz ,dziś jest jutro nie ma . Wiele lat prowadzę własną firmę i z 10 razy przebranżawiałem się i nie na to na czym się znam tylko na czym dało się zarobić a wiedzę zdobywałem w trakcie , więc majątek ( co by to nie miało znaczyć ) mi wisi , dziś jest jutro nie ma pojutrze znowu jest , raz 20 zł to fortuna potem 10 tyś to drobne ale nie rodzina 😉 Rodzina to inna bajka i dla mnie ważniejsza od koni .
Smok10, nie poświęciłam rodziny... ponownie napiszę mając wybór między wygodną a końmi wybrałam konie
i wiem, że się da
[quote author=_Gaga link=topic=1957.msg2052050#msg2052050 date=1395949166]
Smok10, nie poświęciłam rodziny... ponownie napiszę mając wybór między wygodną a końmi wybrałam konie
i wiem, że się da
[/quote]
Ja ciebie nie oceniam i ciebie proszę o to samo bo guzik o mnie wiesz . Sra..m na wygodę ,bo jakbym myślał o wygodzie to na pewno nie było by mnie na tym forum 😉 Zarabiałem dużą kasę ,wydawałem na konie dużą kasę i dalej też wydaje i na pewno źle u mnie nie mają i żaden oszołom naturalś czy inny oszołom nie będzie mi nic wyrzucał . Zdarzyły się totalne perturbacje a nigdy konie tego nie odczuły , co najwyżej mój standard życia na tym ucierpiał ,a przecież nie musiał . 🤔
Z tym, że ja o Tobie nigdzie nie piszę że jesteś oszołomem, czy trzeba Ci otworzyć oczy
A Ty o wielu forumowiczach tak piszesz - a to przykre i krzywdzące dla większości jednak... tylko tyle
[quote author=_Gaga link=topic=1957.msg2052067#msg2052067 date=1395950089]
Z tym, że ja o Tobie nigdzie nie piszę że jesteś oszołomem, czy trzeba Ci otworzyć oczy
A Ty o wielu forumowiczach tak piszesz - a to przykre i krzywdzące dla większości jednak... tylko tyle
[/quote]
Co byś nie opowiadała to niestety ale oszołomy należą do mniejszości 😉
Czytając dzisiejsze posty wychodzę z założenia, że każdy ma rację. Tyle opinii ilu ludzi. Ja najbardziej podzielam opinię, że życie jest zbyt krótkie, żeby nie korzystać z niego tyle ile możemy! Jeśli konie to nasza pasja i chęć posiadania własnego wierzchowca nas uszczęśliwi to dlaczego nie? Ja bardzo chciałam mieć własnego konia, to było moje marzenie! Przez wiele lat nie było mnie na to stać, teraz owszem. Dlaczego mam się zastanawiać co może mnie złego w życiu spotkać i odmówić sobie szczęścia? Wszyscy znajomi i rodzice odradzali mi kupno konia, ja jednak się uparłam i nie żałuję!! Jestem szczęśliwa! Owszem, zastanawiałam się czy dam rade finansowo w przyszłości, bo fakt, różne rzeczy mogą człowieka spotkać. Ale czy z tego powodu mam rezygnować z realizacji moich marzeń? Po co mam się zastanawiać jaka katastrofa mnie może dopaść za 10 lat skoro nie wiem co będzie jutro? Po co się zadręczać zamiast żyć i być szczęsliwa z moim ukochanym koniem?
Ja najbardziej podzielam opinię, że życie jest zbyt krótkie, żeby nie korzystać z niego tyle ile możemy!
Masz rację . Marzy mi się Lamborghini ,jutro sprzedaje dom i lecę dokonać zakupu. Ciekawe czy moja rodzina podzieli moja pasję , myślę że za waszą radą będą cali w skowronkach ,przecież życie jest za krótkie żeby odmawiać sobie przyjemności 🤣 🤣 🤣
[quote author=nefryt link=topic=1957.msg2052095#msg2052095 date=1395951731]
Ja najbardziej podzielam opinię, że życie jest zbyt krótkie, żeby nie korzystać z niego tyle ile możemy!
Masz rację . Marzy mi się Lamborghini ,jutro sprzedaje dom i lecę dokonać zakupu. Ciekawe czy moja rodzina podzieli moja pasję , myślę że za waszą radą będą cali w skowronkach ,przecież życie jest za krótkie żeby odmawiać sobie przyjemności 🤣 🤣 🤣
[/quote]
Nie dodałam, ze wszystko oczywiście w miarę naszych możliwości! Oj! ależ jesteś radykalny! wręcz do przesady!
Nie dodałam, ze wszystko oczywiście w miarę naszych możliwości! Oj! ależ jesteś radykalny! wręcz do przesady!
Zaraz , zaraz, przecież ja mam możliwości ,sprzedam dom , wynajmę mieszkanie i będę sobie realizował soją pasję w Lamborghini . Pisałyście że to przy koniach żaden problem ,ja konie już mam a Lamborghini jeszcze nie, dom to majątek a bez majątku można się obyć , czyli czuje się niespełniony . Chcę Lambo i już 😤 P.S Ciekawe jak będzie ciągnęło przyczepę z końmi ? 🙄
O kurcze tego się już nie da czytać!! Smok przeginasz i tyle. Nie musisz dla koni ani dla nikogo tego swojego wielkiego domu sprzedawać. Czy wybierasz dobro koni czy rodziny i czy chcesz miec dom czy mieszkanie to tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Ty mówisz ,że masz więcej niż 30 lat to i ja Ci powiem ,że mam znacznie więcej.Moje wartości- rodzina i jeszcze raz rodzina ale do członków rodziny zaliczam tez moje konie i psy, i nikt z tego tytułu nie cierpi bo wszyscy u mnie w domu maja takie samo podejście. I żebys wiedział ,że jak musiałam leczyc konia to bez wahania sprzedałam samochód. Gdybym musiala zdobyc więcej pieniędzy nie zastanawiałabym się i wzięłabym kredyt. Trudno zaciskalibyśmy pasa wszyscy , mowa o rodzinie i nikt nie miałby do mnie o to żalu.